Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2016, 10:30   #46
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Reinmar wychynął zza rogu karczmy, obserwując koniowiąz. Oba konie wciąż stały uwiązane, a tumult we wnętrzu karczmy sugerował, że ludzie Osberna wciąż tam są, mając na karku biczowników lub samego karczmarza. Okazji, która mogła się już nie pojawić nie należało wypuszczać z rąk. Pachołek w tej żałosnej spelunie nie zarobił na miedziaki. Oba konie stały tak, jak je zostawili - oporządzone i gotowe do drogi. Normalnie za coś takiego Reinmar miał w zwyczaju nie szczędzić bizuna, i skóra pachołka niechybnie spłynęłaby krwią. Tym razem jednak niefrasobliwość chłopaka ratowała im życie.
- Biegniemy! - rzucił do Rolanda po czym kilkoma susami dopadł Aherna. Szybki skok na siodło, cięcie pałaszem w rzemień którym koń był przywiązany oraz szybkie ściągnięcie cugli, zmuszające wierzchowca do ostrego skrętu wystarczyło, by wyskoczyć na wąską ulicę miasteczka. Przed Reinmarem zamajaczyła się sylwetka jednego ze zbirów, którzy próbowali chyba łapać ich towarzyszy uciekających wzdłuż ulicy za karczmą. Wbijając Ahernowi ostrogi runął na zbira, częstując go siarczystym kopnięciem po czym wyciągnął wierzchowca w galop. Zbir plasnął głucho prosto w kałużę, wyklinając. Stukot kopyt z tyłu za nim podpowiadał, że Rolandowi również się udało. Jechali w stronę północnej bramy, zgodnie z okrzykiem Rolanda. Reinmar miał nadzieję, że reszta zdoła uniknąć pogoni i ich odnaleźć.
 
Asmodian jest offline