Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2016, 13:03   #221
Jaśmin
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Lady Cornelius, Falina, Gaspar, Theodor

- Kiedyś?- zapytał sam siebie Gaspar przyglądając się Falinie.- Kiedyś… Może. Choć zwykle w sztuce piętnuję konkretne osoby u szczytu władzy lub niewłaściwe postepowania lub zjawiska. Sztuka powinna uderzać w tych na szczycie i ich ośmieszać. Natomiast sama instytucja straży jest wielce potrzebna i użyteczna dla miasta. Nie zawsze działa sprawnie.

Splótł dłonie razem.- Gdybym napisał sztukę o straży, dla samej straży… wyszła by szmira, jak wszystkie te agitki produkowane przez poetów na dworach królów. Kiedyś napiszę może sztukę o straży, ale… instytucja musi być w niej tłem dla intrygi, romansu, komedii… Najprostszy taki wątek to zakazany romans między przystojnym strażnikiem, a jakąś szlachcianką, ale to motyw oklepany i powtarzany przez poetów takich jak Wildhawk. Ja unikam prostackiej nici łączące sceny moich sztuk.

- Och, ale z ciebie maruda, poeto. - Falina zaśmiała się radośnie - Aż dziw mnie bierze, że twoi aktorzy z tobą wytrzymują; albo płacisz im krocie, albo zostali wcieleni do tej trupy za jakąś szkaradną zbrodnię.

- Nie maruda. Po prostu na scenie zadowala mnie tylko perfekcja… a nie tandeta. Tę zostawiam innym gryzipiórkom.- wyjaśnił z wyższością w głosie pisarz. Po czym spokojniej dodał.- Poza tym… dobrze mieć jakąś wenę do sztuki, coś co inspiruje… Pisanie tesktu na życzenie wydaje na świat chałtury.

- Naprawdę? Coś co inspiruje? - wydęła usta w wyrazie scenicznego oburzenia - To ja cię zupełnie do niczego nie inspiruję?

- Ależ inspirujesz.. tylko nie do pisania, a do… czegoś zgoła przyjemniejszego.- uśmiechnął się Gaspar całując policzek dziewczyny.- Zresztą uważam, że Waterdeep nie jest gotowe na sztukę o strażniczce która wkrada się na miejsce zbrodni i szpieguje swego szefa, nieprawdaż?

- Przesadzasz. Chyba nie jestem aż tak złą strażniczką, prawda? Może mam niekonwencjonalne metody, ale hej, tego mnie życie nauczyło. - odparła z dumą w głosie.

-Rzecz w tym moja droga… że ktoś mógłby obejrzeć tą sztukę i pomyśleć że mówi ona o faktach.- mruknął Gaspar.- I ten ktoś mógłby być wysoko postawionym strażnikiem miejskim. Nie potępiam twych metod, ale nie zamierzam cię narazić na kłopoty dla jednej arcydziełka.

- Jaki ty bywasz słodziutki. - zaśmiała się cicho kobieta - Uwierz, nie w takich tarapatach byłam i jak kotka spadam na cztery łapki.

- Może cię więc przygarnę jak tego kocurka co się już przypałętał?- mruknął Gaspar obejmując dziewczynę w pasie i tuląc do siebie by pocałunkami wyznaczać szlak na jej szyi.

- Przestań! - zachichotała Falina odsuwając delikatnie Gaspara - Tak wychodzi, że jutro rano mam, zgaduj co - służbę! A nie lubię być na niej ledwo żywa.

- Tak czy siak… nawet gdyby napisał sztuce o pewnej ślicznej strażniczce, która zakochuję się błękitnym kotku i wzorem jego prowadzi śledztwa na własną rękę toooo… i tak to nie byłaby sztuka o straży, tylko o tej strażniczce właśnie.- wyjaśnił Wyrmspike.

*****

Theodor obejrzawszy przedstawienie ruszył nieśpiesznie w kierunku Gaspara i jego towarzyszki. Dla równowagi towarzyszyła mu wciąż lady Cornelius.

-Dobry wieczór, mistrzu Wyrmspike, witaj pani. Pozwól, mistrzu, że jako kolejny złożę ci gratulacje. Humoru i poezji wysokich lotów był dziś dostatek - Greycliff ukłonił się lekko - Pewnie mnie nie pamiętasz. Jestem Theodor Greycliff, spotkaliśmy się na ulicy jakiś czas temu, pomogłeś mi wtedy w kłopotach - przerwał na chwilę - To moja towarzyszka, lady Cornelius.

- Nie bardzo… przyznaję.- odparł zakłopotany Wyrmspike nie kojarząc mężczyzny, ani jego partnerki. Kto by się zresztą kłopotał pamiętajć każdego z dziesiątek szlachciców z mniejszą lub większą kieską i rodowodem sięgającym do czasów których nikt nie pamiętał, a obchodziły jedynie skrybów Świecowej Wieży znanej też pod inną nazwą Candlekeep.

-Na szczęście to nie problem. Odznacz mnie, mistrzu w swej pamięci jako kolejnego wielbiciela i problem z głowy - Moneta uśmiechnął się z lekką kpiną, ale ten uśmiech niemal natychmiast zmienił się w życzliwy - Czy macie coś przeciwko abyśmy napili się razem dobrego wina? Ja stawiam, rzecz jasna. I może podczas tego poczęstunku porozmawialibyśmy o wystawieniu kolejnej sztuki, hmmm?

- Nie jestem w tej chwili zainteresowany wystawianiem kolejnej sztuki.- uprzejmie stwierdził Wyrmspike i spojrzawszy na Falinę dodał.- Ale chyba wina możemy nie upić. Ach i...to jest moja przyjaciółka i poniekąd wspólniczka w kwestiach niektórych zbrodni… scenicznych.

Zaśmiał się głośno Gaspar nie mając ochoty angażowanie się kolejne projekty sceniczne. I bez tego miał dość dużo na głowie.

Falina obserwowała przez chwilę Theodora, po czym uśmiechnęła się i wtuliwszy w ramię Gaspara dodała:

- Och, ale to wspaniały pomysł, panie Greycliff, nieprawdaż moje bożyszcze publiczności?

- Wino… z pewnością jest zawsze dobrym pomysłem.- stwierdził Wyrmspike zgadzając się z wtuloną w jego ramię Faliną.

-Prawda? Pójdźmy więc do baru i sprawdźmy co tu dają dobrego.

- Widziałam jakieś elfie winne specjały… - odparła Falina, zaś wraz za nią kontynuowała druga kobieta:

- A elfie specjały zawsze w cenie. Dosłownie, ale to chyba nam niestraszne.

Falina spojrzała na Theodora uważnie w sposób, który był dość niepokojący, ale zaraz uśmiechnęła się przymilnie żeby ponownie zabrać głos.

- Chodźmy, nie ma co marnować czasu, w którym możemy już raczyć się czymś dobrym.


*****


Faktycznie, bar miał na stanie dość duży wybór tych "elfich specjałów" w cenach od zadowalających po powodujących zawroty głowy, a panie, jako że najwyraźniej uznały, iż to one mogą wybrać (choć lady jedynie zawtórowała Falinie) wpędziły Theodora w lekki ból głowy.

Theodor szybko postanowił, że ból głowy najlepiej leczyć klinem.

-Za sztukę, hazard i piękne kobiety!

Gdy wszyscy spełnili toast Greycliff odstawił szklankę by uważnej przyjrzeć się Gasparowi.

-Jak to się dziwnie losy plotą. Jeszcze miesiąc temu nie marzyłem nawet, że w krótkim odstępie czasu poznam dwóch spośród elity dramatopisarzy Wybrzeża Mieczy. Ech, życie…

- Dwóch? To się chwali. A kim jest ten drugi?- Gaspar nawet nie udawał, że ma w sobie pokłady skromności.

-Sam słynny, och jakże wielki i wspaniały Amandeus Wildhawk - kpina w głosie Theodora była aż zanadto widoczna - A spotkaliśmy się na sali sądowej. Nie jestem dramatopisarzem, ale to aż się prosi o parodię.

- Na sali sądowej?- zdziwił Wyrmspike zaskoczony.- Dziwne… Czym więc cię uraził, że go pozwałeś?

-To nieporozumienie. Ja go nie pozywałem. Znaleźliśmy sie tam by z wolnej stopy odpowiadać na pytania sądu. Przy okazji - Moneta przechylił się przez stół - nie tylko ty, mistrzu masz drobny problem z potencją twórczą. Amandeus też ma ten problem. Zresztą nie dziwię mu się…

- To nie z potencją twórczą mam problem… tylko z czasem.- wyjaśnił Gaspar urażonym tonem głosu i dodał.- Tak… słyszałem.. że go zamknęli z powodu jakiegoś oskarżenia i były tam jakieś zaginięcia i Azul Gato i… diabli wiedzą co jeszcze. - machnął ręką Wyrmspike udając mało zainteresowanego

- Tak, Gaspar nie ma problemów z potencją… przynajmniej z twórczą. - uśmiechnęła się słodko Falina i spojrzała uważnie na Theodora - A ty musisz naprawdę nie pałać miłością do sądów i straży, mylę się?

-Skąd to podejrzenie? - uśmiechnął się Moneta - Tylko dlatego, że mój profil zdobił kiedyś listy gończe? Dlatego, że mam powody by patrzeć prawu na ręce? - Theo pociągnął długi łyk - Nie mówmy o tym, dobrze? Jesteśmy tu żeby troszkę poplotkować i się napić, to wszystko. Po co wyciągać brudy moje lub innych bliźnich? Chyba - Theodor uniósł palec gestem proroka - chyba, że miało by się to stać tematem poezji. Dobrze mówię, Gasparze?

- Co?- mruknął niezbyt zainteresowany tym wywodem pisarz. Wzruszył ramionami.- Taak… poplotkować, ino o czym? Jeśli nie o brudach, to o czym planowałeś plotkować mości Greycliffie?

-Tu mnie masz. Fakt, nie ma to jak cudze nieszcześcia. Zwłaszcza nielubianych bliźnich. Amandeus wielokrotnie wystawiał sztuki, które możnaby porównać do plotkowania pod płotem przez mieszczki. Ale teraz nie będzie przez jakiś czas plotkował, o nie. Będzie bardzo zajęty sklejaniem swej reputacji. Po tym wszystkim co się wydarzyło w jego posiadłości… - Theo mówiąc uważnie obserwował Gaspara gotów zmienić temat gdyby artysta nie wykazał zainteresowania.

- Właściwie… nie wiadomo co się wydarzyło w posiadłości.- stwierdził Wyrmspike obojętnym tonem.

-Dwa słowa...Azul Gato. Oto co się wydarzyło. Osobiście śledzę uważnie występy tego superbohatera. A on był tam bardzo zajęty, bardzo zajęty był.

- Naprawdę? - zainteresowała się Falina - A cóż takiego robił?

-Tkał sieci magii. Przyprawionej własną krwią, najwidoczniej. Tak było, bylem przy tym.

- Później zaś, jak mówiłeś Theodorze, umknął jak tylko zrobiło się za gorąco, czyż nie tak? - wtrąciła łagodnie lady i skupiła wzrok na Gasparze - Zupełnie jakbym widziała go w twoich sztukach go wyśmiewających.

- Moje sztuki opierają się na tym co ludzie mówią. A kocurek ponoć jest nieuchwytny.- stwierdził obojętnym tonem Wyrmspike.- A o co chodzi z tą magią tkaną własną krwią?

-Gdy go widziałem był ranny. Tak to wyglądało. I trzymał lorda Wildhawka na ostrzu rapiera.

- To faktycznie mało bohaterskie grozić lordowi bronią. - dodała towarzyszka Theodora.

- Mało… - zamyśliła się Falina.

-Mało bohaterskie? No nie wiem. Stary Wildhawk doznał wtedy pomieszania zmysłów i był dość niebezpieczny dla otoczenia. Nie tylko zresztą on. Była tam cała grupa innych pomyleńców opętana przez tak zwanego Widzącego, odrażajacego apostatę. - Theodor przerwał na chwilę - Chyba już słyszałem rozchodzące sie po ulicy plotki na ten temat - Moneta pociągnął łyk wina.

- Brzmi dość mało prawdopodobnie.- zamyślił się Gaspar i wzruszając ramionami dodał.- Ale skoro tak było… cóż… ufam że twoje wyjaśnienia pomogły rozjaśnić sytuację śledczym i zło zostanie ukarane.

-To zło, o którym mówisz ma więcej głów niż dziewięciogłowa hydra. Słyszałem też, że takie komórki niebezpiecznych wariatów mogą znajdowaź się w innych miastach Wybrzeża. Śledczy też byli o tym przekonani.

- Tooo… jak z tym całym oskarżeniem o…- Gaspar udawał zamyślenie szukając czegoś w głowie. Jakby chciał sobie przypomnieć mało istotny szczegół.- oooo.. właśnie. Stary Wildhawk oskarżył młodego o próbę zabójstwa i współpracę z jakimiś… najemnikami i Azul Gato w tym właśnie celu. Niedorzeczność.

-Jakimi najemnikami? Sam tam byłem i sądząc po innych uczestnikach tej rozróby żadnych najemników tam nie było. Jedynie kilku pechowców, którym Tymora przestała pomagać. Słyszałem też plotkę, że Azul Gato był tam po to by dopilnować, że ci heretycy już nigdy więcej się nie pojawili w mieście. Takie oto plotki krążą teraz po ulicach.

- Może… niespecjalnie mnie interesuje kot skaczący po dadach.Wystarczą mi moje kotki.- odparł enigmatycznie poeta.

Theodor zerknął na Falinę.

-Rozumiem. Zresztą to chyba niezbyt ciekawy temat -kolejny łyk wina został wzięty - Czy nadal twierdzisz, że brak ci czasu na przedstawienie? Nie pracujesz wiec jak rozumiem? Odpoczywasz? Łapiesz życie za tyleczek? - Theodor uśmiechnął się lekko

- Nie piszę sztuk na zamówienie. Przygotowuję przedstawienie czasem… nawet innych autorów. Niemniej same sztuki piszę pod wpływem natchnienia i ochoty… a teraz… inne sprawy zajmują mój czas.- stwierdził wymijająco Gaspar.

-Takoż rozumiem, że nie lubisz się powtarzać. Czy dobrze mówię?

-Też.- odparł krótko Wyrmspike nie wdawając się w szczegóły.

-A takie przedstawienie musi być kosztowne. Czyżby za twoją niechęcią stały kwestie finansowe?

- Przedstawienie wymaga scenariusza wpierw…- wzruszył ramionami Wyrmspike oceniając sytuację.- Tego zaś nie widzę. Zresztą… o czym niby miała być to sztuka? Jaka fabuła? Śledztwo jeszcze się chyba nie zakończyło. Azul Gato pojawia się i znika nie wiadomo skąd i po co. To jest póki co marny materiał nawet na zalążek sztuki.

-Miałem na myśli raczej powtórkę z rozrywki. Dzisiejsze przedstawienie było inspirujące, a my posiadamy licznych znajomych, którzy chętnie by je obejrzeli jako że dziś nie mieli ku temu okazji.

-Prywatny występ?- zamyślił się Gaspar.

-Właśnie. Dla, powiedzmy, kilkudziesieciu osób.

- Kiedy i gdzie?- zapytał Wyrmspike z niewielkim entuzjazmem. Dopiero niedawno wszak urządzał co podobnego.

-Do ustalenia, może w Azylu Królów? A może gdzie indziej. A kiedy? Myślę, że w ciągu najbliższych dni. Najwżniejsze czy by wam to odpowiadało. Gdy to ustalimy można mówić o innych rzeczach.

- Tam? Czemu tam?- spytał podejrzliwie Gaspar nagle tracąc manierę zblazowanego artysty.

-Cóż, już tam występowaliście i to udanie. Ale przecież niekoniecznie w Azylu. Jeśli udałoby się zalatwić inną scenę to nie ma sprawy, prawda?

- Raz występowaliśmy. Piorun jednak nie trafia w to samo miejsce dwa razy, a ja wolałbym omijać Skullport jak najszerszym łukiem do czasu, aż ten cała afera z zaginionymi kapłanami się nie wyjaśni.- rzekł stanowczo czarodziej.

-Rozumiem. A jakaś kulturalna widownia w Waterdeep? Wszystko da się załatwić.

- Jest mnóstwo scen w Waterdeep, do koloru do wyboru… łącznie z tą z której my korzystamy. Wystarczy jeno wynająć główną salę u właściciela przybytku.- wyjaśnił procedurę Wyrmspike.

-Załatwię to...kiedy bylibyście gotowi?

- Dwa… trzy dni.- ocenił Gaspar. Mógł co prawda przygotować przedstawienie szybciej, ale miał dość funduszy, by nie musieć się spieszyć.

-Tak więc trzy dni od dzisiaj. Zaraz wybiorę się do właściciela i ustalimy szczegóły - Theodor urwał na chwilę - Jaką sumą mamy wesprzeć sztukę?

- Dużą…- odparł wymijająco Gaspar pijąc coraz mniej.- … z trzy tysiące złotych krążków na pewno.

-To by był koszt wynajęcia sali i honorarium trupy, jak rozumiem?

- Honorarium trupy. Nie negocjuję w imieniu karczmarza przybytku którego jeszcze nie wybrałeś.- wyjaśnił Wyrmspike.

-Rozumiem. Milady, czy dysponujemy teraz potrzebnymi funduszami?

Kobieta spojrzała spokojnie na Theodora i uśmiechnęła się lekko.

- Raczej nie będzie z tym problemów.

-Załatwione. Ćwiczcie, a my zadbamy o finansową styronę przedstawienia, scenę i rozgłoszenie nowiny wśród zainteresowanych - Theodor ujął kielich - Za sztukę i jej ulubieńców! Toast!

Gaspar uśmiechnął się, acz w humorze nie był. Coś mu ta sprawa śmierdziała... mackami Skullport. I zaczął wątpić w szlacheckie pochodzenie ich obojga.

Falina natomiast wyglądała na dość rozbawioną całą sytuacją i w toaście wypiła kolejne łyki wina.
 

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 18-02-2016 o 13:28.
Jaśmin jest offline