Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2016, 14:02   #6
carn
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Bless

Nadobna, acz niekoniecznie niewiasta z wolna poruszała się między zabudowaniami wielkiej piaskownicy w której bawili się “jej” chłopcy. Być może nie zależało jej na ich bezpieczeństwie, jednak nie powinni oddalać się za daleko. W końcu niepilnowani na pewno zrobią się leniwi i nie będzie mogła być dumna z ich dokonań. Skierowała swe kroki do dużej budowli, na planie kwadratu, znajdującej się niemal na środku ich dzisiejszej “piaskownicy”. Budynek swą wielkością obiecywał przestronne wnętrze i szeroki widok mimo okolicznych zabudowań. Na razie opierała się na swym toporku. Broń palna na pewno kusiła by nadto swym spustem.
Kobieta zbliżyła się do hotelu, który był chyba najbardziej wykręconym budynkiem w okolicy, zarośniętym ponad miarę. Odwoływało się to do tego, co wcześniej mówił Thanatos: plaga lgnie tam, gdzie jest EX. Hotel musiał być pełen mieszkańców, gdy wszystko się zaczęło.
Drzwi były otwarte, nawet lekko uchylone, a w oknach widać było ruch. Hotel miał aż cztery piętra, kilka pustych, obrośniętych mackami balkonów i dach z zabezpieczającą siatką: najpewniej znajdował się na nim ogródek albo basen.
Bless wślizgnęła się do środka. Liczyła na to, że tak reprezentacyjna budowla będzie dobrze doświetlona z zewnątrz, a nie zdziwiło by ją gdyby posiadała zasilanie awaryjne, a nawet własny agregat. Skoro w niektórych sklepikach przetrwało oświetlenie i tu powinno być co najmniej na tyle jasno by umożliwić sprawną ewakuację.
Hotel w środku był bardzo ładny i czysty. Został udekorowany w dość klasyczny sposób, biło od niego bardziej stylem niż nowoczesnością. Hol na parterze był pusty, nawet malutka recepcja nie miała na sobie znaków używalności. Było jednak pełno dźwięków. Coś było w pokoikach, coś mogło czaić się w jadalni. Czystość tego miejsca nie była uspokajająca zwyczajnie z uwagi na swoją nietypowość.
Niski poziom zniszczeń i braki śladów rabunku były obiecujące. Nie tak by szarżować na wariata. Jednak mogła by się przyzwyczaić do takich warunków. Ruszyła wpierw ku recepcji. Zdawała sobie sprawę, że coś może wyskoczyć zza baru, ale wizja kasy była również silna. Warto było sprawdzić nim chłopcy sami postanowią wyczyścić ten przybytek. Ewakuacja. Bezpieczeństwo klientów. Może coś jej skapnie z tego wszystkiego. Następnie planowała sprawdzić jadalnię. Także powinna być przestronna zapewniając pole do manewru.
Przy recepcji nie było zbyt wiele. Otwarty sejf, pusta kasa, kilkanaście pusty pułek oraz sporo krwi na podłodze. Recepcja prowadziła też do pokoju socjalnego. Patrząc przez szklane drzwi Bless widziała w środku jakąś sylwetkę. Faktura szkła uniemożliwiała jednak jej opisanie.
Pomieszczenie socjalne nie powinno być za duże i przechowywać innych niewidocznych rezydentów. Sylwetka nie poruszała się za nadto ale była widoczna. Nieprawdopodobnym było więc, że to jeden z pracowników lub klientów. Ścisnąwszy porządnie swe ostre maleństwo drugą dłonią szarpnęła za klamkę sprawdziwszy uprzednio w którą stronę otwierają się drzwi. Zamierzała z impetem, z zaskoczenia, napaść “coś” w środku licząc na przewagę w tej chwili. Była szansa iż nawet natrafiwszy na groźnego potwora, jeśli nie wygrać w potyczce, zdąży odbić się i zwiać z powrotem do hallu. Z drugiej strony mogło się okazać, że z morderczą intencją napadnie wieszak lub innego równie “niebezpiecznego” przeciwnika. Chłopców nie było w pobliżu więc druga opcja nie powinna przynieść wiele wstydu.
Bless wypadła przez drzwi z siekierą lecącą w dół, za drzwiami znajdowało się dziwaczne stworzenie podobne do kota, które wygięło się w tył o włos unikając siekiery diablicy. Zaraz potem wygięło się w przód, patrząc na Bless.

= Battle Start =
Inicjatywa:
Bless: 2
Longcat: 5

Stworzenie rzuciło się na Bless łukiem. Kobieta nie była pewna co ten stwór chce zdziałać, ale zdołała zareagować, odskoczyła za siebie, całkiem daleko, z powrotem do recepcji. Na tyle daleko, że stwór musiał dopełzać nieco bliżej aby wrócić w zasięg.
Wyglądało na to, że stworzenie ma nad nią motoryczną przewagę, ale diablica nie mogła zrezygnować. W końcu miała się nauczyć zwalczać plagę. Postanowiła zaatakować z kontry podpuszczając stworzenie jednocześnie wykorzystując kontuar do ograniczenia jego ruchu. Zaatakuje gdy to będzie okrążać lub przeskakiwać nad meblem.
Stworzenie zachowało się tak samo jak poprzednio, wyginając się i rzucając w stronę Bless. Ta uniosła broń do kontry, gotowa ciąć i odskakiwać na raz. Była jednak nieco zbyt wolna. Stworzenie owinęło się wokół całego jej ciała zaciskając mocno niczym wąż. Jej broń utknęła zablokowana przez przedziwne cielsko. Skóra stworzenia była w miarę miękka, lecz pod nią wiło się coś niesamowicie nieprzyjemnego. Coś czego Bless nie była w stanie opisać po samym oślizgłym odczuciu, w dodatku nie wiedziała co teraz zrobić. Nie była w stanie się ruszyć, a stworzenie coraz mocniej zaciskało się na jej ciele.
Na znudzonego życiem Thanatosa! Kitty-boa?! Bless nie chciała inwestować w tą walkę ale ta zaczynała układać w dość niesprzyjającym kierunku. Niedoczekanie, że da się zadusić bez walki jakiemuś futrzatemu szalikowi! Sięgnęła do mocy swego dziedzictwa napierając na cielsko kota siłą swojego umysłu. We wszystkich kierunkach. Najchętniej usłyszała by odgłos targania się stwora i rozerwała go na kawałki. Ale jeśli jej moc w połączeniu z rozpychaniem mięśniami, na podłych bogów przez których musiała to robić, była gotowa nawet gryźć to stworzenie, da w efekcie choćby poluzowanie splotów tak by dosięgnąć ostrzem kota będzie to już jakiś początek.
Bless zaczęła się nieco wierzgać. Jej telekineza nie była tak potężna jakby sobie tego życzyła, zdecydowanie. Pierwsze jej próby nie zdziałały absolutnie nic. Jej ramię zaczęło drętwieć a ciało boleć od nacisku stworzenia. W końcu jednak, za drugim razem, zdołała zakręcić się na tyle aby zwalić z siebie stworzenie, które odepchnięte rąbnęło w ścianę, dość blisko Bless.

Bless: -5EX
Bless: - 20CP

Bless: 99
Longcat: 1

Oj da się znowu pochwycić i będzie po wszystkim. Zwierz był na tyle skoczny, że pewnie bez problemu dopadł by ją gdyby tylko zaczęła uciekać. Czekanie na jego atak też skończyło się źle. Widać nie może w tej walce o przetrwanie oddać plagowemu stworkowi inicjatywy bo przepadnie. Przetoczyła się po ziemi i zaatakowała ponownie starając się nawet jedną ręką przygwoździć zwierzę do ściany, a drugą rąbać nim się ocknie.
Kobieta dopadła podłużne stworzenie i rąbnęła je szczodrze, rozbryzgując przedziwną maź na swoją twarz. Stworzenie miała pochwycone tak dobrze, że bez trudu mogła rąbnąć je po raz kolejny, nim te było w stanie jakkolwiek się wyrwać. Był to przyjemne uczucie. Obróciła sytuację. Plaga jednak było stać na więcej.
Przedziwne cielsko stworzenia zaczęło bulgotać. Przezorna Bless odskoczyła na dystans trzech jednostek. Wydłużone, kocie cielsko wybuchło, rozerwane mackami wychodzącymi z wnętrza organizmu. Miała teraz przed sobą kreaturę złożoną z kuli, oraz kilkunastu macek z niej wychodzących.

Longcat: -10EX
Longcat -> ???
Bless: +10SP
Bless: +6EX

Bless: 7
???: 3
- Słonek jako kota chyba wolałam cię bardziej. -wymruczała widząc jakże przyjazną i fantastyczną przemianę zwierza. Nie czekając aż skończy i postanowi coś z tym zrobić dobyła swoje wysoko-kalibrowe maleństwo i oparłszy je na przedramieniu drugiej ręki wypaliła w stronę potworności. Jeśli jednomackowy kot był w stanie ją tak spętać to do czego mogła być zdolna ta potwora. Dlatego poprawiła od razu po raz wtóry.
Gardłacz rozrzucił kulę na kreaturze. Wbiły się one w przeróżne mackowate kończyny, kreując nowe, cieknące oślizgłym płynem pory.

Bless: - 10EX
??? - 10EX

Stworzenie natychmiast wycofało swoje liczne ramiona, naprężając je i rzuciło nimi w stronę Bless, która zwinnie wykonała unik. Atak wydawał się dość prosty, przewidywalny. Być może nawet w tej wersji kreatura nie była aż taka ciężka do pokonania….błędne przeczucie.
Stworzenie zakręciło się rzucając mackami w stronę Bless. Trzy z nich związały się w jedną i przebiły jej brzuch bez pytania o zgodę, wychodząc drugim końcem. Praktycznie równie gwałtownie stworzenie je wyrwało.

Bless: -18,75EX
Bless: +18,75SP

Bless: 7
???: 3
- Rzesz egzystencja twoja kudłata mać. - podsumowała elokwentnie swoją najnowszą “dziurkę”. - Dobre wibracje słonek, ale chyba wolałam podduszanie. - Powinna się wycofać. Nie mogła się wycofać. Stworzenie na pewno miało jeszcze tonę energii ale właśnie o to w tym wszystkim chodziło by dowiedzieć się ile potrafią wytrzymać. Sama Bless też powinna wytrzymać jeszcze chwilę lub dwie ale musiała zmienić strategię. Może tak. Spróbowała oddać strzał, a następnie rzucić się fikołkiem między kolumny lobby. Może stwór spudłuje. Może atakuje w kierunku ataku. Może ma jakiś punkt martwy percepcji. Bo jeśli mieli by pójść tylko na wymianę to diablica była w ciemnym lesie, i to bez kolacji.
Kobieta wydała strzał z garłacza, kule rozsypały się po kreaturze, dodając jej kolejny wycieków. Do tej pory diablica mogła być przekonana, że ubytek mazi wcale kreaturze nie przeszkadzał. Nie tracąc czasu, Bless ruszyła za kolumny. Faktycznie miała rację. Opóźniona kreatura spróbowała mimo wszystko ją trafić mackami, atakując w powietrze. Chwilę po pudle zorientowała się co się stało i zbliżyła się do kolumny, za którą była teraz Bless.

???: -7EX

Bless: 9
???: 4

Ile razy ta sama sztuczka mogła się udać? A może należało spróbować innej? W końcu nie wiedziała jak mackowate stworzenie radzi siebie na bliskim dystansie. Gorzej, że wcale nie była przekonana, że ona poradzi sobie lepiej. Cóż, jeśli miała próbować to bardziej teraz niż w stanie agonalnym. Przyczaiła się za za kolumną czekając aż mackowaty stwór zbliży się do niej, by wyskoczywszy, licząc na choć trochę zaskoczenia, wypalić w unoszącą się kulę a następnie poprawić toporem nim zwierze przejdzie do kontry.
Bless była szybka. Mimo, że stworzenie zasłoniło się przed strzałem mackami, kończąc praktycznie niewzruszonym na możliwości garłacza, siekiera już uderzyła, odcinając jedną z macek.

Bless: -5EX
???: -2EX
Bless: +3EX

Plan teoretycznie był dobry. Z wykonaniem już gorzej. Przeciwnik postanowił dać bless popamiętać. Stworzenie zamachnęło się mackami na kobietę, przebijając ją w wielu losowych miejscach i przyszpilając do ściany, co dodatkowo wzmocniło impakt. Moment później, macka oderwała się od zabudowy aby rzucić kobietą w ścianę z powrotem przy recepcji.

Bless: -6EX
Bless: -18,75EX
Bless: +18,75SP

Wszystko zgodnie z oczekiwaniami. Zabrała się za zbieranie swego sponiewieranego cielska z ziemi. Stwór łoił jak chciał a podchodzenie na interesujący ją zasięg kończyło sie gorzej niż źle. Najgorsze, że garłacz nie przebił się przez macki. Liczyła, że odsłoni centralną kulkę i będzie mogła dobrać się swoją bronią białą. Na próżno. Stwór był w stanie i się zasłonić i tymi samymi mackami wysłać ją w kosmos. Ale jeszcze czołgała się po tym łez padole. Skróciła nieznacznie dystans i wycelowała w stwora zamierzając strzelić gdy ten zbliży się na odległość strzału.
Kreatura zbliżyła się na dystans swoich macek, zamachnęła i rzuciła oślizgłymi kończynami na Bless. Kobieta zwinnie uskoczyła w bok i wystrzeliła swój garłacz prosto w stwora. Ciężko stwierdzić gdzie konkretnie trafiła ta niezmiernie niedokładna broń. Mimo wszystko, Bless wygrała. Stworzenie zastygło w bezruchu, stwardniało po czym zaczęło rozsypywać się jak piach tylko po to, aby wypadł z niego mały okrągły przedmiot.

Bless: -5EX
???: -2EX
Bless: +18,75EX
Bless: +1 Sonnellion Core

Gdyby wypadły dwa można by zrobić z nich kolczyki, a tak? Co najwyżej wisiorek. Schowała zdobycz i oparłszy się o kolumnę dała sobie chwilę wytchnienia. Lepiej być w “szczytowej” formie na okazję kolejnego spotkania. Zregenerowawszy się odrobinę zajrzała jednym okiem przez drzwi do jadalni. Wcześniej wydawało jej się, że dobiegają stamtąd jakieś odgłosy. Jednak jej dziewicza walka z plagą nie ściągnęła innych stworzeń. Do tego miała dylemat. Czy oczekiwała że spotka kolejne stworzenia, czy też wolała by święty spokój? Jeśli nie znajdzie plagi. Nie zarobi. Jednak teraz chyba wolała by zastać w hotelowej restauracji parę niedojedzonych dań na stołach lub jakiś przytulny, zamknięty, wolny od plagi, składzik z jedzeniem przy kuchni.
Przechodząc w stronę jadalni Bless minęła schody na górę, na piętrze zdecydowanie było coś słychać. W jadalni...niekoniecznie. Po wejściu do środka Bless zobaczyła niesamowity bałagan, zdecydowane ślady walki i to nie małej. Sam dźwięk dochodził z kuchni. Był to metaliczny dźwięk stukania, uderzania, walenia. Było w nim pełno żywiołu.
Kolejny bolesny zawód. Nie mogli zostawić jej tu z dwunastu jeszcze ciepłych dań i trochę trunku. Nawet mógłby być pośledniej jakości byle z porządną licencją na upicie. Jeśli to możliwe zamknęła drzwi między holem a jadalnią. Lepiej by stworzenia nie zaszły jej na raz z dwóch stron. Wracając do tematu kuchni… Czyżby stworzenia starały się o potomstwo wśród pokrywek i talerzy? Przekradła się przez jadalnię patrząc czy nie uszczknie z bajzlu czegoś dla siebie. Nie była zbyt wybredna i resztki jej nie przerażały, choć najczęściej spożywała te które wcześniej pozostawiła sama. Jednak tu zadowoliło by ją cokolwiek. Walka nadszarpnęła jej i tak marną egzystencję, więc pozostawało zrobić wszystko by bilans ujemny był jak najmniejszy.
Gdzieś między rozrzuconymi stołami znalazł się zepsuty automat na napoje. Bless otworzyła go obcasem w szybę i wyjęła z środka ostatnią puszkę. Całkiem nie najgorzej.
Rozejrzała się niczym podrzędny przestępca nieufnie sondując okolicę. Tyle szczęście dla niej samej? Cichaczem podważyła otwarcie i dalej nie ufając nawet draperiom przy oknach opróżniła puszkę. Batonik albo czekoladka mogły by zostać na później ale coś tak wrażliwego na pewno zaraz zostało by zgniecione i rozerwane i mogła by najwyżej oblizać podłogę. O ile plaga nie przegoniła by jej od tego kafelkowego delikatesu. Odstawiwszy puszkę na ziemi by nie zrobiła hałasu ruszyła ponownie by kuknąć do kuchni.

Bless: +30EX

Idąc do kuchni Bless zaczynała słyszeć pozbawione rytmu uderzenia coraz wyraźniej. Gdy w końcu postąpiła do środka, jej krok odbił się głośno od kafelków. Na sekundę uderzenia ustały. Chwilę później jednak zostały wznowione. Po chwili rozglądania się, kobieta oceniła że dźwięki dochodzą z wnętrza chłodni. Coś chciało z niej wyjść, ale nie mogło. Klamka została łańcuchem przymocowana do kaloryfera i zablokowana jakąś solidną chochlą. Ktokolwiek kogokolwiek zamknął, nie planował tego z wyprzedzeniem.

Plaga nie zamykała by raczej nikogo na łańcuch. Musiała więc być po drugiej stronie drzwi chłodni. - Hop hop? - postanowiła jednak zagadać z bezpiecznej odległości przy okazji analizując solidność drzwi i zamknięcia.
Uderzanie ustało, po czym wróciło znacznie przyśpieszone. - Jest tam ktoś?! Pomocy! Pomocy! - krzyczała jakaś kobieta z wewnątrz. - Otwórz drzwi! - błagała.
Komplikacja. - No dobra mała. Ale w ramach dobrej woli przestań walić w drzwi i wrzeszczeć. Jeśli coś tu na nas ściągniesz zostawię cię bo nie ukrywam, że jest tu niebezpiecznie. - Bless nie kwapiła się ze zbliżaniem do drzwi. Za to zabrała się za metodyczne przeczesywanie szafek i sporadyczne wyglądanie przez kuchenne okienko by kontrolować co dzieje się na sali. - Powiedz mi co tam robisz i jak się tam znalazłaś. dała głosowi szansę. Niewielką. Ulotną. Ale szansę.
-Jak zaczął się alarm to pracowałam w kuchni. Na sali zaczęła się bójka, myślałam że coś się pojawiło, więc schowałam się w chłodni, za tymi drzwiami. Wiedziałam że są mocne...ale ktoś je zamknął. Pomóż mi. - błagała.
- Na razie ci wierzę. - prawie. - Jednak w chłodniach nie ma zamków od środka, jak więc chciałaś się zamknąć? - sprawdziła zawartość kuchennych szuflad. - Wskaż mi szufladę w której znajdę coś charakterystycznego. Albo opisz je po kolei. Jesteś stąd. Wiesz gdzie co leży. -
-To korupcja potrafi otwierać drzwi? - spytała przerażonym głosem. - A co chcesz? Na środku są płaskie stoły, w szufladach są noże i wałki. Przy kuchenkach będą łyżki i chochle. To zwykła kuchnia. - zauważyła kobieta. - Pomóż mi...nie chcę umrzeć.


- No nieźle. Nie najgorzej. - trochę będzie ją to kosztować ale może się opłaci. Jeśli plaga miała by być aż tak diabelska wolała się o tym przekonać w “prawie bezpiecznym” mieście, a nie jak trafią na “bardzo niebezpieczny” front. - Słuchaj. Zamierzam otworzyć drzwi ale nie ciesz się na wyrost. Zamierzam najpierw uchylić tylko trochę i zobaczyć czy mnie nie kantujesz? Rozumiesz? - Bless zabrała się za przesuwanie mebli. - Dla ciebie też mam zadanie: Przygotuj dwa pakunki z energetycznym żarciem. Trochę mnie te stwory potargały a i tobie przyda się coś na drogę. Nie przesadź. Do pięciu kilo inaczej będzie nas to spowalniać. Czekolada konserwy. Przetworzone mięso. Nic kruchego ani w szkle. Uch. - przesuwała meble i inne graty tak by zaparły się o stałe elementy kuchni. Cel był jeden. Drzwi nie mogły się otworzyć bardziej niż pięć centymetrów a potem zaprzeć o jak najsolidniejsze wyposażenie. - Do tego nie gwarantuję ci na zewnątrz bezpieczeństwa. Nie wiem czy nie powinnaś tam zostać aż uprzątną to miasto. Twój wybór. Mogę wskazać ci miejsce z którego w teorii może udać się ewakuacja ale nie daję żadnej gwarancji. Jeśli tam dotrzesz czekaj w ukryciu. Rozumiesz mnie? -
-Eh? Jakie pakunki? - pytała kobieta z drugiej strony. - Zostało coś w kuchni? - pytała. -Moja egzystencja też spływa. To chłodnia. - przypomniała, załamanym tonem.
Ruszając jednym meblem Bless wydała donośny pisk który rozszedł się po całym hotelu. Będzie musiała przemyśleć wszystkie za i przeciw. Meble w kuchni są metalowe, w końcu używa się na nich noży i wiecznie są zalane wodą. Kafelki nie są cichą nawierzchnią a Bless nie jest przesadnie silna, więc ciąganie czegokolwiek zajmie jej dość dużo czasu.
- Opróżniłaś całą chłodnię i nie ma tam już nic?! - wyraźnie traciła zainteresowanie i zaprzestała przesuwania mebli.
-Prawie wszystko wynieśli zanim tu weszłam. - wytłumaczyła się i uderzyła kilkakrotnie w drzwi. - Pomóż mi. - jęknęła.
Czas się było zbierać. Tyle zachodu i taki zawód. Przyjrzała się jeszcze konstrukcji ryglującej drzwi i przemieściła się do drzwi kuchni. Sprawdziła jadalnię i o ile nic jej nie zaniepokoiło odwróciła się do chłodni i celując w przyszłe otwarcie, powoli, za pomocą swego daru usunęła zamknięcie gotowa do ucieczki.
Gdy zamknięcia spadły nastała cisza. Drzwiczki do chłodni lekko się uchyliły. Zamknęły. Potem otworzyły nieco bardziej. Uwięziona w środku kobieta była mocno osłabiona. W końcu jednak udało jej się wypaść przez drzwi na ziemię. Na początku Bless nie zauważyła nic dziwnego. Młoda, ładna, krótkie brązowe włosy, ubrana w jakąś typową bluzę.
Dopiero później zaczęło do niej dochodzić,że część organów kobiety wychodzi na zewnątrz, rośnie, pulsuje i owija ją w teoretycznie niezależny od jej wkładu sposób. Kobietę dotknęła korupcja.
Zapłakana, wyraźnie przepełniona bólem wiła się po podłodze starając się odnaleźć swoją wybawczynię.
-Już myślałam...już myślałam że umrę. Pomóż mi. - jęczała, łzami zalewając podłogę. - Muszę znaleźć...EX...albo coś...coś co mnie zregeneruje. - wnioskowała. - Mam nadzieję…
Kobieta powoli zaczynała zbierać się z ziemi.

Bless: +100SP
 
carn jest offline