Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2016, 16:48   #27
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Laboratorium a raczej sala do badań nie wyglądała zbyt zaskakująco. Choć jej wyposażenie stanowiły głównie piedestały dla ksiąg i kryształów oraz kilka tablic i paczek z kawałkami kredy. Do tego każdy z piedestałów można było przesuwać. Oczywiście w świątyni magii nikt nie robił tego ręcznie, lecz za sprawą magii wiatru.
Profesor Felicja została uprzedzona o zamiarach magów i przygotowała już najpotrzebniejsze elementy. A dokładniej przyniosła mały kuferek z 8 przegródkami.
Z każdej przegródki wyciągała pewien obiekt umieszczając je kolejno na 8 piedestałach tworzących krąg. Dodatkowo narysowano krąg na posadzce i kazano tam stanąć Auli.
- Aby określić charakter magiczny maga stosujemy obiekty niezwykle wyczulone na dany typ magii. Oczywiście, możemy tym sposobem zbadać tylko 8 podstawowych elementów.
- Hmm ciekawe. - przytaknął Seshuin. - U nas stosowano zwykle rytuał 3 cnót.
- A co z pozostałymi? Z poza podstawowych elementów?
- To spoczywa na naszych głowach - rzekła dumnie Tarna Leila trzymając w dłoni opasną księgę wskazując na Felicję - Do pozostałych elementów wymagane są metody pośrednie, ale nimi zajmiemy się później.
- Zatem zaczynajmy - powiedział Erven - Mam jeszcze jedną sprawę w której kwestii będę potrzebował waszej pomocy, ale to drugorzędna sprawa. Najważniejsza jest teraz dla mnie Aula. - po tych słowach nekromanta zamilkł i przyglądał się procesowi.
- Czy elementy nie powinny od razu zareagować? - zapytał Seshuin
- Ten krąg na podłodze ogranicza wydzielanie się magii. Czekamy do ostatniej chwili gdy wszystkie przedmioty zostaną już ułożone.
- Z czego korzystacie? - zapytał Ranagar
- Płatek lodowej róży, kryształ ogniskujący Magmara, okruch rdzenia planetarnego, włos Raijuu, wąs Hadluca, skarłowaciały owoc Planety. I teraz najlepsze kieł księcia demonów. - mały biały obiekt otoczony czarną aurą zaczął wywoływać u Ervena oddziaływanie. Musiał się biedaczek spiąć w sobie by nie zacząć przybierać demonicznej formy. Na szczęście po chwili wszystko się wyrównało - ... oraz pióro anioła. - Gdy śnieżno białe świetliste pióro zostało wyjęte z kuferka przez ciało Ervena przeszedły dreszcze. Naturalna reakcja obronna. A może strach?
- Uu... później dopytam o szczegóły ich zdobycia. - rzekł z mrocznym uśmiechem Ranagar.


Gdy wszystko było już gotowe Auli kazano ustawić się w środku okręgu a później go przerwano jednym szybkim szurnięciem po podłodze. Obiekty zareagowały.
Pióro anioła lśniło oślepiającym białym światłem.
Wąs Hadluca zaczął wić się jak dżdżownica w powietrzu.
Płatek lodowej róży zaczął pokrywać szronem piedestał.
Były także drobne reakcje dla owocu planety i rdzenia planetarnego, ale żadnych dla kła Lucyfera i włosa Raijuu.


- Ho ho... Magia światła. - rzekł z nieukrywaną radością Tallawen - To się nazywa szczęście Ervenie. Naprawdę wspaniały okaz.
Gdy światło wypełniło całe pomieszczenie, ponownie zamknięto obwód i przerwano efekty.
- Tak Mistrzu, wiem. - odparł uprzejmie i spokojnie - Prawdę mówiąc spodziewałem się tego. Pytanie tylko co z pozostałymi uzdolnieniami? - zapytał Erven po czym zwrócił się do Auli z uśmiechem.
- Magia Światła to rzadki dar. Powinnaś być dumna, niewiele osób rodzi się z tymi preferencjami.
- Na razie wiemy że się nadaje na adeptkę. Dodatkowe atrybuty sprawdzimy później, tak samo jak sposób używania magii. To pozostawię na twojej głowie Ranagar.
- Zajmę się tym. Jeżeli mnie pamięć nie myli nie ma tutaj mistrza światła.
- No niestety. Będziemy musieli ją przydzielić zarówno Illuar jak i kilku profesorom. Sam rozwój pozostanie niestety na jej barkach.
- Mogę zapytać co się stało z mistrzem?
- Zdaje się że zaginął, ale równie dobrze mógł zginąć w starciu z demonami. Prawda jest taka że tamta bitwa była wyniszczająca, z oddziału wrócili nieliczni w tym i Generał Agaun. Rzekomo odnieśli zwycięstwo, ale nikt nie chciał składać raportu. Jedyny ślad po tej walce leży na piedestale. - Tallawen wskazał palcem na ząb - Kieł jednego z piekielnych książąt, Lucyfera. Skoro on sam stanął do bitwy, to nie chcę myśleć jaki miała ona wymiar. W każdym razie. Ervenie skończyliśmy test, mam przygotować papiery do przyjęcia jej w poczet adeptów?
- Jak najbardziej Mistrzu Tallawenie. - odpowiedział czarny mag - Nie możemy pozwolić aby jej potencjał uległ entropii. Poza tym mam jeszcze jedną sprawę do laboratorium.
- Rozumiem. Jeśli będziesz potrzebował pomocy, masz ku temu dobrą okazje. Na mnie już czas. Posprzątajcie i przygotujcie się do popołudniowych wykładów.
Erven ukłonił się lekko Tallawenowi i zwrócił do pań obejmujących pieczę nad laboratorium wyjmując niewielką szkatułkę.
- W moich podróżach natknąłem się na ten kryształ. - powiedział otwierając i prezentując ją

- Jeżeli nie sprawiłoby to problemu chciałbym dowiedzieć się o jego właściwościach, oraz tego, czy jest możliwość użycia go jako zwieńczenie różdżki magicznej o odpowiednio dobranym rdzeniu.
- Hmm. To cała sztabka. - zaśmiała się Felicja
- Popatrzmy. - rzekła Tarna poprawiając okulary - Struktura, barwa, kształt. Z dużą pewnością jest to... a nie chwila tamten ma inny odblask świetlny. Czyżby to było Szklany Rudyt? Dość podobny do Krystalicznego srebra ale tamten ma srebrne zabarwienie. Faktycznie jest to materiał magiczny, choć raczej nie nadawał by się jako rdzeń a nawet zwieńczenie różdżki. Już prędzej na pierścień, amulet tudzież runę. Kiedyś był właśnie stosowany jako ta trzecia opcja. Sam materiał nie oddziaływuje z elementami z większym stopniu, ale pozwala je pochłonąć w niezmienionym stanie.
- Ach ten materiał. My raczej nie mamy z niego pożytku, ale nie jest też bezużyteczny. Jak zdarzyło ci się Ervenie chodzić po ruinach i natrafić na pułapkę magiczną, która strzela jakimś czarem. To właśnie taki materiał ją przetrzymuje. Można w nim zamknąć dowolny czar a potem go uwolnić. Jeżeli się nie mylę to bije od niego jakaś moc, znaczy że coś już jest w nim zamknięte.
- Niebezpiecznie byłoby uwolnić ten czar nie znając go. - odpowiedział Erven - Chyba że mamy jakieś bezpieczne miejsce by tego dokonać?
- Dość potężny ten czar. Z natury materiału wynika że jest oni nie wyczuwalny, a został odkryty przez przypadek.
Sądzę że w obrębie miasta lepiej go nie uwalniać. Oczywiście uwolnienie czaru to najszybsza metoda jego poznania. Ale są też inne, bardziej badawcze. Co więcej kryształ potrafi przetrzymywać tylko efekt czasu, nie trzyma jego formuły, a zatem to nie kryształ runiczny czyli uwolnienie czaru opróżni go. Jeżeli chcesz możemy go przebadać, zostawisz go tu na dzień czy dwa.
- Jak najbardziej. - odpowiedział Erven - Nie śpieszy mi się z tym kryształem, więc nie ma pośpiechu. Jeżeli będę mógł w czymś pomóc, proszę po mnie posłać. Na tą chwilę muszę zająć się pewnymi sprawami. - co powiedziawszy ukłonił się damom z lekka i ruszył na zewnątrz Świątyni Wiedzy, a następnie w kierunku Ratusza złożyć dwa zlecenia. Jedno na “eskortę”, a drugie na “czyszczenie ziem Osad z plugastwa”.
Kolejnym przystankiem był miejscowy zbrojmistrz u którego złożył zamówienie na pełną, czarną zbroję łuskową z najlepszych dostępnych surowców. Taką co by wytrzymała każdy cios, od mieczy mistrzowskich, poprzez taran, a na pocisku balistycznym kończąc, oraz, jeżeli nie ograniczałoby to jego magii odporną na nią. Jak również na długi miecz klasy mistrzowskiej.
Kiedy to zostało zrobione, udał się z Aulą z powrotem do rezydencji.
Usiadł tam w swojej pracowni na krześle przy stole i sięgnął pod biurko gdzie miał ukryty gąsiorek z miodem. Nalał sobie do kielicha. Ciężko westchnął po czym spojrzał na dziewczynę.
- Szkoda, że nie ma dla ciebie Mistrza tej dziedziny, ale masz dar i szansę stać się nową mistrzynią w tej sztuce. Jak chcesz możesz poświęcić się temu całkowicie, najmę służbę by zajęła się domem - uśmiechnął się delikatnie - Tylko pojawiaj się od czasu do czasu wieczorem na rozmowy... - upił tęgi łyk miodu i westchnął ponownie, miał wiele do przemyślenia - ...i trzymaj się z daleka od Aresa. Ma zbyt otwarty umysł, a to oznacza kłopoty.
Erven spojrzał na okno, na zewnątrz i powiedział
- Magia światła jest magią altruistyczną. Ci którzy nią podążają skupiają się na innych bardziej niż na sobie. Jest to magia leczenia i ochrony przed złem. - spojrzał na nią - Szczęśliwie, są w zbiorach księgi dające wgląd w zaawansowane czary tej dziedziny. Będziesz mieć materiały do nauki, nie martw się.
Upił jeszcze łyk i się słabo zaśmiał powątpiewając w swoje myśli które kłębiły się w jego głowie.
- Masz doskonałą okazję mnie pytać. Właśnie zacząłem pić. Chcesz trochę?
Nadstawiła kubek.
- Kim jest Illuar? - Zapytała nieśmiele. Widać sporo myśli również kłębiło się w jej głowie. - To ona ma zostać moją nauczycielką, i dlaczego magia światła jest tak rzadka? Wcześniej nic o tym nie słyszałam, ani nie wykazywałam żadnych takich objawów.
Erven uśmiechnął się lekko
- Usiądź, nie będziesz przecież stać prawda? - zapytał, a kiedy usiadła nalał jej miodu do kubka
- Iluarr należy do Królewskich Oddziałów, jest jedną z Białych Rycerzy. Nazywają ją również “Szlachetnym Promieniem”. Łuczniczka oddana sprawie, ale trochę ciężka w obyciu, przynajmniej taka była kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, ale to było jakiś czas temu, więc wszystko mogło się zmienić. Dostanie powiadomienie od Świątyni, że staniesz się jej uczennicą, więc powinno być dobrze i obejdzie się bez problemów.
Upił łyk miodu, westchnął lekko i kontynuował.
- Widzisz, urodzić się z tym darem jest rzadkie, utrzymać te predyspozycje w okresie dorastania jeszcze rzadsze. Magia podlega naszemu charakterowi. Masz dobre serce i otwartą na innych osobowość pomimo doświadczeń. To samo w sobie zwiększa Twoje predyspozycje. Lub w drugą stronę, Twoje predyspozycje pozwoliły Ci zachować siebie. Ciężko powiedzieć które to odegrało rolę. Osobiście skłaniam się ku obydwóm wersjom.
- Od pewnego czasu podejrzewałem, że możesz mieć predyspozycje i zamierzałem zapytać Ciebie czy nie chciałabyś sprawdzić. Tak akurat się złożyło, że byłaś pierwsza z tą inicjatywą. Widzisz, samo pragnienie poznania czego często wynika z naszych podświadomych pragnień i predyspozycji. Instynkt i nadświadomość dążą do osiągnięcia potencjału, lecz nie zawsze docierają do świadomego umysłu. Podążyłaś za swoim pragnieniem i teraz mamy pewność, że był to słuszny wybór.
- A jak było z mistrzem? - zapytała sącząc miód z kubeczka. Po lekko skrzywionej minie musiał być dla niej zbyt mocny.
- Kiedy przybyłem do tego świata podstaw nauczyła mnie Herbia, po zdaniu testu. Byłem uparty... - uśmiechnął się szeroko z zadowolenia - ...potem to już książki i własna praktyka. - odpowiedział jej ciepło - Zbyt niezależny ze mnie człowiek by poddawać się pod opiekę innego “Mistrza”.
Upiła kolejny lekki łyk.
- Magia światła... - powiedziała do siebie w lekkim zamyśleniu - Dzięki niej będę mogła pomóc mistrzowi?
- Pomożesz nie tylko mi, a całej Unii w czasach które mają niedługo nadejść… - odpowiedział ciepło i otworzył usta by coś powiedzieć kiedy odezwał się głos...
- Słyszałem nowiny - rzekł gromko i radośnie Kali .
Właśnie wszedł do pokoju, oczywiście jego pojawienie się w domostwie nie uszło uwadze Ervena.
Trochę odrapany na twarzy i stroju treningowym, z paroma siniakami na dłoniach, wydawał się wielce uradowany.
- Gratuluję Aulo. Choć sądzę, że zasługa leży po stronie mistrza Ervena.
- Zasługa leży po obu stronach - odpowiedział Sharsth - Wyrwałeś się na chwilę? Jaka reakcja Illuar na te nowiny?
- Mistrz Yue twierdzi że twoja osoba jest tutaj głównym czynnikiem. - Odparł. - Choć nie do końca zrozumiałem tłumaczenie.
W tym zdaniu była pewna zagwozdka “Yue - powiedział”. Zapewne chodziło o inną formę przekazywania informacji, ale drążenie tego tematu niczego by nie przyniosło.
- No akurat udało mi się wykazać w walce treningowej więc poprosiłem o chwilę przerwy. Pani Illuar, nie wyglądała na zadowoloną. Ale nie przejmuj się Aulo, ona tak już ma. Dla mnie też była mniej przyjazna. Zapewne wyżej stawia własną wolność niż niańczenie młodzieży. - słowa wypowiedziane z pewnym komicznym akcentem przypominały wypowiedź Gramona
- Czyli Illuar nadal zachowuje się jakby połknęła patyk… hmmm… - zastanowił się nad czymś wyraźnie.
- Wiesz co Yue miał na myśli? Bo sam za bardzo go nie rozumiem czasami. - powiedział rozbawiony.
- Trudno to wyjaśnić, ale rozumiem co ma na myśli. W przeciwieństwie informacji które przekazuje. “Mówił”.. - wykonał gest cudzysłowu -... że pewne okoliczności przyczyniają się do wykształtowania podatności na magię światła. Jako jeden z poznanych lub udokumentowanych przykładów jest obecność silnego źródła przeciwnego. Ma to efekt pochłaniania bratniego elementu, w wyniku czego element przeciwny zostaje uwydatniony. No mniej więcej coś takiego chciał przekazać. - Zaśmiał się radośnie - Ale kiedy przychodzi do głębszych rozważań, mówię uprzejmie: “wolałbym stoczyć walkę lub doświadczyć tego osobiście”. O! Co pijecie?
- Miód pitny, chcesz trochę? - zapytał nekromanta - Świętujemy dołączenie Auli do grona adeptów, a teoria Yue jest ciekawa. Jak by nie patrzeć jestem potężnym magiem mroku, chcą tego lub nie. - powiedział z szerokim uśmiechem.
- Hmm. Skosztuję, ale tylko trochę za chwilę muszę wracać na plac treningowy. Zbliża się egzamin więc będę miał teraz sporo wysiłku. - nalał sobie do kubka odrobinę miodu rozkoszując się smakiem. - W jego teorii zdaje się jest pewien konflikt. - rzekł dolewając sobie jeszcze odrobinę - Illuar weszła wtedy w słowo i mówiła o samym charakterze obecności. W dużym skrócie... nie chodzi tylko o obecność silnej magii. Uczniowie Yue nie wykazują silniejszych właściwości magii ognia. Jak twierdziła. Do takiej teorii przyczyniały się byty wyższe żywiołaki, bóstwa czy też anioły i demony. Yue tylko przytaknął, zdaje się że nie stanowiło to kontr argumentu. A może... A z resztą. Mistrzowie zdają się wiedzieć więcej niż są w stanie powiedzieć. Czas na mnie. - odłożył kubek na bok - A właśnie zapomniał bym. Bo w sumie to też sprawa Illuar.
Chwilę mocując się z torbą przewieszona przez ramię i zawartością w niej, wyciągnął mały zwój.
- Czar “światło”, 1 zwój, dla ciebie.- przekazał go zaskoczonej Auli. - Pani Illuar poprosiła byś się z tym zapoznała. A tym bardziej spróbowała to uzyskać. Zapewne przez “spróbowała” miała na myśli “naucz się a dopiero porozmawiamy”.
- A i tu jeden dla Ciebie mistrzu. - Tym razem wyciągnął list.
Na kopercie znów widniał napis “Dla MISTRZA Ervena”
- No to na razie, wrócę na kolację. I jeszcze raz gratulacje.
Erven trzymał listy w dłoni i spojrzał na Aulę rozbawiony.
- To już drugi raz kiedy moje talenty rozpoznają ludzie spoza kręgu magicznego.. Mistrz Erven! - zaśmiał się lekko - To jak? Sprawdzamy jakie niespodzianki przyniósł nam Kali? - i kiedy słowa przebrzmiały otworzył kopertę i wyjął list by zapoznać się z jego zawartością.
- “...na krańcach mroku ukryte, co się zowie odkryte. Dnia wrzosu przybędzie, w świetle księżyca się odbędzie. Gdzie polana światłem góry olśniona, tam moc zostanie uwolniona. Test tam twego męstwa nastanie, przetrwasz jeśliś w stanie. Czekać z upragnieniem nie zamierzamy, w nieobecności się już nie naprzykrzamy.” - Przeczytał na głos Erven.
- Eeee - niemy odgłos wydobył się z ust - Amanci ? - zapytała z lekkim rumeńcem. Zapewne jej upojenie zbliżało się do granicy wytrzymałości.
- Nie Aulo, to wyzwanie. - odpowiedział tajemniczo nekromanta - Jeśli mam rację, czeka mnie ciekawa, choć niebezpieczna przyszłość. - uśmiechnął się czule mrucząc przyjemnie - Jak chcesz mogę być Twoim amantem…
- Amant to ten co się stara o względy... - powiedziała dopijając kubek i nastawiając na kolejną porcję.
Szeptem pod nosem dało się słyszeć lekkie mruczenie “tu już nie musisz.”
- Mistrzu a cześto tacy amaci ci listy ślą?
- To mój pierwszy list od jakiejś kokietki - odpowiedział ciepło Erven widząc że jej myśli są już całkowicie gdzie indziej i nalał jej do kubka miodu - Nie wiedziałem, że jestem popularny. Ciekawe, prawda?
- No ni ma się co dziwić. W końcu mistrz.... jest taki... taki... Ech.... - głębokie westchnięcie. - Juś widziałam jak dwie takie za panem sły.
Hmm... czyżby miała na myśli dziewczęta Ezia, który zajmuje się częścią wspólnych transakcji i sprzedażą informacji? Trza przyznać, że Ezio ma zmysł do kobiet, ale równie co piękne są niebezpieczne. Już nieraz miał Erven możliwość usłyszeć o nich pochwały z ust samego Ezia, jak zdobywały informacje “od kogoś gdzieś tam”. Zwykle informacje z górnej półki. Choć jak i na takie przystało, były drogie.
- Jestem pewny, że w Świątyni poznasz wielu miłych chłopców. Jesteś piękna, utalentowana… - powiedział ciepłe komplementy - ...chyba, że już jest ktoś kto skradł Ci serce?
- Yhym. Jest taki jeden. Ale nie mam gustu, mistrzu. Stary taki i ślepy jak noc. Może trza się rozejrzeć za nowym? - zapytała opierając się na łokciu o stół. Za drugim razem, za pierwszy broda nie trafiła na dłoń. Ale bez zażenowania czy jakiś nietypowych ruchów po prostu przyjęła zamierzoną pozę.
- Moja piękna, chyba masz już dość miodu na dzisiaj. - powiedział ciepło podchodząc do niej i klękając przed nią - Chcesz iść do łóżka?
-Yhym - pokiwała nieporadnie głową
- Raczej sama nie ustaniesz… - powiedział ciepło - ...pozwól, że Ciebie zaniosę. - zaproponował z ciepłym uśmiechem.
I zabrał ją na ręce, a ona zaplotła swoje dłonie na jego szyi.
Zaniósł ją do swojej sypialni gdzie obydwoje znaleźli się w łóżku. Erven nie szczędził młodej dziewczynie pieszczot i pocałunków, lecz dopiero kiedy przetrzeźwiała przeszli do głównego dania... Po wszystkim mag musiał przyznać, że nigdy nie widział Auli tak uśmiechniętej i wtulonej w niego.

Leżeli tak chwilę, aż każde z nich ruszyło w swoją stronę. Aula do kuchni przygotowywać obiad i zająć się nauką czaru ze zwoju, a Erven do Świątyni szukać wzmianek i poszlak by przybliżyć miejsce jego próby którą opiewał list. Choć podrapane plecy lekko pobolewały to widział, że mógłby je uleczyć prostym zaklęciem to jednak nie zrobił tego. Wszak to był dowód jego zdobyczy.

List choć dość zawile opisany wskazywał na pewną lokalizację na zachód od stolicy. Bodajże w okolicach dawnej twierdzy Kuroryuu. Oczywiście Erven nie stronił od pomocy. Sofia - nowa bibliotekarka w świątyni wiedzy była skora by podzielić się wiedzą i rozważaniami.

Było to dziewczę dość skryte, ceniące sobie wiedzę, książki ale stroniące od towarzystwa. Nie mniej jej praca wymagała udzielania i pomagania w poszukiwaniach pewnych informacji.
Jak dziewczę o znikomym potencjale magicznym trafiło w to opiewające w wiedzę miejsce? Na to pytanie nie było jasnej odpowiedzi. Nawet profesor Felicja odparła “Po prostu”.
Wracając jednak do meritum.
Lokacja była rodzajem wejścia do jakiejś jaskini tudzież instancji z pułapkami. To miał oznaczać test, co więcej było ograniczenie czasowe w przystąpieniu do niego. Pomijając że wejście miało pokazać się nocą, ostateczny termin jego spełnienia mijał za 4 dni. Na miejsce bez pośpiechu można było dotrzeć w 2 dni.
Pozostało jeszcze trochę niewiadomych, ale po mimo wielkich chęci ich rozwikłania Sofia musiała udać się w inny kraniec biblioteki. Wiedza którą oboje zdobyli wystarczyła by poddać się tej próbie.

Mając wszystko co niezbędne by móc udać się tam gdzie trzeba i zrobić co trzeba Erven podziękował Sofii i poprosił ją o zachowanie tajemnicy. Nie chciał by przypadkowo ktoś wplątał się w jego sprawy. Był niemalże pewny, że to zadanie było przeznaczone tylko dla niego, a dodatkowi ludzie mogliby tylko utrudnić jego realizację.
Nie na stopniu łatwości wykonania zadania co spotkania się z tymi co chcili go poddać próbie, ale tego bibliotekarka wiedzieć nie musiała. Jeszcze raz wylewnie podziękował jej za pomoc i ruszył do Ezia. Informacje były na cenę złota, więc warto było go poinformować o zbliżającej się wojnie z demonami. Tymi z Osnowy i z tymi z tego świata. bankier powinien na tym zarobić... jeśli będzie działał szybko.
Kiedy to zostało zrobione Erven rozpoczął szukanie gosposi która by przejęła obowiązki domowe z barków Auli. Najważniejsza teraz była edukacja magiczna dziewczyny. Jej moce światła mogły zaważyć na szalę zbliżającej się wojny.
Parę razy zdarzyło się, że kandydatka na gosposię opiewała dziwną aurą. I nie chodziło tylko o to że była bardzo chętna do pracy u Ervena, przecież jego renoma nie była aż tak rozpoznawalna w tych kręgach. Fakt był już znany w stolicy ale przecież nie budziło to takiego zaufania. Pozostało więc albo zaryzykować, albo poszukać kogoś przez pośredników.
Erven nie namyślał się długo. Coś z tą kobietą było nie tak, a nie miał zamiaru ryzykować życiem Auli i Kaliego tylko dlatego, że zależało mu na czasie. Powiedział kobiecie, że weźmie jej kandydaturę po uwagę i ruszył szukać pośredników. Zależało mu na kimś sprawdzonym, na kimś na kim mógłby polegać, bez obaw o dobrobyt jego podopiecznych i dyskrecję. Może Ezio znałby kogoś takiego?
Zatrzymał się jeszcze u jubilera zlecić wykonanie srebrnego sygnetu. Takiego jak jego, tylko, że z niebieskimi szafirami zamiast oczu i żeby był gotowy na wieczór. Nadeszła chwila promocji, lecz o niej później.
Gdy pozostałe sprawy zostały dokończone, a Ezio za odpowiednią opłatą obiecał znaleźć poszukiwana osobę. Można było w końcu przejść do właściwego celu.
Kiedy nastał wieczór Erven czekał na Kaliego. Kiedy ten się zjawił odezwał się.
- Kali. Nadeszła pora i chciałbym Ciebie o coś zapytać. Masz chwilę czasu?
- Owszem mistrzu. W czym rzecz?
- Chodź i usiądź ze mną. Napijemy się. - powiedział nalewając do kielichów złotej cieczy, a kiedy usiadł wręczył mu kielich z miodem.
- Nim przejdziemy do sprawy. Powiedz mi jak minął Ci trening, jak minął dzień?
- Jak zwykle. Odrobina rozgrzewki, praktyki, nowej wiedzy i sparingi. O ile dobrze poszło mi z Hiro, o tyle z Generałem Agaunem poniosłem sromotną porażkę. Ten styl... w ogóle do mnie nie pasuje. Ale cieszę się że mogliśmy stanąć w szranki ze sobą. To bardzo zajęta osobistość, ale ceni sobie młodzieńczy zapał. Dostałem także ofertę by udać się na misję z Juto. Nawet udany dzień.
- Za udany dzień. - powiedział Erven unosząc kielich w toaście, po czym upił łyk miodu pitnego.
- Mam dla Ciebie propozycję Kali. - powiedział mag przyglądając się chłopakowi - Dużo nad tym myślałem i chciałbym, żebyś oficjalnie do mnie dołączył, jeśli tylko chcesz.
- To znaczy, Mistrzu?
- Dołączyć do tworzącej się nowo powstałej organizacji. Naszym celem będzie wywiad, ochrona terenów Unii i ludności cywilnej, oraz zabezpieczanie interesów Dynastii. - odpowiedział Sharsth - Byłbyś pierwszą z moich Czaszek. Ufam Ci, twojemu wyszkoleniu i sumienności, dlatego chciałbym, byś dołączył do mnie jako kapitan. Oczywiście jesteś wolny podejmować się wszystkich misji i zadań jakie Twoja dusza zapragnie. Jednak odpowiadasz przede mną i oczekuję raportów z poczynań. Jeżeli wykonujesz misję dla Oddziałów, podlegasz również ich regulacjom, ale nadal oczekuje raportów.
- Hmm. Misja dla Juto była dla nie zaskoczeniem. Ale to jest większym. Nadal myślę o moim domu i jak wspominałem zamierzam się tam udać. Czekałem za twoją prośbą mistrzu. - wziął do ręki kielich i wypił do dna. - Lada dzień czeka mnie egzamin, bym mógł wstąpić w poczet oddziałów królewskich. Wtedy zamierzam wyruszyć w podróż. Więc nawet jeśli dołączę teraz to nie będę dostępny pod ręką. Poza tym nie widzę się jeszcze w roli dowódcy. Ale nie uważam by były jakiekolwiek przeciwwskazania bym dołączył.
- Jak mówiłem Kali. Masz wolną rękę. Więc w niczym nie przeszkadza Twoja nieobecność, a że cele Czaszek są zbieżne z celami Oddziałów nie widzę przeciwwskazań. - Erven upił miodu i postawił kielich na stole, pochylając butelkę miodu w jego kierunku w niemym pytaniu - Poza tym, ufam Ci Kali i twojemu osądowi. Potrzebni mi są ludzie z głową na karku, a ty ją masz.*
Nalał miód do kielicha i popchnął butelkę.
- Dobrze ważony. - stwierdził upijając łyk - A co z Aulą? Ona też?
- Nie jest jeszcze gotowa. Dopiero zaczyna swoje szkolenie. - odpowiedział chłopakowi mag - Jeśli wykaże odpowiednie umiejętności i podejście do sprawy to nie wykluczam takiej możliwości. Jednak będzie to jej decyzja i nie zapadnie wcześniej niż za miesiące. Trening magiczny jest dużo bardziej rozległy i wymagający. Póki co jest cywilem, a cywilów musimy chronić. Szczególnie w czasach które mają nadejść.*
- Demony. Hyh? Rycerze już coś wspominają o Aquili. Hmm... Dobra. Wchodzę w to mistrzu. A co do raportów... wiem że cenisz sobie wiedzę. Co gdyby jakieś informacje z perspektywy oddziałów były poufne?
- Wierzę w twój osąd i wyczucie Kali. Co prawda wolałbym wiedzieć więcej niż mniej. Dzięki tej wiedzy moglibyśmy działać sprawniej na korzyść Unii. Jednak nie mogę Ciebie zmusić do tego. Pamiętaj tylko, że działa to w obie strony. Nie przewiduję konieczności zatajania informacji przed Oddziałami, jednak kwestia przepływu informacji spoczywa ciężko na moich ramionach.*
- W sumie... tak myślałem, że to powiesz. -uśmiechnął się zawadiacko - Masz już plan co na początek? Możesz korzystać, póki mam jeszcze trochę wolnego czasu.
- Obserwuj i ucz się. - odpowiedział nekromanta - Korzystaj z życia póki jest jeszcze lekkie, a ja zajmę się naglącymi sprawami. Ostrzegałem już wyżej postawione osoby, ale póki nie znajdę dowodu, nie uwierzą mi na słowo. Ta bitwa jest moja własna Kali. Nie ma potrzeby ryzykować Twojego życia.
- I tak będę musiał je narazić prędzej czy później. Sam egzamin tego wymaga. W każdym razie powiedz gdybym był potrzebny. - Wstał z miejsca - Jestem już zmęczony dzisiejszym dniem. Jeśli to wszystko udam się na spoczynek.
Erven uśmiechnął się lekko i wyjął coś z kieszeni. Małe zawiniątko.
- To zdaje się należy do Ciebie Kali. - powiedział wstając i wręczając mu je.

Weznątrz znajdował się srebrny sygnet z niebieskimi szafirami zamiast oczu.
- To jest?
- Symbol rozpoznawczy Czaszek. - odpowiedział - Ranga kapitana, oddziały obronne.
Erven pokazał mu sygnet na jego palcu.
- Generał, oddziały uderzeniowe, mag mroku. Jeszcze przyjdzie pora, wraz z nowymi członkami na wytłumaczenie znaczeń poszczególnych sygnetów. Noś go dumnie, ale nie zdradzaj o nas więcej niż jest to potrzebne. Przynajmniej do czasu, aż będzie to konieczne. Im mniej o nas wiadomo, tym lepiej dla nas.
- Z całym szacunkiem mistrzu. Ale wątpię by 2 osobowe ugrupowanie kogokolwiek interesowało. - rzekł żartem zakładając sygnet.
- Do czasu Kali, do czasu. - odpowiedział ciepło - Jeżeli znajdziesz kogoś kogo uważasz za dobry materiał by do nas dołączył daj mi znać. Ja jutro z samego rana wyruszam w teren. Zlecenie na Twoją ochronę wisi w Ratuszu. Ezio się wszystkim zajmie pod moją nieobecność.
- Dobrze. Uważaj na siebie mistrzu. Przed wyruszeniem poinformuję cię o tym mistrzu.
- Dobrze Kali. Już Ciebie nie zatrzymuję. Odpocznij, miałeś pracowity dzień.
Odczekał jeszcze chwile z kielichem w dłoni upijając łyk trunku do czasu, aż Kali zniknął na schodach. Po czym położył kielich na stoliku i udał się do kuchni szukając czegoś do przegryzienia. Kto wie? Może natknie się na Aulę przypadkiem?*
Otwierając pojemnik termiczny zdołał znaleźć wędzoną szynkę, kozi ser i kawałek dziwnie wyglądającego placka. Pachniał on owocami, ale zapewne estetyka nie była odporna na niską temperaturę. Z pewnością wynik eksperymentów Auli.
Gdy tak przeglądał pozostałe miejsca i spiżarniane schowki, odczuł czyjąś obecność. Osoba stała za nim, ale nie emanowała aura emocji. Nie miała złych zamiarów, albo była spokojna jak stal.
Erven zamknął schowek i położył dłoń na rękojeści sztyletu, obrócił się.
- Wiem, że tu jesteś. Równie dobrze możesz się pokazać. - powiedział ze spokojnym uśmiechem. - Gdybym wiedział, że mam gości zaprosiłbym na kolację.*
- Negative. Jest to zbędne. - odpowiedział zimno kobiecy głos. A więc druga opcja.

Dziewczę ukłoniło się dworsko, wciąż trzymając w ręku miecz, przy nodze miała przywiązaną pochwę z rewolwerem dużych gabarytów.
- Wiktoria sella Arone. Przysyła mnie Ezio. Mam zająć się tym domem.
Mag pokiwał potwierdzająco głową mierząc postać kobiety wzrokiem.
- Zatem witam w progach tego domu. - jego dłoń opadła ze sztyletu - Widzę, że zostawiam domostwo w dobrych rękach. Jest coś czego chciałabyś się dowiedzieć, póki jeszcze jestem obecny?*
- Osoby upoważnione. Zachowania obronne***. Mój pokój. Mistrz kazał przekazać że regulacja kosztów z końcem miesiąca. Jednak gdy zajdzie potrzeba wezwie mnie i odliczy koszty.**|
- Osoby upoważnione to Aula i Kali, obydwoje w swych pokojach. Protokoły obronne są proste. Bezpieczeństwo domowników. Autoryzowane użycie pełnego zakresu umiejętności jeśli zostanie zagrożone ich życie lub w przypadku zagrożenia nietykalności cielesnej umiarkowanej przemocy. W stosunku do wtargnięć słowne upomnienie, jeśli nie zadziała, umiarkowana przemoc. Jeżeli przyjdzie ktoś pragnąc się widzieć ze mną oddalić do mojego powrotu. Poza tym standardowe procedury utrzymania domu i domowników w dobrym stanie. Jednak jeśli w swojej pracy natkniesz się na jedną osobę poinformuj mnie o tym fakcie bezzwłocznie jak tylko będę dostępny. Przekażę ci wygląd telepatycznie. Jesteś gotowa?*
- Ready.
Erven wyszeptał słowa zaklęcia dotykając palcem swojej skroni. Następnie wysłał jej delikatny impuls telepatyczny osadzając obraz w jej głowie, obraz Kaeli.
- Autoryzowane powiadomienie, że jej szukam. Jeśli odpowie na pytanie jak miał na imię jej Mistrz w jej świecie przekazać, że jest mile widziana w progach tego domu. Odpowiedź to Nodhan.
- Jeśli pojawią się inne sytuacje nie sprecyzowane, nieuregulowane powyższymi założeniami zdaję się na twoje poczucie zastosowania odpowiednich środków. Twój pokój znajduje się na piętrze. Drugie drzwi po lewej. Z rana jak wszyscy wstaną oficjalnie zostaniesz przedstawiona. Czy coś jeszcze?*
- Z mojej strony to wszystko. A teraz się oddalę. - Ukłoniła się dworsko i udała do pokoju.
Widocznie miała w zwyczaju trzymać broń w ręku.
Erven pokiwał jeszcze potwierdzająco głową i darował sobie wieczorną przekąskę. Udał się do swojego pokoju na spoczynek.
Następnego dnia rano kiedy wszyscy wstali na naszła pora śniadania mag przedstawił nową pokojówkę Auli i Kaliemu, oraz wspomniał, że znajdują się w dobrych rękach i nic co złe nie powinno ich spotkać podczas jego nieobecności. Poprosił ich jednak by nikogo nie sprowadzali bez jego zgody w progi posiadłości.
Kiedy śniadanie było skończone powiedział.
- Wyruszam w teren i powinienem powrócić w przeciągu tygodnia. Czy macie jakieś pytania?*
- Szerokiej drogi mistrzu. - Odparł kali w pośpiechu pałaszując śniadanie.
- Bądź ostrożny. - dodała Aula.
Pokojówka jedynie się ukłoniła.
Erven skinął im jeszcze głową i w pełnym rynsztunku bojowym ruszył na spotkanie swojej “próby”.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline