Jeden z gliniarzy zerknął na wizytówkę. Nie znali jej, ani ona ich - odrobinę inny rejon, ale też nie sprawiali trudności, pakując obu na tylne siedzenie radiowozu.
- To nie będziemy ich pytać, ale przekażemy - zgodzili się z jej propozycją. Karetka już podjeżdżała, ale Ferro krzywił się na jej widok. Zajęto się nim, obmacano, przeskanowano i dano prochy. Nic nie połamane, do szpitala nie zabieramy. Radiowóz w tym czasie odjechał już, cyberpunki ostrożnie znowu pojawiali na widoku, ale impreza w klubie kończyła się już. Kilka osób właśnie opuszczało go, ciekawie przyglądając się co się działo. Wypadki i problemy zawsze przyciągały gapiów, nawet w środku nocy.
- Chyba mam dość na tę noc - odpowiedział na pytania Leah. - Mam ochotę tylko wrócić do siebie i przespać te kilka godzin. Inaczej rano nie dotrę do roboty - wykrzywił się, bo uśmiechem tego nie dało się nazwać, kwaśno i przepraszająco. |