Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2016, 09:58   #71
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Udało się! Najpierw kopnięcie doszło celu, powalając Mounta, a reszty dopełniła Angelique ze swoim prowizorycznym miotaczem ognia. Connor odskoczył na bezpieczną odległość, jedynie patrząc, jak Mount - niczym żywa pochodnia - próbuje dopaść kogokolwiek, aż w końcu zszedł z tego świata. Jeden problem z głowy, kolejne przed nimi.
- Dobra robota, Ange, dzięki za pomoc. - Skinął tylko dziewczynie głową, bo na dłuższą gadkę nie było teraz czasu.
To, co działo się w obozie, to było jakieś szaleństwo. Do tej pory myślał, że te wszystkie duchy i inne potwory są jedynie wymysłem człowieka; stworzone na potrzeby hollywoodzkich produkcji grozy. Teraz przekonywał się na własnej skórze, że one istnieją naprawdę! Cieszył się, że Shelby z nim nie było i że zawsze była taka uparta, bo już od paru spływów namawiał ją, żeby się z nim wybrała, bo to będzie fajna zabawa i jej się spodoba. No, na pewno by jej się teraz spodobało. Jak cholera.

Gdy tylko ujrzał poranionego Franka wychodzącego z kniei, gestem dłoni przywołał go do siebie i chwycił za apteczkę.
- Klapnij sobie na ziemi, Frank, muszę sprawdzić twoją nogę - rzucił do towarzysza. - Trzeba oczyścić ranę, żeby nie wdało się jakieś paskudztwo i założyć opatrunek. Gdzieś jeszcze jesteś ranny? Jak się czujesz?
Część opatrunków poszła na rany nieszczęsnego Mounta, ale wciąż jeszcze trochę zostało, więc Mayfield zabrał się do roboty. W tym samym czasie las znów zaczął szumieć złowieszczo, a w podmuchach nasilającego się wiatru było coś niepokojącego i złowieszczego. Łapacze snów spadały z drzew, a coraz bliżej obozu dało się słyszeć dziwne odgłosy. Nagle błysnęło i po kilku sekundach usłyszeli w oddali przetaczający się po niebie grzmot. Wciąż daleko, ale chyba szło w ich stronę. Burza. Jeszcze tego im brakowało tej porąbanej nocy.

Zabezpieczając ranę Jacksona, odezwał się do kompanów.
- Musimy się stąd zwijać. Kto się czuje na siłach, niech poskłada namioty, żeby wiatr nam ich nie porwał. Jestem za tym, żeby się cofnąć i wracać do Echo Base. Trzymać się blisko rzeki i przede wszystkim trzymać się razem. W tym nasza szansa na przeżycie tego koszmaru. Pójście dalej w las i próba dotarcia do Idaho Falls to samobójstwo, zwłaszcza, że coś się do nas zbliża od tamtej strony. Cokolwiek nas zaatakowało, wciąż tam jest i nie da nam spokoju, tym bardziej, jeśli zapuścimy się dalej na jego teren, dlatego najlepszym rozwiązaniem będzie wycofać się do bazy. Zajmie nam to trochę na piechotę, ale mamy zapas żarcia i póki co nikt nie został poważnie ranny. Pomijając nieżyjącego Mounta, ale dla niego nic już nie zrobimy. Szybka decyzja, panie i panowie - rzucił, zerkając po nich przelotnie. - Ja w każdym razie nie zamierzam tutaj zostać i czekać, aż zostanę przerobiony na sushi przez stwory z lasu. Wam też to radzę. Trzeba też opróżnić plecak Wellexa i jego rzeczy równomiernie rozdzielić między nas, żeby jedna osoba nie musiała tachać wszystkiego sama. Cokolwiek tam jest: ubrania na zmianę, apteczka, prowiant… wszystko może nam się jeszcze przydać.

To nie było eleganckie rozgrabiać zwłoki, ale okoliczności były wyjątkowe. Mieli przed sobą zapewne kilka dni marszu, a rzeczy Johna mogły się przydać. Zresztą, Connor podejrzewał, że przewodnik postąpiłby dokładnie tak samo. Gdy skończył opatrywać nogę Franka, odebrał od niego swoją czołówkę i skinął głową na Nicka.
- Pomóż mi z poskładaniem naszego namiotu, Nick. - Mayfield ruszył w stronę ich schronienia. Przez moment zastanawiał się, czy nie zabrać ze sobą jednego z łapaczów snów, ale widząc cieniste paskudztwo, które z niego wylazło, odpuścił sobie.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline