Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2016, 02:03   #68
PanDwarf
 
PanDwarf's Avatar
 
Reputacja: 1 PanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputację
Podkład muzyczny
https://www.youtube.com/watch?v=Fy7FzXLin7o

Przedłużająca się sprawa przy moście powoli poczynała mierzić krasnoluda, mimo że dwoił się i troił by znaleźć sposób jak przeprawić zwierzęta na drugą stronę, uważał, że błędną decyzją było pozostawianie ich i ubicie, jednak nie mógł na to nic poradzić, nie on dowodził ani też nie były to jego zwierzęta. Tłumaczenie swych decyzji pośpiechem przy ratowaniu wioskowych nie były dla niego wystarczające, każdy, kto miał coś więcej we łbie oprócz mchu i kupki gruzu zdawał sobie sprawę, że jeńcy już dawno zostali zeżarci, poświęceni lub zakatowani na śmierć, reszta była jedynie płonną nadzieją. Wspomagał swymi umiejętnościami człeczyny badające wytrzymałość tej przeprawy. Szalę goryczy przelała Lexa, która nie bacząc na nic przekroczyła most jak gdyby nigdy nic. Thravar fuknął pod nosem, tej to było łatwo ważyła tyle, co jego lewy but czy też leciwa sztacheta, co tylko utwierdzało go w nieufności względem dyndającego nad przepaścią skurwysyństwa. Sapnął ciężko, wziąwszy tyle pakunków z koni ile tylko zdołał ruszył jej śladem krok po kroku ciskając w niebiosa wszelkie znane przekleństwa, stąpając niepewnie po chyboczącym się moście. Gdy poczuł w końcu twardy grunt pod nogami nie dał poznać po sobie, jaką ulgę i radość ten fakt ze sobą przyniósł.





Ówczesną radość o pozostawieniu za sobą tego jebanego mostu pochłonął las i przeprawa przez niego. Był tak samo mroczny… jak niegdysiejsi jego panowie… elfy… bo innych ten świat stąpających nie widział. Jednak jego rasa umiała sobie radzić z mrokiem, najlepiej działał na niego stal i ogień.
Z tymi myślami kroczył jeno poprzetykane były one miotanymi klątwami na te przegniłe wyrośnięte drzewska, które co rusz jakby na złość wciskały mu pod nogi kolejne korzenie. Jednak i tak radził sobie lepiej niż człeczyny, które mrużyły ślipia w tej ciemnicy, jego rasa była przystosowana do znacznie ciemniejszych miejsc.
Gdy w końcu wychynęli z kręcących się labiryntów na jakową polanę, na której stało wielkie ponad miary drzewsko dębem zwane.Widać było ulgę na wszystkich licach jednak ten stan nie miał potrwać zbyt długo.
Radość towarzyszy została przerwana z prędkością, jaką sztylet rżnie gardło, gdy dojrzeli, iż nie owoce wiszą na owym Dębie, a zmasakrowane ciała ich rodzin i przyjaciół.
Krasnolud stał jeno w pobliżu drzewa z kamienna twarzą przyglądając się wiszącym szczęściarzom, może był cyniczny, ale on wiedział, że te jednostki zaiste je miały. Jednak o prawdzie jego słów dopiero człeczynom przyjdzie się dowiedzieć, gdy dotrą do ich miejsca kultu. Tam dopiero obaczą cóż znaczy brutalność i okrucieństwo w wykonaniu i słowniku zwierzoludzi, on już tego doświadczył. Tych załatwili szybko po drodze. Dlatego też wiedział, że nie istnieje żaden sposób by przygotować ich na to, co ujrzą, gdy czas ku temu przyjdzie. Wiedział, że to ich zmieni na zawsze, a te obrazy zostaną z nimi do końca ich krótkich żywotów.
Współczuł tym biednym człeczynom jednak, gdy tak począł obchodzić drzewo jego oczom ukazały się wiszące dziatki, niektóre ledwie długości jego ramienia. Krasnolud zamarł jak głaz nie mogąc oderwać wzroku od wiszących i lekko chyboczących się małych kukiełek. Sine oblicza i wybałuszone oczy wpatrywały się tępo w niego. Odruchowo zacisnął dłoń na stylisku młota, zimny dreszcz przeszedł mu po plecach, krasnolud spuścił głowę, a oczy zaszkliły się zauważalnie. Kujący żal i smutek w sercu jego wezbrał niemożebny, podniósł na powrót wzrok, wyciągnął dłoń ku maluteńkiej nagiej stópce chłopca lekko ja muskając palcami jakby jakim widmem była. Jednak nie rozpłynęła się, nie znikła, była jak najbardziej realna. Zacisnął mocniej wargi i począł potrząsać głową nerwowo warcząc najpierw cicho, a potem coraz głośniej i coraz wścieklej, uderzając pięścią w hełm, następnie szarpiąc brodę, coraz mocniej i mocniej, aż zawył furiacko potępieńczym głosem. Krasnolud wybuchł, dzierżąc młot opuścił tarczę na ramię i począł w nią uderzać bokiem bitni, zawodząc głośno w niebiosa swoje oskarżenia.
Nie zwracał uwagi na to, co się działo wokoło skupiony jeno na swym żalu i niesprawiedliwości, jakie dopadły dziatwę. Nigdy nie żałował dojrzałych jednak dzieciątka to była całkowicie inna kwestia, jego rasa traktowała dziatwę z wielką czcią i to był tak naprawdę ich największy skarb. Jako że płodność krasnoludzka żadną miarą nie przystawała do człeczej, nikt, kto nie jest krasnoludem owej sprawy nie ogarnie należycie.

Gdzieś zza pleców doszedł go głos jak zza mgły
- Wrogowie nadchodzą…

Nie tracąc ni chwili dawi wyszedł z boku drzewa by ogarnąć całą polanę i obaczył ów minotaury wyłaniające się z gęstwiny. Krwiożerczym spojrzeniem mierzył je chwil kilka, by następnie rozpostrzeć szeroko ramiona, w których oręż się znajdował, wydając z siebie głośny ryk w stronę minotaurów.
Jego ramiona jak i klatka piersiowa unosiła się szybko, a z oczu sączyła się chęć mordu
Wyciągnął głownię młota w stronę przeciwników rycząc dalej
- DZIŚ ZATAŃCZE NA WASZYCH TRUPACH!!! ROZŁUPIĘ WAM CZASZKI I NASRAM DO ŚRODKA OBKURWIEŃCE!!! AHAHAHAHA!!! – Począł uderzać bitnią młota w swą opancerzoną klatkę piersiową

Następnie ryknął do towarzyszy całą mocą spoglądając pewnie po ich licach unosząc młot nad głowę
– LUDZIE KRAUSNICK!!! DZIS SIĘ NIE COFNIECIE!!! NIE PODDACIE!!! DZIŚ JEST WASZ DZIEŃ ZEMSTY!!! ARRRGHHHHH!!! – W krasnoludzkim licu nikt nie ujrzał ni cienia wątpliwości tudzież zawahania, wręcz płonął z nienawiści
 
__________________
# Kyan Thravarsson - #Saga Kapłanów Żelaza by Vix -> #W objęciach mrozu by Kenshi -> #Nie wszystko złoto, co się świeci by Warlock
# Thravar Griddsson R.I.P. - #Żądza Zemsty by Warlock

Ostatnio edytowane przez PanDwarf : 26-02-2016 o 02:21.
PanDwarf jest offline