Strażnica wydawała się sensownym pierwszym krokiem w poszukiwaniach tajemniczego kupca. Nie mieli żadnych problemów z dostaniem się niepostrzeżenie do miasta, bowiem trwał właśnie dzień targowy, co zapewne tłumaczyło dlaczego poprzedniego dnia widzieli tylu zmierzających w stronę miasta rolników i rzemieślników.
Wszędzie było pełno kolorowego rozwrzeszczanego tłumu. Rozstawiano się, targowano i bluzgano na potęgę. Gdzieniegdzie rozbrzmiewał też wesoły śpiew i donośne rzępolenie mniej lub bardziej utalentowanych grajków, koło jednego z nich można było obejrzeć nawet urodziwe strzygańskie dziewczęta wirujące efektownie w szybkim rytmicznym tańcu. W innym rogu zastawionego placu jakiś dziad poganiał improwizowanym biczykiem wytresowaną zwierzęcą parkę - psa i szczura, które w dość zabawny sposób udawały jeźdźca i wierzchowca. Pełno było też sprzedawców słodyczy i drobnych przekąsek.
Tak jak można się było spodziewać. Przy takim tłumie w mieście strażnica była niemal pusta. Większość milicjantów stacjonujących w Weiler pilnowała tłumów, a strażnicy dróg bywali tam jedynie rzadko i przejazdem, by odebrać nowe rozkazy. W całym budynku były zaledwie dwie osoby. Młody i niezbyt rozgarnięty zastępca kapitana Holzkopfa, Rudi, oraz miejscowy felczer, którego imienia nie znali, ale kojarzyli go z widzenia, bo czasem wpadał łatać poobijanych milicjantów. Różnie mu to wychodziło i z pewnością nie był mistrzem w swoich fachu. Oboje stali na zapleczu strażnicy przyglądając się z lekkim roztargnieniem leżącym na stole zwłokom.
Denat miał koło trzydziestki i miał na sobie całkiem bogate odzienie, lekko bufiaste lecz dość praktyczne, charakterystyczne dla średniozamożnych mieszczan. Jego ciało było mocno posiniaczone, a palce u jednej ręki wydawały się powyginane pod dziwnym kątem. Wydawało się też, że coś uszkodziło mu jedno oko, cały oczodół pokryty był zakrzepłą krwią. - To Gustaw Berner, miejscowy kupiec - wycedził z niesmakiem młodzieniec, dostrzegając ich przybycie. - Znaleźli go zaledwie parę godzin temu. - zakrył usta dłonią. Wyraźnie nie trawił widoku zmaltretowanych zwłok. - Chyba wyjątkowo kogoś zdenerwował - dodał felczer. Najwyraźniej nie miał zamiaru ruszać zwłok. Nawet ich nie rozebrali. |