Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2016, 13:39   #66
Lomir
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
- O ja cież pierdolę, czegoś takiego jak żyję na oczy nie widziałem!-
powiedział po polsku Mikołaj. Stał z rozdziawioną gębą i wybałuszonymi oczami wpatrując się w podnoszące się zwłoki pałające żądzą mordu na ratowniku, który przecież kilka chwil wcześniej czuwał nad Mountem. Chłopakowi to nie mieściło się w głowie. Jednak limit jego zdziwienia właśnie się wyczerpał. To była kropla, która przelała czarę. Mikołaj postanowił już nie kwestionować ani nie kontemplować tego co widzi, musi brać to za rzeczywistość i zmagać się z tym jak z realnym zagrożeniem, nawet jeśli to działo się tylko w jego głowie.

Właśnie... Może wypadł z kajaka podczas spływu, uderzył głową o kamień i teraz leży gdzieś na brzegu, nieprzytomny, a cała reszta ekipy stoi nad nim, próbując go ocucić? ~Boże, ile bym dał, żeby to była prawda, a nie to co widzę na własne oczy, tu i teraz~ pomyślał.

Wtedy zobaczył, jak Connor posyła solidnego kopniaka w uszkodzoną nogę Mounta, mając nadzieję, że zatrzyma to napastnika, następnie Ange próbuje go podpalić.

Mikołaj powiódł wzrokiem po obozie i zatrzymał się na czaszce, która znajdowała się w ognisku i na "obłoku mroku", który wydobywał się z niej. Następny stwór?! Chłopak nie mógł ryzykować, podbiegł do ognia i wysunął czaszkę z płomieni, posługując się płonącym kijem, który trzymał już w ręku, a następnie kopnął ją z całej siły w kierunku mroków lasu, tak, aby znalazła się poza okręgiem utworzonym przez blask ognia.

Frank! Mikołaj usłyszał jego krzyk. Jedyny odważny, który ruszył po drewno, które mogłoby posłużyć za opał. Nie zwlekając już ani chwili, ruszył w jego kierunku, wyciągając przed siebie płonącą żagiew, osłaniając się jej blaskiem od rogatych stworów.

-Frank! Dawaj tutaj, szybko kurwa! - krzyknął do mężczyzny, licząc, że uda im się spotkać w pół drogi, a następnie osłonić ich obu przed szponami potwora dzięki blaskowi płonącej gałęzi.
 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)
Lomir jest offline