14-02-2016, 19:05
|
#68 |
| "Szybko!" "Szybko!" "Szybko!" "Szybko!"
Niestety, słowa powtarzane w myślach wcale nie pomagały. Bruce nigdy nie posiadał wyrafinowanych zdolności manualnych. Bez pomocy Arisy nawet rozłożenie namiotu stanowiłoby dla niego niebywałe wyzwanie. “Ale jaki to problem go rozebrać?” - zapytałby ktoś. Zapewne żadne… Gdyby nie mroczna bestia stworzona z samej ciemności, której ślepia łypały na nich, w poszukiwaniu nowej ofiary. Musiał się uspokoić. Musiał...
Wtedy za plecami usłyszał krzyk przerażenia. Odwrócił się i zobaczył Mounta. Wybałuszył oczy, kiedy śmiertelnie ranny rzucił się na Conora. Pierwszą reakcją jaka przyszła mu na myśl, było rzucenie się z pomocą. Wtedy usłyszał trzask. Coś pękło w ognisku - a Bruce dobrze wiedział co - i uwolniło wijący się kłąb dymu, formujący nową istotę. “Co ja zrobiłem?” - Paquet załamał się w myślach. Czaszka nie była talizmanem przywołującym tą bestię. Była więzieniem, które on w swojej głupocie zniszczył. Musiał to jakoś naprawić.
Zobaczył biegnącą w jego kierunku Arisę. Najwyraźniej chciała mu pomóc uporać się z namiotem, co nie było złym pomysłem. Potrzebowali ognia. Przy ognisku było wystarczająco osób, które mogłyby powstrzymać Mounta. Bruce chwycił mocniej w dłoń nóż i zaczął ciąć wszystkie linki oraz podważać wbite w ziemie haki utrzymujące namiot w miejscu. Chwilę później w ich stronę ruszyła także Ange. We trzech powinni szybko uporać się z namiotem i wrzucić go do ognia.
Bruce nie zamierzał jednak tak po prostu wrzucić go do ognia. Miał zamiar spróbować zarzucić go na formujący się nad ogniskiem cień i spróbować wciągnąć go do ognia. Oczywiście, o ile do tego czasu istota nie nabierze nazbyt wielkich rozmiarów i nie zacznie działać w podobny sposób, co jego towarzysz, który aktualnie próbował pożreć Franka.
Ostatnio edytowane przez Hazard : 14-02-2016 o 19:11.
|
| |