Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2016, 01:52   #102
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
~ Co wiesz o koronie, Amirze? ~ Zapytała, opierając się o ścianę tunelu, odwracając wzrok i wbijając go w stronę, z której przyszli. Nieco nerwowym ruchem założyła włosy za ucho.

~ Nic szczególnego. Tylko tyle, ile przekazał mi Nichael, gdy był na waszym spotkaniu.

~ Tylko? ~ Odwróciła głowę, zaskoczona. ~ Podążaliście za nami tylko dla nikłej szansy zdobycia wiedzy o demonie? Amirze… Ty nawet nie zdajesz sobie sprawy w co tak naprawdę się wpakowałeś… ~ Wydawała się zasmucona tym faktem, jej dłoń lekko dotknęła piersi kotołaka, a wzrok pozostał skupiony na jego oczach. ~ Korona jest artefaktem i to potężnym. Pochodzi od Pani Wody, Denary. To że została skradziona… To tylko drobna pomyłka w planowaniu. To nie nekromanta miała ją ukraść. To nam zlecono tą kradzież.

~ Ty i Nana miałyście ją ukraść królowej? - zapytał.

Pokręciła głową.
~ Naresia otrzymała to zlecenie ~ wyjaśniła. ~ My niejako przy okazji. Od jakiegoś czasu bardka była naszym celem. Współpracowałyśmy z nią przez ostatni rok by wkraść się na odpowiednią pozycję. Na jej trop wpadliśmy przypadkiem, śledząc zaginięcie podobnego artefaktu. Ta cała sprawa sięga o wiele głębiej, a większość osób biorących w niej udział, nie jest tym za kogo się podaje lub ma ukryte cele w uczestniczeniu. Świat w którym żyję, jest pełen cieni, Amirze. Niektóre z nich nie cofną się przed niczym by dostać to co chcą.

~ To po co bierzesz w tym wszystkim udział? - zapytał krótko.

Cofnęła dłoń i odsunęła się.
~ Ponieważ na tym polega moje zadanie ~ odpowiedziała, wyprostowując się i spoglądając na niego twardo. ~ Stworzono mnie tylko w jednym celu. Dla wzmocnienia czarnej magii. Ktoś miał jednak inne plany i wszyło to, kim teraz jestem. Moim powołaniem jest niszczenie zakazanej sztuki, jej owoców i tych, którzy nią władają. Muszę odzyskać tą koronę, zanim będzie za późno. I muszę dowiedzieć się kto w tej grupie jest naszym wrogiem.
Kończąc mówić odwróciła się do niego plecami, skupiając wzrok na ścianie tunelu, nieco pochylając przy tym głowę..

- Możesz wrócić do Nichaela, jeżeli chcesz. Nie będę wam przeszkadzać w odejściu gdy wreszcie stąd wyjdziemy. Poczekam też, aż sprawa artefaktów się uspokoi, nim za nim ruszę. Możecie być spokojni, nie wystąpię przeciwko niemu do tego czasu. O ile nie wejdzie mi w drogę - zapewniła obojętnym, nieco chropowatym głosem.

Kotołak nie odezwał się ani słowem. Również bez słowa ruszył w kierunku, z którego przyszli, lecz kiedy mijał Nunu zakręcił gwałtownie. Objął kobietę, gdy tylko znalazł się przed nią.
W tej chwili szczególnie nie mógł odejść. Towarzyszy broni nie zostawia się samych. Odchodząc skazałby Nichaela na śmierć, a tak nie postępują druhowie. Nie mówiąc już o tym, iż słowa psołaczki nie zniechęciły go ani trochę do jej osoby. Przeciwnie. Chciał jej pomóc w odnalezieniu jej własnej drogi, a nie tego, do czego została stworzona.

Ta zaś bez wahania wtuliła się w niego.
~ Powinieneś odejść… ~ uparcie próbowała przemówić kotołakowi do rozsądku. Względnie próby te miały za zadanie przekonać i ją. Oparła głowę o jego pierś, jednocześnie obejmując go rękami, co jawnie sprzeciwiało się myślowemu przekazowi.

~ Nie interesują mnie korony ani intrygi. Do tej pory liczyło się tylko zabicie demona, na którego dostałem zlecenie i odzyskanie głosu. Nie jestem bohaterem. Jestem tylko zawodowcem. Nie mam zamiaru zbawiać świata. Świat doskonale poradzi sobie bez mojego udziału.

~ Do tej pory? ~ zapytała. ~ Czy coś się zmieniło pod tym względem?

~ Nic... i wszystko. Nadal poluję, ale to nie jest już priorytetem - powiedział zdając sobie sprawę z tego, co by było, gdyby nie rozmawiał z Nunu, tylko Nichaelem.
~ A głos? Czy to na prawdę takie ważne? - uśmiechnął się do siebie nie wypuszczając kobiety.

~ Jakoś nie zauważyłam tego braku ~ odpowiedziała szczerze, nieco weselej. ~ Demon z kolei… Rodzina Sones jest mi znana, aczkolwiek tego konkretnego demona nie pamiętam. Jeżeli będziesz chciał to zdobędę informacje o miejscu jego pobytu. Jeżeli zechcesz… ~ Nie dokończyła.

~ Tak? - zapytał walcząc z przyspieszającym sercem i przełknięciem śliny. Chciał zachęcić Nunu do dokończenia myśli.

~ Zostanę z tobą ~ dokończyła z dozą niepewności i lekkiej obawy. ~ Tylko… nie jestem pewna czy będziesz chciał kogoś takiego.


Kotołak na chwilę wstrzymał oddech. Przez chwilę przeszło mu przez myśl, że to, co się dzieje, to szaleństwo.
Lekko odsunął się tylko po to, by jeszcze raz pocałować psołaczkę, po czym przylgnął do niej ponownie.
~ Zostań. Bez względu na wszystko i wszystkich. Zrobię to samo. Mam gdzieś przeznaczenie. Nigdy w nie nie wierzyłem. Liczą się tylko nasze decyzje - odpowiedział mając ogromną ochotę podziękować Nichaelowi ja jego wybryk. Zanurzył twarz w jej włosach zapominając na chwilę o najbliższym otoczeniu.

Z ust Nunu wydobyło się ciche westchnienie niosące ze sobą odczuwaną przez psołaczkę ulgę.
~ Numina Nus ~ powiedziała, unosząc nieco twarz. ~ Powinieneś wiedzieć jak brzmi moje imię. I mimo iż jest to kompletnym szaleństwem wedle wszelkich zasad i wytycznych jakimi dotąd się kierowałam, jestem szczęśliwa, że Nichael włada czarną magią. Tylko mu tego nie mów ~ dodała rozbawiona.

~ Numina - powtórzył ciesząc się brzmieniem, po czym pierwszy raz od wielu lat roześmiał się.
~ No i szlag trafił rozwagę. Podoba mi się to. A Nichaelowi, na pewno mu tego nie powiem, co to, to nie. Ale jestem mu wdzięczny. To dzięki jego wybrykowi - zamilkł na chwilę z radością wpatrując się w jej połyskujące oczy.
~ Zabójcy nigdy nie używają swojego imienia i robią wszystko, by nikt nie połączył imienia prywatnego z zawodowym. Ktoś, kto potrafi je powiązać może dotrzeć do rodziny, znajomych i przyjaciół. W Vole moi klienci poszukiwali Setha. Choć z poszukiwaniem rodziny by się nacięli. Mój ojciec jest szpiegiem i zmienia tożsamości jak rękawiczki, a matka... cóż... podejrzewam, że jest wysoko urodzona, zaś ja miałem być po prostu dźwignią szantażu - nie wyglądał na szczególnie zmartwionego, gdy ujawniał część swojej przeszłości.

W jej spojrzeniu zabłysły iskry ciekawości.
~ Seth ~ wypróbowała brzmienie tego imienia. Po krótkiej chwili namysłu podjęła, odwdzięczając się krótkim urywkiem z własnego życia.
~ Moim ojcem był psołak trudniący się likwidowaniem niewygodnych celów. Matką Moonria, jedna ze schwytanych przez łowców niewolników i trzymanych w celach zwiększenia mocy przez arystokratyczną rodzinę z Vole. Z dzieci łatwiej wyciągnąć tkwiącą w nich i nie chronioną magię. Oboje nie żyją od dłuższego czasu, a ja ~ wzruszyła lekko ramionami i schowała twarz wtulając ją w pierś kotołaka. Dzielenie się przeszłością w jej wypadku wydawało się nieco trudniejszym doświadczeniem. ~ Ja trudnię się szpiegostwem i okazjonalnie tworzę substancje które niszczą magię. Nie używam imienia ponieważ zwykle i tak nie pokazuję się nikomu w ludzkiej formie. Nie jest potrzebne.

Gdy Numina opowiadała objął ją mocniej, jakby chciał osłonić ją przed jej własnymi wspomnieniami, a kiedy wspomniała o przebywaniu w ludzkiej formie kotołak uśmiechnął się lekko:
~ Jesteś śliczna - pochylił się, by pocałować ją w głowę.
~ Skoro jesteś córką Moonrii, to już wiem po kim jesteś taka słodka - powiedział przytulając policzek do głowy kobiety.

Zachichotała w odpowiedzi.
~ Jeszcze nikt mnie tak nie nazwał ~ odparła, unosząc spojrzenie. ~ Dlaczego zajmujesz się zabijaniem?

~ Ojciec narobił sobie wrogów u wielu ludzi. Poza tym jego zdaniem szpieg nie powinien mieć rodziny. Twierdził, że to niezdrowe dla szpiega i rodziny. Jak byłem mały, uczył mnie jak mam się chować, gdyby zrobiło się gorąco. Do tego zawsze lubiłem skakać po dachach i jako kotołak nie narzekam na zwinność. Potem odsunął mnie od siebie, bo zwracałem na niego zbyt dużo uwagi. Któregoś razu wskoczyłem Pomrokowi na rogi. Głową wybił szybę w jakimś domu. W końcu za bardzo się rozbrykałem i oddał mnie pod opiekę znajomemu kotołakowi. Jestem wychowankiem wuja Episa - zabójcy. Do tej pory nie wiem jak na prawdę miał na imię. Uczyli mnie tego, czego potrafią i chcieli, żebym potrafił się bronić. Z resztą tatko nigdy nie okazywał mi żadnej sympatii. Może mnie trochę lubił, ale nie mam na to dowodów. Zabijanie to jest to, co umiem najlepiej. Tak mnie wychowali - odparł spokojnie.
~ A jako kotołak skutecznie uciekam. Zwykle pogoń nie może zeskoczyć z takiej wysokości, co ja - dodał.

~ Zadbał o ciebie na jedyny znany sobie sposób. Nie wydaje się, żeby był złym ojcem ~ odpowiedziała, po krótkiej chwili namysłu. ~ Chciałabym go kiedyś spotkać, aczkolwiek pewnie nie jest to najlepszy z pomysłów ~ uśmiechnęła się delikatnie. ~ Co zrobisz gdy już dopadniesz Sonesa i odzyskasz głos?

~ Złym nie był. Bardziej chłodnym i wymagającym. Teraz nie wiem nawet czy jeszcze żyje, ale myślę, że tak. Potrafi znikać i pojawiać się w innym miejscu jako ktoś inny. Nie jestem pewien czy go kiedyś jeszcze zobaczę. Nawet nie wiem pod jakim imieniem mam go szukać i czy to, pod którym go znam jest prawdziwe. Ale nie powiem, że spotkanie z nim to zły pomysł. Raczej... neutralny. Chciałbym cię mu przedstawić - odwzajemnił uśmiech, choć chciał to zrobić wyłącznie z uwagi na pragnienie Numiny. Sam nie czuł potrzeby spotkania z ojcem.
~ Co zrobię? To zależy.

~ Zależy od czego? ~ dociekała.

~ Od kogo. Od ciebie.

~ Ode mnie? ~ wydawała się zaskoczona tym stwierdzeniem. ~ Dlaczego?

~ Jeśli będziesz chciała, żebym przestał przyjmować zlecenia, to zajmę się czymś innym. Nie wiem... Może rysowaniem.

~ Składasz na moje barki swoją przyszłość? ~ Jej oczy rozwarły się szeroko, a spojrzenie wypełniło niedowierzanie. ~ Amirze znasz mnie tak krótko, a przez większość tego czasu byłam dla ciebie przeciwnikiem. Nie potrafię tego zrozumieć. Nie mam do czego porównać twojego zachowania. Jest nielogiczne… Próbuję, ale mi się nie udaje. To czyste szaleństwo.

Przez dłuższą chwilę nie odpowiadał. Jedynie patrzył w bok.
~ Wiem - mruknął krótko.
~ Ale nigdy nie byłaś mi przeciwnikiem. Chcieliśmy, byś przestała za nami chodzić. Niesłusznie - dodał.

Uniosła dłoń by odwrócić jego twarz z powrotem.
~ Do tej pory miałam tylko Nanę. Związek, który nas połączył jest prosty do wytłumaczenia i nazwania. Nigdy nie byłam z drugą osobą dłużej niż wymagała tego sytuacja. Nigdy nie chciałam. Odkąd jednak złapałam twój trop wszystko jest nie tak jak być powinno. Nie potrafię myśleć logicznie. Umykają mi fakty. Podjęcie jakiejkolwiek decyzji wydaje się niemożliwe. Przez chwilę myślałam, że to dalszy ciąg czaru Nichaela, ale nie czuję żadnego wpływu. Nie jestem jednak sobą i to mnie przeraża. Ja… ~ Jej dłoń zsunęła się z policzka Amira na jego ramię. ~ Obawiam się, że teraz będzie nieco trudniej się mnie pozbyć. Lub łatwiej… Sama nie wiem. Musisz mieć w tym większe doświadczenie. Wytłumacz mi. Chcę wiedzieć.

Z chęcią poddał się jej dłoni. Spojrzał na nią i aż ciężko mu było uwierzyć, że tak bardzo cieszy się trzymając w objęciach Numinę.
~ Jestem pewien, że to nie jego ingerencja. Czarna magia mnie rozdrażnia, a teraz... - uśmiechnął się radośnie.
~ Nie chcę się ciebie pozbywać i nie będę chciał. Jesteś pierwsza. Nigdy nie było nic więcej niż wspólna noc. Tu jest inaczej. Nichael zadał mi podobne pytanie w moim kontekście. Nie potrafiłem odpowiedzieć jednoznacznie. Czasem tak jest, że spotyka się drugą osobę i od razu wie się, że to jest ta. Może w tym wypadku zadziałało to w dwie strony?

~ Jedyna ~ spróbowała tego słowa i chyba spodobało się jej jego brzmienie bowiem w jej oczach zalśniła radość. Jej druga dłoń powędrowała w górę i spoczęła na jego policzku. Po chwili dołączyła pierwsza, zamykając twarz Amira pomiędzy nimi. ~ Jedyny. Podoba mi się brzmienie tych słów. Nie umiem odpowiedzieć na twoje pytanie. Może z czasem zrozumiem więcej. Teraz jednak, dla odmiany, chciałabym zwyczajnie się tym cieszyć.

Spojrzał na Numinę, jakby patrzył na niespodziewanie odnaleziony skarb.
Nagle odwrócił wzrok, lecz głowa tkwiła nieruchomo. Nabrał powietrza w starym, niewykorzenionym odruchu. Niepotrzebnym bez używania strun głosowych. Wiedział, że to, co zamierzał powiedzieć będzie żałośnie banalne. I obawiał się jej reakcji.
~ Numina... Chyba... Właściwie wydaje mi się... Nie, nie wydaje mi się. Kocham cię - powiedział i zamknął oczy czując się jak skończony idiota.
Stał nieruchomo jak skazaniec czekający na cios kata. Słyszał w głowie to, co powiedziałby Nichael, gdyby teraz był z nimi. Zakochany imbecyl. Rozum dachowcowi odjęło do reszty. Nie ma już dla niego nadziei. Utop się, póki nie stanowisz zagrożenia dla najbliższego otoczenia.

~ Kochasz… mnie? ~ Niedowierzanie, szok, zaskoczenie i parę podobnych uczuć zawarte było w tym krótkim przekazie myślowym. ~ To… niemożliwe. Nie znasz mnie. Nie… ~ Pokręciła głową, a Amir mógł wyczuć, jak mocno biło jej serce. Oddech także przyspieszył, nie odsunęła się jednak ani nie wykonała żadnego ruchu. ~ Amirze, dlaczego? Dlaczego?...
Wzmocniła nieco nacisk dłoni i przyciągnęła jego twarz do swojej. Jej usta spoczęły na jego wargach. Delikatnie i czule badając je, smakując.
~ Nie wiem co to miłość, Amirze. Nigdy jej nie doświadczyłam. Nie chcę cię zranić. Sama myśl o tym boli. Dlaczego?

Nie znał odpowiedzi na pytania, ale potrafił odpowiedzieć na gest, jakby jej usta były skrzydłami motyla. Czuł się tak, jakby to był ich pierwszy pocałunek.
~ Nie znam odpowiedzi - wypowiedział w końcu swoje myśli.

~ Więc poszukajmy ich wspólnie ~ zadecydowała, przenosząc dłonie na kark i włosy Amira, wsuwając w nie palce.

~ Chętnie - odparł z uśmiechem wędrując dłonią wzdłuż kręgosłupa po plecach kobiety, by dotrzeć do szyi i z powrotem coraz niżej, przez łopatkę.
~ Moja słodka Numi - mruknął cicho z szybko bijącym sercem.

~ Amirze ~ odpowiedziała, przesuwając głowę bliżej jego szyi i wciągając głęboko powietrze nosem. Z jej gardła wydobyło się ciche warknięcie.

- Jesteście chorzy, a ja znam na to skuteczny lek. Cykuta. Potrójna dawka. Uderzeniowo - zakrakał Nichael i oddalił się cały czas gadając do siebie z niezadowoleniem:
- Nie to, żebym stracił towarzysza, tylko po prostu...

- ... go pojebało - dokończył, choć tego już para nie mogła usłyszeć. Nawet z kocim słuchem Amira.

Kotołak westchnął zrezygnowany.
~ Przepraszam - powiedział czując oddech Numiny na szyi, a jego dłonie zatrzymały się.

Dziewczyna pokręciła głową, nie zmieniając pozycji, w której stała.
~ Nie przepraszaj. To musi być dla niego trudne. Jeżeli chcesz, damy mu czas.
Odsunęła się, jednak tylko na tyle by móc spojrzeć na niego.
~ Potrafię być wyrozumiała i cierpliwa gdy mi na czymś zależy. Lub na kimś…

Amir uśmiechnął się.
~ Nie wracajmy jeszcze - zbliżył się do niej tak bardzo nie chcąc wypuścić jej z objęć.
~ Tu jest mi dobrze - powiedział i zamilkł.
~ Numi... - podjął po chwili.
~ ... nie obchodzi mnie co on o nas myśli. Nie mam zamiaru dawać mu czasu. Nie będzie decydował za nas.

~ Nie spodoba mu się to ~ odparła. ~ Nie chcę wracać. Za dużo osób, za dużo spojrzeń. Stale mam przy nich ochotę schować się w swojej sierści… ~ Schowała się w jego ramionach, jakby chciała schować przed czyimś wzrokiem.

Kotołak natomiast w odpowiedzi szczelniej otulił ją własnymi rękami.
~ Racja, będziemy sensacją. Od mojego wzroku też się nie uwolnisz. Jesteś piękna, Numi - powiedział gładząc jej włosy.
~ A co na to powie Nana?

~ Nie jest zadowolona. Do tej pory zawsze byłyśmy razem i to wystarczało. Zrozumie jednak i nie będzie robiła kłopotów. Co najwyżej ponarzeka lub rzuci złośliwą uwagą. Polubisz ją ~ dokończyła. ~ Nie czuję się piękna gdy jestem w tej postaci. Wydaje się nienaturalna i taka… słaba. Nigdy nie przebywam w niej zbyt długo. W sumie to nigdy tego nie robiłam tak długo jak dzisiaj ~ przyznała.

~ Mam nadzieję, że masz rację - nie przestawał bawić się jej włosami.
~ Nie powinnaś się tak czuć. Nawet Nichael zauważył twoją urodę, a nie zdarza mu się to zbyt często. Piękna i Bestia. Tak nas nazwał.

~ Lubię bestie. Są piękne ~ odparła, nie do końca żartem. ~ Może przy tobie nauczę się spoglądać na niektóre rzeczy inaczej. Pokażesz mi siebie? Tego innego? O ile to nie jest zbytnia śmiałość z mojej strony ~ dodała, nieco speszona, pocierając przy okazji nosem w kurtę Amira.

Kotołak uśmiechnął się i pocałował Numinę w głowę, po czym z ociąganiem cofnął się kawałek, by dać sobie przestrzeń do zmiany.
Następnie niespiesznie zmienił się w kota.


Nunu od razu opadła na skalne podłoże. Jej twarz znalazła się na wysokości kociego pyszczka.
- Wspaniały - stwierdziła na głos z czystym zachwytem w głosie. Zaraz też sama się zmieniła w swoją psią formę. Pysk złożyła na przednich łapach, tak by nos znajdował się tuż przy kocim. Jej ogon poruszał się raz za razem, wesoło.

Kot natomiast podczołgał się kawałek i przytknął własny nos do psiego, zaś jego ogon poruszał się jakby żył własnym życiem.

Ogon psołaczki przyspieszył znacznie. Przymrużyła ślepia i ułożyła się na boku. Zanim jednak to zrobiła przeciągnęła ozorem po pysku kota. W jego głowie odezwał się jej wyjątkowo radosny śmiech, nie pozbawiony psotnych nutek.

Amir zareagował niemal natychmiast. Zręcznie poderwał się i jednym skokiem oparł przednie łapy na boku nieopodal głowy Numiny. Półleżał na niej z przekrzywionym łebkiem i wijącym się ogonem.

Nunu uniosła łeb i szturchnęła go lekko w bok. Ułożyła się nieco wygodniej, opierając częściowo o skalną ścianę tunelu. Jej spojrzenie nie opuszczało kota.

Ten zaś zeskoczył z niej i polizał po pysku, by ostatecznie położyć się obok niej na boku i wpatrywać się w nią kocimi oczami.
~ Numi, teraz mógłbym mieć głos. Koty mruczą, gdy są zadowolone.

~ Odzyskamy go ~ obiecała. ~ Dzwonek powie nam dokładnie gdzie jest i gdzie zmierza. Gdy tylko skończymy z koroną, ruszymy za nim.
Nagle poderwała łeb i skierowała spojrzenie na wyjście z tunelu, tam gdzie znajdowało się rozszerzenie. Ciche, ostrzegawcze warknięcie zostało przywitane gniewnym prychnięciem.
- Daj spokój, ja tylko na chwilę. Nie musisz się od razu jeżyć. Coś ty z nią zrobił - Nan wyłoniła się zza zasłony chroniącej ją iluzji i w najlepsze wylądowała tuż obok ich głów. - Została wam jakaś godzina, z tego co udało mi się podsłuchać. Nie mam zamiaru wchodzić wam do głów więc informuję na głos. A ty lepiej trzymaj te swoje łapki w stosownej odległości. Ta mała to nie jedna z damulek w burdelach więc delikatnie.
Nunu w odpowiedzi prychnęła i wyszczerzyła kły, bynajmniej się nie uśmiechając.
- Nic takiego nie powiedziałam przecież. Lepiej żeby wiedział na czym stoi, mówiłam chyba… A i jeszcze jedno kotku. Skrzywdź ją, a osobiście przytnę ci ten ogonek i podpalę resztę. - Z tymi słowami wzleciała w górę.

~ Oho. Czyżby ugrzeczniona wersja Nichaela? - zapytał trącając Numinę łapą.
~ Ale nie dziwię się jej. Nagle przychodzi jakiś ktoś, nic nie powie, tylko rozmawia sobie prywatnie z jej przyjaciółką, a towarzyszem tego ktosia jest specjalista od czarnej magii.

~ Nie pasuje jej to, to pewne. ~ Odpowiedziała Nunu kłapnięciem pyska żegnając towarzyszkę. ~ Zachowa jednak dystans i ograniczy się do drobnych uwag gdy wydawać się jej będzie, że coś jest nie tak. Taka już jest.
~ Jeszcze godzina… Może gdybym zniszczyła ostatni pierścień burza skończyłaby się od razu. Tyle że… Nie mam na to ochoty. Polubiłam tą jaskinię. Szkoda, że runie gdy ją opuścimy.

- Ważka! I jak?! Zoofilia postępuje?! - wydarł się kruk na całą jaskinię.
Amir zignorował wszystko patrząc na psa z zadowolonym wyrazem pyszczka.
~ Też nie mam ochoty z niej teraz wychodzić - polizał jej łapę.

- Zamknij dziób idioto! Na wszystkie pomioty gdzieś ty się uczył zasad działania! Nic dziwnego, że cię dla niej zostawił… - Nan nie pozostała dłużna, aczkolwiek w jej głosie brzmiało wyraźne rozbawienie.
~ Zostańmy tu tak długo jak się da ~ zaproponowała Nunu unosząc się częściowo i wtulając pysk w sierść kota, poniżej jego głowy. ~ Nie chcę wychodzić.

~ Zgoda. Szkoda jaskini - westchnął lekko, lecz nie był szczególnie przejęty.
~ Może znajdziemy sobie drugą? - zapytał przebijając się przez śmiech.

~ Zawsze możemy jakiejś przy okazji poszukać ~ odpowiedziała wesoło. ~ W drodze do portu powinny jeszcze jakieś się trafić. Przecież nie musimy zdawać się na karczmy, prawda? Chociaż miękkie łóżko też brzmi przyjemnie.

~ Bardzo przyjemnie - wymruczał Amir.
~ W sumie teraz moglibyśmy zdecydować się na karczmę - delikatnie poruszał łebkiem.

~ Ciekawe czy ta, w której mieliśmy spędzić kolejną noc, wciąż stoi. Podawali w niej pyszne jedzenie i obsługa była miła ~ Nunu rozmarzyła się nieco wsuwając nos pod łapę Amira. ~ Co powiesz na wspólny pokój? Z dala od ciekawskich uszu i oczu?

~ Tak, byłoby wspaniale. Z dala od wszystkich. Wszystkich. A jedzenie zamówimy do pokoju. To będzie tylko nasz czas - odparł kot przesuwając łapą po pysku psa.

Z gardła Nunu wyrwało się krótkie, radosne szczeknięcie. Zaraz jednak przypomniała sobie gdzie są i nakryła łapą ślepia.
~ Trochę mnie chyba poniosło… ~ mruknęła. ~ Mam nadzieję, że ta karczma stoi. I że się uda ukraść trochę czasu zanim zrobi się źle. Chciałabym jeszcze przez jakiś czas nie musieć myśleć i planować.

Amir roześmiał się.
~ Jak zrobi się źle, to nie będziecie same. Teraz masz jeszcze mnie - trącił psa nosem.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 23-02-2016 o 00:09.
Alaron Elessedil jest offline