Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2016, 23:37   #38
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Raul dopilnował, by Desire dotarła bezpiecznie do łóżka.
Czy spała jeszcze po drodze, tego nie wiedział, ale był pewien, że zapadła w sen ledwo przyłożyła głowę do poduszki.
Dla niego ten luksus nie był dostępny - przynajmniej dopóki się nie upewni, że jego specjalna służąca nie ucieknie do swego świata. W związku z tym Raul przyniósł wygodny fotel ze swej komnaty, po czym rozsiadł się wygodnie, czekając aż Dess się obudzi.

Desire zachowywała się tak, jakby nagle je organizm przypomniał sobie o takim drobiazgu, jak sen. A może ten organizm przypomniał sobie stare, dobre powiedzenie "sen daje zdrowie"?
Delikatne pukanie do drzwi wyrwało Raula z drzemki, a Dess nawet nie drgnęła, chociaż normalnie obudziłoby ją stąpanie kocich łap o deski podłogi.
- Panie hrabio, cztery osoby opuściły w nocy pałac - powiedziała cicho Lisa, stawiając na stole śniadanie. - Coś jeszcze podać, jaśnie panie?
- Nie, jesteś na razie wolna.


Zegar na wieży pobliskiego kościoła dawno temu wybił godzinę południe, gdy Raul wreszcie postanowił obudzić Desire.
- Dess, podano do stołu - powiedział Raul, stając w drzwiach sypialni, do której słońce jak na razie nie zdołało się przedostać przez grube zasłony.
Wydostanie się z sennych odmętów zajęło dziewczynie nieco więcej czasu niż to miała w zwyczaju. Nawet tuż po tym jak usiadła na łóżku i otworzyła oczy, wydawała się nie do końca przytomna.
- Zaspałam? - pełne niedowierzanie pytanie wymknęło się z jej ust, a świadomość tego, że faktycznie tak się stało, zadziałała lepiej niż głos Raula, który budzenie zapoczątkował.
- Można to i tak nazwać. - Raul zdawał się być nieco rozbawiony. - Ale nie mamy dzisiaj żadnych konkretnych planów. Prócz jedzenia...
A potem rozmowy, dodał w myślach. Wolał nie psuć jej apetytu na dzień dobry.
- Mimo wszystko nie powinnam była - Desire rozbawiona nie była, a wręcz rzec by można iż więcej w niej obecnie było gniewu niż radości. Szybko także zebrała się z łóżka, wyraźnie przy tym korzystając z pomocy swej opiekunki, bowiem ruchy jej był zdecydowanie zbyt płynne jak na osobę, która parę godzin wcześniej ledwo się na nogach trzymała.
- Zaraz będę gotowa - poinformowała.
- Najpierw śniadanie - powiedział Raul. - I, jeśli mogę prosić, bez zbytniego udawania, dobrze?
Widać było, że Desire najchętniej sama zatroszczyłaby się o jedzenie, jednak widocznie nie śmiała sprzeciwić się bowiem tylko skinęła głową. Skoro Raul pofatygował się i przyniósł śniadanie, nie wypadało by odrzucić ów zaszczyt.
- Siadaj i smacznego - powiedział Raul, uprzejmym gestem wskazując stolik, na którym stała taca ze śniadaniem. Znacznie spóźnionym zresztą.
Jego służka zaś spełniła polecenie bez zbędnego szemrania, zajmując wskazane jej miejsce i biorąc w dłoń widelec. Jajecznica, którą miała przed sobą, wydała się jej w tej chwili wrogiem, ale nie musiała korzystać z pomocy Szarości, by wiedzieć że jej poczynania są bacznie obserwowane. Nic jednak nie mogła poradzić na to, że każdy kęs zdawał się rosnąć w jej gardle, uparcie nie chcąc podążyć w dalszą drogę. Zdecydowanie korzystanie z innych sposobów na utrzymanie sił wydawało się jej w tej chwili przyjemniejsze i korzystniejsze. Słowa jednak nie rzekła.
- Kleik? Rosołek? - uprzejmie zaproponował Raul, którego uwadze nie umknęła walka Dess, ze smaczną jakby nie było jajecznicą.
Dziewczyna pokręciła przecząco głową. Na samą myśl o kleiku zrobiło się jej niedobrze. Odpowiedzieć jednak nie mogła, walcząc z kolejną porcją jajecznicy, która mimo iż rzadka to i tak podjęła zażartą walkę o to, by uniemożliwić Dess zadowolenie jej pana.
- Może masz ochotę na coś innego? - spytał. - Możemy zejść do kuchni - zaproponował.
Ponownie pokręciła głową. To, na co by miała ochotę, co prawda znajdowało się w kuchni ale wątpiła, by Raul pozwolił jej skorzystać z tego sposobu na wzmocnienie się.
- Poradzę sobie, mój panie - odpowiedziała, gdy udało się jej wyjść zwycięsko z toczonej batalii.
- To nie chodzi o torturowanie ciebie - powiedział. - To nie jest kara. Dlatego musimy znaleźć coś, co ci będzie smakować. Jajecznica, tak mi się zdaje, nie należy do tego zestawu potraw.
Desire westchnęła odkładając widelec.
- Nie chcesz, mój panie, wiedzieć co by mi zasmakowało. Poradzę sobie z tym śniadaniem. To tylko początkowe trudności, które miną z czasem.
Zdawała się być rozzłoszczona, ale wyjątkowo nie wykorzystała swojej towarzyszki by gniew ów złagodzić. Szarość zaś posłusznie odstąpiła, pozwalając by Dess sama poradziła sobie z emocjami, które odczuwała.
- Poczekam zatem, aż skończysz - powiedział Raul, nie komentując pierwszego zdania, jakie padło z ust Dess. - Mamy dzisiaj dużo czasu.
I dużo czasu było potrzebne by jajecznica zniknęła, a chleba ubyła jedynie odrobinka.
- Trochę wina? - spytał Raul.
Nie można było powiedzieć by Dess dobrze się czuła z Raulem nadzorującym jej poczynania i spełniającym rolę, którą ona powinna względem niego. To było nienaturalne i gryzło się z wszystkim co zostało jej wpojone i do czego przywykła. Służba powinna zajmować się panem, a nie na odwrót. Zanim więc wpadł mu pomysł by nalać wina do kielicha, sama sięgnęła po karafkę. Wino pomogło pozbyć się resztek chleba, zalegających w przełyku. Poprzedniego dnia była w lepszym stanie. To ją niepokoiło. To i zachowanie Raula.
- Jak się czujesz? - Raul usiadł na krześle, wpatrując się w twarz Dess.
- Dobrze - odpowiedziała, bynajmniej tak się nie czując pod tym bacznym spojrzeniem. Ciche zapytanie napłynęło od Szarości, jednak jej pani wciąż odmawiała pomocnej dłoni. Obie co prawda wiedziały, że wkrótce się ugnie, co jednak nie znaczyło że Dess zamierzała poddać się bez walki. Nawet, jeżeli była ona wyjątkowo męczącą i zapewne całkowicie pozbawioną racji.
- Dobrze... - Jeśli w czyimś głosie można było usłyszeć brak wiary, to z pewnością był to głos Raula. - Dokończysz śniadanie, wykąpiesz się, Lisa ci pomoże, a potem wracasz do łóżka. Jutro wyjeżdżamy.
Desire wpatrywała się w Raula niewiele rozumiejąc z jego słów. Dlaczego niby miałaby spędzić cały dzień w łóżku? Gdzie wyjeżdżali? Dlaczego tak nagle? Miała mętlik w głowie i wrażenie, że wszystko wymyka się jej z rąk, a to przyjemne nie było. Zanim jednak popełniła błąd i wyraziła swoją opinię czy też poważyła się na zbędne pytania, ugryzła się w język. Jej pozycja w tej chwili nie była najlepsza by wszczynać dyskusje.
- Jak sobie życzysz - odparła tylko.
Raul nie odpowiedział, przyjmując zgodę jako coś oczywistego. Wstał i zadzwonił po służbę. Po chwili do drzwi jego komnaty zastukała Lisa.
- Kąpiel dla panny Desire - zadysponował.

Po paru dłuższych chwilach Lisa pojawiła się ponownie.
- Kąpiel gotowa - oznajmiła.
A to oznaczało konieczność przebycia niemal całego korytarza, który ciągnął się przez prawe skrzydło pałacu.

* * *

Wykąpana, czysta, odświeżona... i daleka od uczucia szczęścia Dess powróciła do swojej komnaty, gdzie najwyraźniej spędzić miała resztę dnia. Wątpiła w to by poinformowanie Raula, że nie czuje się zmęczona, cokolwiek dało.
- Połóż się, proszę. - Głos Raula ociekał uprzejmością.
Łóżko było świeżo posłane, pokój wywietrzony, a zasłony ponownie zaciągnięte.
Posłusznie wykonała polecenie, kryjąc nagle obudzony gniew. Uczucie było silne i ledwie się jej ta sztuka na czas udała. Tym razem nie miała szansy poradzić sobie sama, więc przywołała na pomoc Szarość. Miała szczerze dość bycia traktowaną jak niedołężna, chorowita istota. Pokusa by skorzystać z mocy Szarości i zmienić jego nastawienie była bardzo silna, niemal obezwładniająca. Problem polegał na tym, że zapewne dobrze takie działanie by się nie skończyło.
- Dokąd jedziemy? - zdecydowała się na pytanie.
- Nie mówiłem? Do Pussay. - Raul przeszedł do porządku dziennego nad zanikami pamięci jego niezawodnej do niedawna służącej.
- Dlaczego? - zadała kolejne pytanie.
- Na spotkanie z pretendentem do dotychczasowego stanowiska nieodżałowanego kardynała.
Desire przez dłuższą chwilę spoglądała na Raula, dbając o to by jej twarz nie zdradzała myśli. Porzuciła dalsze próby walki i poddała się Szarości oraz jej zbawiennemu działaniu. Tak, niektórych rzeczy nie dało się naprawić. Skinęła głową, którą to następnie położyła na poduszce odgradzając się od widoku świata, powiekami. Oddała wszystkie troski, pozwalając by zapanował spokój. Za dużo, zbyt szybko i niespodziewanie. Powoli docierała do niej świadomość, że w trakcie jej pobytu w Paryżu ginęli nie tylko ci, których obierała za swoje ofiary. Umierało też coś ważniejszego, a teraz pozostało jedynie truchło, którego nie da się ożywić. Poradzi sobie jednak i z tym problemem, tak jak radziła sobie zawsze. Nie była sama. Miały siebie i to im wystarczało do istnienia.
- Desire! Co to ma znaczyć! - Zmiany w zachowaniu i wyglądzie nie dało się przegapić.
- Odpoczywam, jak nakazałeś - odpowiedziała, otwierając oczy.
- Najwyraźniej inaczej rozumiemy to słowo - stwierdził Raul. - Jesteś mi potrzebna - powiedział. - Nie uciekająca do swego odrębnego świata. Nie chowająca się w nim... a tak to czasami wygląda.
- Nie chowam się w nim, a korzystam z jego istnienia, tak jak człowiek korzysta z tego, że posiada serce. Nie uciekam, a jedynie odsyłam do niego te myśli i uczucia, które nie są mi w danej chwili potrzebne. I tak jak człowiek nie może żyć bez serca, tak ja nie mogę bez niej - wyjaśniła spokojnie. Było to logiczne przedstawienie sprawy, pozbawione zbędnej otoczki gniewu czy zniecierpliwienia. Odpowiedź była uprzejma, nie za bardzo uniżona, jednak i nie przesadnie władcza. Ot, idealnie pośrodku. Przede wszystkim zaś była szczera, aczkolwiek Dess i tak miała wrażenie, że zostanie źle zrozumiana i potraktowana jako kolejny objaw jej staczania się w odmęty Szarej Strefy. Zniechęcenie powoli zaczęło się sączyć do jej serca i uwidaczniać na obliczu, jednak jako że było ono uzasadnione wedle wszelkich miar, przytłumiła je tylko delikatnie. I tak Raul nie będzie zadowolony, doszła jednak do wniosku, że może sobie pozwolić na okazanie odrobiny tego jak jego nastawienie na nią wpływa.
- Nie powiedziałem, że masz się tego świata wyrzec - odparł - ale że pogrążając się w tamtym świecie masz nie zapomnieć o tym. A w tym świecie jesteś słaba.
- Nie zapomnę - obiecała. - Już nie - dodała nieco ciszej, ponownie zamykając oczy.
- Nie potrafię cię zrozumieć - przyznał Raul. - Przynajmniej nie do końca. W każdym razie wiesz, czego od ciebie oczekuję.
- Odzyskania sił. Dalszej służby. - Wymieniła, nie otwierając oczu. - Nie zawiodę.
- Wiem, że nie zawiedziesz. To w tobie lubię, między innymi, że zawsze można na tobie polegać.
- Nie zawsze - mruknęła cicho.
Raul uśmiechnął się lekko, czego Dess zobaczyć nie mogła.
- O tym zapomnij - powiedział. - Jesteś najlepszą służącą, jaką mogę sobie wymarzyć. A jeśli brak ci jeszcze odrobinę do prawdziwego ideału, to popracujemy nad tym.
Nieco niepewny i nie do końca chętny uśmiech pojawił się na twarzy Desire. Słowa Raula pieściły jej zranioną duszę, działając lepiej niż wszelkie łajania, których się nasłuchała. To właśnie dlatego wiernie trwała u jego boku. Był jej panem. Nie zawsze wyrozumiałym, niekiedy nie widzącym oczywistego, a czasami wręcz uparcie działającym wbrew jakimkolwiek zasadom. Dbał o nią jednak, na ten nie do końca przez nią rozumiany sposób. I była pewna, że gdy tylko dojdzie do siebie po ostatnich zmianach ich stosunki się poprawią. Wiedziała też jednak, że nigdy nie wrócą do tego, co było wcześniej. Zbyt wiele się wydarzyło i zbyt wiele zostało powiedziane. Czy jednak nowe zawsze było gorsze? Dess tak nie uważała. Z czasem, o ile dadzą sobie szansę, Raul także spojrzy na nią i Szarość, w inny sposób.
- Popracujemy - zgodziła się, zwijając pod kołdrą w kłębek, tak że widać było tylko czubek głowy. Nagle doszła do wniosku, że przespanie większości dnia nie było takim znowu złym pomysłem.
Raul przez moment jeszcze posiedział pilnując, by Desire się nie rozmyśliła, po czym wrócił do swego pokoju.
Przed wyruszeniem w drogę miał jeszcze kilka spraw do załatwienia, i to nie tylko z owym wyjazdem związanych. A w wolnych chwilach będzie mógł się zastanowić nad tajnikami kobiecej duszy i kobiecego umysłu.
A było nad czym myśleć.
Ktoś kiedyś powiedział, że ten co mówi, że rozumie kobiety, kłamie. Raul był pewien, że w tym stwierdzeniu był cały ocean prawdy. On też nie potrafił zrozumieć Dess i miał wrażenie, nie potrafi do niej dotrzeć. A to nie wróżyło zbyt dobrze ich dalszej współpracy.
Z pewnością czekała ich jeszcze niejedna rozmowa, podczas których będzie się musiał obchodzić z Dess bardzo ostrożnie.
 
Kerm jest offline