Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2016, 14:03   #7
carn
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Jak pięknie cierpiała!
- Nie ruszaj się i zagryź. - zareagowała szybko rzucając leżącej drewnianą łopatkę. Musi pozostać na ziemi. - Ex ci w tym momencie nie pomoże. Musimy usunąć plagę. - być może skłamała. Nie miała pojęcia czy pożywienie poprawiło by stan kobiety. I tak nie miała nic czym mogła by ją nakarmić i to przetestować. Ale tak pięknie cierpiała! Sama w tym czasie schowała znaleziony przed chwilą nóż za pasek i owinęła dłonie ścierkami na wszelki wypadek. Może ją to ustrzeże przed zakażeniem. A może właśnie popełniała samobójstwo. Ale nie mogła opanować ekscytacji. Odwiesiła broń palną i chwyciwszy toporek rzuciła się na kobietę. Musiała sprawdzić czy ta była już plagą! Przycisnęła swą mocą biedaczkę do ziemi. Nie ważne, że jej moc nie dawała wiele. Ziarnko do ziarnka.- To uświęcona broń do usuwania plagi. Musimy ją od ciebie oddzielić inaczej zginiesz! To twoja jedyna nadzieja! Inaczej zginiesz! - krzyczała na nią. - Skoncentruj się na swojej energii. Zagryź mocno. Nie może już bardziej boleć! Jestem twoją jedyną nadzieją! Inaczej zginiesz! Leż i się skoncentruj! - Drżała. Bless drżała nie mogąc się powstrzymać. Zadała cios w zmienioną tkankę z błyszczącymi oczyma. [Grevious wound]. Zaraz dowie się wszystkiego. - Nie broń się! Bo zabiję! To twoja jedyna szansa!- niemal ryczała.
Była to wojna krzyków. Kobieta nic nie zagryzła. Natychmiast spanikowała na widok Bless, która musiała być nie mniej potworna od niej samej. Faktycznie nie była na tyle silna aby walczyć. Próbowała odepchnąć od siebie młodą Diablice, której topór raz po raz uderzał w elementy zarazy. Odrosty odpadały z jednej strony tylko po to aby odrastać z drugiej i bardziej pokrywać skórę zapłakanej dziewczyny. Siekiera opadała na jej młode ciało z płynnym dźwiękiem rąbnięcia. Czastami coś trzasło. Trzask. Kości chrupały pod naporem ostrza którym tak chętnie diablica częstowała swoją ofiarę, oglądając jej krew i wnętrzności które rozchodziły się po okolicy. Cóż, może niekoniecznie jej, przecież była pokryta plagą. Niekoniecznie była teraz osobą. Zwierzęciem, może rzeczą. Trzask. Nie ma się czym przejmować. Ani jękiem. Ani płaczem. Ani pytaniami “czemu?” ani błaganiami “przestań!” ani usprawiedliwieniami “ja chcę tylko żyć!” Po co przestawać? Trzask. Kolejny odrósł upadł na ziemię. Przy okazji ostrze wbiło się w bark młodej osóbki. Właściwie jak ona miała na imię? Z drugiej strony czy to miało znaczenie? W pewnym momencie drzwi do kuchni otworzyły się.
Bless zajęta swoją towarzysz nie usłyszała kroków w jadalni, ryki i płacze zagłuszyły nadchodzące zagrożenie. W drzwiach pojawiła się korupcja.
Tym razem przybrała ona postać wysoką ale wychudzoną, z jakimś rodzajem skorupy obrastającej powykręcane mięśnie. Stwór zamiast rąk, miał ostrza. Jego czerwone oczy wpatrywały się w Bless.
W pierwszym odruchu wyszczerzyła wrogo zęby do nowego stwora. “To moja ofiara.” Jednak ten nie wyglądał tak potulnie jak kot, czy potwór spaghetti. Swoimi łapami na pewno mógł rozpłatać ją na pół a takie rozczłonkowanie pewnie się kiepsko wchłaniało. Obrzuciła kuchnię szybkim spojrzeniem szukając drugiego wyjścia. Musiało być wyjście na zaplecze którym przemieszczała się obsługa i transportowano towary. Wycofała się dwa kroki. Może biadoląca kobieta zajmie stwora i da jej czas, żeby wymyślić jak wybrnąć z tej sytuacji.
Stwór zrobił nieśmiały krok w stronę Bless. Plaga lgnie tam, gdzie jest więcej EX. Z kuchni były dwa wyjścia które kobieta zobaczyła od razu. Jedno którym wszedł stwór i drugie, kilka kroków w prawo od niego. Tego typu drzwi służyły do rotacji kelnerów, aby wychodzący nie wpadali na wchodzących. Dopiero po chwili Bless spostrzegła wyjście po swojej prawej, na końcu kuchni. Szczęśliwie, drzwi były otwarte. Nie było jednak pewności dokąd prowadzą. Znajdowały się za nimi dość strome schody oraz stromy “zjazd” dla wózków...bądź osób niepełnosprawnych.
Czy możliwe, że każda manifestacja plagi jest inna? Bless nie chciała przyjąć tego do wiadomości. Wtedy całe zdobywanie doświadczenia było by na nic! Chciała uciec. I nie chciała. Chciała zobaczyć co stanie się z kobietą. I chyba chciała jej rdzeń. Chciała też sprawdzić stwora. Jednak w końcu może się przeliczyć. Może jeszcze nie tym razem?
- Mamy problem. To jak masz na imię? Jak będzie przechodził złap go za nogę. Inaczej zginiemy.- ponownie wyciągnęła garłacz. Nie wierzyła w pomoc kobiety. Ale jeśli istniała szansa by ją wykorzystać Bless nie zamierzała mieć skrupułów. Postanowiła wystawić swe szczęście na kolejną próbę i wypaliła stworowi w pysk. Miał oczy. Może uda się je uszkodzić i wykluczyć go tym samym z skutecznej walki. Przecież chciał Ex, a to właśnie opuściło lufę i leciało w jego stronę. Miała dwa wyjścia. Któreś zawsze powinno być dostępne jeśli sytuacja będzie totalnie zła. Puki co należało wykorzystać pomieszczenie przeciw stworowi i nie wleźć w kucharkę. Kto wie co kobieta oszalała z bólu i strachu mogła zrobić.
Tak w zasadzie jeżeli nieznana kobieta wcześniej umierała, to teraz śmierć zapraszała ją na herbatę. Leżąc na ziemi jakoś tam spojrzała w stronę mówiącej do niej Bless, ale nie wydawała nawet z siebie dźwięku. Z drugiej strony jak szalona była diablica aby prosić kogoś o pomoc zaraz po próbie leczenia ich siekierą.
Kobieta wyprostowała swój garłacz w stronę kreatury, która pochyliła się ruszając do przodu. Zaskoczyło to Bless, która w efekcie strzeliła gdzieś w stronę sufitu. W zamian za to zdołała uskoczyć przed szarżą wroga, który depcząc po drodze ofiarę losu wbił swoje łapy w ścianę przy której wcześniej stała Bless, zostawiając na niej głębokie ślady.

=Battle Start=
???: 9
Bless: 3

Stwór zamachnął się swoimi ostrymi kończynami na Bless raz i drugi, zmuszając kobietę do skakania na boki, szczęśliwie, udało jej się uskoczyć przed oboma cięciami.
Czarne chmury. Blady strach. Zmusiła się do “pozytywnego” myślenia. To tylko core w odrobinę nieprzyjaznym opakowaniu. Odrobinę. A jej zadanie to zebrać rdzenie mimo opakowań. Ale mogły by być bardziej bezbronne te rdzenie. Odzyskawszy oparcie po szaleńczych unikach skontrowała serią ataków z swojego ostrza celując w każdy z “łokci” kreatury. Nie liczyła na stuprocentowy sukces ale jeśli udało by się jej w tym ataku unieruchomić choć jedno z rzeźnickich ramion dało by to nadzieję na sukces.
Kreatura wykręcała swój tors z niewinnymi krokami w tył, unikając obydwu cięć.
Bah. Powoli nabierała pewności, że to ona jest challengerem a walka jest ustawiona. Stwór był poza jej zasięgiem, ale musiała go jakoś spowolnić by móc myśleć o ucieczce. Odskoczyła by zwiększyć dystans ponownie wypalając w stronę stwora. Tym razem nie da się zaskoczyć. A jeśli tylko wytrwa by utrzymać broń z grubsza w kierunku potwora ten nie powinien być w

Bless: 9
???: 2

stanie uniknąć pocisków lecących ścianą. [Grevious wound] Postanowiła wspomóc atak. Celowała w klatkę piersiową licząc na obrażenia na całym ciele żuka.
Kule rozbiły się na przeciwniku, który wydawał się nieco mniej wzruszony niż powinien. Jego skorupa była utwardzona, świetnie sobie radząc z pociskami Bless.

Bless: -5EX
???: -6EX

Kreatura zaszarżowała ponownie w stronę Bless. Ta zdołała uniknąć, odskakując w Bok. Stworzenie przebiegło tak daleko jak mogło, zderzając się z drzwiami.

???:13
Bless:3,75

Kreatura natychmiast się obróciła i spróbowała ponownie. Ruch kreatury był przewidywalny. Bless zdołała ponownie uniknąć szarży.
Nie do końca chciała w to uwierzyć ale może zwierz miał w sobie coś z byka i bił po prostej? Spróbowała jeszcze raz tym razem postanawiając skorzystać z pomocy kucharki. Była taka miła! Strzeliła dwukrotnie po czym przyspieszyła [Gain from Pain] i przetoczyła się w bok by zejść z linii ewentualnego kontrataku.
Stworzenie było dość bezmyślne, powtarzając cały czas ten sam atak. Unosiło swoje ostrza, biegło w stronę Bless, bles robiła krok w bok, stwór wpadał w ścianę, od której natychmiast się odrywał i robił to samo, wracając pod poprzednią ścianę.
Inteligencja stwora była zbawieniem ale nie mogła go trafić! Spróbowała tym razem inaczej. Poczekała na atak stwora by spróbować go uniknąć a gdy ten będzie odklejał się od ściany dwukrotnie uderzyła toporem. Może przeszkoda przytrzyma go choć trochę i trafienie będzie łatwiejsze.
Niestety, szczęście Bless miało swoje granice. Była gotowa do uniku, jednak jej nogi z jakiegoś powodu były ciężkie, umysł z jakeigoś powodu rozproszony. Jeden raz nie udało jej się uniknąć! Stworzenie dobiegło do niej, uderzyło w nią głową i przecięło szyję pazurami. Kobieta odleciała w tył, co prawda pod drzwi, co prawda jej EX cały czas było na miejscu, szyja nie zniknęła, ale ból był ogromny.

Bless: -40EX
Bless: -1PA

Co to było do ciężkiej cholery? Potrącił ją pociąg z wielkim tasakiem na dziobie czy jak? Wyglądało na to, że nie uratuje biednej kobiety. W swej obecnej formie mimo rozkwitu oryginalności nie była w stanie stwora trafić a jego pancerz prawdopodobnie przebiła by dopiero w zwarciu. Tylko, że każda próba zbliżenia to niemal stu procentowa szansa na poważne obrażenia, których ani nie potrafiła odzyskać ani nawet wyrównać by pójść z stworem na wymianę. W dwóch słowach: dupcia blada. Wywinęła przez drzwi za winkiel by zniknąć stworowi z pola widzenia i nie ułatwiać pogoni. Obserwując to pozostawione drzwi kuchenne to drzwi do holu ruszyła w stronę tych drugich. Niestety stworzenie nie chciało jej odpuścić. Najpierw zaszarżowało w jadalni. Na szczęście niecelnie. Potem ledwo udało jej się umknąć potworowi w holu. Dopiero klucząc między kolumnami zgubiła go na chwilę i była w stanie zatrzasnąć za sobą drzwi wejściowe z sobą na zewnątrz. Całkowita porażka. Ale jeszcze istniała. Popatrzyła niechętnie na niebo które nietaktownie zaczynało ciemnieć zwiastując nadchodzącą noc. Mało czasu. Mało osiągnięć. Mniej egzystencji. Udany pierwszy dzień w pracy. Postanowiła uliczkami, unikając parku, przemieścić się dużo bliżej portalu. Tak by nie mieć do niego dalej jak dziesięć minut marszem. Może tam znajdzie coś na swoim poziomie nim zapadną ciemności.
Po drodze Bless zauważa kanciastą budowę, sklep. Prywatna budka na osiedlu mieszkalnym, czyjś życiowy dorobek i źródło utrzymania. Wykrzywione drzwi są nawet uchylone. Niestety już z progu widać, że wewnątrz nie ma żadnego źródła światła.
Nie mogło być tam aż tak źle jak w hotelu. Prawda? Postanowiła zajrzeć przez uchylone drzwi. W końcu jako sklep budynek powinien być dość oszklony zapewniając dopływ światła zewnętrznego. Nawet jeśli nie było go już na zewnątrz za dużo. Patrzyła za śladami plagi i czy ślady szabru wyglądały na dzieło umykających mieszkańców czy też istot przed którymi uciekali. Niestety pierwsze wrażenie nie zostało rozwiane i ciemność w środku nie chciała odejść. Bless bez przekonania poświeciła telefonem i weszła do środka na nie więcej jak kilka kroków. Jeśli nie znajdzie zaraz jakiś małych i bezpiecznych pokrak na których będzie mogła się zemścić za porażkę w hotelu będzie musiała znaleźć sobie inne miejsce. Nawet w jasnych pomieszczeniach miała problem z trafieniem plagi.
Podłoga była dość czysta, okolica wydawała się nawet w miarę bezpieczna. Gdy Bless uniosła telefon zobaczyła całe mnóstwo opakowań z jedzeniem porozrzucanych po półkach czy przy samym regale przy kasie.
Odnalezienie garści kalorii mogło by uratować ten dzień. Spróbowała czy nie uda jej się zapalić światła. Niestety ten budynek musiał być odcięty od zasilania. Próba odsłonienia okien też nic nie dała. Plagowe porosty przesłaniały szyby od zewnątrz. Zawsze warto było spróbować. Zaczęła więc tylko z pomocą telefonowego światełka buszować po pozostałych w sklepie pudełkach nasłuchując co chwilę czy coś nie postanowi jej przeszkodzić.
Pierwsze podejście zaczęło się od wielkiego zawodu. Wydawało się że każde opakowanie pozostałe na półce było już ogołocone. Być może ktoś znalazł ten sklep przed nią? Są bardzo blisko portalu, a Bless wcześniej go przeoczyła. W pewnym momencie jej tok myślenia został przerwany przez pojedyncze, choć głośne stuknięcie, które odbiło się echem po okolicy.
Zastygła starając się zlokalizować kierunek z którego dobiegł ją hałas. Niestety wszystko wskazywało na wnętrze! Nie dość że nic nie znalazła to jeszcze miała towarzystwo! Uzbrojona w telefon i toporek ruszyła powoli starając się dotrzeć do źródła dźwięku najlepiej bez wzajemnej percepcji. Rozglądając się nie zrezygnowała z choć wzrokowego przeczesywania sklepu za jedzeniem.
Każdy krok który wykonała Bless odbijał się echem od kafelków w sklepie. Rozglądając się to w lewo, to w prawo, diablica zorientowała się, że nie jest pewna skąd ten dźwięk w ogóle przyszedł. W pierwszej kolejności odbił się od podłogi tak samo jak jej kroki. W zamian zauważyła coś innego: batonik na jednej z półek, nieotwarty.
Przysunęła się powoli nie ufając swojemu szczęściu. Dlaczego akurat pojedynczy batonik i to tak na widoku? Zgarnęła znalezisko do kieszeni i kontynuowała przeszukanie. Jeśli nie była w stanie zlokalizować dźwięku a do tego sama hałasowała jak olbrzym w składzie porcelany postanowiła wrócić do sprawdzania zawartości opakowań wywracając je nogą by resztą siebie nadal móc obserwować okolicę. Miała nadzieję, że nie zadusi telefonu ściskając go tak mocno, bo za nic nie chciała stracić swego jedynego źródła światła.
Opakowania były jednak tak puste jak wcześniej się jej wydawało. Nie mogła nic znaleźć w żadnym jednym z nich. Nawet okruszków. Jedyne co było, to...trzask. Potwornie głośny trzask zza regału przy którym stała. Coś musiało być po drugiej stronie.
Ok. Blisko. Powoli obeszła przeszkodę by kuknąć zza rogu co też hałasuje po tej stronie.
Śpiący na podłodze po drugiej stronie regału był wysokie, dobrze zbudowany diabeł w skórzanej kurtce, z hełmem, rękawicami w formie pazurów, z dużym metalowym ogonem i jeszcze większą, chrapiącą gębą. Cóż, samo chrapanie nie było zbyt łatwe do dosłyszenia: uciszało je opakowanie po lodach. Osobnik z nogami wyciągniętymi na regały dla wygody, leżał w stercie pustych opakowań.
Szturchnęła go własnym butem w stopę raz i drugi.
- Czy jest szansa, że czegoś nie zjadłeś? Haaaaalo. -
Lepiej, żeby od razu usłyszał mowę, a nie uznał jej za zagrożenie.
Mężczyzna skrzywił się i otworzył jedno oko. Wzruszył ramionami po chwili zastanowienia. - Nie wiem, poszukaj. - zaproponował.
- Nie masz czasem jakiegoś światła? Ciemno tu jak po drugiej stronie przełyku,a nie zdążę znaleźć innego ciekawego lokalu przed zmrokiem. - Powróciła do przeczesywania lokalu. Musieli mieć tu jakiś składzik, zaplecze, czy piwnicę. - Sądząc po ubiorze i dorodności nie jesteś z “dziennej” zmiany, jestem z zielonych na pierwszych “łowach”. Ale marnie poszło. - truła diabłowi rozglądając się. Przynajmniej miała się do kogo odezwać. - Mogę cię zapytać o plagę? Czy będziesz równie znudzony jak Thosiek?-
-Zależy o co konkretnie chcesz pytać. - stwierdził, poprawiając się nieco na ziemi. - Jak chcesz wiedzieć coś z sensem to pomogę.
- Jak wyglądają stadia zarażenia diabła plagą? Nie rozszarpanie przez potworki tylko zarażenie. - dalej próbowała znaleźć coś dla siebie - Bo nie widzę by zwalczający ubierali się w grubą gumę i odcinali się od środowiska. Da się takiego zakażonego uratować? Zajmujemy się tym? -
-My? - zdziwił się pytaniem. - Justice, może, naukowcy, ewentualnie. Ja tu tylko sprzątam. Jestem z eksterminacji, nie zajmuje się pierdołami. - stwierdził Grimm. - Zarażonego też nigdy nie widziałem, pewnie coś przypominało plagę, nie jest zaraźliwa. Chyba.
- Znalazłam zarażoną w hotelu, niestety inni mieszkańcy zbyt agresywni to też nie dało się wiele osiągnąć ani nauczyć. Ale ledwo dyszała, jej Ex znikał a nie było nic czym można by ja nakarmić. I tak pewnie nakarmiło by to plagę nie ją.- przeciągnęła się niezadowolona że nic nie może znaleźć. Wróciła w końcu do diabła i siadła na przeciwko niego. - W hotelu jest co najmniej jeden robak z ostrzami zamiast łapek. Opancerzony. Dla ciebie pewnie będzie pikusiem. Szarżuje po prostej ale jest drań szybki i jak w końcu trafi to Ex leci jak trociny.- przełamała batonik i oddała pół Grimmowi - Marna zdobycz ale zawsze.I tak nic już dziś nie upoluję. I są pseudo koty. Diablo skoczne i zachowujące się jak boa dusiciel. No ale takiego ubiłam więc marniasty w ogólnym rozrachunku pewnie. Zraniony zmienia się w wiele macek. Zyskuje na zasięgu i szybkości. Tia. Sorki, że takimi banałami cię karmię ale tylko to mam na wymianę z informacji. W końcu pierwszy dzień w tej “pracy”. Czy z porostów na budynkach da się odzyskać Ex? Stwory trochę oddają. - zadała kolejne pytanie.
Grimm wziął baton bez zastanowienia. Bless słuchał z dużą aurą “daj mi spokój” i “czemu kobiety tyle mówią”. - Nie łatwiej byłoby ci wbić coś w porost? - zdziwił się Grimm. - Ale nie, nic nie dają. Za to jak masz jakiś rdzeń to mogę ci powiedzieć coś więcej o tutejszych.
- Daj spokój. Jak bym ubiła robala to można by coś oceniać. Chwalić się mięsem armatnim to wstyd bardziej a do tego taką “znaczną” ilością. W eksterminacji tylko mordujecie jak po zmroku całe paskudztwo wypełza? Brzmi zachęcająco. Mało papierów. - nie zamierzała nikomu “pokazywać” swojego jedynego rdzenia. Coś w końcu musi Thośkowi zanieść, a zainteresowanie rdzeniem w połączeniu z brakiem tegoż wobec informacji o stworach było co najmniej podejrzane.- Dobra zbieram się. Świeżakom nie wolno wychodzić bez opieki po zmroku. Do następnego razu wielkoludzie i owocnych łowów. - postanowiła zwiać nim diabeł postanowi “sprawdzić” rdzeń na siłę. Po opuszczeniu sklepu skierowała się wprost do portalu.
 
carn jest offline