- Pytania? Tak. Jak szybko latają rakiety? Tak się tylko zastanawiam, czy zdążę wszystkich zabrać, nim rakiety trafią. - Dwain popukał palcami po oparciu fotela.
Pochylił się do przodu, przypatrując się mapie taktycznej. Konkretniej, odległością okrętów od siebie nawzajem i ich własnego statku.
***
Gdy wszyscy byli gotowi *
- Nie zdziwcie się proszę, wpierw zabieram całą grupę na jeden okręt potem połowę grupy dalej na następny. W ten sposób nie muszę skakać z powrotem, rozumiecie, 2 teleporty zamiast trzech, i tak samo wracamy. - wyjaśnił Dwain.
Upewnił się też by naukowiec nie stał przodem do niego, tak na wypadek, gdyby znów jego żołądek nie wytrzymał.
- Może gumę? Podobno to pomaga. - zaproponował uprzejmie.
Chłód, przenikliwy i absolutny, gdy na moment atomy otoczenia zastygły w bezruchu. Cisza. Tak całkowita i wszechogarniająca, jakby dźwięk został wyjęty z tego wszechświata. Dookoła nich zakrzywiła się czasoprzestrzeń, grożąc zapadnięciem wszechświata nad ich głowami. przez chwilę byli równocześnie wszędzie, pomiędzy tym punktem a ich celem, a jednak nie byli nigdzie, ani tu, ani tam, ani w żadnym miejscu.
Trwało to równocześnie nic jak i nieskończoność, gdyż na chwilę również prawa fizyki zostały zawieszone, a sam czas płynął równocześnie i do przodu i do tyłu. A może jednak stał. Kto mógł to powiedzieć. Tu niemożliwa geometria stawała się rzeczywistością, tu czas był niczym więcej jak przemienionym snem.
I nagle Wszystko się skończyło. Odgłos żywego świata uderzył w nich całą swoją siłą. Grawitacja na nowo wzięła w władanie, wciskając w stalowy pokład pod stopami. Powietrze nacisnęło na ciała, okrywając niczym ciepły kokon.
Nim pierwsza grupa na dobre zorientowała się w otoczeniu, Dwain ponownie pociągnął część drużyny w niebyt pomiędzy wymiarami.
* -