To była bardzo szybka decyzja bo nie było o czym myśleć. Koń był gotowy do drogi i był najlepszym środkiem transportu jakie mógł chcieć. Cholera jasna, był więcej wart niż ich durny dług. Dobrze, że się tym nie chwalił bo z pewności ktoś by biedne zwierze ukradł.
Nie potrzebował słownej zachęty Reinmara by biec przed siebie, odwiązać powróz, wskoczyć w siodło i popędzić konia do biegu.
Gdy tylko nabrał prędkości uspokoił się, tarcza na plecach chroniła przed postrzałem w nie, szybkość przed bronią białą a masa i szybkość karała każdego dość głupiego by wejść pod kopyta. Jeden z pachołków Osberna był dość głupi by próbować zatrzymać jego kompana. Skończyło się to dla niego przykro, szkoda że nie bardziej.
Piechurów nie było widać, westchnął, był przygotowany na taką ewentualność.
- Zaczekajmy przy północnej bramie. Jeżeli mnie słyszeli to nas znajdą, szukać ich w mieście to jak igły w stogu siana. - Powiedział do drugiego z jeźdźców, gdy uciekli od niebezpieczeństwa i skrupulatnie zaczął przeładowywać broń.