Paralizator wyglądał ciekawie, choć było to pewne tabu wśród alkoholowej braci. Cios gazrurką w łeb? Niechaj będzie. Kręcenie wora? Po bandzie, ale w granicach reguł. Nóż, siekiera? Broń konwencjonalna, ujdzie. Ale paralizator powodował lekkie trzeźwienie u delikwentów jakim byli traktowani. Napierdalasz 3 wiśniówki po złoty pinsiont sztuka z żabki, wchodzisz w stan "ten jedyny i właściwy" a tu jakiś skurwiel cię gnie prądem i oddalasz się od pomorczności, na nic było alpagowanie mózgu, na nic ostatnie wyżebrane złocisze podane pani w sklepie.
To było jak broń chemiczna u Saddama, samo posiadanie tego mogło ściągać agresję żulowej braci.
Obszczyfurtek schował paralizator do torby w jakiej pobrzękiwało pożyczone z Grackiej dobro. - Ja to bym się napił - mruknął filozoficznie. - A co do kart to można spróbować większe zakupy zrobić. Te z tymtym czymś, to widziałem jak ludzie na dotyk, bez cyfr używali, na małe sumy. - Nie czuł się na siłach dopasowywania kodów do kart przy ich ewidentnym nieoznaczeniu.
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" |