Ringo:
Leżący na trumnie rewolwerowiec ociężale poderwał swoją głowę do góry, nie spiesząc się za bardzo zabrał ze swojej piersi leżący na niej pistolet i z widocznym trudem przekręcił cielsko o kilkanaście stopni w prawo. Na samym końcu położył swoje stopy na ziemi, co było pewnego rodzaju ukoronowaniem całej procedury zmieniania pozycji z leżącej na siedzącą. Wisienką na torcie, tyle, że rolę wisienki odegrały cuchnące nawet w butach stopy Ringo, a za tort posłużyła lekko skrzypiąca podłoga.
- Młody dobrze gada - powiedział ziewając ostentacyjnie, nie tracąc czasu na zasłanianie swojej rozwartej japy dłonią, jak tego wymagają zasady dobrego wychowania. - Ja i pan Mam-Kołek-W-Brzuchu-I-Co-Z-Tego? weźmiemy pierwszą wartę. Porozmawiamy sobie, powymieniamy się doświadczeniami, a w przerwach pomiędzy kolejnymi dyskusjami urządzimy sobie konkurs strzelania, z szalonym stolarzem w roli tarczy.
Ringo oderwał swój tyłek od trumny, oczywiście stękając przy tym niemiłosiernie. Miało to, podobnie jak ziewanie i całe to przesadne udawanie zmęczenia, osłabić czujność nieumarlaka wobec jego osoby. Rewolwerowiec skierował się ku drzwiom.
- Timmy i Bob - przy drugim imieniu rewolwerowiec zwyczajowo minimalnie się uśmiechnął - Wy dostaniecie drugą wartę. Mam nadzieję, że gdy przyjdzie wasza kolej, to z pierwszej będzie jeszcze co zbierać. |