Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2016, 14:41   #58
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Obaj panowie wstali niemal równocześnie, gdy Rubin wkroczyła do gabinetu, z wyrazem zadowolenia na twarzy.
- Panowie - przywitała się, obdarzając lorda wyjątkowo przyjaznym uśmiechem. - Garecie - zwróciła się do swego jeźdźca, a jej mina jasno sugerowała, że cokolwiek zaraz powiedzieć miała, mogło się mężczyźnie nie spodobać. - Znalazłam ci żonę.
- Ładna, mądra, z posagiem? - spytał Garet, gdy już się otrząsnął z szoku i spłukał zaskoczenie łykiem wina.
Darton nic nie powiedział, ale podobnie jak Garet sięgnął po kielich z winem. Dopiero po chwili napełnił kolejny kielich i podał go Rubin.
- Przynajmniej wedle słów naszego drogiego maga - odpowiedziała, biorąc kielich i upijając łyk wina. Była w wyśmienitym humorze. Po drodze z lochów do gabinetu, który wskazał jej służący, obmyśliła wszystko. - Poślubisz Herri, najmłodszą córkę Zhanesa. Pozostałą rodziną zajmę się sama. Czyż to nie doskonały pomysł? Lordzie Dartonie co o tym myślisz? - zawróciła się do gospodarza, podchodząc przy tym do okna by przez nie wyjrzeć i nacieszyć oczy widokiem gór w oddali. Wkrótce wszystko ułoży się tak jak ona tego chce. Kto wie, może nawet faktycznie wyruszy na te poszukiwania. Gdy już Garet bezpiecznie zasiądzie na tronie.
Darton spojrzał na Gareta, wypił pospiesznie dwa łyki wina, po chwili ponownie się napił.
- To jest świetny pomysł - powiedział. Wypił kolejny łyk. - Na twoim miejscu, Garecie, nie wahałbym się ani chwili. Będziesz wspaniałym władcą, a Aden zyska porządnego sąsiada.
- Mężczyźni żenili się z gorszych powodów - dodał Darton, gdy Garet nie odpowiedział. - Wszak dasz sobie radę z jedną niewiastą, Garecie.
Garet nie odpowiedział, bowiem zastanawiał się nad wszystkimi konsekwencjami takiego małżeństwa.
Z jednej strony - ładna i mądra żona to podwójny skarb, z drugiej - trudno było się spodziewać, że przyszła małżonka będzie zachwycona z tego, że jej rodzina zostanie wyeliminowana w dość gwałtowny sposób.
- Oczywiście, że da sobie radę - zapewniła Rubin, opierając się o parapet i z wesołą mina przyglądając mężczyznom. - Wedle słów Yagmura, Herri jest ładna i do tego mądra, idealna kandydatka na żonę nowego władcy. Pozostaje oczywiście królowa i pozostałe latorośle, jednak nie wydaje mi się byś chciał za żonę głupiutką pannę czy zahukaną i raczej już nieco zużytą wdowę. Darren potrzebuje nowego startu, a ty mu go zapewnisz.
Mówiła z przekonaniem, które czuła i była gotowa zawalczyć o to, by stało się dokładnie tak, jak tego chciała.
- Jak myślisz lordzie - zwróciła się do gospodarza. - Powinniśmy wyruszyć od razu czy wypada najpierw posłać wieść do Markusa? Polityka nie jest moją mocną stroną - dodała, uśmiechając się słodko i niewinnie.
- Uważam, że na razie nie powinniśmy zawracać głowy królowi - odparł Darton. - Markus przede wszystkim jest zainteresowany pozbyciem się Darrenu z naszego kraju. To zajmie parę dni. A gdy na dodatek się okaże, że nowy władca Darrenu jest przyjaźnie nastawiony do Aden, to będzie kolejny powód do zadowolenia. Poza tym król nie będzie w stanie pomóc w realizacji naszych planów.
Zapewne Darton doszedł do wniosku, skądinąd nawet słusznego, że dobre osobiste stosunki z nowym królem Darrenu mogą zaowocować niezłymi profitami.
- Może napędzimy trochę strachu Darreńczykom - wtrącił się Garet, który wreszcie doszedł do głosu - a potem ruszymy do Mold? Zanim tamtejsi lordowie zorientują się, że tron jest wolny, tron będzie już zajęty.
- A jak, jako przyszły król Darrenu, zapatrujesz się na dalsze losy wojsk, które weszły do Aden? - spytał Darton. - Z jednej strony, im mniej ich wróci, tym lepiej dla ciebie, mniej się będą buntować przeciwko królowi Garetowi. Ale kraj będzie słabszy i Harpahr i Laizar mogą chcieć na tym skorzystać.
Darton miał rację i Garet aż za dobrze o tym wiedział. Darren powinien zapłacić za najazd - i krwią najeźdźców, i złotem. Ale Darreńczycy mieli stać się jego ludźmi, więc im mniej krwi przeleją, tym lepiej. Co innego złoto... Biedniejsi lordowie będą mniej skorzy do buntowania się.
- Najlepiej jak najwięcej wziąć żywcem. Okup i takie tam - powiedział w końcu Garet. - No i będzie miał kto pracować na polach. I, w razie czego, bronić granic. Za to przejdą im głupie myśli o atakowaniu sąsiadów.
Rubin przysłuchiwała się wymianie zdań, jednak nie wtrącała. Ona już dość zrobiła, a jeszcze wiele miała zamiar uczynić. Żadna z tych rzeczy jednak nie tyczyła się spraw związanych z wojskiem, okupami… Chociaż z tymi ostatnimi ewentualnie mogła wspomóc Gareta. Nie mógł on wszak całkiem ogołocić skarbca i szlachty Darren z ich złota bo to jak nic wywołałoby bunt.
- Gdy zaś sąsiedzi nabiorą głupich pomysłów z przyjemnością odwiedzę ich ziemie - stwierdziła, uśmiechając się miło. - Nikt nie zagrozi panowaniu Gareta.
Garet odpowiedział uśmiechem, równocześnie jednak zastanawiając się, jak wygląda jego przyszła małżonka, i jaki będzie jej stosunek do małżeństwa. I do osoby małżonka.
Ale, jak powiedział Darton, da sobie radę z jedną kobietą, nawet jeśli to córka Zhanesa.
- W takim takim razie dajmy im szansę poddania się - powiedział Garet. - Im szybciej to zrobimy, tym lepiej.
- Zatem zaatakujemy stolicę - stwierdziła Rubin, natychmiastowo podejmując decyzję o tym, że tak zrobią. - W końcu to serce królestwa, czyż nie? Im szybciej załatwimy sprawę małżeństwa i sukcesji tym lepiej. Zostając prawowitym królem zyskasz niepodważalną władzę, a co za tym idzie poddanie się wojsk będzie zależne od ciebie. Oczywiście będą sprzeciwy ale wątpię by szło za nimi coś, z czym nie damy sobie rady. Czy nie jest to najrozsądniejsze wyjście, lordzie Dartonie? - Zwróciła się do gospodarza wyraźnie oczekując, że ten jej przytaknie.
- Oczywiście - potwierdził Darton. - Objęcie tronu wytrąci ewentualnym oponentom wiele argumentów, nie da im czasu na zwarcie szyków. Jako król - Darton ominął kwestię prawowitości - będziesz mógł zrobić o wiele więcej, niż jako jeździec smoka. Kto się przeciwstawi, będzie buntownikiem.
Wizja była nader optymistyczna. Zbyt optymistyczna, przynajmniej z punktu widzenia Gareta. Ale dla Rubin nie istniało coś takiego jak przeszkoda, zaś Darton natychmiast popierał każdy pomysł smoczycy.
- W takim razie wezmę kilka drobiazgów i lećmy na koronację - powiedział przyszły król Darrenu. - Wybacz, Dartonie, ale nie mogę cię zaprosić na tę uroczystość. Za to będziesz miłym gościem, jak się już ta sytuacja unormuje.
- Oczywiście, Garecie. Królu Garecie - Darton poprawkę podkreślił skinieniem głowy.
Garet uśmiechnął się.
- Czy możesz jeszcze polecić, żeby nam jakoś... zapakowano... doczesne szczątki Zhanesa? - poprosił. - Będzie nam łatwiej przekonać niedowiarków, że król nie żyje.
- Oczywiście. Każę przygotować do transportu.
- Dziękuję, lordzie Darton - wtrąciła się Rubin. - Obiecuję, że jak tylko załatwimy wszystkie sprawy, to znowu cię odwiedzę. Polubiłam to miejsce, a ty jesteś uroczym gospodarzem.
Była to oczywista groźba dla zamkowej spiżarni, ale Darton nie wyglądał na zmartwionego.
- Zawsze będziesz miłym gościem, Rubin - zapewnił. - Ty oczywiście też, Garecie, jeśli tylko obowiązki ci pozwolą.
W to ostatnie, w dużo wolnego czasu, Garet niezbyt wierzył, ale podziękował serdecznie i ponowił zaproszenie.
- Osobiście wyślę pismo - zapewnił.
 
Kerm jest offline