Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2016, 01:52   #101
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Amir wychodząc z tunelu czuł się zadziwiająco dobrze jak na to, co się wydarzyło i to, co miało się dopiero wydarzyć.

Nie lubił dużych grup. W ogóle nie lubił grup. Do pewnej chwili zawsze pracował sam, a potem z Nichaelem. Nie było tu miejsca na większą ilość osób.

To wszystko zasługa idącej obok niego Nunu. Nie wiedział czemu, ale z nią było mu łatwiej wchodzić tam, gdzie nie bardzo miał ochotę iść. Miał za to ochotę iść z nią. Wszystko przez spaczone poczucie humoru kruka.

~ No, kolego, chyba nie bardzo nas tu lubią.

~ Nie lubią ciebie. Mnie tolerują. I nie jestem twoim kolegą.

Anioł po przedstawieniu kotołaka przez Nunu przywitał się jako pierwszy i podziękował za pomoc.
Amir skinął głową, choć tak na prawdę niewiele wtedy zrobił. Ściągnął na siebie uwagę i zagrał na czas, a potem wykonał rysunek. Nie potrafił wykorzystać mocy heksagramu.

Gdy ruszyli dalej korytarzami jaskini, mężczyzna szedł na końcu razem z psołaczką, której przyglądał się ukradkiem co chwila. Była wręcz zjawiskowa. Jeszcze kilkanaście minut temu chciał się od niej uwolnić i ponownie ruszyć za pozostałymi, a teraz nie chciał odstąpić jej na krok.
Coś ciągnęło go do niej i nie była to czarna magia.

~ Opanuj się.

~ O co ci chodzi? Jestem opanowany - burknął Amir.

~ Dostajesz ślinotoku na jej widok, klaunie.

Nichael nie otrzymał odpowiedzi. W chwilę później zatrzymali się ponownie. Burza jeszcze się nie skończyła, przez co nie mogli jeszcze wyjść. Każdy rozstawił się w jakiejś części sali.

Wtedy kruk odleciał od swego towarzysza siadając samemu, gdy Amir nadal nie opuszczał Nunu.
Postanowił działać natychmiast, nim będzie za późno.

- Ej, Paziu. Mam informacje tylko dla ciebie, więc odejdźmy kawałek - powiedział do Daske tuż po tym jak przysiadł na siodle konia. Żałował, że ów nieczystej krwi człowiek, względnie zarażony, nie potrafi porozumiewać się mentalnie.

Daske uniósł spojrzenie na ptaszysko i skrzywił się nieprzyjemnie, zupełnie jakby przypadkiem wdepnął w coś, co niezbyt ładnie pachniało.
- To miejsce mi pasuje - odpowiedział, a odpowiedź ta nie powinna dziwić biorąc pod uwagę, że przy okazji miał doskonały widok na Dzwonka i mógł udawać, że nie ogranicza małej swoją stałą obecnością.

- Ale mnie nie pasuje. Tu mogą słuchać inni.

- To sobie lataj - Daske wyraził swoją nadmierną ochotę do ruszenia się z miejsca.

- Nie chcesz wiedzieć skąd może nadejść cios na twoją Dziecinkę? To miłego zaskoczenia, Paziu - odparł wznosząc się w powietrze, by odlecieć.

Daske rzucił spojrzenie na Dzwonka. Wyraźnie nie podobało się mu, że ptaszysko bierze go pod włos.
- Tam - wskazał głową wejście do tunelu, którym przyszli sam ruszając w tamtą stronę.

Gdy znaleźli się w korytarzu Nichael usiadł na kawałku skały.
- Pierwsze, za wami lezą dwaj kolesie. Może kojarzysz jednego z nich. Siedziała taka nieruchawa mumia w karczmie. To kumple demonicy i Podpadłej. Ten Azor, co z wami latał, a już nie lata, to wtyka Szujne-Szmate.

Daske przyglądał się krukowi przez dobrą chwilę.
- Załóżmy, że ci wierzę i rozumiem co tam pieprzysz. To wszystko? - Nie wydawał się szczególnie przejęty doniesieniami Nichaela.

- Nie podoba mi się wasz Burek. Za dużo umie jak na rasę, która nie jest magiczna. Bardzo sprawnie radzi sobie z telepatią. Skuteczniej niż ozorem. Jest z Vole i otacza się czarną magią. Może być kretem, może być opętana. Może mi się wydawać. Sprawdziłbym ją, ale całemu temu kabaretowi może się to nie spodobać. W szczególności Ważce. Powiedz swojej Dziecince, żeby ją sprawdziła. Może się mylę, ale ona mi śmierdzi. Nie tylko mokrym psem.

Daske powiał głową, nie przestając się szczerzyć, zupełnie jakby szczękościsku dostał.
- Tobie się ptaszynko wydaje, że pozwoliłbym komukolwiek zbliżyć się do Dzwonka, bez wcześniejszego sprawdzenia? - Zapytał, nad wyraz uprzejmie, która to uprzejmość była tak fałszywa, że aż uszy bolały.

- Potrafiłbym wskazać takie osoby, Paziu. A jeśli opętałby Burka ktoś silny, to jesteś pewien, że byś potrafił to wykryć?

- Kto niby powiedział, że sam to sprawdzałem? - Zapytał tym samym tonem i z tą samą miną. - Skoro już o tajemnicach innych gadamy to może lepiej zacząć od twoich? Co ty na to rogaczu?

- Jesteś całkowicie pewien, że coś, co ci podpowiada nie daje się oszukać? - zaśmiał się cicho blefując. W tej chwili nie chodziło mu już o okłamanie kogokolwiek. Z resztą jego rasa nie była żadną tajemnicą. Najbardziej interesujące było jednak to, skąd wiedział.

Spróbował magią umysłu dowiedzieć się co to było takiego. Czarna magia byłaby skuteczniejsza, ale inkantacja nie przeszłaby bez echa. Zupełnie inaczej miała się sprawa magii umysłu, lecz nie dowiedział się.
Daske był chroniony barierą Dzwonka. Za nią znajdowała się magia, ale nie wiedział jaka.

- Jej się nie da oszukać - odpowiedział Daske, darując sobie zbędne ozdobniki i pokazywanie ostrych zębów.

- Mówisz o Puszystej?

- Mówię o Dzwonku - na kompletnie nieadekwatne miano, jakim określił jego towarzyszkę, zareagował uniesieniem brwi.

Nichael całkiem po ludzku przeszedł się kawałek.
- No dobra, Paziu. Nie wierzę, że nie da jej się oszukać, ale wierzę, że trzeba by było mieć niezłą moc, żeby to zrobić. Mówisz, że Burek jest czysty pod tym względem... Niech będzie, ale dalej czymś mi śmierdzi. Tylko teraz w takim razie nie wiem czym.

- Może sam ją o to zapytasz? - Daske wysnuł propozycję, dorzucając do niej ładną porcję złośliwości. - Jest czystsza od ciebie. To co ukrywa nie zagraża Dzwonkowi więc nie mam zamiaru ułatwiać ci życia i się jej pozbywać.

- A żebyś wiedział - roześmiał się kruk i ruszył w drogę powrotną nie wyjaśniając, o co mu chodzi. Przysiadł na kamieniu w przeciwnym krańcu sali do Dzwonka. Sprawdził najpierw czy Amir znajduje się w odpowiedniej odległości od niego. Nie chciał, by kotołak go usłyszał.

- Cześć, Dziecinko. Wiem, że mnie słyszysz, bo muszę dbać o to, żeby towarzysz mój i kretyn w jednym nie skorzystał z tej samej zdolności. Nie podchodzę, bo twój paź zaraz zacząłby się bulgotać i nic by z tego nie wyszło. Nie wchodząc w szczegóły, obawiam się, że wasza Pchlara ma złe zamiary w stosunku do mojego towarzysza. Jeśli mi nie pomożesz, to ją opętam i sam dowiem się co ukrywa, ale wtedy zrobi się nielichy burdel. Ważka się spieni, Kundel się spieni i ten koci idiota też. Osłaniamy się wzajemnie i prędzej rozpruję wywłokę niż dam mu coś zrobić. To jak będzie? Pomożesz? - powiedział cicho.

Doskonale wiedział, że żadne uszy prócz kocich nie wychwycą tego, co miał do powiedzenia, z czego jedne były zbyt daleko.

Dzwonek słuchała uważnie, bawiąc się ogonem, w którego końcówkę raz po raz uderzała lekko dłonią. Przechyliła nieco głowę, a jej uszy zadrżały raz i drugi. Nie spojrzała jednak na kruka, tylko zaczęła przyglądać się Nunu. Po chwili namysłu skinęła głową.

Nichael przez chwilę nic nie mówił, ponieważ takie słowa ciężko przechodziły mu przez gardło:
- Ten... No... Dzięki, Puszysta.

Dzwonek przyłożyła w odpowiedzi ogon do twarzy i lekko odwróciła ją tak, by móc zerknąć na kruka, po czym wyszczerzyła ząbki w wyjątkowo radosnym, a zarazem psotnym uśmieszku.

- Będę czekał na informację. Bez odbioru, póki Paź stoi jak widły w gnoju - spojrzał na Nunu, a Dzwonek skinęła głową i wróciła do zabawy ogonem.


Tymczasem Amir stał pod ścianą obok psołaczki. Spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko pukając w skroń tak, by widziała to tylko ona.

~ Możemy w ten sposób? Brak umiejętności mówienia jest lekko... krępujący.

Psołaczka skinęła głową, odpowiadając uśmiechem.
~ Tak nawet będzie wygodniej. Nie lubię mówić ~ odpowiedziała. ~ Na głos ~ dodała, gwoli wyjaśnienia.

~ Dlaczego? Ja czasem nawet próbuję wydać z siebie jakiś głos. Tak, żeby Nichael nie słyszał, bo by miał używanie do końca życia. Z resztą... i tak by niczego nie usłyszał - mruknął kwaśno.

~ Wolę swoją zwierzęcą formę od ludzkiej ~ wzruszyła ramionami, jakby to było coś, co jest jej obojętne. ~ Lepiej też posługuję się tą formą rozmowy. Mówienie boli ~ dorzuciła z wahaniem.

Spojrzał na nią zaskoczony, po czym opuścił głowę spoglądając na kamienne podłoże.
~ W takim razie głos nie jest mi potrzebny. Byłby mi potrzebny tylko do tej... - urwał nagle czując się tak, jak nazywał go jego towarzysz. Kretyn. Idiota.
~ Jak mówienie może boleć? - zapytał podnosząc głowę.

~ Może ~ odpowiedziała i zamilkła. Oparła plecy o skałę i nie patrząc na niego, zajęła się obserwacją jaskini. ~ Urodziłam się niema. To co słyszysz, to nie jest mój głos.

Również odwrócił wzrok nie wiedząc co powiedzieć. Chciał dowiedzieć się o niej więcej, ale wypytywanie nie leżało w dobrym guście.
~ Musiałaś mieć trudne dzieciństwo. Szczególnie w Vole.

Skinęła głową, lekko, jakby od niechcenia.
~ Jak każdy kto jest nieco inny ~ odpowiedziała. ~ Nie żałuję, nauczyło mnie wiele. Nie ufać, niszczyć zanim zostanie się zniszczonym, a przede wszystkim jak przetrwać. Wiele zawdzięczam tamtym czasom. ~ Mówiła obojętnie, a jej przekaz myślowy posiadał tylko lekką nutkę kpiny, nie wydawała się ona jednak skierowana w stronę Amira.

Odwrócił się. Spojrzał na wszystkich zgromadzonych w jaskini i potrząsnął głową, jakby odpędzał sen, a następnie z powrotem zwrócił się w kierunku Nunu. Nic jednak nie mówił, tylko patrzył z cieniem uśmiechu błąkającym się po twarzy.

Nunu nie przerywała tego milczenia, śledząc poczynania Sine i Meseny, które właśnie się o coś kłóciły, a następnie przeniosła wzrok na Nanę, która przyglądała się jej uważnie. Skinęła głową, co zaowocowało przeniesieniem uwagi wróżki na Dzwonka.
~ Twój towarzysz uważa chyba, że zamierzam cię uwieść i porzucić ~ oznajmiła po chwili, przenosząc wzrok na Amira.

~ Dlaczego tak myślisz? - zapytał, a mięśnie szczęk zacisnęły się wściekle. Na chwilę.

~ Uprzejmie ostrzegł że mnie dopadnie jeżeli tak zrobię ~ odpowiedziała szczerze. ~ Nie interesuje mnie jednak co myśli ani czym mi grozi. I tak zrobię co chcę. Nie lubię jednak gdy ktoś wciska się w moje sprawy. Szczególnie gdy mi na czymś zależy.

Kotołak w trakcie relacji wyraźnie powstrzymywał narastającą złość, jednak słysząc ostatnie zdanie znieruchomiał patrząc w oczy kobiety. Jakby rozumiał sens wypowiedzi, ale mimo wszystko nie docierała ona do niego.
~ Nie ostrzegł cię uprzejmie. Znam go lepiej niż on by chciał, bym go znał. Zwyzywał cię i zagroził czymś paskudnym. Porozmawiam z nim, bo podzielam twoje... odczucia - wybrnął nadając lekko sztucznie ogólny charakter wypowiedzi.

Psołaczka przyglądała się mu uważnie z dodatkową dozą czujności.
~ Był uprzejmy ~ powtórzyła. ~ Gdyby powiedział coś, czego nie byłabym w stanie strawić, zadbałabym o niego. To mój… dar, nazwij jak chcesz. Wyczucie czarnej magii i sposobów na jej niszczenie. On nią włada. Zniszczenie go nie byłoby trudne.
Patrzyła cały czas, niemal nie mrugając. Był to test i nawet nieszczególnie się z tym kryła. Całkiem przeciwnie do okazywania jakichkolwiek uczuć. Równie dobrze mogłaby być posągiem lub jedną ze ścian tej niby jaskini, w której utknęli.

~ Spodziewałem się, że nadejdzie taka chwila, ale nie spodziewałem się, że już teraz - odwrócił wzrok.
~ Nie zamierzam rezygnować z... tego, co może przynieść przyszłość. Ale z drugiej strony to mój towarzysz broni. Jedyna osoba, na której przez cały ten czas mogłem polegać i tak też było odwrotnie. Mogę jednak nie dopuścić, byście się pozabijali - mówił lekko niepewnie, jakby obawiał się tego, że zostanie odpędzony w inne miejsce jaskini.

Jeszcze przez chwilę przyglądała się mu z tą samą miną i tym samym czujnym wzrokiem.
~ Dobrze ~ skinęła głowę i uśmiechnęła się wesoło. Z jej ciała zniknęło napięcie, a głowa przechyliła lekko, przez co przyglądała się mu teraz pod kątem. ~ Zdałeś ~ dodała, potwierdzając oficjalnie iż poddawała go testowi. ~ Wybacz, musiałam sprawdzić. Nie mogę sobie pozwolić na zaufanie komuś, kto jest w stanie ot tak, zdradzić współtowarzysza. Nie zamierzam występować przeciwko niemu. Wbrew pozorom zdradził się, wykazał przywiązaniem i troską o ciebie. To, że z pewnością miało to przynajmniej częściowo podłoże egoistyczne... ~ wzruszyła ramionami. ~ Fakt pozostaje faktem.

Amir uśmiechnął się szeroko, szczerze i z wyraźną ulgą.
~ Nie powinien się jednak wtrącać. Jeszcze sobie z nim porozmawiam. Później - dodał po krótkiej chwili.
~ A twoja towarzyszka? Nana. Jak się poznaliście?

~ Zostaw go ~ Nunu pokręciła głową, jednak z jej ust nie znikał uśmiech. ~ Pomogła mi uciec po tym jak drobny błąd o mały włos nie skończył się nieszczególnie wesoło dla jednej naiwnej osoby. Od tamtych czasów pracujemy razem.


~ Wygląda sympatyczniej niż moje towarzystwo. I nie obraża wszystkich napotkanych osób - odparł spoglądając na Nanę.
~ Wiesz, nigdy nie sądziłem, że jako kotołak, mogę polubić psołaka. Lub wilkołaka. Zwykle stosunki były... różne. W obie strony.

~ Och potrafi zaleźć za skórę gdy jej na tym zależy ~ odpowiedziała, przysuwając się nieco bliżej Amira, aczkolwiek był to może cal, nie więcej.
~ Jak pies z kotem, co? Pociesz się faktem, że nie jestem pełnej krwi ~ mrugnęła do niego. Spoważniała jednak dość szybko. ~ Nie lubię rozdzielania na rasy. Na to co komu pasuje i z kim powinien się zdawać. Na tym świecie istnieją gorsze rzeczy, niż kotołak lubiący psołaka. O wiele, wiele gorsze… Po co dodatkowo utrudniać sobie życie?

~ Mhm - mruknął czując się tak, jak wtedy, gdy był dzieciakiem. Wtedy, gdy "pożyczył" świeżego łososia. To nie było mądre. Było dość ryzykowne. I bardzo emocjonujące.
~ W tej chwili nie interesuje mnie żadna rasa. Mogłabyś być najczystszej krwi i nie miałoby to znaczenia - przybliżył się o krok i nie myśląc zbyt wiele wyciągnął dłoń, by potrzymać palce dłoni psołaczki.

Drgnęła, zaskoczona tym gestem. Nie cofnęła jednak dłoni. Wręcz przeciwnie, przyciągnęła go nieco bliżej, odzyskując pewność siebie.
~ Dlaczego ja? ~ zapytała, spoglądając mu w oczy.

~ A bo ja wiem? Jeszcze nigdy w życiu... nie byłem w takiej sytuacji. To sytuacja tak bardzo niezwykła i... wyjątkowa - powiedział przypatrując się jej twarzy. Przysunął się jeszcze trochę i delikatnie pocałował Nunu obejmując ją.

Dziewczyna wtuliła się w Amira, odpowiadając na pocałunek. Jej dłoń spoczęła na piersi kotołaka.
~ To takie… szalone ~ odpowiedziała, nie przerywając pocałunku.


Kilka chwil wcześniej kruk usiadł nieopodal wróżki przyglądając się swemu skretyniałemu towarzyszowi i Nunu.

- E... Tiii... Ważka... - zagadnął Nichael.
- Co o tym myślisz? - burknął zastanawiając się jaki udział ma wróżka.

Wróżka spojrzała na niego niechętnie.
- Kłopoty - odburknęła, powracając do bawienia się kosmykiem włosów, rzucając spojrzenia to na Nunu, to na Amira, to znów Dzwonka.

- Nosz, kurwa mać. Chyba się przebranżuję. Swatanie czarną magią. Będę obrzydliwie bogaty. Kupię sobie jakiś kraj i zarządzę zezwolenie wyłącznie na pary homoseksualne. Ewentualne związki hetero tylko za okazaniem aktu zgonu partnera - mruczał niezadowolony patrząc na zbliżającą się do siebie parę.

- Trzeba się było nie wtrącać. Przez ciebie stracę współpracownicę bo jej się z mózgu różowa wata zrobiła - Nana obrzuciła go gniewnym spojrzeniem. - Szlag by to… Nawet się z nią pogadać teraz nie da bo siedzi w tej zakutej, kociej łepetynie.

- Taaa, po szkodzie to każdy mądry. To był świetny numer. Ona traci nad sobą kontrolę, a on nie lubi psołaków. Dwa w jednym - zakrakał.
- Teraz, kurwa, zrobi się jeszcze bardziej sztywny. Musiała mu we łbie zawrócić? Suka. On teraz nie wbije w nic tego swojego noża. I to nie jest metafora.

- Jak na nielubiącego psołaków to się wyjątkowo aktywnie do niej łasi - prychnęła Nana. - Z tym ostatnim to jednak się wstrzymaj. Nunu może i zalicza watowanie ale robota, to robota. On może zaliczyć przy okazji więcej niż myśli, że zaliczy.

- Ty, no kurwa, Ważka, ty widzisz co te imbecyle... - warknął i wzbił się w powietrze nie kończąc.


Jaskinia wraz z zawartością straciła znaczenie. Jedną ręką naciągnął kaptur najgłębiej, jak tylko mógł, by osłonić jak największą część Nunu. To była tylko ich chwila.
Nagle coś nadleciało zaczynając okładać ich po głowach skrzydłami.
- Te, Piękna i Bestia, odessajcie się, bo wam gałki oczne wskoczą do środka. W tym pustostanie pod deklami będą odbijać się jak piłeczki.

~ Chyba jednak go zabiję - mruknął Amir spoglądając na unoszącego się w powietrzu Nichaela. Nie zamierzał jednak wypuścić Nunu z objęć.

Dziewczyna drgnęła wystraszona nagłym pojawieniem się kruka. Szybko jednak się opanowała, a chwilowy przestrach zastąpiła złość.
~ Pozwolisz? ~ Zapytała słodkim głosem, wkładając dłoń do swojej nieodłącznej i przepastnej torby.

Kotołak uśmiechnął się.
~ To oczywiste dlaczego się tu zjawił. Proponuję, byśmy połączyli przyjemne z przyjemnym. Zróbmy mu na złość - przyłożył dłoń do policzka kobiety.

~ Bronisz go ~ mruknęła, jednak nie nalegała do załatwienia sprawy po swojemu. A może po prostu wydobyła już z torby to co chciała i teraz jedynie czekała na właściwy moment by skorzystać ze swej broni? Jej dłoń pozostała zaciśnięta, druga jednak zawędrowała na kark Amira, aczkolwiek by tego dokonać musiała się wspiąć na palce. ~ Spróbujmy najpierw twojego pomysłu ~ zgodziła się, a w jej spojrzeniu zalśniły zarówno wesołe ogniki, jak i wyczekiwanie.

Nie odpowiedział. Nachylił się ponownie i pocałował Nunu.
- Ej...!

~ Przepraszam na chwilę - oderwał się na chwilę Amir i spojrzał na Nichaela.

~ Spierdalaj - rzekł do kruka.

~ Już jestem. Powiedziałem, żeby odfrunął.

- Burek! Ważka chce z tobą pogadać. A ja z dachowcem - nie odpuszczał Nichael.

~ Ignorujemy ich czy damy im kilka minut? - zapytał kotołak patrząc w oczy psołaczki.

~ Jak z nim nie porozmawiasz to ściągnie nam na głowę całą jaskinię wraz z jej chwilowymi lokatorami ~ Że nie była szczęśliwa to było widać gołym okiem. Przymknęła oczy i wzięła głębszy oddech. ~ Tylko… ~ Pokręciła głową i odsunęła się. Jej wzrok powędrował w stronę wróżki. Nieco mocniej zacisnęła dłoń, którą wcześniej zanurzyła w torbie, jednak nie odezwała się więcej.

~ Nie musisz - spojrzał na jej dłoń w torbie.
~ Oboje muszą przywyknąć, a przekonywanie na siłę nie pomoże. W końcu wszystko zdarzyło się nagle. Wrócę jak tylko skończę - uśmiechnął się bez przekonania.

Skinęła głową.
~ Poczekam ~ odpowiedziała z mniej więcej takim samym przekonaniem, z jakim on się uśmiechał.

~ Czego? - zapytał nieprzyjaźnie Amir odchodząc kawałek za krukiem.

~ Co ty, kurwa, wyprawiasz? Widzę, że twój mózg zrobił się tak gładki, że można po nim na łyżwach jeździć i zabić się przez brak hamulców. Nie ufaj jej.

~ Niby dlaczego?

~ Bo widzę, że coś ukrywa. Ona-jest-zagrożeniem-dla-ciebie - wycedził wściekle kruk.

~ Każdy ma jakieś tajemnice - wzruszył ramionami Amir.

~ Ty chyba masz platfusa świadomości, brachu. Nie minęła nawet godzina od rozpoczęcia rytuału, a tobie stopy plączą się we własny jęzor. Nie sądzisz, że idziesz zbyt szybko? Zbastuj. Sprawdźmy ją najpierw. Dlaczego ty tak za nią szalejesz?

~ Nie wiem. Wydaje mi się, że czasem zdarza się tak, iż po prostu wiesz, że to ta jedyna. Rzadko, ale zdarza się. Jeszcze rzadziej zdarza się, że działa to też w drugą stronę. Może mi się poszczęściło?

~ Poszczęściło... Przecież nic o niej nie wiesz! Jest obca! Może z tego gówno wyjść!

~ Racja. Nie mam pojęcia co będzie, ale wiesz co? Nie bardzo mnie to obchodzi w tej chwili. Zostaw nas i daj jej spokój - rzekł cierpliwie Amir, a kruk nie odpowiadał przez dłuższą chwilę.

~ Powiedzmy, że chwilowo jesteś poczytalny. Niech będzie - skłamał Nichael. Wcale nie miał zamiaru zostawiać ich w spokoju, tylko zejść do walki podziemnej, o czym nikt nie musiał wiedzieć. Nikt też nie musiał wiedzieć, iż Dzwonek dostarczy mu informacje o psołaczce.

~ Idź już zanim się rozmyślę. I... schowajcie się gdzieś, bo wyglądacie jak, tfu, szczeniaki chędożone - dodał, zaś kotołak ruszył natychmiast z powrotem do Nunu.

~ Dobre wiadomości. Nie będzie nam przeszkadzał i da ci spokój - uśmiechnął się Amir stając obok psołaczki.

Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona, wyraźnie próbując doszukać się żartu.
~ To nie brzmi wiarygodnie ~ wyraziła swoje wątpliwości otwarcie. ~ Nie wierzę, że podda się tak łatwo. Co mu powiedziałeś?

~ Powiedziałem mu, że nie wiem jak będzie dalej, ale mam zamiar się przekonać. Uznał to za przebłysk rozsądku. Za jakiś czas zignoruje to, co powiedział, ale teraz...

Westchnęła i pokręciła głową.
~ Da nam chwilę wytchnienia, skupiając się na obserwacji, wyszukiwaniu słabych punktów i przygotowaniu się do podjęcia dalszej akcji, gdy uzna że jest gotowy ~ dopowiedziała, wbijając wzrok w skalne podłoże.

Amir roześmiał się cicho.
~ Z grubsza tak. Może wtedy użyć czegoś dużego. Wiem, że potrafisz się bronić, a on potrafi atakować na różne sposoby. Tylko jakoś wcale mnie to nie martwi. Nie dam ci zrobić krzywdy. Powiedział, żebyśmy odeszli przynajmniej na bok, bo wyglądamy jak "tfu, szczeniaki".

~ Dobrze więc. Dajmy mu ten czas i szansę. Jeżeli jednak spróbuje czegoś, co przekroczy granicę, wtedy zniszczę go. ~ Podniosła spojrzenie i skupiła je na oczach Amira. ~ Wiem, że potrafi zabijać, Amirze. Wiem, że dobrze go znasz. Mnie nie znasz wcale. Jesteś pewien, że wolisz być ze mną niż współpracować z nim? Mogę okazać się o wiele, wiele gorszą istotą. Ty zaś nie jesteś zły. Jeszcze nie. Wciąż możesz się wycofać i pójść za nim. Nie chcę cię straszyć, ostrzegać czy zniechęcać. Nana ma jednak rację. Powinnam być z tobą otwarta i wytłumaczyć z czym może się wiązać taka znajomość. Nie chcę byś później tego żałował.
Kończąc mówić, uciekła na chwilę wzrokiem w stronę wróżki, która nie ruszyła się dotąd ze swego miejsca.

~ Najchętniej jednak zapomniałabym o wszystkim ~ dodała, powracając spojrzeniem. ~ Nie czuję robali, jeżeli chcesz możemy się wycofać do tunelu.

Kotołak skinął głową, a kiedy byli na miejscu nie odezwał się. Jedynie patrzył w oczy psołaczki.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline