Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-02-2016, 17:09   #121
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Wampir zagryzł zęby.
- Ten snajper do góry też od was? - machnął głową wskazując stronę gdzie przed chwilą widział lufę karabinu.

Właśnie w tym momencie David miał nadzieję, że nie. I że choć na chwilę któreś z agentów zerknie we wskazanym przez niego kierunku.

Czy walka miała sens? On... Biznesmen. Przeciwko niemu dwójka wojskowych uzbrojona w broń automatyczną. On bezbronny. Czy był mistrzem sztuk walki? Nie... Jego aktywność fizyczna ograniczała się do gry w golfa, brydża i do kilku wyjść na strzelnicę ze znajomymi. Cały jego analityczny umysł podpowiadał mu, że nie ma najmniejszych szans.

Powoli zaczął klękać, żeby za chwilę ułożyć się na zimnych płytkach chodnika.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 24-02-2016, 11:41   #122
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
David zdzielił Francisa na odlew żeby go znokautować i wrócił do przeglądania rzeczy. Granat schował do kieszeń.
-Nie wiem kto to jest ale zabawki ni się podobają. Zrób coś z tym kołkiem.
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 25-02-2016, 14:05   #123
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
David co chwilę zerkał przez okno. Z pewnością wiele więcej osób czaiło się w cieniu lub było w drodze.
Matthew kontynuował przeszukanie.
- Taaa, Maskarada, zwłaszcza ten kołek w twojej klacie.
- Właśnie się zastanawiałem czemu czuję się taki przybity - Akerman zrobił teatralnie smutną minę.
- Kto to w ogóle jest, kołki, tłumik, granaty?
- Na pewno nie pielgrzymi podążający na Dzień Dziękczynienia. Sukinsyny dobrze wiedziały że ktoś po nich przyjdzie.
Stephen także poświęcił chwilę znaleźnym fantom.
- Nie wiem kto to jest ale zabawki ni się podobają. Zrób coś z tym kołkiem.
- Najlepiej wsadźmy je temu ziutkowi w kanalizację - David roześmiał się, jednak użył drążka inaczej. Odwrócił się do Francisa.
- Zagrajmy. Ty nam powiesz gdzie jest ostatni ptaszek, a my zapewnimy ci krótką i w miarę bezbolesną śmierć.
Przytknął kołek do grdyki więźnia i mocno nacisnął. Kiedy facet zaczął się szarpać i walczyć o oddech, lekko zwolnił ucisk.
- Słucham cię uważnie. Co tam jęczysz?
 
Caleb jest offline  
Stary 25-02-2016, 21:36   #124
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Dawid, Stephen
- Kazano mi przekazać PIEPRZCIE SIĘ - wykrztusił policjant - obudzenie go świeżo po ciosie Stephena wcale nie pomagało. Ale po chwili stało się z nim coś dziwnego - szarpnął głową, jakby dopiero co wynurzył się z wody i oklapł. Bezrozumnym wzrokiem przetoczył po zebranych, i dopiero po kilku chwilach doszedł do czegokolwiek - Nie wiem co tu się wyprawia, ale napaść....-

Dawid Wheatsone
Decyzja Dawida okazała się jak najbardziej słuszna - z sąsiadujących domów w ciągu kilkunastu sekund wybiegła jeszcze dwójka żołnierzy - ci już nie kryli się ani z bronią, ani z umundurowaniem - choć te z całą pewnością nie należało do typowych żołnierzy Trynidad. Bez żadnych wyjaśnień wrzucono go skutego na tył cywilnej furgonetki. Z tyłu jechała z nim dwójka milczących mundurowych z wyjątkowo nieprzyjaznymi minami, a samochód z trzaskami podskakiwał kiedy kierowca przy pełnej prędkości zaliczał kolejne i kolejne dziury.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 29-02-2016, 17:09   #125
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
-Hmm zaczyna się robić ciekawie. Na razie go zaknebluj, trzeba się zająć pozostałymi, o ile jeszcze nie uciekli

Stephen schował magazynek do lewej tylnej kieszeni spodni i z pistoletem w ręce ruszył w stronę głównego budynku
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 29-02-2016, 22:06   #126
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Wampir zastanawiał się dokąd jechali. Z pewnością opuszczali miasto, bo w samym Port of Spain drogi były dobrej jakości. Siedział tak skuty i zastanawiał się co dalej. Nie chciał zostać jednym z tych bohaterów, którzy z rękami skutymi za plecami rozbroili dwóch strażników, a później postrzelił się śmiertelnie kilkukrotnie w plecy w czasie ucieczki.

- Chciałbym się dowiedzieć na podstawie czego zostałem zatrzymany. Nie mam broni, narkotyków, nie jestem związany z żadną grupą przestępczą. Wiecie, że w demokratycznym państwie takie procedery jakie stosujecie są niedopuszczalne, tak?
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 01-03-2016, 19:51   #127
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Dawid, Stephen

Francis skupił zaskoczony wzrok na kołku dotykającym jego szyi jakby widział go pierwszy raz w życiu. A później usłyszał decyzję Stephena i jęknął - Czekajcie, ja w ogóle nie wiem o co tu chodzi! -

Kiedy tylko Stephen wyjrzał na zewnątrz, zauważył na ścianach sąsiadującego z hotelem budynku policyjne światła - a nie minęły nawet dwie minuty postrzelenia Keiry.

Dawid Wheatsone

Żołnierze spojrzeli po sobie zdziwieni - najwyraźniej nie spodziewali się spokojnego tonu.
- Mamy stan wyjątkowy - młodszy z nich odpowiedział tonem "to wszystko co musisz wiedzieć". Starszy...

Inteligencja + Firearms, ST7, 6 kości + specjalizacja, 887211, 1 sukces


Starszy miał inną broń. O ile mundury były takie same - współczesne, z kompletem insygniów i nawet kilkoma odznaczeniami u siedzącego po prawej stronie, to właśnie jego karabin wydawał się być znacznie starszy - może nawet sprzed dwóch, trzech dekad. Pistolet, amerykański Colt, też raczej nie był stosowany w Regimencie.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 01-03-2016, 22:04   #128
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Oczy biznesmena zwęziły się.
- Stan wyjątkowy owszem. A jednak taksówkarza nie zatrzymaliście - przechylił głowę obserwując rewolwer.
- Czy to jest Colt Single Action Army? - Z dużą pewnością w głosie strzelał David - Nie produkują ich bodajże od 1999. Czy to wersja trzecia czy czwarta? Czwarta wyszła chyba w 1984, a to by znaczyło, że ta spluwa jest starsza ode mnie. Co to za stan wyjątkowy, że gwardia biega po ulicy z muzealną bronią? Czy Trynidad został najechany przez Hitlerowców?
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 02-03-2016, 12:19   #129
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Jeszcze podczas jazdy, Carola widząc telefonową dłubaninę Lisy, wyciągnęła dłoń.
- Musimy się tego pozbyć. Dostaniesz nową. - spojrzała znacząco na komórkę wampirzycy.
Lisa skrzywiła się jak naburmuszona dziewczynka i spojrzała to na telefon, to na Carolę. Po niedługiej chwili wzruszyła ramionami i podała kobieciekomórkę.
- I tak to złom, miesiąc temu wyszła lepsza wersja - stwierdziła zobojętniale zakładając ręce krzyżem pod piersiami, bardziej z nudów niż w wyniku obrazy.

Po dłuższej jeździe po chaszczach i lesie, gdy wytrzęsło już ich wystarczająco dość, samochody w końcu się zatrzymały przez obłupaną i niepozorną willą. Auta zostały otoczone przez kilku osobowy oddział. Carolina wysiadła zbliżając się do jednego z mężczyzn zdążających jej na spotkanie.
Machnęła pozostałym by się zaczęli wyładowywać z aut.

- To Hektor, to moi podopieczni. - przedstawiła krótko Toreadorka i rozpoczął się szybki, sprawny proces rozlokowywania całego towarzystwa.
Wnętrze willi różniło się znacznie od jej zewnętrznego wyglądu. Wygodnie urządzona nowoczesna miejscówka.
Lisa otrzymała niewielki ale wygodnie urządzony pokoik w piwnicach.

Carola zostawiła dziewczynę by ta mogła nieco się ogarnąć
- Przyślę ghula po ciebie za parę minut. Jak chcesz się odświeżyć łazienka jest wspólna dla tego piętra. Jeśli czegoś potrzebujesz, jestem na pierwszym piętrze.

Zajęła się pozostałymi wampirami, by rozlokować ich w ich pokojach.
Lisa zaś spochmurniała mocno po tym, jak Carolina wyszła. Warknęła głośno i kopnęła w pobliski mebel, nawet nie obdarowując go większym spojrzeniem. Mała ryska naczubku jej pięknego obuwia, dopięła swego. Mina Lisy sposępniała jeszcze bardziej.
- Odświeżyć, odsreżyć, gorzej i tak już nie będę wyglądała - skomentowała swoją uwaloną krwią sukienkę oraz dekolt, na którym to czerwona maź aż zaschła. Próbowała zdrapać ją paznokciem. W końcu pokręciła głową i rozebrała się do bielizny. Zabrała ręcznik by skorzystać z łazienki. Mogła się umyć, ale czystych ubrań na zmianę nie miała. Trudno więc.
Blondynka wzruszyła ramionami na takie myśli. Była ładna, to mogła i nago chodzić, przynajmniej trochę połechta swoje ego… No, gorzej jeśli poskutkuje to odwrotnie, bo ktoś będzi obojętny na jej wdzięki. Już na samą myśl o tym cisnęła mydełkiem w ścianę. Gdy to rykoszetem odbiło się od kafelków i wylądowało z powrotem w wannie, zaśmiała się.
- Ach, nawet to lawendowe mydło, miotane przez me dłonie, wraca do mnie z płaczem i tuli me skronie… Heh, wierszyk równie dobry, jak każda rola Reynkarda. - ponownie zachichotała, pielęgnując swoje ramiona, a gdy już pozbyła się całego brudu z ciała, wyszła, osuszyła się i ubrała wyłącznie w bieliznę. Następnie wróciła do pokoju i położyła się na łóżku w oczekiwaniu.
Po około 20 minutach usłyszała pukanie do pokoju i głos znany już jej.
- Carolina prosi na górę - Gerard stwierdził przez drzwi.
Lisa w bezruchu zerknęła w stronę drzwi i zmrużyła oczy. Ręce miała założone za głowę, a nogi skrzyżowane leżały prosto na materacu, odziane w czarne pończochy. Przez chwilę zastanawiała się nasłuchując i gdy do jej uszu nie dotarły odgłosy oddalającej się postaci, odezwała się
- Nie mam się w co ubrać - stwierdziła po królewsku.
- Jaki nosi pani rozmiar? - dopytał ghul. Nadal nie wchodząc.
Lisa uśmiechnęła się wrednie pod nosem. Czekała tylko na jakąkolwiek reakcję. Gwałtownie podniosła się z łóżka ściągając niechcący z niego białe prześcieradło i tupiąc piętami podbiegła niemal do drzwi, otwierając je niespodziewanie. Stała w nich patrząc na Gerarda uwodzicielsko i zagryzła dolną wargę, pochylając w bok linię długą swojego ciała
- A jak sądzisz? - spytała całkiem przyjemnym głosem nie odrywając od niego szafiru swych tęczówek
- Na moje oko, jakieś...mmmmm….. 16? Ale ja nie jestem ekspertem. - Gerard odpowiedział z kamienną miną.
- Kochaniutki, w szesnastki to hipopotamy w ZOO w Central Parku ubierali - odparła wyginając biodra na lewą stronę i zarzuciła zamaszystym ruchem swoje długie, blond włosy na plecy.
- Rozumiem, że te cycuszki wyglądają Ci na szesnastkę, ale muszą się wciskać w szósteczkę! Także ogólnie rzecz biorąc, byłeś blisko - westchnęła z uśmiechem i zatrzepotała rzęsami w zamyśleniu. Już chciała wyciągnąć do niego rękę by móc poczuć to dawno niespotykane ludzkie ciepło, ale w połowie drogi jej dłoń zatrzymała się.
- To co, znajdziesz coś? - cofnęła rękę i spojrzała na jego twarz w poszukiwaniu odpowiedzi o jego aktualnych odczuciach.
Gerard zmierzył Lisę spojrzeniem od góry do dołu i dołu do góry. Z racji swego wzorstu górował nad wampirzycą. Znacznie. Ciężko było wyczytać coś z jego twarzy. Lisa zdała sobie sprawę, że Gerad będąc ghulem Caroliny, zapewne był wystawiany na podobne “ataki” już wcześniej.
- Poszukam ubrania. - kiwnął głową z nagłym uśmiechem, który wypełzł mu na twarz - Będę z powrotem za parę minut.
Faktycznie, wrócił po chwili z parą jeansów i koszulką. A przynajmniej to wręczył aktorce.
Lisa widząc prezenty, westchnęła potężnie i pokiwała głową. Nie dość, że przyniósł jej jakieś szmaty, to dodatkowo męskie.
- Dobra, jak chcesz. Ale to nie ja dostanę potem opierdol od Caroliny. Idę w bieliźnie, doigrałeś się. - uśmiechnęła się najsztuczniej jak potrafiła i z bezczelną wyniosłością wyminęła go w drzwiach, kierując się…. Gdzieś przed siebie.
Gerard stał leniwie oparty o framugę z wyciągniętą ręka, której zwisały jakieś sukienki:
- Kehem… - odchrząknął teatralnie - … droga na piętro w drugą stronę - rzucił ze złośliwymi chochlikami w oczach. Obserwował przy tym bezczelnie Lisę, kręcącą się w samej bieliźnie po korytarzu. - Chociaż jak dla mnie… może pani i przejść się parę razy po korytarzu. Nie będę narzekał, chociaż brakuje szpilek. - uśmiechnął się nagle, ponownie omiatając sylwetkę wampirzycy wzrokiem.
- Pszi! - prychnęła głośno zawracając nagle i w milczeniu ponownie weszła do pokoju. Schyliła się po buty, aby wcisnąć je na stopy. Wszystko robiła gwałtownie i jakby z pewną dawką agresji. Kiedy to ponownie się wyprostowała, dmuchnęła w opadający na jej twarz kosmyk i spojrzała ponownie na Gerarda - Grabisz sobie. - skomentowała krótko po czym ponownie go wyminęła, idąc tym razem we wskazanym przez niego kierunku.
- Sukienki zostawić czy nie planuje się pani ubierać? - dorzucił czeresienkę do całej listy “zniewag”.
Lisa zatrzymała się gwałtownie jak nieudolny kierowca, ale nie odwróciła się z powrotem w stronę mężczyzny
- Jakie sukienki? Znowu jakieś szmaty przywlokłeś? - zmrużyła oczy, kiedy to jej głowa odwracała się aby spojrzeć na niego przez ramię z wrogością
Gerard roześmiał się tubalnie:
- Jest pani pełna pasji, gdy się złości. - wyciągnął rękę - Kilka sukienek z szafy Caroliny. Chyba nosicie podobny rozmiar, chociaż kolorystyka niekoniecznie w pani typie urody. - uśmiechnął się kącikiem ust. - Niestety w dżungli zapomnieli wybudować oddziałów Gucciego czy Prady. Zaczekam tutaj, aż się pani zdecyduje.
Lisa zawarczała głośno i zatupała trzy razy swoimi szpilkami. Jej mięśnie wyraźnie się napięły, a wyprostowane i ułożone wzdłuż ciała ręce, zacisnęły dłonie silnie w pięści. Fuknęła jeszcze raz, po czym zawróciła się. Patrząc mężczyźnie prosto w oczy wyrwała mu drapieżnie ciuchy, a po przekroczeniu progu pokoju pierdolnęła drzwiami z całych sił tuż przed jego nosem.
Nie było trzeba długo czekać, aż wyszła wciśnięta w nieswoją sukienkę. Stanęła tyłem do ghula i zgarnęła długie włosy z pleców
- Zapinaj to - rzuciła rozkazująco, pełna złości.
- Jestem na rozkaz księżniczki. - stanął za Lisą górując nad nią nawet gdy była w szpilkach. Był duży i był ciepły. Słyszała jego oddech tuż przy sobie. Ciepłe dłonie powoli musnęły kark, linię kręgosłupa….odsuwając zapomniane gdzie niegdzie pojedyncze pasemka włosów. Przeciągał chwilę zapięcia niemalże w nieskończoność. Zamek chwytał materiał milimetr po milimetrze, gdy ciepły oddech mężczyzny owiewał szyję wampirzycy.
- Czy coś jeszcze pani sobie życzy? - spytał niewinnie, gdy sukienka była w końcu zapięta.
Lisa nie była pewna, czy jego zachowanie bardziej ją złości, czy po prostu podnieca. Gdy chwila się przedłużała, odchrząknęła wyraziście, jakby chcąc go pospieszyć, ten jednak nic sobie z tego nie robił, ciągnąc tę farsę w prowokującym stylu. Ciepłe dłonie, wyrazisty, ludzki oddech, były dla Lisy jak narkotyk. Aż miała ochotę powiedzieć, żeby jednak odpiął tę sukienkę z powrotem, a potem ją z niej ściągnął… Potrząsnęła głową teatralnie, choć tak naprawdę próbowała po prostu się opanować. Nabrała powietrze w usta, naburmuszając policzki.
- Tak - odparła gdy już skończył i bezczelnie zarzuciła włosami w tył, tak aby te musnęły go po twarzy - Jestem wymagająca - stwierdziła wyniośle spoglądając na niego przez ramię z bardzo surową miną i karcącym spojrzeniem.
- To możemy już iść, zanim wyprowadzisz mnie z równowagi? - zapytała bardziej retorycznie i nie czekając na odpowiedź ruszyła w, jak mniemała, prawidłowym kierunku.
- To akurat dość łatwo zgadnąć - skomentował robiąc jej miejsce - Chodźmy, wedle rozkazu.
Ruszyli w górę na parter. Po drodze minęli kilku strażników będących na obchodzie willi. Mężczyźni byli uzbrojeni i jedynie krótkie spojrzenia dawały znać Lisie, jakie wrażenie robi.
Gerard poprowadził ją do niewielkiego saloniku, gdzie Carolina właśnie rozmawiała z Isobel.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 02-03-2016 o 12:22.
Nami jest offline  
Stary 04-03-2016, 20:59   #130
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Mężczyzna, który odebrał Isobel był wysoki i mocno zbudowany.
Otworzył szarmancko drzwi samochodu przed dziewczyną:
- Jestem Gerard, przysyła mnie Carolina Diaz. Pani Isobel? - spojrzał w dół z lekkim uśmiechem i wskazał gestem by wsiadła. - Niestety czas się liczy, więc jeśli ma pani jakieś pytania odpowiem na nie po drodze.

Zaczekał aż dziewczyna wsiądzie, zapnie pasy i ruszył ostro kierując się ku wyjazdowi z miasta.
- Jeśli jest pani głodna, paczki z krwią są w schowku przed panią.
- Nie jestem
- odpowiedziała.
Że też wcześniej o tym nie pomyślała! Wystarczyło udać się do punktu krwiodawstwa i problem z całym “polowaniem” byłby rozwiązany, A tak się wszystko spieprzyło…
- To daleko? - spytała po chwili.
- Jakieś 20- 30 minut jazdy, w zależności od ruchu. Poza miastem powinno być lepiej. Ma pani jakąś komórkę?
- Lisa obiecała, ze mi kupi
- odpowiedziała i pomyślała, że pewnie ściemniała. - Mam na imię Isobel..
- Zatem zatrzymamy się jeszcze by kupić prepaya
. - stwierdził mężczyzna.
Faktycznie zatrzymali się na parę chwil by zakupić phone’a po czym ruszyli dalej.

Droga zaczynała przypominać wkrótce jazdę safari. Dużo wertepów, bujnej roślinności, wokół nich ciemność i brak oznak cywilizacji. Dojechali po około pół godzinie. Willa przed jaką się zatrzymali nie budziła większego zachwytu dziewczyny. Tak samo jak liczna ochrona, która natychmiast obstawiła samochód.
Sprawdzili przyjezdnych i dopiero po tym wpuścili auto do garażu.
Stamtąd Gerard poprowadziła Isobel do wnętrza, które okazało się zdecydowanie bardziej nowoczesne.
W niewielkim saloniku, do którego została poprowadzona przez ghula siedziała Carolina - niewysoka latynoska, żywo dyskutująca z grupką mężczyzn, wyglądających na dobrze ubranych i utrzymanych bossów.
- Carolino… - krótko powitał ją Gerard. - Isobel jest na miejscu.

Latynoska podeszła szybko do Isobel wyciągając do niej czule ręce:
- Isobel, witaj, moja droga! Cieszę się, że jesteś cała! - cmoknęła dziewczynę w oba policzki.
Dziewczyna zesztywniała - nie lubiła, żeby obce baby ją obcałowywały -przyglądając się eleganckiej kobiecie. Miała dziwne przekonanie graniczące z pewnością, że Carolina należy do tych osób, co się nie pocą. A krwią to już na pewno nie.
- Gerard wezwij Lisę. Jest w piwnicach.

W między czasie Carolina poprowadziła Isobel do wygodnych foteli, skinąwszy dłonią na innego mężczyznę. Ten wkrótce podszedł z dwoma szklankami z krwią.
- Zanim zaczniemy opowiesz mi co Kasadian ci przekazał z nauk?
- Pozwolił mi doświadczyć świtu i zabrał na polowanie. Profesor dopiero pokazał mi zapiski odnośnie Tradycji.
- A czy uczył cię jakiś mocy wampirzych? Czy profesor wspomniał coś o obecnej sytuacji w mieście?
- Carolina wypytywała dość szybko młodą dziewczynę, podając jej jedną ze szklanek z krwią. - Z moich informacji wynika, że znasz się na komputerach. Bardzo dobrze się znasz. To prawda? - wampirzyca spojrzała bacznie na Isobel.
- Podobno jest.. niespokojnie. Ale nie znam szczegółów. Tak, znam się na komputerach, a Kasadian nie uczył mnie żadnych mocy. Czy wiadomo, gdzie on jest?
- Niestety nie.
- odpowiedziała Caroline - Nie wiadomo czy żyje czy nie, Isobel. W tej chwili trwają zamieszki w mieście. Rada starszych miała niedawno zebranie, podczas którego okazało się, że ktoś próbował zamachu na kandydata prezydenta. Ktoś kto złamał zasady Tradycji. Teraz rada starszych wraz z księżną na czele szuka odpowiedzialnego za to by go ukarać. Moi ludzie próbują uzyskać informacje w tej kwestii. Ale mają problemy z nasłuchem pewnych częstotliwości. Potrzebujemy tych informacji, które mogą zdobyć. I potrzebujemy ich jak najszybciej. Myślisz, że dasz radę pomóc? Być może dowiesz się czegoś co pozwoli nam ustalić co stało się z Kasadianem.

Carolina słysząc zbliżające się kroki, odwróciła się.
- O, Lisa, querida! Jesteś już! Isobel dotarła do nas. - Toreadorka wyglądała naprawdę na zadowoloną widząc wchodzącą Malkaviankę. - Właśnie rozmawiamy o obecnej sytuacji, prosząc Isobel o pomoc. - ponownie odwróciła wzrok na nastolatkę. Nie uszło uwadze Caroliny, że obie młode wampirzyce najwyraźniej się zignorowały.

Isobel pokiwała głową. Technicznie rzecz biorąc nie planowała ignorować Lisy. Jakoś tak… niezręcznie wyszło.
- Mogę spróbować - powiedziała.
Carolina zatem kiwnęła na jednego z mężczyzn i Hektora.

- Hektor, pokaż Isobel wszystko. Niech chłopcy zdadzą jej raport i powiedzą co i jak.
- Oczywiście, Carolino
.

Hektor poprowadził Isobel do pokoju na piętrze. Tam było cicho. Kręcili się tylko pojedynczy wartownicy. Hektor otworzył drzwi i Isobel mogła w końcu poczuć się jak w niebie.
Najnowsze wyposażenie począwszy od monitorów zasłaniających większą część ściany, kilkanaście zegarów wyświetlających różne pory jak na giełdach, szafy serwerowe cicho szumiące, laptopy, pady, co tylko mogła wymyślić było tam. Monitory na ścianie wyświetlały również obrazy z systemów zabezpieczeń.
Wyglądało to jak niewielkie bijące serce tej willi.
Przy biurkach siedziało kilku mężczyzn, klepiących zawzięcie na klawiaturze.
Hektor rzucił coś po hiszpańsku i jeden z mężczyzn zaczął przygotowywać stanowisko dla Isobel. Po chwili ustąpił miejsca dziewczynie i wskazał dane na monitorze.
- Nie możemy dobrać się do tych kanałów. Chociaż wiemy, że są używane częściej niż pozostałe. Jeśli uda ci się je rozgryźć, może uda się dokopać głębiej.
- Może się udać
– mruknęła i odpaliła wiersz poleceń. Była podekscytowana, choć starała się tego nie okazywać. Robiła już takie rzeczy wcześniej, choć nie na tak nowoczesnym sprzęcie.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172