Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2016, 16:55   #59
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
- Szkatułka raczej zwierała glif chroniący, który został pochłonięty przez kształtującą się magię. Chociaż nie wykluczam, iż może mieć też jakąś pułapkę mechaniczną. Mnie zaś niepokoi ta skrzynia niby to żelaza, kto zadaje sobie tyle trudu, by zabezpieczyć drogim zamkiem skrzynkę ze sztabami żelaza. Kapitan pisał coś o zamknięciu i zabezpieczeniu skrzynki. Nie podał jej wielkości.
Potem sam zaczęła przeszukiwać metodycznie podpokład posiłkując się po części zmysłami swojego chowańca.
Jaszczurka ruszyła w jedną stronę, zaś kapłanka w drugą, ku niewielkiemu kubrykowi. Po drodze coś odbiło się światłem na podłodze i przykuło jej uwagę: biała perła. W międzyczasie odbierała przekaz niezadowolenia i zmęczenia od Szybkiej, co mogło być związane z faktem że taka ilość drewnianych śmieci była dla chowańca trudna do poruszania się. Przy samych posłaniach nie znalazła niczego wyjątkowego: poszarpane koce, czyjeś ubranie, złamana miotła, trzy drewniane wiadra.
Ellen cofnęła się podniosła perłę. Dalej sama już szukała przywołując Szybką do bezpiecznego miejsca w jej kapturze. Kiedyś pływał na przemytniczym statku, zatem chciał sprawdzić kilka kryjówek. Typowe miejsce klapy pod ciężkim beczkami lub zęza, czy też ślepe ściany na dziobie i rufie dające nieco przestrzeni na towary najcenniejsze.
Przeszła od ściany do ściany, macając drewno i przyglądając się szczelinom tak dokładnie, jak tylko była w stanie. Znalazła "dziuplę" w jednej ze ścian, która po wyjęciu kawałka drewna ukazywała niewielką kryjówkę, a w niej sakiewkę z kilkoma miedziakami i srebrnikami, a także bardzo zepsuty kawałek mięsa lub sera. Oprócz tego nie odkryła jednak żadnych ukrytych miejsc.

Odebrawszy szkatułkę Ellen, zdegustowana mizernymi rezultatami, ruszyła z powrotem na pokład do kapitańskiej kajuty, która jak już wiedziała znajdowała się, jak się można było tego spodziewać w kasztelu na rufie.

Zastała tam Kła, który przyglądał się jednej z map pozostawionych przez poprzedniego kapitana. Nie wyglądał na zachwyconego, kiedy spostrzegł, że Wielebna do niego przyszła.
- Znaleźliście coś ciekawego? Słyszałem, że pod pokładem jest martwy rybo-ludź? - Zapytał.
- Same zagadki i wiele pytań. Niewiele konkretnych przedmiotów panie kapitanie. Pustą szkatułkę, księgę magiczną i zwój oraz jedną perłę. Sam rybolud został zabity magią chroniącą szkatułkę. Poza tym wymiecione żadnych ciał oraz cenniejszych przedmiotów. Jednakże zastanawia mnie zabezpieczenie skrzynie z sztabkami żelaz. Kto rozsądny drogim zamkiem zabezpiecza sztaby, które mogą leżeć luzem, ledwo siecią zabezpieczone.
Odparła zniechęconym głosem.
- Jeśli pozwólcie chciałabym się tutaj rozejrzeć za tajnymi skrytkami. Trochę pływałam z przemytnikami. Wiem, że każdy statek posiada takowe. Potem przybrałabym jeszcze postać wilka by spróbować wywęszyć, gdzie najczęściej przebywał kapitan i być może w ten sposób odnaleźć to coś, co nam umyka.
- Księga magiczna? Może to ta z tej skrzynki, co kapitan pisał w swoim dzienniku? Powinniście też sprawdzić tę skrzynię z żelazem, nikt przy zdrowych zmysłach nie zabezpieczałby jej dla samego żelaza, jeśli mógłby tam wsadzić coś cenniejszego. - Odparł kapitan po chwili zamyślenia, po czym machnął ręką. - Jasne, rozglądaj się. Im więcej znajdziemy, tym lepiej dla nas. No i chcę wiedzieć co spowodowało, że te rybo-ludzie nagle tu wtargnęły i wszystkich wymordowały. Miałem z nimi do czynienia w przeszłości i takie zagrywki nie wyglądają na ich typowe działania.
Ellen uśmiechnęła się i skinęła głową.
- Kapitanie proszę o uprzedzenie o tym fakcie załogi. Nie chcemy tutaj chyba żadnych pomyłek.
Potem zaczęła poszukiwać kajutę.
- Jedno co jest dobre to to, że mamy całkiem legalnie żaglowiec. Możemy go spokojnie sprzedać w Waterdeep bez wymyślania specjalnej historii. Porzucony lub pusty żaglowiec należy do tego, kto go doprowadzi do portu a tu mamy jeszcze ślady ataku ryboludzi.
- Możemy go też zatrzymać dla siebie. - Odparł pół-ork, przeglądając kolejne mapy. - Wystarczy go trochę zmodyfikować, dodać okna strzelnicze pod pokładem, załadować armaty jak będą jakieś na zbyciu. Trzeba wypróbować to cacko, może nie jest aż takie powolne jak statki handlowe mają w zwyczaju. Zwłaszcza że nie będzie już pływało z pełnym obładowaniem.

Przeprosiwszy aktualnego kapitana, Ellena chciała sprawdzić szeroką szufladę w biurku - ta jednak okazała się zamknięta na klucz. Westchnęła i postanowiła sprawdzić komodę. W większości były tam same ubrania… i pewna zdecydowanie zbyt ciężka skarpeta. I brzęcząca.
Ellen wyjęła i wysypała na stół.
Potem przejrzała ubrania w komodzie szukaj klucza do biurka, obmacała ściany i pokład w poszukiwaniu skrytek.
Zawartością skarpetki okazały się drogie kamienie w ilości około dwunastu na pierwszy rzut oka. Ellena rozpoznała wśród nich kilka ametystów, a także inne o kolorze żółtym i ciemno-czerwonym. Kapitan gwizdnął z uznaniem na ten widok.
- No ładnie. - Wziął jeden z kamyczków wielkości dużego paznokcia i zaczął go oglądać.
Wielebna w tym czasie badała dalej pomieszczenie w poszukiwaniu klucza. Komoda nie zawierała już niczego interesującego. Obstukała i przyjrzała się dokładnie ścianom tak jak pod pokładem, jednak nie było tam już żadnych dodatkowych skrytek.

Wyszła z kajuty i zaczęła badać sam pokład, w większości splamiony krwią. W swych poszukiwaniach dotarła do drzwi do przedniego kasztelu, które okazały się być zamknięte na głucho.
- Hej ty tam trzeba otworzyć te drzwi z rozkazu kapitana. - krzyknęła na jednego z piratów kręcących się bez celu po pokładzie.
- Hę? Ale Jack nam zabronił. - Zaprotestował pirat. - Mówił, żeby nie psuć drzwi, bo się mogą przydać.
- To sprowadź kogoś kto potrafi je otworzyć. To co znajduje się za tymi drzwiami może zagrażać całemu statkowi i nam. Póki nie odkryjemy co się tu dokładnie stało, to każde zamknięte pomieszczenie to potencjalne zagrożenie, które rośnie wraz czasem, gdy jest zamknięte. - wydarł się poirytowana Ellen na marynarza.
- To nie jest kwestia umiejętności ich otwarcia, psze pani. - Mężczyzna był już przyzwyczajony do wydzierania się na niego. - One są po prostu zaryglowane z drugiej strony. Jack mówił, żeby ich na razie nie wyważać, bo może ktoś wymyśli sposób, żeby je otworzyć bez wyważania. Że szkoda dobrych drzwi.
- To może ktoś się tam zamknął na czas walki.
Kapłanka podeszła do drzwi i załomotała w nie.
- Jeśli ktoś tam jest niech otwiera a obiecuję, że otrzyma łaskę Umberlee. W innym przypadku, tak czy siak wejdziemy tam, prędzej czy później a wtedy przyrzekam, że każdy dorosły będzie cierpiał kilka dni i błagał o śmierć.
Odpowiedział jej jednak tylko szum fal oceanu, a także głuche beknięcie jednego z piratów, który próbował czegoś szukać w okolicy.
- Sprowadź Kolwena może on znajdzie sposób na otwarcie zaryglowanych drzwi bez użycia siły. Na co jeszcze czekasz? Kapitan chce wiedzieć co się tu zdarzyło, a te drzwi to uniemożliwiają.
Ellen szybko znudziła się czekaniem.
- Umberlee wspomóż swego wiernego sługę i pozwól spojrzeć innymi zmysłami na świat, po czym szybko wypowiedziała w druidycznym słowa czaru przemiany w wilka. Ruszyła na przeszukiwanie pokładu podążała za swoim nosem szukając śladów kapitana tej jednostki.
Przemieniona w zwierzę Wielebna wzięła głęboki oddech, wchłaniając wiele zapachów z otoczenia - alkohol, pot, krew, spalenizna, wszystko się mieszało ze sobą. Czuła także dość silną woń rozkładających się ciał, która drażniła jej nowe zmysły. Doszła do wniosku, że trudno jej tropić kogoś, kogo zapachu nie zna, więc przystanęła w pół kroku, próbując ustalić nowy plan działania.
Wróciła do kabiny kapitana tam jego zapachu było wiele. Na pokładzie szukała też jakiś innych dziwnych i nietypowych zapachów, lub dźwięków
Wielebna podbiegla od kabiny kapitana z powrotem do zamkniętych drzwi tylnego kasztelu węsząc i nasłuchując uważnie. Szczególnie węszyła przy szparce pod zabarykadowanymi drzwiami: czuła morską wodę, pot, a także rozkładające się ludzkie ciało.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline