Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2016, 01:54   #6
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Przeklinał dzień w którym wypadł z obiegu jako łowca nagród z renomą i zamiast kontynuować swój sen o bogactwie, sławie i założeniu gildii najemników, teraz każdy dzień był walką o życie. Parał się nawet takimi zajęciami, na jakie wcześniej by mógł tylko splunąć. W dodatku ta gęba, była aż zbyt bardzo charakterystyczna, ktoś z jego aktualnej pracy lub nawet z ulicy musiał donieść, a co za tym szło pewnie go nie polubił. Gdyby Slevin tylko pamiętał jak to się robi, normalnie uroniłby łzę.

Ale nie czas teraz było na mazanie się. Kelevra był zmęczony ciągłymi ucieczkami, ale nie miał zamiaru tanio oddać skóry. Musiał biec, musiał nie dać się złapać. Był szybszy, mimo że spadł z rowerka nie miał podstaw by zaniedbać codzienny trening albo żeby zapomnieć jak walczyć. Brakowało mu teraz jego sprzętu, gdyby miał swoją kochaną strzelbę po tym roju zostałyby tylko szczątki. Cholerna Vao… Że też dał się jej w to wszystko wtedy wciągnąć. Do tej pory potrafił splunąć sobie w mordę kiedy zobaczył ją w lustrze.

Zacisnął dłoń na rękojeści blastera, aż zbielała mu ręka. Złapał kilka głębszych oddechów i wystartował. Mieszkał i pracował tu już jakiś czas, nie był świeżakiem. Sprawdził i poznał okolicę o tyle, o ile mógł. Mogli go uważać za głupka, za łatwą zdobycz ale bynajmniej on się za takiego uważał, a jak mawiała jego matka ”Jesteśmy warci tyle, na ile sami się wyceniamy.” Slevin nie był pyszny czy też nie zadzierał nosa, ale wiedział na ile go stać i że teraz nie umrze. Biegł przed siebie rozglądając się po bokach, uważnie wypatrując wejścia do jednego z budynków. Na wyższe poziomy robale pewnie by się nie odważyły wejść obawiając się ochrony jednego z lokali. To był świat uciechy, zabawy i zakładów, pieprzony Świat Hazardzistów.

Szukał lokalu o pewnej renomie, który wpuściłby do środka człowieka i miałby problemy z wpuszczeniem robali, bo i takie lokale się tu znajdowały. Zapewne czekali by za nim i nie prędko znaleźli zaułek na który wychodziło tylne wejście przybytku. Stamtąd już tylko musiał pośpiesznie udać się do portu i znaleźć kogoś gotowego przyjąć go na pokład w zamian za odpracowanie podróży. Takie miał przynajmniej plany, ale z jego planami zawsze było raczej do dupy i miały tendencję do notorycznego pieprzenia się.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline