Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2016, 21:14   #42
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Taksówka zawiozła go pod znany mu adres. Dakota i Cathy pewnie na niego czekały. Idol miał na koncie dość pieniędzy by kupić jakiś wóz. Ale potrzebował ich do swoich planów.
Fura musiała poczekać, poza tym… jedną chyba zdobyli na napastnikach.
“- Koteczku? Czekam przed bramą waszej fortecy.”- przekazał poprzez sieć.
Odpowiedzią był sygnał otwieranej bramy.
Gdy wszedł do hallu drugie drzwi otworzyły się nagle i wypadła z nich bomba vel Dakota i wskoczyła na Billy’ego z całego rozpędu.
- No!!!!! - otuliła go ramionami i udami.
- Miło cię też widzieć księżniczko.- i miło było czuć. Delikatnie objął dłońmi pośladki dziewczyny masując je coraz intensywniej. I całował jej usta, zachłannie raz po raz. Jakby się nie widzieli od lat.
Oddawała pocałunki - z pasją, ulgą i tęsknotą. Musiała bardzo przeżywać zaginięcie Idola. Nie traciła czasu na odpowiedź tylko przypuszczała frontalny atak na mężczyznę.
- Billy?! - dobiegło z wewnątrz - Gdzie jesteś?!
- Więcej… musi poczekać.-
szepnął cicho Idol i dał mocnego klapsa zdrową dłonią w sprężysty pośladek Dakoty.
- Mhm.. - mruknęła ale nie zeszła. Wisiała na Billym jak mały… no może nie taki mały…. miś koala.
- Zaraz przyjdę!- krzyknął Idol i dał kolejnego klapsa w pośladek Dakoty. Po czym cmoknął jej czubek nosa.- Nie możesz tak na mnie wisieć cały czas, prawda?
- Nie?
- spytała żałośnie. - No dooooobra. - zaczęła powoli się zsuwać. Ale zanim całkiem się odkleiła, skradła jeszcze jednego całusa. Billy w końcu mógł ruszyć do Cathy.
- Potem zrobimy razem coś… w twoim pokoiku… co tylko będziesz chciała… jak tylko będziesz chciała, ok?- rzekł z uśmiechem Idol głaszcząc dziewczynę po głowie.- Jakieś postępy w związku z Willym?
Ruszył przodem, acz trzymając dłoń Dakoty w swojej dłoni i ciągnąc ją za sobą.
- Przepraszam - mruknęła - skoncentrowałam się na szukaniu ciebie wczoraj. Dzisiaj będę grzebać za Willem dalej - szła grzecznie za Idolem, od czasu do czasu gubiąc krok. Dotarli w końcu na górę, gdzie czekała niecierpliwie Kociczka.
- Hej… Cathy, jak się dziś czujesz? Odpoczęłaś w nocy.- rzekł z uśmiechem Idol.
- Nie... szukałyśmy ciebie! A potem nie mogłam usnąć. - mała wyciągnęła łapkę.- A ty?
- Poszedłem grzecznie… spać.-
rzekł w odpowiedzi Billy, po czym usiadł na najbliższym odwróconym plastikowym pudle.- Odezwała się moja rodzinna firma, a przez odezwała… mam na myśli porwała i złożyła propozycję nie do odrzucenia.
- Jaką propozycję? -
padło natychmiast pytanie z ust obu dziewczyn.
- Infiltrację organizacji o nazwie Matrix w zamian… tu już… trochę ich obietnice były mętne. Na pewno w zamian za święty spokój. A być może i pomoc tobie Cathy. Mimo wszystko Unimatrix Menthealth to specjaliści jeśli chodzi o genom ludzki i nie tylko.- wyjaśnił Idol.
- Ale jak … - spytała Cathy - się będziesz narażać?
- Taka jest moja praca. Ja się zawsze narażam.. wy też przecież… walcząc z Czarnym LODem.-
przypomniał dziewczynom Idol.- Za narażanie skóry nam płacą.
Cathy parsknęła i machnęła zbywając kwestię zdrową rączką. Dakota tylko pokręciła głową i postukała w podłogę czubkiem buta i zakładając ramiona na piersi.
- Nooooo - Kicia próbowała być dyplomatką. - Ale co masz konkretnie z tym Matrixem zrobić?
- Zabrać dane które oni ukradli. Standard.-
wyjaśnił Idol i podrapał się po głowie.- Tylko że nie wiem co to ci Matrix. Ponoć terroryści, ale nie wiem jacy… nie wiem z czym lub o co walczą.
- No Matrix… to no… -
Cathy wydawała się nieco skonfundowana jak na oko Billy’ego - to taki film był.
Dakota dodała:
- Może to o to chodzi?
- Nie… Z pewnością nie. -
Billy nie zamierzał naciskać na dziewczyny. To był w końcu głównie jego problem.- Poszukajcie w sieci, skoro to jacyś terroryści, z pewnością zamieszczają swoje manifesty na undergroundowym forum. Poza tym… dostałem zapłatę od pana Tonga, więc misja wykonana.
- Ok… dzisiaj ci coś podeślemy. Hmmm...czyli tong pracuje dla firmy? Czy firma ma kontakty w yakuzie?
- Raczej to drugie. Tajwan jest pośrodku między Cesarską Japonią a Liberalną Republiką Pekinu. Wpływy yakuzy są tam równie silne co Triad.-
wyjaśnił Idol.
- Będziesz z nim pracował dalej? - dopytywała się Cathy.
- Z Tongiem? Nie wiem. Na razie na pewno nie. Istnieje duża szansa, że mnie wystawił jak kaczkę na strzelnicy.- odparł Billy z wyraźną niechęcią na sam pomysł.- Zresztą mamy co robić. Uratować Willa na początek.
- No jeśli ciebie szantażowano, może jego też?
- podsunęła Dakota. - A co do Willa, to jest priorytet na dzisiaj. - kiwnęła głową zdecydowanie.
- Tong to akurat nie mój problem.- uśmiechnął Idol i spytał.- Co się działo, gdy ja… znikłem?
- Zlecieli się jak muchy. Teren wokół karawanu był otoczony ale jammowali sygnał. Załadowali cię do karawanu, a karawan do takiej wielkiej ciężarówy. Potem odjechali ale nie mogłam kontynuować nawet przez kamerki bo nie miałam punktu zaczepienia. Twój sygnał w ogóle odpadał. To samo z karawanem… i tyle. Byli przygotowani.
- Mówi się trudno… ale jestem tu jak widzicie, cały i zdrowy.
- rzekł z uśmiechem Idol.- I przepraszam, że martwiłyście się o mnie.
- Ale nadal nie rozumiem czemu cię zgarnęli. No i jak cię znaleźli? Nie mówili?
- pytała Dee.
- Nie sądzę by mi powiedzieli prawdę. Zresztą… twierdzą że nigdy mnie nie zgubili i cały czas mieli pod obserwacją.- wyjaśnił Idol.
Dakota zmarszczyła brwi.
- Obserwacją? Przecież bombę i inny syf deaktywował Will?
- Miałem jeden taki obiekcik w okolicy pachwiny.-
wyjaśnił Idol wzruszając ramionami.- A Tong chyba mnie wystawił.
- Hmmmm… -
dziewczyna nie była do końca przekonana, ale dała spokój. - Dobrze, że jesteś cały ale co dalej? Jak nie uda ci się z Matrixem to co?
“- To zginę, a wy będziecie musiały się ukryć głębiej.”-
ale nie mógł im tego powiedzieć. Uśmiechnął się więc mówiąc.- Na razie mam cztery dni na przeniknięcie do tej organizacji. To… niedużo czasu, ale powinno wystarczyć.
- Cztery dni?!
- zaskoczył tym Cathy. - Jak to zamierzasz zrobić niby?!
- Szybko…-
odparł z uśmiechem Idol i wzruszył ramionami.- Wiem gdzie ich można znaleźć i wiem kto mógłby mi pomóc w poszukiwaniu dojść. No mam was dwie… kowbojki cyberprzestrzeni.-
Dziewczyny popatrzyły na siebie.
- No dobrze. Pomożemy Ci jak będziemy mogły - pisnęła Cathy. - A gdzie ich można znaleźć?
- W dzielnicy szczurów. Tyle wiem na razie. Wkrótce powinienem wiedzieć więcej. A póki co… Will. On nie ma czterech dni.-
przypomniał Idol.
- Tak jest! - zasalutowała Dee z uśmiechem ruszając do pracowni na dół.
- Tylko… nie przemęczaj się, ok Cathy?- rzekł Billy podchodząc do dziewczynki i głaszcząc ją po włosach.
- Noooo postaram się - uśmiechnęła się - to przełożę ten maraton. Poczeka aż skończysz z Matrixem.
- Niestety…-
rzekł ze smutkiem Idol i przytulił dziewczynkę. -Zajrzę co tam Dakota wymyśliła, coś wspominała ostatnio o wynalazku jakimś.
- No lepiej, żebyś miał spokojną głowę, nie? -
poklepała Idola po ramieniu pocieszająco. - No taaak nie wiem co to, strasznie wielka tajemnica - fuknęła mała.
- Jeśli się czegoś dowiem ciekawego, to się podzielę ploteczkami.- obiecał Idol i podążył tam, gdzie się udała Dakota.
- O! Dobra - ucieszyła się zielonooka. - Tylko nie mów, że mi mówisz. Ja będę udawała, że nie wiem co to. - zachichotała.
- Jasne. Będziemy dyskretni.- najemnik przyłożył żartobliwie palec do swych ust wychodząc.
- Paaaa - pomachała mu Kicia.


Dakota siedziała w pracowni, grzebiąc już w necie. Zaplotła nogi o fotel i siedziała mocno przegięta do przodu prawie z nosem w monitorach.
- Przeszkadzam?- zapytał Billy wchodząc, choć znał odpowiedź. Wiedział że przeszkadza.
- Nieee - powiedziała lekko roztrzepanym tonem - Już, już… - machnęła dłonią, by siadł gdzie chciał.
Oderwała się dopiero po chwili zawziętego klikania. Odwróciła do Idola i zamachała nogami.
- No już… - uśmiechnęła się lekko.
- Rozesłałaś wici?- mruknął Idol podchodząc do dziewczyny i kucając przed nią.- Co teraz?
- Rozesłałam
- pokiwała łebkiem - Chcesz zobaczyć ten prototyp? - spojrzała w dół na Idola.
- Taak… chcę…- uśmiechnął się Idol wędrując spojrzeniem po koszulce dziewczyny i skarbach które skrywała.
Dziewczyna wyglądała na zatopioną w myślach jednak i nie spostrzegła łakomego spojrzenia Idola.
- Tylko … serio on nie był testowany jeszcze na 100%. Ale może następnym razem jak będziesz w tarapatach to ci się przyda? - dumała zamyślona - Mogłam ci dać przed jazdą na spotkanie z Sonią. - zmarkotniała.
- Zagłuszyli obszar… zapomniałaś? Odcięli wszystko. To była pułapka, a myśmy w nią wleźli. Cóż… ja wlazłem.- wstał i pogłaskał Dakotę po włosach, mógł mieć ochotę na tą dziewczynę, ale … to nie miało znaczenia. To ona musiała nabrać ochoty na niego. A Billy nie zamierzał prowokować takiej sytuacji.
- Nauczka na przyszłość - złapała za rękę, którą Idol ją gładził i pociągnęła za sobą do dalszej części pracowni.
Wyciągnęła niewielkie puzderko spod sterty części porozkładanych na stołach.
Jak udało jej się akurat to puzderko znaleźć w akurat tym miejscu pozostawało dla Billy’ego zagadką. Dla niego panował tu absolutny chaos.
Z puzderka wyciągnęła niewielki czarny połyskujący pierścień.
Pokazała go z dumą Idolowi.
- No?!
- Jest ładny…-
stwierdził Billy oglądając go.- Do czego służy?
- A tak… -
podrapała się po nosie i uśmiechnęła błyskając dołeczkami. Ściągnęła pierścień i ułożyła na dłoni i zagwizdała. Pierścionek zaczął się powolutku rozpadać, a z “okruszków” zaczęły powstawać niewielkie robociki o różnej wielkości które układały się w okół jej dłoni. Kolejny gwizd i robociki rozpoczęły marszrutę w dół jej ciała.
- No można teraz je uzbroić na przykład podłączyć materiały wybuchowe. Sprzęc z twoim oprogramowaniem i masz nanodziało, albo nanobomby.
- To naprawdę bardzo… sprytne.-
pochwalił ją Billy i zamyślił się.- I może być pożyteczne. Nanoładunki by się przydały, gdy będziemy ratować Willa.
- Ok, to zaprogramuję nany odpowiednio. Przymierz.
- powiedziała obserwując Idola.
- Dziwnie się czuję z biżuterią na palcu.- zaśmiał się Billy zakładając pierścionek.
- Zaobrączkowałam cię! - zachichotała Dakota - a na poważnie to możesz na kciuku nosić. Widziałam, że mężczyźni tak niektórzy noszą. Nie będzie zwracać uwagi.
- Ładny…-
stwierdził Billy i czule przytulił Dakotę.- Bardzo mi się podoba. Dzięki.
Wtuliła się zadowolona.
- A ty umiesz gwizdać?
Zagwizdał. W taki sposób, w jaki gwiżdżą mężczyźni na widok ślicznej kobiety w zdecydowanie za krótkiej mini.
- No ale tego tonu będziesz używać? - skrzywiła się dziewczyna. - To nie jest unikalne. Ktoś ci aktywuje pierścionek i będziesz w ciemnej…… w niedobrej pozycji.
- Acha… cóż… zagwiżdżę jakiś motyw muzyczny.-
zamyślił Idol.- A może lepiej użyć jakiejś melodii jako kodu?
- Może być. Jakąś konkretną chcesz?

Billy odsunął się od dziewczyny i podszedł do jej komputerów. Kilka stuknięć w klawiaturę wystarczyło by wywołać na ekranie stary klip zapomnianego zespołu.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=VdphvuyaV_I[/MEDIA]

- Pasuje?- zapytał z łobuzerskim uśmiechem.
- Zagwiżdżesz refren? - wyszczerzyła się.
- Mogę zaśpiewać.- wystawił język Billy.
- Może lepiej nie… słyszałam już twoje….eee nieważne… - machnęła dłonią.
Przeprowadziła kilkanaście prób, które nagrywała a Idol musiał powtarzać gwizdanie w kółko i w kółko aż określiła margines błędu.
W końcu usatysfakcjonowana kiwnęła głową.
- Ok… powinno być dobrze.
- Co to znaczy… że słyszałaś już moje…-
spytał Idol podejrzliwie lecz z uśmiechem na twarzy, przyglądając się zsynchronizowanemu z nim pierścieniowi.
- Co? - udawała strasznie zajętą grzebiąc przy stole i robiąc straszny hałas częściami zgromadzonymi. Zaś Idol podszedł do niej od tyłu i chwycił ją za pośladki drapieżnie ugniatające je.- Dobrze wiesz co. Mam cię łaskotkami zmusić cię do wyznań.
Co prawda… na razie jego działania nie miały nic wspólnego z łaskotkami.
- No tak tylko mi się powiedziało… - pisnęła Dee - … pamiętasz jak na początku gadaliśmy? - tłumaczyła zawzięcie.
- Na początku... czego ?- mruknął jej do ucha Idol rozkoszując się miękką pupą dziewczyny.
- No naszych kontaktów - mruknęła Dakota odwracając się przodem.
- Tych kontaktów?- spojrzał z łobuzerskim uśmiechem Idol wprost w oczy dziewczyny.
- Nieeee noooo.. całkiem na początku… - Dee zaczerwieniła się mocno. I przesunęła ramiona by objąć Idola.
- No… troszeczkę.- Billy pozwolił się dziewczynie objąć, po czym przytulił ją. Zresztą cieszył się faktem, że nie reaguje na jego dotyk nerwowo. Co prawda, sytuacja robiła się trochę ekscytująca… ale nadal była dość niewinna. Tak jak sama Dee.
- No i pamiętasz jak szukaliśmy ci imienia… i potem jak tłumaczyłam… no i wiem, że słuchałeś jego kawałków i … no wiem, że próbowałeś śpiewać. No i lepiej nie śpiewaj. - uśmiechnęła się nieśmiało.
- Aż tak źle?- zaśmiał się cicho Idol i pogłaskała dziewczynę po włosach.- No dobra.. to mnie masz. Trzymasz mocno. Co dalej?
- Z czym? Śpiewaniem? -
nie zajarzyła hakerka.
- Z trzymaniem mnie w objęciach...- mówił Billy głaszcząc dziewczynę po głowie. - Jeśli chcesz możemy się położyć do łóżka. I będziesz mnie tuliła aż zaśniesz.
Dakota przytuliła się mocniej.
Ułożyła głowę na piersi i pogładziła Idola po plecach.
- Nie… - mruknęła - … tak mi dobrze…
Po chwili wspięła się na palce i pocałowała Billy’ego.
- Naprawdę się martwiłam.
- Wiem, wiem… przepraszam.-
mruknął Billy i również pocałował jej usta, delikatnie… za pierwszym razem. Za kolejnym już bardziej namiętnie i zachłannie, rozkoszując się miękkością jej warg. Uśmiechnął się lekko. - Nie chciałem was przestraszyć.
- No ja myślę, że nie zrobiłeś tego specjalnie!
- fuknęła. I przytuliła się ciaśniej. Tak o kilka milimetrów.
- I będziemy tak stać i się tulić?- znów pogłaskał ją po głowie.- Może… usiądziemy chociaż, albo położymy, co?
- Jak się położymy albo usiądziemy to cię nie wypuszczę -
wymruczała z twarzą wtuloną w klatę Billy’ego.
- Acha…- pochwycił delikatnie za pupę dziewczyny masując ją.- A… co planujesz ze mną zrobić, księżniczko?
- Nie wiem… nie planowałam. Planowałam szukać Willa. -
wspięła się na paluszki i nadstawiła buzię. Idol drapieżnie i namiętnie zaczął całować jej usta, szyję i policzki przez chwilę, po czym zakończył na cmoknięciu w czubek nosa.- Ale my mamy tylko parę chwil. Ty musisz wrócić do szukania Willa, ja załatwić parę spraw na mieście. Parę chwil na spełnienie twych kaprysów.-
- A może wrócisz wieczorem? Na noc?
- spytała cicho gładząc policzek mężczyzny.
- Niech ci będzie… na noc, powinienem móc wrócić. Coś zaplanowałaś na tę noc?- zapytał prowokująco, licząc na speszony rumieniec.- I gdzie będę spał?
Nie przeliczył się.
- No… u mnie? Ze mną? - zaczęła się lekko zacinać - Nie ….nie planowałam… ale … a ty planowałeś? - odwróciła kota ogonem z wyraźną ulgą.
- Nie. Pozwalam ci spełnić twoje kaprysy moja księżniczko. Dam znać, czy się zjawię wieczorem. A na razie.- Billy cmoknął czoło dziewczyny.- Muszę już iść księżniczko.
Księżniczka pozwoliła Billy’emu się nieco obrócić a potem wtuliła w jego plecy idąc razem z nim. Nieco jak kaczka, próbująca dostosować się do kroków i rytmu Idola ale zaciśnięte wokół jego talii ramiona i wtulona między jego łopatki głowa przylegały ściśle.
- No wiem… - mruczała dziewczyna odprowadzając najemnika do drzwi. - Tylko bądź grzeczny tym razem. - otworzyła pierwsze drzwi i odsunęła się w końcu, uwalniając go. Z ręką opartą na biodrze i jedną nogą ugiętą w kolanie wyglądała czupurnie.
Odprowadziła Idola wzrokiem, gdy otwierała wejście drugie.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline