Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2016, 18:24   #27
zarok
 
Reputacja: 1 zarok wkrótce będzie znanyzarok wkrótce będzie znanyzarok wkrótce będzie znanyzarok wkrótce będzie znanyzarok wkrótce będzie znanyzarok wkrótce będzie znanyzarok wkrótce będzie znanyzarok wkrótce będzie znanyzarok wkrótce będzie znanyzarok wkrótce będzie znanyzarok wkrótce będzie znany
- Szkoda, wielka szkoda. To mogło być przełomowe odkrycie. - Alderman kończąc konserwę odpowiedział Zcirwowi – Może kiedyś się tym zajmę, od pewnego czasu już szukaliśmy odpowiednich sposobów na wzmocnienie systemów immunologicznych obiektów z Gen-Factory. - Już zdecydowanie mniej zaciekawiony wrzucił puszkę do kosza. Skinął głową na pytanie Huzzara. - Tak, tak, zdecydowanie. Wasze przysmaki mi najwidoczniej służą. - Ciężko było zorientować się czy stare konserwy faktycznie smakowały Jamesowi, czy był on po prostu sarkastycznym dupkiem. Bardzo możliwe, że sam młodzieniec nie był tego do końca pewny.

Widząc zaostrzający się konflikt między Marą a Huzzarem, James sprytnie postanowił się ulotnić. Bąknął pod nosem, uważając by nikt go przypadkiem nie usłyszał, że jeśli ktoś będzie go potrzebował to będzie w warsztacie. Chciał popracować sam, w ciszy, nad czymś co nie dawało mu spokoju już od dawna. Wymknął się z kantyny i skierował się do pokazanego mu wcześniej warsztatu.

Kilka godzin później

James siedział w ciemności warsztatu, światło zapewniała mu samotna lampka biurkowa. Tak, to powinno zadziałać. Naukowiec od dziecka pracował nad małym, szkolnym projektem ale dopiero teraz był w stanie doprowadzić teoretyczne rozważania do pewnego stopnia używalności. W skrócie, James pracował nad znacznym przyśpieszeniem procesów myślenia, wierzył, że odpowiednio stymulowany mózg może pracować setki, może nawet tysiące razy szybciej. Prototypy były zachęcające, co prawda świnka morska na której Alderman testował swoje urządzenie spłonęła żywcem po kilku sekundach pracy, ale zaraz przed tym wyglądała na rozumną.

Naukowiec powoli kończył konstrukcje. Zajmowało mu to dłużej niż się spodziewał. Wbrew wcześniejszym planom domontował do urządzenia bezpiecznik na wypadek jakby coś poszło nie tak. Ostatnia śrubka, ostatnie poprawki i tak, jego dzieło było gotowe. Wyglądało to tragicznie, nikt by się nie domyślił, że ten dziwnie wyglądający kask może być największym osiągnięciem człowieka od momentu odkrycia ognia. James jednak się tym nie przejmował, był dumny ze swojej nowej zabawki. Jedyne co pozostało to przetestować urządzenie.

Alderman ostrożnie nałożył kask na głowę i zapiął mały pasek pod brodę, Bezpieczeństwo przede wszystkim. Wymacał mały guzik z tyłu, odliczył od trzech i włączył urządzenie. Efekty były natychmiastowe, świat zawirował, a James z niemym krzykiem upadł na ziemie. Pomimo to był szczęśliwy, wiedział, że jego wynalazek działa, wymaga jednak delikatnej kalibracji. Za kilka sekund zemdleje, a wtedy ustanie też rozrywający ból głowy. Po krótkim czasie fail safe zadziała, a James obudzi się rześki i wypoczęty.

****

Młodzieniec oprzytomniał. Minęło co najmniej kilkanaście minut. Ostrożnie wstał i poprawił skrzywione okulary. Nie był tak rześki i wypoczęty jak się spodziewał, wręcz przeciwnie, drzemka na zimnej podłodze zmęczyła go jeszcze bardziej. Podniósł z ziemi swój wynalazek i skręcił moc do dziesięciu procent aktualnej wydajności. Pewnie mógł przyzwyczaić się do pełnych możliwości urządzenia, ale rozsądek podpowiadał mu, żeby zwiększać moc stopniowo.

James porządkował warsztat, już dawno nauczył się, że dobrze zorganizowane miejsce pracy robi największą różnice przy jego „procesie twórczym”. Na podłodze leżały porozrzucane kartki papieru, najwidoczniej musiały się zsunąć gdy zemdlał. Zainteresowany naukowiec podniósł je i momentalnie zaniósł się śmiechem. Były to plany podziemnej bazy zwanej „Miastem”. Młodzieniec zgniótł kartki i rzucił do kosza w kącie warsztatu. Plany nie były tylko niezwykle ambitne rozmiarowo, były też kompletnie niepraktyczne. Wisienką na torcie był podpis pod schematami bazy, „Mr. C.”. Twórca nie miał na tyle odwagi by podpisać się pełnym nazwiskiem pod swoim bazgrołami. Młodzieniec ruszył szybko na miejsce zbiórki, i tak już był spóźniony.

Jeszcze kilka godzin później, morze południowochińskie

Młodzieniec siedział w kącie samolotu i kiwał głową na słowa Huzzara. Plan był dobry, głównie dlatego bo nie narażał Jamesa na niepotrzebne niebezpieczeństwo. Mimo to naukowiec musiał przyznać, że to co mówił Ezdhar miało sens. - Zajmijcie się myśliwcami, ja mogę odczepić okręt gdy dojdziemy wystarczająco blisko. Całego statku nie uniosę ale bez problemu mogę doczepić do niego linę, nie narażająca przy tym nikogo – James założył swój nowy nabytek na głowę sygnalizując, że jest gotowy do akcji. Był wyraźnie dumny ze swojego dzieła.
 
zarok jest offline