David co chwilę zerkał przez okno. Z pewnością wiele więcej osób czaiło się w cieniu lub było w drodze.
Matthew kontynuował przeszukanie. - Taaa, Maskarada, zwłaszcza ten kołek w twojej klacie. - Właśnie się zastanawiałem czemu czuję się taki przybity - Akerman zrobił teatralnie smutną minę. - Kto to w ogóle jest, kołki, tłumik, granaty? - Na pewno nie pielgrzymi podążający na Dzień Dziękczynienia. Sukinsyny dobrze wiedziały że ktoś po nich przyjdzie.
Stephen także poświęcił chwilę znaleźnym fantom. - Nie wiem kto to jest ale zabawki ni się podobają. Zrób coś z tym kołkiem. - Najlepiej wsadźmy je temu ziutkowi w kanalizację - David roześmiał się, jednak użył drążka inaczej. Odwrócił się do Francisa. - Zagrajmy. Ty nam powiesz gdzie jest ostatni ptaszek, a my zapewnimy ci krótką i w miarę bezbolesną śmierć.
Przytknął kołek do grdyki więźnia i mocno nacisnął. Kiedy facet zaczął się szarpać i walczyć o oddech, lekko zwolnił ucisk. - Słucham cię uważnie. Co tam jęczysz? |