Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2016, 22:32   #118
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Siedziba Księżnej, między rzeką Świętej Anny a centum handlowym przy Central Market

- Hej - zgadała dziewczyna do recepcjonistki. - Jestem Isobel. - rzuciła jednocześnie okiem na sprzęt – „matko, co za kostnica..” - Tylko takie trupy macie? Jakiś lapek? Na fejsa bym zajrzała...
- Wydaje mi się że w Central Markecie, za rogiem jest darmowe WiFi, dziecko
- tak jak przedtem kobieta starała się nie zauważać Isobel, tak po jej uwadze o trupach zaczęła patrzeć na nią tak jak patrzy się na komputer, który właśnie zaciął się godzinę od ostatniego zapisu - Co ty w ogóle tu robisz o tej godzinie? Czekasz na rodziców?
- Ehm..
- Isobel lekko się zawiesiła, sądziła, że wszyscy tutaj są wtajemniczeni w ten cały.. no, wampiryzm. Ale nie byli, jak widać.
- Czekam.. kierowca rodziców ma po mnie przyjechać.. miasto zamknęli i się zgubiłam.
Rozejrzała się dookoła. - Tam poczekam, dobrze? - wskazała na sofy. Przeszła dwa kroki, ale niepewny głos kobiety ją zatrzymał.
- Jesteś zdrowa? Widziałaś się w lustrze?
- Mam niedokrwistość. Choroba genetyczna
- kłamanie szło jej coraz lepiej, nie żeby miała z tym jakieś problemy wcześniej, ale wyraźnie się rozwijała w tej kwestii. Kurcze, kobiecie chodziło to to, że jest blada, czy coś innego? Przecież pamiętała, żeby symulować oddychanie i mruganie.. no, może czasami zapominała, ale zwykle pamiętała. Zamrugała szybko.
- Przepraszam, skorzystam z toalety - powiedziała. Potrzebowała przejrzeć się w lustrze.
- W tym wieku też trzeba o siebie dbać! – rzuciła jeszcze kobieta.
„Bla, bla, bla” pomyślała Isobel, wchodząc do łazienki.

Spojrzała na siebie w lustrze i przeraziła się: skóra była blada, wręcz szarawa. Zapadnięte oczy. Dodatkowo, poczuła lekki zapach zatęchłej krwi. Ale to chyba normalne w takim miejscu, nie?
Spojrzała znów na siebie. Cholera, powinna sobie zrobić makijaż, czy coś.. oczywiście nie miała czym. Co za kretyńska sytuacja.. ma wyjść i zapytać tej recepcjonistki, gdzie jest Księżna? I jak się ona nazywa, w ogóle? Umyła twarz. Nic się nie zmieniło.. cholera. Powinna nosić bluzę z kapturem... Podkład, puder… To niezdrowe dla cery tak się ciągle tapetować, ale w sumie dla jej cery nic już nie było niezdrowe. Kiedy podniosła rękę do twarzy zapach krwi się nasilił. Spojrzała niżej – podkoszulek był we krwi, szczególnie pod pachami. Co jest, poci się krwią?! To już była kompletna przeginka! (jednocześnie zrozumiała, czemu wyprawka obejmowała skórzana kurtkę). No nie, odżałowała już cudowną urodę, a tu taka wtopa! Miała nadzieje, ze razem z końcem życia zwykłego skończą się tampony i te wszystkie inne, upierdliwe, babskie sprawy, ale nie, kurwa, teraz musiała krwawić ze wszystkiego!
Znów przeklęła, ściągnęła koszulkę zostając w samej bieliźnie. Wyglądało, jakby się wykrwawiała. I znów jej nikt nie powiedział.. cholera. Starając się nie wpaść w panikę - wykrwawi się do końca, czy nie? - wrzuciła koszulkę do umywalki i zaczęła prać w jaśminowym żelu do rąk. Po chwili ubranie wyglądało jak mokra, zaróżowiona szmata… puściła cieplejsza wodę, prawie gorącą - dalej nic. Dopiero potem przypomniała sobie, że świeżą krew spiera się wodą lodowatą. Ha, pytanie, czy ta była świeża…Trzęsącymi się dłońmi zmieniła kurek - wyżęła bluzkę raz, i drugi, a potem zaczęła suszyć pod suszarką do rąk.
Po dłuższej chwili bluzka była już tylko wilgotna, nie lało się z niej. Zawsze to jakiś postęp… umyła się w umywalce, naciągnęła koszulkę.



Wyszła z łazienki i wróciła do holu, gdzie poszukała najciemniejszego kąta.
Troskliwe - czy też raczej wścibskie - spojrzenie znad biurka towarzyszyło Isobel cały czas. Jakby tylko na coś czekała. W końcu recepcjonistka nie wytrzymała i zadała kolejne pytanie - Tak właściwie...kto jest twoim rodzicem? Może po prostu ich zawołam?

Percepcja + Empatia ST6, 3 kości, 874, 2 sukcesy - kobieta podśmiewa się z ciebie; nie zdradziła tego ani uśmieszkiem ani tonem głosu, ale jesteś tego w miarę pewna



- Nie sądzę, żeby mogła ich pani znać - Isobel uśmiechnęła się. - Są znajomymi Księżnej.
- Ciszej, dziecko, nikt ci nie wytłumaczył podstaw konspiracji?
- przewróciła oczami - To że ty wiesz nie znaczy że cały świat ma wiedzieć
- Nabija się pani ze mnie
- stwierdziła Isobel. - Dlaczego?
- Sprawdzam jak bystra jesteś. Całkiem, całkiem
- wstała zza lady. - Nie będzie oficjalnego spotkania - nie spełniasz wymogów - ale jako że to nie jest twoja wina, potraktuj to miejsce jak przystanek z przesiadką. Profesor uprzedził nas o twoim przybyciu.
- Jak miło z jego strony..
- mruknęła Isobel nie ruszając się z kąta.
- Nadzwyczaj – kobieta sięgnęła po plik dokumentów. - A co do sprzętu - faktycznie jest archaiczny. Ale nie ja tu rządzę, a z pewnych powodów nie ma nikogo zaufanego kto mógłby go zmodernizować - usiadła na fotelu po drugiej stronie stolika
- Dlaczego nie ma? Rozumiem, że nie wszyscy się na tym znają. Ale nie można zatrudnić zwykłej firmy informatycznej? Lub kupić sprzętu w necie, od razu gotowego do podłączenia?
- Jeżeli dobrze zrozumiałam, chodzi o dyskrecję
- podała notes z przypiętym długopisem - To zupełnie nie moja broszka, ale jeżeli chcesz zabłysnąć, śmiało, pisz. Przepiszę to na czysto i podam dalej.
- Ale co mam napisać?
- spojrzała, zdziwiona. - Że to durne, że trzyma się sprzęt nadający się do muzeum? Chyba.. ci co rządzą mają tego świadomość?
- Ty...faktycznie masz tyle lat na ile wyglądasz?
- ściszyła głos.
- 17 - stwierdziła Isobel stanowczo. - Właściwie, to prawie 18.
- Jeżeli tak...pomyśl o swojej prababci. Prababci która i tak jest całkiem niezła w te klocki, ale..
. - urwała i wyprostowała się sztywno - I tak już za dużo powiedziałam. Zaproponuj usługę, jeżeli chcesz .
- Hmm..
- pokiwała głową. Zaczynała rozumieć. - Pani.. już jest w takim stanie bardzo długo, prawda? Wolno pytać, ile ktoś żyje.. no potem.. czy to niedozwolone?
- Nie mam pojęcia, ile ona ma lat...ani nawet nie wierzę że ktoś odpowiedziałby prawdę
- przeskoczyła z jednej myśli na drugą - Oficjalnie jest ktoś kto zapisuje wszystkie daty, ale to jeden z was .
- Z nas?
- nie zrozumiała.
- Ja tu tylko pracuję - uśmiechnęła się, tym razem życzliwiej Jestem...normalna .
- Tym bardziej współczuje, ze musisz pracować na tym złomie.
- zastanowiła się. - Z ofertą to było serio? Z usługą? Napisać, ze im zupgrejduje ten sprzęt?
- Każdy jakoś próbuje się podlizać, niektórzy przychodzą z kwiatami i czekoladkami...dlaczego nie miałabyś podejść do tego odrobinę bardziej profesjonalnie?
- wzruszyła ramionami.

Dziewczyna pokiwała głową. - Profesor mówił.. o zasobach. Wiedza i umiejętności. Potrafiłabym znaleźć, kupić i zainstalować nowy sprzęt. Ale to banał. Potrafiłabym też znaleźć informacje, na których im zależy.
- Dopisz tam też
…- urwała, patrząc na strażnika - ...jakiś kontakt do ciebie.
- Kasadian był kontaktem, ale zaginął..
- posmutniała. - Dobra.
Wzięła kartkę i - używając najprostszych słów i wyobrażając sobie, że rzeczywiście pisze dla swojej babci - skleciła ofertę. Brzmiała nieźle. Pod spodem dopisała: Isobel Donovan, kontakt przez Caroline Diaz.
Kobieta zerknęła na kartkę - Ona jest stara...ale nie zdziadziała, wiesz? - Wstała z fotela, zabierając ze sobą dokumenty - Myślę że była gdzieś kiedyś profesorką literatury. Poczekaj, muszę coś przekazać - odciągnęła na bok wchodzącego mężczyznę. Przeszkolony wiatrołap tłumił dźwięki, ale na pewno się znali i przekazała mu paczkę dokumentów
- To Gerard, jeden z pracowników twojej nowej gospodyni. Ma cię zawieźć prosto do niej- gadatliwa kobieta zaanonsowała przybysza
- Ok - dziewczyna wstała. - Dziękuję.
- Postaraj się nie stać za bardzo jak inni, dobrze?
- Nie wiem, co masz na myśli, dlatego nie mogę obiecać
- uśmiechnęła się smutno.
- Zobaczysz - pożegnała dziewczynę mocnym uściskiem - Miło było porozmawiać.
- Jak masz na imię?
- zapytała jeszcze Isobel.
- Teresa –kobieta wypchnęła śmiechem.

Dziewczyna nie wiedziała, co ją rozśmieszyło, ale zazdrościła jej jak cholera. Wyszła przed budynek, szukając wzrokiem samochodu.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline