Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2016, 00:54   #56
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Daniel szedł przez las ponury i milczący. Nigdy nie był typem "gaduły" a teraz, kiedy brakło Franza obok niego, przestał odzywać się praktycznie wcale. Emocje po walce opadły, nawet te z wioski, tutaj w tym ponurym lesie zdawały się bardziej odległe. Rozum w końcu dopchał się swojego miejsca w ocenie sytuacji i teraz wykładał co swoje. Z każdym krokiem w głąb lasu, Daniel zdawał sobie sprawę coraz bardziej w jak beznadziejnym przedsięwzięciu uczestniczy. Posuwali się wolno. Z całą pewnością wolniej od potworów, które ścigali. Nie mieli szans ich dogonić, nawet zakładając, że utrzymają trop. A nawet jeśli, to co dalej? Walczyć? Nie mają szans. Ten zasrany klecha, co najwyżej użyje ich jako odwrócenia uwagi, gdy sam będzie chciał zdobyć złoty kielich. Ot jedyny pozytyw, ze sam pewnie też przy tym zdechnie. Daniel bardzo chciał to zobaczyć. Wykradać ich najbliższych? Zakładając nawet, że to możliwe, to potwory bez wątpienia będą ich ścigać a skoro teraz poruszają się wolniej od nich, to jak będzie z bandą wycieńczonych kobiet i dzieci? Zostawała zemsta. Daniel prawie uśmiechnął się pod nosem. Ich banda dostarczy stworą co najwyżej rozrywki. Tak, pewnie Schulz, Magnus i ktoś tam jeszcze, któregoś zabiją albo zranią Najemnicy też wezmą kilku na swoje konto. Potem już tylko będzie robienie za posiłek. Zastanawiał się nawet czy nie zostawić ich wszystkich i ruszyć przodem. W końcu zasadzki i skryte zabijanie z daleka to jego "specjalność". Szybko jednak przyszło otrzeźwianie. Jeśli to jest jego "specjalność" to co powiedzieć o stworach zamieszkujących ten cholerny las?

W końcu dotarli do jakieś rozklekotanego mostu, który okazał się okazją do postoju, rad i narad. Tak jakby już nie posuwali się za wolno. Daniel patrząc na lichą konstrukcje bardzo wątpił, aby tedy przeszedł cały oddział zwierzoludzi, rycerz chaosu w pełnej zbroi i jeszcze ich bliscy. Choć z drugiej strony, most może tak wyglądać właśnie po ich przejściu. Banita wzruszyły tylko ramionami i poczekał cierpliwe na swoją kolej. W międzyczasie przyglądał się z niesmakiem rosnącej zażyłości miedzy ludźmi z wioski a najemnikami. Prawie splunął na ziemie z obrzydzeniem. Czy oni nie widzieli kim są Ci ludzie? Po co tu przybyli? Naprawdę kilka zdziczałych psów, które wspólnie zabili wystarczyło, aby stracili resztki rozumu? Cóż, pewnie ów rozum, musi się teraz trzymać czegokolwiek, jako obrony przed popadnięciem w szaleństwo. Nawet bandy najemnych morderców.

Most okazał się nieco zdradliwy, ale w końcu znalazł się po drugiej stronie. Szczelniej opatulił się płaszczem i rozejrzał nieco dokładniej po okolicy. Nie był tropicielem jak Klaus czy Magnus, ale w końcu żył w lesie i z lasu. Nie liczył, że znajdzie trop, ale szukał jakikolwiek oznak tego, że potwory i ich jeńcy faktycznie przeszli przez ten mostek. Wzrok miał bystry, a nuż mu się poszczęści?
 
malahaj jest offline