Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2016, 22:24   #1038
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Cosmo

Cosmo uśmiechnął się, gdy Sam krzykiem go zawołała. Mógł teraz przerwać jałową dyskusję o tym, że pojazd jest unieruchomiony w minutę nie odpali. Podźwignął się (jeszcze raz kontrolując ranę Roba, czy przypadkiem znowu nie krwawi) opierając na karabinku i ruszył do wyjścia. Teraz, kiedy minęło to co mądrzy nazywali adrenaliną, odczuwał zmęczenie, szczególnie doskwierała mu noga.

Gdy dolazł do Sam, sytuacja była katastrofalna. Przeciwnik z rozdartym brzuchem i Sam przemywającą te rany. Po chwili w jej dłoni błysnął skalpel. Jedno jej spojrzenie i Cosmo bez dodatkowych ponagleń przykląkł po drugiej stronie pacjenta, pozbywając się plecaka i karabinu, przerobioną torbę lekarską położył przed sobą.

Na szczęścieSam znała się na rzeczy, Cosmo odgrywał rolę kogoś pomiędzy pomocnikiem chirurga a pielęgniarką. Rozewrzeć, przytrzymać, odsączyć, podać, zdezynfekować. Na szczęście pacjent nie przejawiał oznak większej przytomności, ból całkowicie go zwalił. Oby nie na zawsze.

Co te czasy robią z ludźmi? Cosmo, ten ledwo dwudziestodwulatek, o anemicznym ciele, nie czuł w ogóle obrzydzenia, ani współczucia. Ten pacjent był mu po prostu... obojętny.

Operacja dobiegła końca, wątroba pomniejszona, jelita zszyte, kilka uwag Sam o karmieniu kroplówką i reszcie rzeczy. Cosmo wstał, zebrał swoje rzeczy i wyszedł mówiąc, że zorientuje się co dalej.

Pomimo zegarka na ręce Cosmo w ogóle na niego nie patrzył. To był jego pierwszy zegarek w życiu, musiał się skupić, żeby z jego tarczy odczytać godzinę. Po drugie nie miał takiego odruchu. Czas liczyło się w wypalonych fajkach, a nie minutami. Trochę czasu musiało minąć, bo Irish przyjechał przed chwilką z ich medykiem w masce przeciwgazowej. Że też mu nie jest gorąco w tej gumie.

Szybko załadowali towar do Mustanga, tylko że się nie mieścił. Gdy rozmowa po raz kolejny spadła na stojący samochód, Cosmo odparł:
-Przeciąłem kabel od rozrusznika, naprawa trochę potrwa. Muszę odłączyć akumulator, skręcić kable, co nie jest większym problemem, ale muszę jakoś je zaizolować, żeby nie było spięcia i żeby przypadkiem prąd nie znalazł ujścia innymi częściami. Ma ktoś taśmę izolacyjną? Albo jakąś cienką gumę? I teraz druga sprawa. Tamten w środku – wskazał ręką na budynek z rannym - powinien przeżyć, ale szanse ma nikłe, trzeba go stąd zabrać. Przed chwilką Sam zszyła mu jelita, musi być karmiony dożylnie – zaakcentował to słowo. - Szeryfie, proszę zaczekać, ci jeńcy jeszcze się przydadzą. Gadać mi teraz, co ten tam w środku ostatnio jadł? Ostatni jego posiłek, co i kiedy? - Może i jelita zostały trochę przeczyszczone, ale w żołądku coś jeszcze mogło być. - I jeżeli chcecie zwiększyć szanse jego przeżycia, to zacznijcie już teraz odpracowywać wasze gangerowanie. Idźcie do łazienki i zdemontujcie drzwi, zrobimy z nich nosze.

Dlaczego drzwi od kibla? Bo są zwykle najwęższe, nie będzie problemów podczas wychodzenia z budynku.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 20:42.
JohnyTRS jest offline