Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2016, 12:22   #18
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Leśniczówka, Puszcza Kampinoska, 12.11

Obudziła się jak zwykle nie pamiętając snów, ale wyspana i wypoczęta. Ostatnio miała tak gdy Janek…
Zarumieniła się, a w chwilę później przeszła do pionu.
Janek…
Nie wiedziała co się z nim stało… lecz myśli odpłynęły, gdy usłyszała przytłumiony głos Alex.
- Teeeeeras syraaafe. - ucieszyła się z czegoś mała. Uszy Indiry wychwyciły jakiś… szum? Po chwili do przebudzającego się umysłu doszło, że to olej na patelni.
- To nie sylaaaafa! To … so to jest? - słodkie zdumienie czterolatki rozbawiło Indi.
- Kleks z naleśnika. - głos jaki znała, przypomniała sobie szybko gdzie jest i co tu robi.
I z kim tu wylądowała.
Boże….!
Rozejrzała się szybko po pomieszczeniu. Przed kominkiem leżał zmięty koc i laptop z wpiętym ‘gwizdkiem’ mobilnego internetu sieci Play.
Zauważyła też coś jeszcze. Była kompletnie naga, ręcznik w jakim usnęła leżał pod nią. A ona sama leżała w rozkopanym kocu. Pewnie przez sen, bo było tu ciepło. Ogień w kominku dawał na całego.
Nie pamiętała jednak by okrywała się kocem.
Który teraz raptownie złapała i podciągnęła pod samą brodę, próbując opatulić każdy skraweczek nagiego ciała. Zarumienioną twarz schowała w dłoniach.
Miała nadzieję, wiedziała, że głupią, że jej nie widział. Że nie pomyślał sobie, że ona … specjalnie…
No litości!
Pokręciła głową.
Nieważne. Bądź dorosła! To się zdarza... Nie było to nic, czego nie widział wcześniej.” - na samą myśl poczuła jednak kolejne uderzenie gorąca na twarzy. Rzuciła się po cichu do torby i wyszperała ubranie i kosmetyki.
Przygładziła włosy, wygładziła ubranie i ruszyła zmierzyć się z… ojcem Alex.
- Dzień dobry - powiedziała wesoło szukając wzrokiem córeczki - Gdzie mój szkrabek? - uśmiechała się.
Szkrabek siedział w załamaniu ramienia Wojtka, który dość nieudolnie i bez wprawy podtrzymywał mała, gdy drugą ręką przewracał naleśniki na patelni.
Robił to na piecu… jaki Indi widziała wczoraj, ale nie do końca wiedziała jak on działa. Teraz zauważyła, ze po prostu wkładało się do środka drewno i paliło na zasadzie kominka… a żeliwna płyta przykrywająca konstrukcję dawała ciepło. Dziewczyna urodzona w 1995 i swe życie spędzająca w ambasadach widziała coś takiego pierwszy raz w życiu.
- Mama, a wies, ze on nie potlafi zlobic sylaaaafy, pinć lazy plóbował. - Alex chichotała.
Wojtek odwrócił się.
- Naked princess on the way - rzucił uśmiechając się. – Och, ubrałaś się?
- Nie potrafi? No nieeeee...
- Indi wyraziła swoje rozczarowanie by ukryć zmieszanie komentarzem Wojtka. - Czemu miałabym się nie ubrać? Wy jesteście ubrani - starała się brzmieć nonszalancko, jakby jego komentarz spłynął po niej jak po kaczce, choć zdradzieckie ciepło znowu wystąpiło na policzki.
- Gość w dom, Bóg w dom - powiedział po polsku, czego Amerykanka nie zrozumiała. - To takie powiedzenie, że gość w domu jest czymś na każdą usługę - tłumaczył - i człowiek cieszy się z jego obecności i spełnia zachcianki. Toteż jak wolisz nago, to się mogę dostosować.
- Wiesz, że jest tu z nami czterolatka?
- spytała nieco zaskoczona Indi i zmieniła temat - Daj, spróbujemy z tą żyrafą, córciu?
Indi zabrała chochelkę od Wojtka i pochyliła się uważnie nad patelnią, powoli sącząc naleśnikową masę na rozgrzaną patelnię.
„Zwierzątka na życzenie” - robione nie raz.
Naleśnikowa żyrafa Indiry wyglądała całkiem przyzwoicie mimo, że była raczej z tych rozmiaru XXXL.
- Strasznie najedzona ta żyrafa, co, Alex? - odwróciła się prostując i patrząc na córeczkę. - Ty też będziesz mieć taki brzuszek jak zjesz tyyyyyyyyyyyle naleśników.
- Bierze cię to?
- spytał konfidencjonalnie lecz całkiem słyszalnie Wojtek. - Mama pochylona nad patelnią rozlewająca to ciasto, sprawiając, że twardnieje w naleśnika?
- Taaaaak
- odpowiedziała mała. - Lubiem syllaaaafy.
- Mhm, ja też.
- Wojtek!
- Indi wyprostowała się gwałtownie, z rumieńcem na twarzy.
- No co. Też lubię, a samemu je robić to tak średnio….
Indi przypomniała sobie, że nie jest nastolatką.
Podeszła do Wojtka trzymającego Alex i przytuliła małą, przytulając się i do niego. Gładziła małą po włoskach przy okazji …. mocno ściskając pośladek Wojtka.
- Co za szkoda… w dodatku próbowałeś pińć razy – lekko, jakby pocieszająco poklepała ściskane miejsce - i dalej nic z tego nie wychodziło? - rzuciła mu spojrzenie niewinności i odsunęła się.
W pierwszej chwili patrzył na nią wzrokiem pełnym niezrozumienia. Ale po chwili jakiś błysk zajaśniał mu w oczach i zaczął się śmiać.
- Sprytną masz mamę. Ale jak powiedziała że zrobi żyrafę to zrobi nie?
- Taaaaak!
- To wiesz co?
- Czo?
- To my jej nie przeszkadzajmy
- szepnął głośno w ucho małej.
- Mhm...
- Niech ona stoi nad patelnią a ja ci puszczę piosenkę. Lubisz Krainę Lodu?
- TTTAAAAAKKKK!
- A ty masz jakieś ulubione zwierzątko, Wojtek?
- spytała niewinnie, wpatrując się bezczelnie, używając podobnej broni co i on.
Zastanowił się mocno kierując się ku wyjściu do głównej izby.
- Bobry lubię - odpowiedział po namyśle. - Urzeka mnie to jak delikatnie podgryzają drzewa. I największy pień w końcu pod ich ząbkami pada jak ścięty. - Zniknął w izbie przy ucieszonych perspektywą posłuchania Elsy piskach Alex.
Bobry?” - Indi zupełnie nie zajarzyła o co chodziło. Wiedziała o bobrach tyle, że mają długie zęby i płaskie ogony. Znowu kolejna próba żyrafowa, a potem spróbowała się z bobrem. Przy tym zwierzaku trzeba było jednak użyć nieco więcej wyobraźni.
Usłyszała pierwsze dźwięki muzyki
Ale… ogon był… zdjęła patelnię z ...e…. paleniska i poszła do łazienki by się umyć i nałożyć lekki makijaż.
Przy okazji planowała co robić dalej.
Cytat:
TO DO LIST

Skontaktować z Lulu.
Znaleźć miejsce do spania.
Wyciągnąć gotówkę z kont i poblokować karty.
Rozkodować dane i dobrać się do zawartości.
Zabić Reksa
Słysząc śmiech i śpiew córeczki uśmiechnęła się.
Widziała przed oczami jak Alessandra robi piruety i macha rączkami naśladując Elsę.
Sama zanuciła:
- Mam tę mooooooc, mam tę mocc!!!
- Masz, masz.
- dobiegło ją ciche Wojtka.
Odwróciła się z uśmiechem:
- Mam? - nakładała właśnie balsam na usta.
Nie odpowiedział, piosenka Elsy się powoli kończyła. Indi uśmiechnęła się do siebie uznając, że go zagięła.
Gdy nagle z izby zaczęły dobiegać inne dźwięki.

- Nieeeeeee. To jest nudne. - Alex po kilku chwilach zaczęła się boczyć. - Ce cooś innego.
- To spróbujmy to, umiesz skakotanczyc? - spytał Wojtek. Wciąż oboje byli w drugim pomieszczeniu.
- Ze skakać i tańcyć lazem?
- Tak, spróbu
j - puścił kolejną piosenkę.
Indi pokręciła głową:
- Wojtek to nie jest muzyka dla czterolatki. - wychyliła się z łazienki. Ruszyła w kierunku drugiego pokoju.
To z pewnością nie była muzyka dla Alex. Ale dziewczynka zachęcana przez śmiejącego się mężczyznę półleżącego przy laptopie, skakała ile sił w nóżkach. Pogo punków to to nie było.
- Sama chciała - wyjaśnił Wojtek, widząc wchodzącą do izby Indirę.
- A ty powinieneś wiedzieć lepiej. - pokazała mu, jakże dorośle, język, gdy Alex nie patrzyła. Pochyliła się i puściła kolejny hit z Krainy Lodu i zaczęła tańczyć z Alessandrą, gdy razem śpiewały na przemian Anę i księcia.
Wojtek podkręcił dźwięk. Laptop jak laptop, więcej się nie dało. Ale izba zaczęła huczeć lekko od muzyki. Dorzucił do ognia szukając czegoś na YT.
- Alex…. kto zje pierwszy całą żyrafę? - spytała roześmianej córeczki, zachęcając ją do zjedzenia czegoś. - Ty czy Wojtek?
- Jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!
- Mmmmmm
– Indi zmrużyła oczy dumając - chyba jednak ... mmmm Wojtek. On tak lubi żyrafy….
- Nieeeeeee, jaaaaaaaa!!!!!
- Robimy zawody?

Alex zaczęła podskakiwać z radości. Indi ruszyła do kuchni po żyrafy.
- Nie ma co liczyć na Bobra, nie? - spytał Wojtek.
- Próbowałam, ale nie wyszedł za dobrze. Ogon się rozlał za bardzo.
Kąciki ust powędrowały mu do góry, nie powiedział nic tłumiąc śmiech.
- Tak, Indi. - pokiwał głową starając się utrzymywać powagę. - Bo z ogonami to trzeba bardziej delikatnie.
Dziewczyna zmarszczyła brwi wyczuwając, że jest robiona w gigantycznego balona. Godnie jednak stwierdziła, że nie będzie się dopytywać o co chodzi.
- Chcesz tego bobra czy żyrafę? Inaczej Alex wygra walkowerem.
- Bobra, ale żyrafką nie wzgardzę
- powiedział rzucając wzrokiem na jej szyję.
Indira Gemmer postanowiła sobie dokonać gorącej zemsty na tym bezczelnym typku.
Podała naleśniki obojgu i szmatką, jak w filmach, wskazała odliczanie:
- Na trzy. Gotowi?
- Mhm!!! Na csy!
- Raz….
- Dwa…..
- Dwa i pół….

Alex chichotała z otwartą buzią zawieszoną nad talerzykiem.
- Trzy!!!! - Indi opuściła szmatkę w dół. I obserwowała wyścig sekundując: Alex! Alex! Alex!
Mężczyzna udawał, że się ściga z dziewczynką. Nadymał policzki udając gryzienie 2-3 razy dłużej niźli dorosły potrzebował do przełknięcia. Ale nie dał się też poniżyc. Alex wygrała krzycząc radośnie:
- Pieeeeeeeelwsaaaa!
gdy Wojtek miał ostatni kawałek w buzi i gryzł zapamietale.
Kawałek naleśnika.
Przez dziesięć sekund.
Indi uśmiechnęła się do niego i porwała małą w ramiona. Obróciła się z Alex kilka razy:
- Braaaaaaaaaaaaaaaaawo! Moja zuch córeczka! Juhuuuuu! - chichotała z dumnym Szkrabkiem.
Wojtek wyglądał na obrażonego i złego z powodu porażki.
- Chcę jeszcze raz, zobaczymy czy drugim razem też ci się uda.
- Doooooopcie. Jutlo na sniadaaniu tez cie pokonam
- zachichotała mała wtulając się w matkę.
Indi zaszeptała małej do uszka, żeby poszła pogratulować honorowej walki przeciwnikowi i podziękować za fair play. Z lekkim uśmiechem obserwowała Wojtka z małą.
Alex podeszła do swego ojca wszak nie wiedząc kim jest, wyciągnęła łapkę, którą on ujął. Pomachała chwilę nią w górę i w dół.
- Może gdyby to były bobly skońcyłbyś sybciej... - powiedziała starając się pocieszyć go trochę. On zaś na to ukrył twarz w dłoniach i walczył desperacko by nie parsknąć śmiechem.
Indi widząc spojrzenie córeczki wzruszyła ramionami i rozłożyła ręce.
- Nie wiem, kochanie. Wojtek wytłumaczysz? - spojrzała na rechoczącego już mężczyznę.
Po raz pierwszy nie znalazł odpowiedzi. Nie speszył się, nie zawstydził, zrobiło mu się jedynie lekko głupio.
- A puścimy na laptopie “Ulepimy dziś bałwana”? - sukinsyn wiedział jak jechać z dziećmi.
Alex wywrzeszczała głośne TAAAAAK. Temat się lekko urwał. Poszedł z małą puścić muzykę.
Indi uprzątnęła kuchnię i usiadła na chwilę. Sięgnęła po pada z rysikiem. Dosłownie na chwileczkę. W głowie wybuchły jej pomysły i obrazy związane z duchami, śpiewaną kołysanką i wizjami. Kreśliła coraz szybciej, coraz to nowe kreacje.
Alex oglądała jakąś bajkę puszczoną na laptopie przez Wojtka, który ułożył się na łóżku. Przez chwilę próbował wciągnąć się w książkę… jednak po krótkim czasie odpuścił zapadając w drzemkę.
Indi była pewna, że szkicowanie zajęło jej ledwo parę minut. Oderwała się w końcu od pracy i ujrzała drzemiącego Wojtka z Alex wtuloną w zakole jego kolan, opartą na łokciu i wpatrzoną uważnie w ekran laptopa. Wojtek trzymał ramię pod głową. Gest tak bardzo podobny.
Nie poruszyła się nie chcąc płoszyć chwili.
Zaczęła szybkimi kreskami szkicować portrecik córki z ojcem.
A potem już samego Wojtka.

Po cichu włączyła laptopa i zgrała szkice na pendrive’a ze swoimi pomysłami na kolekcję. Zajęła się komórką, przechodząc do kuchni, by nie zbudzić mężczyzny szelestami opakowania.
Zastrzegła numer wychodzący i wysłała wiadomości do Nany i do ojca z informacją, że są całe. Wiedziała, że Nana szczególnie odchodzi o zmysłów. Miały przecież być już w USA. Przy okazji pogryzała batona, zakupionego przez Marcina.
Postanowiła skorzystać z neta.
Wróciła do leśniczówki i sprawdziła stan dwójki leniuchów.

Mała spała posapując lekko. Wojtek nie.
Lekko poruszył głową udowadniając, że nawet przez lekki sen słyszy ciche styknięcie drzwi. Nie zdecydował się ciągnąć żenującego teatru udawania snu. Spojrzał na Alex drzemiącą przy nim i zrobił obronny gest w stylu “ej! to nie ja, sama przyszła!”
Indi machnęła dłonią by spał dalej. Na migi pokazując laptopa i pisanie na klawiaturze.
- Jak potrzebujesz neta, to weź mój gwizdek. Pin 6661. - powiedział kuląc się na łóżku w coś w stylu kłębka, ale tak by nie obudzić małej.
- Chcesz zobaczyć jej zdjęcia? - spytała z namysłem.
- Chcę.
- To wyślę maila i pokażę. No chyba, że zaśniesz.
- widząc jego pozę “podrapała” go żartobliwie za uchem.
- Choć z laptopem tu. - Wskazał miejsce na łóżku wskazując przy tym, dość jasno i wyraźnie, że on nie bardzo ma jak się ruszyć.
Indi zabrała net z jego lapka i podpięła do swojego.
Włączając po drodze.
Usadowiła się na łóżku i szybko nastukała maila do Lulu.

Cytat:
Do Lulu [e-mail] [@lulu@lulu.pl]: Czesc, Jesteśmy całe. Spotkanie? Gdzie i kiedy? Kontakt?
Zawahała się chwilę.
Założyła skrzynkę na o2.pl i wysłała maila z nowego konta.

Po dosłownie minucie dostała zwrot wiadomości:

Cytat:
Od Mail Delivery System [e-mail]: Delivery to the following recipient failed permanently

Adresu takiego nie było. Albo miał zapchaną skrzynkę.
Zaklęła lekko.
Przecież taki adres podawała jej Różowa. Zagryzła wargę. Wysłała raz jeszcze.

Cytat:
Od Mail Delivery System [e-mail]: Delivery to the following recipient failed permanently
Pokręciła lekko głową zmartwiona.
Zaczęła pokazywać zdjęcia Alessandry Wojtkowi. Opowiadać zabawne historyjki z małą w roli głównej.
Przelecieli tak większość głównych zdjęć. Na żadnym jednak nie było zdjęć rodziny innej niż Indi. Czasem tylko grupka przyjaciół i ludzi w jej wieku.
Wojtek nie komentował, czasem tylko pytał o szczegóły. Na przykład czy jak Indi wsadzała Alex na tego osiołka w ZOO to czy mała się nie bała. Takie tam bzdurki.
Za którymś zdjęciem przypatrzył się bardziej. I znów lekko odsunął głowę.
- Boli? - spytał.
- Co boli? - zdziwiła się dziewczyna.
- Rodzina.
- Pytasz o co konkretnie teraz?
- spojrzała ostrożnie na Wojtka, czujnie.
- Pytam, bo wygląda jakbyś ją średnio miała - odpowiedział.
- Utrata ukochanego ojca w wieku 16 lat … hm… tak, boli, Wojtek. - stwierdziła cicho - Ale nie żałuję wyboru.
- Przepraszam.
- odrzekł tylko. - Choć nie powinienem, tak w perspektywie - spojrzał na Alex.
- Za co mnie przepraszasz? Za nią? Czy za zostawienie lewego numeru? - uśmiechnęła się. Ona sama dawno, dawno temu nabrała do tego ostatniego dystansu. Nawet nie wiedziała kiedy. W domu dla kobiet? Czy podczas którejś z rozmów z ojcem? Nie pamiętała.
- Kochałaś ojca? Zanim… - spytał.
- Najbardziej na świecie. A potem… pojawiło się to ziarenko fasolki.
- Które kochasz najbardziej na świecie.
- Pokiwał głową kończąc jej wypowiedź. - czyli na jedno wyszło Indi, ja zafundowałem Ci tylko ból pomiędzy przeskokiem. Za to przepraszam. - pogładził ją lekko po policzku.
Pokiwała głową.
- Skąd się dowiedziałeś? - spytała, odsuwając laptopa.
- Kumpel. Była u niego policja. Mnie niełatwo znaleźć - uśmiechnął się. - Ale szukali. Szukają. Bo mają wiadomość z ambasady US dla mnie. Dlatego myślałem, że to Ty.
- Nie. Ale ostatnio był w Warszawie mój ojciec. Namawiał mnie po raz kolejny do porzucenia Alex i powrotu do USA. Znalazł kolejnego kandydata do mojej ręki z odpowiednim rodowodem.
- Mazel Tov
- wtrącił.
- Bardzo zabawne. - skrzywiła się i jakby wycofała. - Któryś kolejny, co w łaskawości raczy spojrzeć na mnie zbrukaną. Pewnie wtedy coś nakazał, jakieś kontakty poruszył. – wzruszyła ramionami.
Pokiwał głową, położył rękę na dłoni Indiry nakierowując jej palec na przycisk by poleciało kolejne zdjęcie. Nie komentował ostatniej info.
- Co zamierzasz. Dalej prom? - spytał w końcu po piątym z kolei szczerbatym wyszczerzu córki.
- Nie wiem. Nie mam pomysłu jak dobrać się do Reksa. Jedynym pomysłem było wykorzystanie materiałów...
- Ejejejejej, Juliuszu Cezarze, Napoleonie.
- zażartował przerywając jej. - Mi chodzi o bliższe plany. Nie o zabicie skurw…. też bym chciał, uwierz mi - niełatwo.
- Muszę znaleźć mieszkanie dla nas, wyciągnąć kasę z kont, napisać do kontrahentów, że mogę mieć parę dni obsuwy, znaleźć samochód, spotkać się z Lulu. I wyjaśnić córeczce dlaczego nie będzie chodzić do przedszkola.
- Odpocząć?
- A co to znaczy?
- uśmiechnęła się.
Wciąż miał Alex śpiącą w łuku kolan i nie poruszył dolną częścią ciała by jej nie zbudzić. Ale sam zwinął się lądując głową na łonie Indiry, wyginając plecy w łuk. Odsunął przy tym laptopa jaki wcześniej tam spoczywał.
- O tak. - mruknął. - Chwilę przeczekać aż te gnoje dostana pierdolca szukając cie po mieście.
Indi odruchowo zaczęła smyrać jego czuprynę czubkami palców.
- Obiecałam coś tym duchom, Wojtek. Tylko dlatego mamy te dane. - spojrzała w dół. - Ile mogę czekać? Dzień? Dwa? Trzy? Nie mogę ci siedzieć na głowie, to raz. A dwa, że ni...
- Możesz.
- Przecież masz swoje życie, swoje sprawy.
- uśmiechnęła się po mamusiowemu, nie kokietując. - A co jeśli ściągniemy na ciebie kłopoty albo ich ludzi?
- Wy. Kłopoty. Na mnie?
- roześmiał się.
- Tak, wiem. Pamiętam. Jesteś niezwyciężony. - napięła bicepsik przypominając sobie jak ją “wyrywał” na imprezie pozując na Supermana. Uśmiechnęła się i mrugnęła ciepło do Wojtka. Prztyknęła go w czubek nosa lekko.
Jakoś tak odruchowo… pocałował ją. Lekko, bez kipiącej namiętności ani szaleństw języka.
Dziewczyna spojrzała na Wojtka z dziwnym wyrazem twarzy. Po czym się roześmiała:
- Uważaj. Bo za chwilę zmarstrujemy drugie. - próbując pokryć zaskoczenie i tę nitkę, którą w niej trącał.
Wojtek odruchowo zerknął na Alex śpiącą w jego nogach. Coś wyglądało na to, że chyba mu nie przeszkadzało płodzenie nowych Alessander, choć nie było to aktualnie możliwe. Więc zrobił coś, co przeczyło przynajmniej w teorii drugiemu z tych dwóch. Indi poczuła dłoń na swoim policzku przyciągającą ją lekko do niego i jego usta na swoich. Teraz to już nie był tak niewinny pocałunek jak wcześniej. Ale on nie ruszał się, nie zmieniał pozycji. Nie chciał budzić małej.
Przez chwilę sama nie wiedziała co zrobić. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. W żadnym ze scenariuszy jakie kiedykolwiek przerabiała we własnej głowie „na wypadek w”.
Oddała pocałunek porzucając na chwilę myślenie. Poddając się pieszczotom jego ust. Potem nagła myśl pojawiła się w jej głowie:
- Wojtek… - podniosła głowę by spojrzeć na mężczyznę lodowoniebieskim spojrzeniem - … to dlatego?
Wojtek oderwał się od jej ust, gdy uniosła głowę. On półleżał na boku ona na plecach. Opadł koło niej obejmując ją prawą ręką od góry, lewe ramie wpakował jej pod głowę i wyglądał jakby chciał coś powiedzieć. Przyciągnął ją lekko by oparła się na ramieniu. Sam położył głowę na łóżku blisko jej szyi. Nie robił nic ‘zaczepnie’, w stylu tego do czego młoda dziewczyna była paradoksalnie przyzwyczajona w takich sytuacjach. Milczenie pogłębiało się, tylko Alex sapała przez sen.
- Nie wiem, czy chcę byś oświeciła mnie o co ci chodzi - powiedział nie zmieniając pozycji.
Indi spoglądała wprost w jego oczy zastanawiając się, czy ciągnąć temat. Czy to w ogóle ma znaczenie? Wiedziała, że pewne słowa, gdy się je wypowie, ranią do żywego. Pogładziła Wojtka czule po policzku. Spojrzeniem śledząc swój gest. Dotykiem śledziła również jak jej dłoń niemal bez udziału woli przesunęła się ze szczęki na krawędź ust. Jak palce drażniąco przesunęły się obrysowywując ich zarys.

18+ content


- Nie ważne - mruknęła. Palcami przesuwała po rysach jego twarzy. Tak, jak robiła to za pierwszym razem. Jak ślepiec badała czy je pamięta i czy bardzo się zmieniły przez te pięć lat: kości policzkowe, łuki brwi, sklepienie nosa i usta... W końcu obejmując całą dłonią jego policzek powoli przysunęła swoje usta do jego. Powiedzieć “nie unikał ich” to jak uznać że Hun Atylla był niegrzeczny. Jego usta spoczęły na wargach Indi i przez chwilę całował delikatnie, badawczo, ale zaraz jego język wślizgnął się głębiej, szukając przeciwnika do boju by jak w zapasach spleść się w nim w uścisku. Indi nie wyczuła zmian na twarzy Wojtka przesuwając po niej dłonią. Ale czy pamiętałaby? Lub czy to było ważne? Przez krótką chwilę sama się nad tym zastanawiała gdy jego język odnalazł jej.
Mruknęła cichutko, gdy języki splotły się w miłosnych zapasach. I już po chwili niewiele miało znaczenie. Oprócz jego bliskości, smaku i zapachu, ciepła jego ciała.
Z lekko złośliwym wyrazem na buzi, jaki wykwitł między pocałunkami, gdy łapała powietrze, zaczęła przesuwać się w dół po jego ciele. Ocierała się swoim milimetr po milimetrze.
Nakazała mu milczenie przykładając palec do ust. Zostawiła dłoń “zamykając” go tym gestem. Sama zaś zsunęła się niżej i podciągnęła jego koszulkę. Spoglądając mężczyźnie zadziornie w oczy sponad fałdy materiału zaczęła całować i drażnić językiem jego brzuch. Setki niewielkich, krótkich pocałunków rozsianych po całej płaszczyźnie. Niegrzeczna dłoń zaciskająca się drażniąco na jego sutku, by zaraz potem podrażnić jego bok paznokciami. Ponownie przycisnęła palce do jego warg, powtarzając bezgłośny nakaz.
Był w pułapce. Nie mógł się przekręcić, bo mała wciąż posapywała przez sen oparta o jako udo. Chyba go lekko irytowała ta sytuacja… wróć. Nie, sytuacja była bardzo w porządku. Czuł się lekko zagubiony i zły, że nie może nawet nie tyle przejść do kontrofensywy… co oddać jej. Zrobił jedyne co mógł w zasięgu. Jego dłoń pogłaskała głowę Indi, przesunęła się po karku, łopatce, żebrach… by sięgnąć ku piersiom.
Nie na długo jednak, bo Indi przesunęła się jeszcze niżej i zaczęła majstrować przy zamku jego bojówek. Wsunęła dłoń w rozpięte spodnie i z miną psotliwego chochlika zaczęła drażnić go … choć nadal przez materiał bielizny. Zbliżyła twarz i złożyła lekki pocałunek na okrytą wciąż męskość. I jeszcze jeden. Aż w końcu lekko ukazując białe zęby “ukąsiła” skubiąc go delikatnie. Oczy jej rozbłysły psotnie i zsunęła się całkiem z łóżka.
Wtedy zrozumiała czemu ku jej słodkim wzgórkom sięgał wcześniej tylko jedną ręką.
Jego prawa dłoń od kilku chwil wślizgiwała się bardzo powoli i delikatnie między jego udo a główkę Alex. Przekręcił się podtrzymując łepek dziewczynki uwalniając nogę i jednocześnie dolną część ciała. Patrzył na nią przekręcając lekko głowę na bok, ale nie odrywając wzroku od oczu Indi. Jego ręka powoli obniżyła się. I powoli wymsknęła spod głowy dziewczynki. Był wolny, lewą dłonią przeciągnął po ramieniu Amerykanki schodząc dotykiem na żebra i biodro.
Indi zagryzła dolną wargę i pogroziła mu żartobliwie palcem. Po czym zamieniła ten gest na przyciągające kiwnięcie. Pociągnęła z łóżka. Nie chciała, by nagły ruch zbudził Alex.
Trzymając jego dłoń poczekała aż stanie na nogi. Potem cofając się krok za krokiem wpatrzona w niego jak zaczarowana, zaczęła powoli rozpinać swoją koszulkę. Do całości “dorzuciła” lekkie kręcenie biodrami by całkiem go zahipnotyzować w drodze do kuchni. Rozsunęła poły koszulki ukazując delikatną, fikuśną bieliznę pod spodem.
Hipnotyzować go nie musiała, gdy zszedł z łózka i wyprostował się patrzył chwilę na Indi i krok za krokiem kierował się za nią pożerając wzrokiem biodra, którymi kręciła jedynie ‘lekko’. Jemu to ‘lekko’ jednak wystarczyło na tyle by zmienić się w myśliwego. Ściągnął koszulkę tropiąc to, co tak bardzo chciał dostać, a co skrywało się właśnie za wejściem do kuchni.


Ściągnęła swoją koszulkę i odwróciła się do Wojtka tyłem sięgając dłońmi do zapięcia biustonosza. Rozpięła go powoli i jeszcze wolniej zsunęła ramiączka. Stanik opadł z jej ciała. Jedną dłonią złapała kawałek bielizny, drugą zakryła piersi. Odwracając się ponownie przodem do niego, rzuciła mu biustonosz z droczącą minką. I kiwnęła palcem, ponownie cofając się w głąb kuchni. Prowokując, drażniąc i drocząc się.
Złapał go, choć nie przerywał lekkiego kociego chodu w kierunku dziewczyny. Uniósł go do twarzy i wciągnął zapach materiału jaki przed chwilą opinał ciało zakrywane teraz ręką. Bynajmniej nie ze wstydu, bardziej ze złośliwości i droczenia się do samego końca, aż droczyć się zakrywając swe ciało już by dłużej nie mogła. Powoli krok za krokiem zbliżał się, aż Indi poczuła na plecach twarde drewno tylnych drzwi. Chwycił ją lekko za rękę i powoli odciągnął ją na bok. Dziewczyna uniosła ramiona wysoko nad głowę dumnie wystawiając biust na podziw, a on napawał się widokiem jaki mu odsłoniła. Jego druga dłoń spoczęła na jej prawym biodrze.
Wypchnęła je lekko do przodu by otrzeć się nimi o jego ciało. By znowu podrażnić i rozpalić i jego i swoje pragnienie.


Złączyła dłonie i opuściła ramiona na szyję Wojtka przysuwając się bliżej, skracając ten niewielki dystans jaki wciąż jeszcze był między nimi. Nabrzmiewające pożądaniem piersi przylegały już do jego torsu a usta znalazły się nagle kilka milimetrów od jego warg. Trąciła je czubkiem języka... i nagle pocałowała go łapczywie, namiętnie, bez ostrzeżenia wsuwając język w jego usta by znowu go smakować, prowokować, zachęcać do dalszych zabaw.
Oddał głęboki pocałunek nie odrywając się już od jej warg. Jego język zaczął ścigać język Indi, ale wnet zrozumiał, że w tej kwestii to on jest zwierzyną. A nie chciał nią być. Zaczął całować ją zachłannie w głębi ust nie pozostając dłużnym. Przycisnął ją piersią mocno do drzwi miażdżąc w uścisku jej pełne piersi. Gdy ona zarzuciła ręce na jego szyję, on obydwoma skierował się tam gdzie materiał wciąż okrywał zgrabne ciało dziewczyny. Poczuła jak obie dłonie wślizgują się między materiał spodni, a jej pośladki, chwytając je i ściskając. Zamek z boku nie wytrzymał tego naprężenia odskakując.
Wtuliła się w jego ciało. Teraz ona napierała, gwałtownie, ciasno, uniosła jedną nogę, zgiętą w kolanie by wpasować się bliżej. Otarła się biodrami i podbrzuszem, wyczuwając jego napięcie jakie udowodnił czymś twardym czym kontrnaparł na ciało dziewczyny. Wtuliła twarz w zagłębienie szyi i zaczęła skubać zębami wrażliwą skórę za uchem i wędrując w dół ku obojczykowi i ramieniu. Był rozpalony, skóra parzyła niemalże. Odsunęła się na parę centymetrów by zsunąć z niego spodnie i bieliznę, on w tym czasie sięgnął ku jej piersiom unosząc je i jakby ważąc je w dłoniach. Były pełniejsze niż poprzednim razem, już nie dziewczęce, a kobiece. Ukucnęła, by przypominać sobie każdy centymetr jego odsłanianego ciała, a potem opadła na kolana. Spojrzała w górę, przesuwając dłońmi po jego podbrzuszu, biodrach, żebrach. Wszędzie oprócz drżącej, napiętej męskości. Oblizała usta i zamknęła palce wokół niego, powoli kierując go ku swym ustom. Nie odrywając spojrzenia od twarzy Wojtka otuliła go ustami i zaczęła powolną torturę poruszając się zrazu powoli w przód i w tył. Drugą dłoń zacisnęła na pośladku kochanka, wbijając lekko paznokcie i ugniatając go. Jej plan powiódłby się, gdyby wszystko szło tak jak sobie… zaplanowała? Nie, to nie był plan. Jeszcze przed chwilą... nie zdążyła pomyśleć o tym co przed chwilą, gdyż Wojtek nie był bezczynnym i biernym kochankiem. Obejmując głowę dziewczyny zamiast stać i czerpać z przyjemności jaką go obdarowywała, naparł wsuwając się w jej usta na całą długość. Indi poczuła napór na przełyk krztusząc się lekko.
Spojrzała w górę i ...po ułamku sekundy podjęła grę. Odsuwała się niemal wypuszczając go z ust by szybko zaciskać usta i brać go głęboko w usta. Tak głęboko na ile mogła. Język otaczał męskość Wojtka ciasno swoją miękkością, a Indi zasysała policzki by sprawić mężczyźnie więcej i więcej przyjemności, dostarczyć kolejne bodźce. Przyspieszyła tempo by dorównać ruchom męskich bioder i zaciskała mocniej dłoń na ukazującej się i znikającej co chwilę w jej ustach męskości.
Obie dłonie Wojtka zamknęły się na jej policzkach głaszcząc lekko, palce dłoni objęły przy tym tył jej głowy przyciągając do siebie dziewczynę za każdym razem. Już nie poruszał biodrami w przód i w tył zdając się na same usta kochanki, choć mimo wszystko wymuszał jej ruchy swymi dłońmi. Indi raz za razem czuła jego męskość zagłębiającą się tak głęboko jak nigdy dotąd.
Przez myśli przebiegło jej, że dziś jest inaczej niż pięć lat temu, gdy Wojtek rozpalał ją tkliwością i czułością.
Dzisiejszy akt... był dzikszy...
Nieokiełznany...
Jakby oboje tracili hamulce…

Wojtek był zbyt spragniony ciała dziewczyny by zamykać się jedynie na przyjemności jaką mu w tej chwili dawała. Spragniony był innych miejsc pełnych ciepła i wilgoci równie bardzo co usta. Pochylił się wyciągając swój oręż z jej słodkich ust i pociągnął na środek kuchni, miękkim ruchem kładąc dziewczynę na plecy i klękając pomiędzy jej nogami.
Indi wyłuskała się jeszcze z ubrania, osuwając opinające ją spodnie dłońmi i pomagając sobie ruchami bioder. Zostawiła jednak niewielkie figi, lekkim uniesieniem brwi drażniąc już niemal ostatni raz mężczyznę. Majtusie z tych co więcej ukazują niż zasłaniają. Pamiętała, że wybrała je do zapakowania “bo zajmują mało miejsca”. Teraz cieszyła się, że wybrała właśnie te.
Jednak czy zasłaniały wiele czy niewiele rozpalonego do czerwoności kochanka nie interesowało. Ba, może nawet bardziej nakręcił go widok leniwie poruszanych bioder w tych skąpych majteczkach. Gdyby nie było ich dziś tu i teraz pewnie nie raz i nie dwa osłaniałyby jeszcze kluczowe akcenty pięknego ciała Indi.
Jednak Wojtek je po prostu z niej zerwał.
Pochylił się rękoma gładząc jej uda, poczuła na sobie ciężar, jego ręce rozszerzały jej nogi szeroko, a usta odnalazły jej wargi. Takiej pasji kochanka jeszcze nie czuła. Nawet z nim. Wtedy.
Zapomniała się i jęknęła by zaraz zastygnąć na ułamek sekundy, zakrywając sobie usta dłońmi.
Alex...
Nie pozwolił jej jednak się denerwować, rozpraszając ją ponownymi pieszczotami, pocałunkami i liźnięciami. Indi wygięła się, ciało żyło jakby własnym życiem. Dłonie same powędrowały na jego ciało, obejmując, gładząc, ugniatając bez planu, pazernie. A potem zupełnie bez udziału jej woli, skopiowały gest Wojtka. Masując skórę głowy i zaciskając się na niej bez słów prosiła o jeszcze. Gdy uniosła kurczowo głowę, by spojrzeć na Wojtka i spotkać się z nim w pół drogi, zagryzła mocno zęby by nie jęknąć i nie zbudzić córeczki śpiącej obok w pokoju.
Jego usta nie pozwalały jej zaczerpnąć tchu, ale to może i lepiej, bo te ciche jęki jakie umykały blokadzie siły woli, grzęzły w jego ustach. Do uszu kochanków dobiegały tylko echa odgłosów przedsmaku rozkoszy. Wojtek rozchylił uda Indi tak szeroko, że prawie przypominało to szpagat, tylko ugięte w kolanach nogi z kurczowo wyprostowanymi stopami przypominały, że to innego rodzaju gimnastyka. Wszedł w nią niespodziewanie, bez ostrzeżenia, bez pieszczot przygotowujących dziewczynę na nadchodzącą rozkosz. Po prostu w jednej chwili czuła jak jej kobiecość bezbronna ociera się o jego brzuch… a w drugiej poczuła go w sobie całego, po mocnym pchnięciu.
Wykrzyczała niemo swoją rozkosz wprost w jego usta i zacisnęła mocno palce na jego pośladkach by zaraz przeciągnąć paznokciami wzdłuż kręgosłupa. Znaczyła plecy mężczyzny paznokciami, zostawiając piekące bruzdy jako pamiątkę namiętności. Odsunęła się od jego ust zdyszana i poruszana uderzeniami jego bioder. Otoczyła szyję kochanka ciasno ramieniem, drugą dłoń położyła na policzku Wojtka. Przez chwilę wpatrywała się w jego twarz, unoszącą się tuż nad swoją. Nie chciała stracić widoku odbicia swojej namiętności w jego oczach. Wyszeptała cicho jego imię i wygięła się pod nim drżąc z napięcia.
W jego twarzy zobaczyła tę sama pasję jaką doskonale czuła w dotyku dłoni chciwie wpinających się w jej pyszne krągłości, oraz w mocnych posunięciach bioder wypełniających ją całą. Szybkich i długich. Nie to żeby był brutalny, w jego twarzy i zachowaniu drzemała pewna dzikość, jaka leciutko uwalniana przeradzała się w tę moc, w tę pasję, w tę zwierzęcą zachłanność jej ciała, cichych jęków, dotyku, sterczących sutków wbijających się w jego pierś gdy przygważdżał ją swym ciężarem. Ręce Wojtka rozchylające uda dziewczyny aż do przesady, dzięki czemu wchodził w nią aż po sam koniec, powędrowały w górę. złapały ją za dłonie i wyciągnęły je ponad jej głową. Wojtek chwycił obie, splątane jedną silną ręką i ponawiał mocne, dzikie, pełne pasji ataki wbijające się jak najgłębiej, jak najdalej. A gdy jedna z dłoni trzymała jej ręce przyciśnięte mocno do podłogi ponad jej głową… druga zaczęła pieścić jej sutki, ściskać biodro, gnieść w uścisku naprężone udo.
Indi poddała się Wojtkowi całkowicie, ulegle. Odgięła głowę do tyłu i zacisnęła powieki, skupiła się na doznaniach zapewnianych przez gwałtowne ruchy jego bioder i zaborcze pieszczoty dłoni. Jej ciało wiedziało co robić, zaciskając się mocno na szturmującej ją męskości, przyjmowanej głęboko, głębiej i głębiej.
Czuła narastającą falę rozkoszy i zdołała jedynie wyszeptać błagalnie by nie przestawał. Wiła się pod nim nastawiając się na dotyk, uścisk, ukąszenie. Czuła coraz mocniejsze pulsowanie i napięcia wewnątrz swego ciała i kolejną falę ciepła i wilgoci, gdy napięta jak struna dążyła ku ekstazie.
Całował już nie tylko jej usta. Języki ‘widywały’ się już tylko przelotnie. Czuła jego usta na policzkach, powiekach, szyi, obojczykach, nabrzmiałych sutkach. Zagryzała wargi prawie do krwi by nie krzyczeć. On też je zagryzał, w odpowiedzi ona przygryzła jego język. Dzikość udzieliła się i jej. Z początku tylko przejeżdżała paznokciami po jego plecach dodając bruzdy. Teraz gdy w końcu uwolnił jej ręce drapała już na całego za każdym kolejnym, mocnym posunięciem bioder budzących w niej zwierzę. Zbliżała się powoli, choć w tym dzikim szale ciężko było to rozpoznać. W pewnym momencie Wojtek ugryzł ja mocniej w szyję, jęknęła już na głos doznając lekkich spazmów, poczuła jak kochanek sztywnieje i coś rozlewa się w niej.

Poczuła jego przyjemność głęboko w sobie, nie wiedziała czy to przeważyło. Poczuła dziką satysfakcję i siłę, że doprowadziła go do wrzenia. Sama też zobaczyła rozbłyski rozkoszy pod kurczowo zaciśniętymi powiekami, gdy Wojtek jeszcze siłą rozpędu poruszał się w niej. Drżała napięta aż po kres, palce stóp podwinęły się, twarz schowała w jego szyi, wciągając jego zapach, smakując jego pot. Paznokcie wbiła mocno w ciało kochanka, przyciskając się mocniej do niego, choć nie wiedziała, że było to możliwe. Trzymała się go kurczowo by nie stracić bliskości i uczucia całkowitego wypełnienia.
Przez chwilę po ekstazie zamarła bez ruchu by powoli się rozluźnić i otoczyć leżącego na niej Wojtka nogami. Gładziła jego kark, ramiona i plecy powolnymi ruchami, łapiąc oddech i uśmiechając się leniwie. Cmoknęła go czule w spoconą skroń. Bez słowa.
On oddał pocałunek w jej policzek. Puścił jej ręce, które gdzieś po drodze znowu złapał i zajął się leniwym gładzeniem jej ciała. Nie zmieniał pozycji. Wciąż leżał na niej, w niej, tylko jego ruchy stawały się delikatne, lekko czułe. Pocałunki nie miały już tej mocy i zwierzęcości. Gdy chwytał zębami jej wargi to skubiąc nie podgryzając. Leżeli tak pieszcząc się i całując kilkanaście minut gdy Indi poczuła że coś w niej na powrót rośnie, na nowo ja wypełnia. Spojrzała na Wojtka zdziwiona z pytaniem rodzącym się na ustach. On z łobuzerskim uśmiechem zamknął jej usta mocniejszym pocałunkiem. I znów zaczął się poruszać.
Tym razem obudziła w sobie dzikość wcześniej niż poprzednio i pod koniec kolejnego aktu spełnienia jaki przyszedł po pewnym czasie wypełnionym już prawie walką… nie powstrzymywała się by nie krzyczeć.
Powstrzymywała się by nie wyć.

 

Ostatnio edytowane przez corax : 09-03-2016 o 09:31.
corax jest offline