Ochroniarze niziołczych kupców zareagowali ożywieniem gdy Tankred podszedł do nich i zgłosił chęć zarówno posiłowania się jak i zagrania w kości. Wymienili porozumiewawcze spojrzenia i uśmiechnęli się chytrze po czym zrobili miejsce przy stole.
-Kto by pomyślał, że jednak w tej dziurze znajdzie się ktoś z ikrą he he he… może niezbyt mądry, ale z ikrą. Będziesz miał przyjemność podzielić się swym złotem z samym Bertramem Gepolterem. Najznamienitszym najemnikiem i najlepszym graczem w kości w tej części Imperium. No nic zabawę czas zacząć - klasnął i zatarł ręce.
Tankred był zmuszony usiąść między dwoma drabami, którzy gdy usiadł dosunęli się do niego szczerząc spruchniałe zębiska. Praktycznie uniemożliwiało to szybkie wstanie i odsunięcie się od stołu. Dodatkowo mieszczanin wręcz dusił się smrodem bijącym od ich niedomytych ciał i z ust. Było to pomieszanie zapachu potu, uryny, taniego alkoholu i machorki.
Na początek przystąpiono do siłowania się na ręce. Bertram patrzył do znacznie młodszego konkurenta jak kot na mysz. -No dalej raiklandzki żołnierzyku!- rzucił na zachetę w kierunku Pain’a gdy skrzyżowali ręce.
Pojedynek wywołał żywe zainteresowanie w karczmie. Chłopi i rzemieślnicy otoczyli szczelnie stół wymieniając uwagi na temat szans poszczególnych zawodników. Niektórzy przyjmowali zakłady. Niziołki niemogąc przepchnąć się do przodu weszły na ławę i podskakując próbowały coś dojrzeć. Na swym miejsca oprócz karczmarza pozostali jedynie tajemniczy krasnolud i owa trójka w czarnych płaszczach siedząca w rogu karczmy. W końcu zaczęli. Twarze obu gladiatorów nabiegły krwią. Długo trwał impas i dało się słyszeć tyllko sapnięcia z obu stron. Powoli jednak i nieubłaganie Tankred zaczął zdobywać przewagę. Centymetr po centymetrze przyginał rękę łotra do stołu aż ten w końcu dał za wygraną. Jego towarzysze jęknęli ze zdziwienia. -Kurwa Bertram ta lalunia położyła cie na rękę! -Trzym pysk!- rzucił Gepolter rozcierając ramię- młody miał szczęście. Dała znać o sobie stara rana. Zdarza się-
Tankred uśmiechnał się tylko i nie skomentował wymówek ochroniarza. Prawda była smutna i nie trzeba było tu żartu. Bertram był słaby, Paine był silny. Silniejszy zawsze wygrywa.
Markus nie spodziewał się wygranej Paine. Zapamiętał sobie że kupiec jest silny i może mieć jeszcze parę asow w rękawie
Mimo tych słów nie wygladał na pogodzonego z wynikiem. Urażona duma piekła jak rozżarzone żelazo. Długo nie podnosił wzroku.
Publiczność zaś wrzała. Wiekszość nie dawała szans wymuskanemu mieszczuchowi. Skad w Tankredzie tyle siły wiedział chyba tylko on. Może to objaw łaski mrocznego patrona?
Uśmiechały się także niziołki zadowolone widać z tego, że ktoś utęperował nosa ich niesfornym podwładnym. W końcu Bertram się otrząsnął. -Masz farciarzu- powiedział przesuwając w jego kierunku złotą koronę- i tak mi ją oddasz. Pora na kości.
Oprych wyciągnął z torby kubek i kości. Rzucił nimi parę razy dla wprawy szkaradnie się przy tym uśmiechając w kierunku Tankreda. -Gramy do pięćdziesięciu punktów. Mam nadzieję, że potrafisz liczyć do więcej jak dziesięć? Zresztą nie musisz umieć. Policzymy za ciebie- - Rachuję lepiej niż ty ruchasz- Tankred odpowiedział z dumą, gdzieś w swoich rzeczach miał liczydło, lecz już dawno nie potrzebował jego pomocy przy lizbach poniżej tysiąca.
Zarówno szef jak i kompani zarechotali na myśl o możliwościach jakie stwarzałaby ta sytuacja.
Kości nie były już tak emocjonujące a i większość chłopów nie za bardzo umiała rachować i nie znali zasad przeto większość powróciła na miejsca. Tymczasem Tankred wspierany w tajemny sposób przez Guntera gromił łotrzyków jak chciał. Pierwsza gra przegrana. Chłopcom Gepoltera zrzedła mina, przestali sie śmiać i rzuć tytoń. Bertram ze źle ukrywaną wściekłością przesunął umówione dwie złote monety w stronę Paina. Druga gra to samo. Przy stole zapanowały grobowe nastroje. Bertram uderzył w stół, ale i tym razem wypłacił dwa złocisze. -Widzę, że mamy tu cwaniaczka. Uważaj żebyś nie był za cwany. Tacy źle kończą- powiedział uśmiechając się złowrogo w kierunku rywala. - Moja wygrana jest wolą Randala, reklamacje składaj w jego świątyni- Odpowiedział Paine spokojnie.
Gdy trzecia partia zakończyła się takim samym rezultatem nie wytrzymał. -Trzymta go chłopcy to oszust!- - Spokojnie panowie, wszyscy widzieli, że nie miałem jak oszukiwać, może to nie jest wasz szcześliwy dzień. Co powiecie na kolejkę, a co mi tam, dwie kolejki na mój koszt i nazwiemy to remisem- Paine starał się uspokoić przeciwników jednocześnie patrząc na swoich towarzyszy.
Siedzacy przy Tankredzie kompani Gepoltera już od końca drugiej partii sprawdzali ostrość mieczy i noży. Teraz na dany sygnał zerwali się i złapali Tankreda pod ręce. -Jesteś oszustem a my nie lubimy oszustów. Nie mart się mamy sposoby na takich jak ty. Obije ci się mordę a potem połamie rączki. Na dwór z nim chłopcy!
Ostatnio edytowane przez Ulli : 16-02-2016 o 14:18.
Powód: literka
|