Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2016, 21:59   #26
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Rebma go nieco zadziwiała. Dziwny wybuch szybko został odsunięty w pamięci mieszkańców na drugi plan. Nie minęło przecież tak wiele czasu, a na ulice wrócił festynowy gwar i muzyka. Wołający go głos, prawie umknął mu w tłumie. W końcu jednak przykuł jego uwagę.
- To zależy, gdzie chciałaś trafić? - Zapytał Albin, jego wiedza na temat miasta była dość ograniczona, ale zdążył je już nieco poznać.
- Nareszcie jakaś przyjazna dusza. - Uśmiechnęła się zalotnie, chociaż mógł być to też jej naturalny sposób bycia. - Szukam wieży maga Randala. Miała się pod nią z ojcem spotkać.
W głowie Albina, rozdźwięczały się dzwonki alarmowe, niczym blaszki rozstawione dookoła górskiego obozowiska. Umówiła się na spotkanie z ojcem, a mimo to była w stanie zgubić drogę. Czemu więc miała się spotkać właśnie tam? Biorąc pod uwagę okoliczności, zaczęła mu bardziej przypominać żmije zaczajoną w trawie niż słodką dziewczynę. - Wieża maga? Czemu akurat tam, jeśli udało ci się zgubić drogę, to raczej kiepskie miejsce, by umówić się na spotkanie, nie sądzisz? Hmm. – Skończył na chwilę z moralizatorskim tonem. – Zaprowadzę cię. – Stwierdził młody amberyta, chciał nieco wyciągnąć z dziewczyny a co najważniejsze, przekazać strażnikom przy wieży, że gdyby chciała wejść do środka, należy ją bezzwłocznie odstawić do pałacu. Najlepiej loszku. Gdyby zaś okazała się podawać za córkę maga, to zmieniałoby wiele.
- To niedaleko placu targowego. - Tu miała rację. - Mój ojciec jest kupcem. Wystawił tam swój stragan. Pozwolił mi przyjrzeć się festiwalowi. Ale odeszłam za daleko i zgubiłam się. - Jej wielkie, brązowe oczy zrobiły się szkliste od łez, ale nie rozpłakała się.
- Dziękuję ci bardzo panie.
Cóż mógł zrobić Albin w takiej sytuacji. Ruszył w kierunku źródła niedawnego zamieszania, prowadząc dziewczynę. Zamiary ciągle miał te same, może brała go lekka paranoja, ale w chwili obecnej wolał być nieufny, niż wdepnąć na grabie.

Pod wieżą maga niewiele się zmieniło. Zmalała tylko liczba gapiów. Gwardziści dobrze wykonali swoje zadania.
Dziewczyna przystanęła przy domu Randala.
- Dziękuję ci panie za pomoc. - Znowu uśmiechnęła się do niego zalotnie. - Czy mogłabym poznać twoje imię, żebym wiedziała komu mam być wdzięczna?
- Taslin - Odparł mężczyzna. - A jak tobie na imię i który to twój ojciec? - Zapytał z zaciekawieniem, w dalszym ciągu miał zamiar uczulić straż na dziewczynę.
-Dye, córka Arana. - Powiedziała rozglądając się chwilę. - Kram mojego ojca stoi na placu targowym. Możemy tam podejść.
- Dobry pomysł, chyba nawet sensowniejszy niż czekanie tutaj. – Przytaknął dziewczynie Albin i ruszył na plac targowy. Może był przeczulony, może dziewczyna faktycznie po prostu się zgubiła. – Skąd jesteś? Nie wyglądasz na mieszkańca Rebmy. – Zapytał po drodze.
- Pochodzę z Eregnor. A ty? Też nie wyglądasz na rdzennego rebmianina. - Odparła.
Mężczyzna uśmiechnął się, zanim odpowiedział. - Pochodzę z Idaho, fakt, to spory kawałek od Rebmy. - Potwierdził słowa dziewczyny, która przejęła prowadzenie.
Tę część musiał znać. Drogę wybierała pewnie, bez zbędnego zastanawiania się.
- Dziękuję ci Taslinie z Idaho. - Powiedziała zatrzymując się przy kramie z biżuterią.
Wyroby, które tam oferowano cieszyły się dużym zainteresowaniem i trudno było dopchać się do lady.
Mężczyzna zastanawiał się, czy dziewczyna nie powinna raczej przejść za ladę, ale nie miał obecnie aż tyle czasu na rozważania tej kwestii. Powinien zająć się przygotowaniami do podróży.
- Nie ma za co Dye z Eregnoru. Spokojnego dnia i postaraj się nie zgubić ponownie. - Powiedział z uśmiechem Albin i ruszył w stronę pałacu, swojej kwatery tak, by przejść ponownie obok wieży. Ciekawiło go, czy córka Arana kręciła się już wcześniej przy wieży.
Gwardziści zaspokoili ciekawość Albina, jednakże chyba nie takiej informacji syn Eryka oczekiwał. Dziewczyna nie kręciła się koło wieży. Przynajmniej nie na ich zmianie, która rozpoczęła się stosunkowo niedawno. Mimo to, polecił, by uważano na dziewczynę, z którą niedawno temu szedł.

Ruszył wreszcie się przygotować. Nie wypadało opóźniać sprawy, nie wiedział tylko dokładnie co spakować. W drodze jednak, co jakiś czas rozglądał się, uważając czy dziewczyna przypadkiem za nim nie idzie. Można to było uważać za paranoję, z drugiej jednak strony, w tej rodzinie ponoć lekka paranoja była zdrowa, a nawet przejawem podstaw zdrowego rozsądku.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline