Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2016, 00:59   #23
Randal
 
Randal's Avatar
 
Reputacja: 1 Randal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znany
Niewiele przeto rozmyślając, Panowie Bracia ruszyli w ślad za Panem Błudnickim w stronę karczmy. Jako, że strzeżonego Pan Bóg strzeże, broń przedtem sprawdzili, ażeby niespodziewanych przygód przy tym nie zaznać. Tymczasem Seheń został z tyłu, wpatrując się w oddalających Lachów (i Francuza) z wyrazem zmieszania na licu, służbę niewdzięczną w myślach przeklinając zapewne.

Pan Andrzej, który jako pierwszy zbliżył się do stojącej na środku pola karczmy, z uwagą śledził wszystko, co mogłoby uwagę jego przykuć. Z eksperiencji własnej znał, iż wiedza i zwiad kluczem są do zwycięstwa, zaś lud Ruski do najsubtelniejszych przeciwników nie należał, o Ordyńcach nie wspominając. Istotnie, pod strzechą obok budynku stały trzy konie. Sądząc z tego co widać, osiodłane i z jukami, lecz broni ognistej żadnej nie dostrzegł, przynajmniej tej długiej, podobnież jak pistolców w olstrach. Korzystając ze swej biegłości w czytaniu śladów w stepie, naprędce rzucił okiem na trakt prowadzący obok karczmy. Wszystko wskazywało na to, iż goście owi razem przyjechali od strony Kijowa, nie dawniej, jak z tuzin pacierzy temu. Jeno ich ślady do stajenki prowadziły, prócz nich bowiem trakt pełen był odziwo oznak konnych jadących tedy przed paroma dniami, a to dlatego, iż niedawne deszcze zmyły inne ślady, przeto musiało ich być niemało od tego czasu, może i cała chorągiew. Część musiała przed karczmą krążyć, były bowiem ślady kopyt w okolicach wejścia. Pan Błudnicki wątpił, by taka ilość podróżnych w przeciągu ledwo dni paru jechała owymi traktami. Wojsko alboli jakowa banda swawolników, kto go tam wie... ślady owe były na tyle wyraźne i oczywiste, iż pozostali Panowie Bracia takoż wątpliwości nie mieli, iż trakt ów wyjątkowo uczęszczany być musiał niedawno. Widać dotąd nie zwrócili na to uwagi, będąc własnymi myślami i sprawami zajęci. Teraz wraz z groźbą niebezpieczeństwa zmysły i rozum wrócić musiały zapewne.

Wkrótce do stojącego nieopodal karczmy konno Pana Andrzeja dołączyli jego pozostali kompanioni. Jak dotąd nikt na powitanie nie wyszedł, nikt też słowem dobrym i gorzałką strudzonych wędrowców pocieszyć nie zechciał. Z drugiej strony nikt takoż kulami ich równie gorąco przywitać nie raczył. Cisza panowała kompletna, zwierząt w zagrodzie brak, nie było tedy komu skubać trawy, czy wydziobywać robaków z ziemi. Nawet odgłosów z wnętrza budynku żadnych nie słychać było, drzwi zaś drewniane zamknięte czekały na pierwszego odważnego śmiałka. W okiennicach stąd nic widać nie było. Z komina zaś nadal radośnie dym się unosił, obecność czyjąś zwiastując.

Zaiste, dziwne powitanie.
 

Ostatnio edytowane przez Randal : 17-02-2016 o 13:31.
Randal jest offline