Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2016, 19:46   #121
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Dhalia Crowl

Muzyka

Dzięki Boże, że zesłałeś mi Czachę, Allelujah!

Ten koń musiał być inkarnacją jakiegoś przedwojennego geniusza lub chociaż wynikiem genetycznej mutacji bo czasem roztropnością prześcigał właścicielkę, tak jak teraz.
Dhalia wiedziała tylko gdzie chce się znaleźć, na jednym z czerwonawych szczytów gdzie, jak zapamiętała, figurował wlot do podziemnej komory. Teraz jednak nijak nie mogła odszukać wiodącej ku górze ścieżki i w sukurs przyszedł jej nikt inny jak czworonożny inteligent. Jak gdyby nigdy nic zatoczył łuk wokół wzniesienia i odnalazł stromy przesmyk, a dalej kamienistą ścieżkę i wygodne wypłaszczenie. Szedł po swoich śladach jak pies tropiący odciążając głowę Dhalii od skomplikowanego obowiązku.

W połowie drogi, tak jak poprzednio, musiała pozostawić wierzchowca i fatygować się pieszo. Podragowe zejście utrudniało fizyczne manewry tym bardziej, że góry nie oszczędzały ale spięła swoją upartą teksańską dupę. Hope na nią liczyła, prawda?

Noga omsknęła się na kamieniach, kilka pojedynczych odłamków potoczyło się w dół a Dhalia zawisła na jednej ręce. Miała dość. Pot zalewał czoło, oddech świszczał. Obiecała sobie w duchu, że zacznie ćwiczyć. Biegać obok Czachy albo trzaskać pompki bo kondycji jako rasowa ćpunka pejotlu nie poświęcała zbyt dużo czasu a owa odpłacała się pięknym za nadobne.

Zamarła w tej cholernej półwiszącej pozycji słysząc szuranie gdzieś nieopodal. Co to za dźwięk? Skąd dochodził? Spróbowała się podciągnąć ale brakowało sił, pozostało więc jedynie ześlizgnąć się na półkę poniżej i znaleźć kryjówkę. Już miała zluzować palce i odpuścić ale naraz poczuła szarpnięcie. Ktoś wciągnął ją na górę, nakrył dłonią usta i wciągnął za skalnego grzyba, przytrzymując nisko przy podłodze. Rozważała czy walczyć ale dostrzegła zaciętą twarz Jill. Tamta ułożyła palec na ustach a później wskazała na źródło dźwięków.

Faith schodziła w dół po pionowej niemal ścianie. Jej ciało z rozczapierzonymi szeroko ramionami i nogami przypominało skalną jaszczurkę, która na opak grawitacji sunęła głową w dół od czasu do czasu przystając z ciałem skręconym pod dziwacznym kątem, zlewając się ze ścianą piaskowca w jedną czerwonawą plamę. Nie miała na sobie ubrania a nagie ciało wraz z pozbawioną włosów czaszką korzystało z jakiejś formy kamuflażu.
Poczekały w bezruchu aż stworzenie się oddali, zniknie za załomem, prędkie i słabo widoczne. Dopiero wtedy Jill wypuściła Dhalię z ciężkiego uścisku, zupełnie jakby mięśnie nie były w stanie wcześniej zluzować napięcia. Westchnęła.
- Dobrze, że dziwka sobie poszła.
Na białej koszulce nadal przebijała plama po opatrzonym postrzale. Jill nie prezentowała się dobrze. W zasadzie jej stan mógł być nic nie lepszy niż Moniki. Obie jedną nogą tańcowały już w grobie. A i nic dziwnego. Po postrzale winno się dochodzić do siebie w wyrze a nie ganiać po stromiznach niby kozica. I pewnie nikt nie oczyszczał jej rany od tych trzech felernych dni kiedy opatrunki założył jej Rothstein. Szlag. Dhalia jako obeznana w tematach życia i śmierci westchnęła ciężko pojmując ważny szkopuł. To ona będzie musiała zabrać stąd Hope. Ona. Bo Betel to będzie ostatnie miejsce dane Jill do oglądania.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 24-02-2016 o 19:50.
liliel jest offline