Stara panna okazała się być elegancką, zadbaną czterdziestolatką. W jej gabinecie panowała wręcz sterylna czystość, a madame Nicole w dwuczęściowym błękitnym kostiumie, była kwintesencją nienaganności. – Państwo Santoni? Nie monsieur, nie wynajmowali żadnego apartamentu. W Romeo nie mieli takowego. Udostępnili jedynie pokój dla gości, by panna młoda mogła się przebrać i chwilę odpocząć.
Powiedziała z dystyngowaną uprzejmością. – Po weselu nowożeńcy wrócili do mieszkania Pana Marca Santoniego, by zabrać bagaże. Oczekiwałam ich na lotnisku Orly o wpół do szóstej. Pożegnałam ich i odlecieli samolotem do Florencji. To wszystko.
Madame Nicole dawała do zrozumienia, że uważa rozmowę za zakończoną.
Ale Tony nie… Uśmiechnął się czarująco do kobiety i spytał.- Pozwoli się pani zaprosić na kawę? Szkoda przeprowadzać tak ciekawą rozmowę w godzinach przeznaczonych niewątpliwe na ważne obowiązki związane z pracą. – Och. Proszę mi wybaczyć, ale dziś nie dysponuję wolnym czasem. Muszę się przygotować do wyjazdu do Normandii. – uśmiechnęła się przepraszająco. - Ach szkoda… Można wiedzieć po co się pani do Normandii wybiera, czy to tajemnica handlowa.- spytał Tony nie tracąc rezonu. – Mam przygotować uroczystości ślubne w Caen – padła krótka odpowiedź. - Gratuluję… Mogę jeszcze się dowiedzieć, kto wynajmował samochód dla nowożeńców?- zapytał Lebret planując szybko się udać do komisariatu i namówić wuja do wydania nakazu przeszukania pojazdu, jak i owego pokoju na gości. Wedle teorii reportera jedno z nich było miejscem zbrodni.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |