Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2016, 17:31   #55
Yuan
 
Yuan's Avatar
 
Reputacja: 1 Yuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie cośYuan ma w sobie coś
Chłodny, poranny wiatr zbudził go wcześniej niż jego towarzyszy. Akadi wzywała go na codzienne spotkanie, a on zwykł nie ignorować takich wezwań. Wyszedł na zewnątrz i spojrzał w stronę kasztelu. Łagodne słońce wschodziło nad pobliskimi wzgórzami spowijając go delikatną łuną. Widok potrafił wprawić w zachwyt, chodź u Hortha był on maskowany przez wizję przyszłości. Jutro to samo słońce okryje łuną trupy setek dzielnych żołnierzy, którym już nigdy nie będzie danym ujrzeć niczego podobnego.


Po krótkiej chwili wrócił myślami do rzeczywistości. Zgarnął kilka drewienek z resztek wczorajszego ogniska i wyruszył na krótki spacer. Ludzie powoli zaczęli wychodzić z namiotów, ale większość obozu łapała jeszcze ostatnie chwile snu przed atakiem. Gdy znalazł się na uboczu wbił kawałki drewna w ziemie w nierównych odległościach i ukłonił się teatralnie bogini. Modlitwy nauczył go mistrz Karl. Trzeba było przyznać, że jego umiejętności od początku mu zaimponowały i pchały do samodoskonalenia. Chłodny powiew wiatru owiewający jego twarz uznał za przywitanie. Chwycił pewnie swój korbacz, obrócił go w ręce rozpędzając nieco kulę i uśmiechnął się mimowolnie. Krótkie, szybkie, precyzyjne ruchy. Wykonał swój pierwszy krok, korbacz posłusznie podążył za nim. Przerzucił ciężar na drugą nogę i obrócił się łapiąc po drodze pierwszy z kawałków drewna. Kula korbacza przemknęła tuż nad ziemią, a zaraz potem po szybkim zwrocie uderzyła w wyrzucone w mgnienia oka drewienko. Osłabione wcześniej ogniem drewno rozpadło się na kawałki wzbudzając przy tym burzę uśpionych w jego środku iskier. Hroth tańczył dalej, dopóki wszystkie jego prowizoryczne cele nie skończyły w ten sam sposób. Gdy skończył oddychał ciężko. Zawsze wkładał w swoją akrobatyczną modlitwę wszystkie siły. Czuł się przygotowany na dzisiejszy dzień. Gdyby postanowiły go zaatakować resztki innego ogniska wiedziałby jak sobie z nimi poradzić.

**********


Kapłan nawet nie próbował ukryć szoku jakiego doznał widząc kroczące monstrum. - Co do ... Mam nadzieję, że te abominacje nie zamieszkują stadnie tutejszych kasteli... - szepnął cicho do towarzyszy. - Ruszajmy - odrzekł po chwili, gdy potwór zdał się oddalić na wystarczającą odległość. - Załatwmy tego maga, ale zostawmy sobie trochę sił jakby to... coś miało zamiar po nas zwrócić.
 
Yuan jest offline