Szarlej
Cygan popatrzył na leżącego demona. -No panie nieśmiertelny jesteśmy kwita. Chodźmy do karczmy.
Szarlej podszedł do sztyletu. -Możemy pogadać?
Cygan odszedł na bok i zaczął coś szeptać.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |