Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2016, 20:07   #26
Gruandotrop
 
Gruandotrop's Avatar
 
Reputacja: 1 Gruandotrop jest na bardzo dobrej drodzeGruandotrop jest na bardzo dobrej drodzeGruandotrop jest na bardzo dobrej drodzeGruandotrop jest na bardzo dobrej drodzeGruandotrop jest na bardzo dobrej drodzeGruandotrop jest na bardzo dobrej drodzeGruandotrop jest na bardzo dobrej drodzeGruandotrop jest na bardzo dobrej drodzeGruandotrop jest na bardzo dobrej drodzeGruandotrop jest na bardzo dobrej drodzeGruandotrop jest na bardzo dobrej drodze
Alfred leżał na cuchnącym posłaniu w jakiejś komorze w kanałach. Zaczął trochę goraczkować, ale za sprawą maści, którymi smarowano jego rany czuł, że powoli wraca do zdrowia. Do jedzenia dostawał coś co zidentyfikował jako pieczone szczury. Były calkiem dobre, poza tym będąc wśród zwierzoludzi jadał gorsze rzeczy.
Pod trudnym do oszacowania czasie ktoś do niego podszedł. Miał spokojny, ciepły głos.
-Słyszałem, jak mówiłeś o Zmieniającym. Nie podchodziłem bo nie mam szacunku do kogoś tak głupiego jak ty. Jednak mimo swoich ran przeżyłeś. Uznałem to za znak Pana. Opowiedz mi coś o sobie. Zastanowię się czy jesteś godny mojej uwagi.
Rozmówca strzelił palcami i na jego dłoni zapalił się płomień oświetlając jego twarz. Była to głowa jaszczurki i Alfredowi przypomniały się opowieści o reptilionach.
- Alfred Opfer, Zmiennokształtny. Moja matka została spalona za czary, za sprawą mojego ojca. Dorastałem wśród Zwierzoludzi, a to dzięki faktowi, że moja zmienność umożliwiła mi obranie kształtu Zwierzołaka. Dalsza część mojego życia, powinna zostać tajemnicą. Przez pare lat, mieszkałem również w Wiosce Mutantów, skąd pochodzą niektórzy z was. Znam się trochę na Magii i Demonach, potrafie rówież rozmawiać ze zwierzoludźmi.

Gadokształtny spoglądał gdzieś w bok gładząc swoją brodę. Gdy Alfred skończył westchnął i znów na niego popatrzył.

-Może należało zostać wśród zwierzoludzi, co? Zdajesz sobie sprawę co dzieje się na powierzchni po twoim występie? Nasi bracia już dwukrotnie starli się w tunelach z oddziałami strazników tuneli. Niewykluczone, że będziemy musieli sie przenieść. podobno pytałeś o Pana Zmian. Co ktoś tak lekkomyślny ma z nim wspólnego? Dlaczego szukałes kontaktu z innymi wyznawcami?

- Lekkomyślny…. Jeśli znalazł bym mutantów, to nie szukając i rozmawiając. Raczej robiąc zamieszanie, by samemu do mnie przyszli. Ryzykowne zadanie, bo mogłem zginąć. Jednak dzięki, temu was znalazłem. A skoro szukają nas na dole, to ucieknijmy w na górę. Zaatakujemy kislevczyków zostawiając list, że nie chcemy w imperium kislevskich pchieł, atakując ludzi w imperium zostawimy list, że Niedźwiedź pożre Sigmara. Wtedy, odwrócimy uwagę od nas… Skupimy spojrzenie na nich samych.

Gadogłowy westchnął.
-Masz pojęcie ilu mutantów jest w Talabheim? Gdyby każdy chciał zwrócić na siebie uwage tak jak ty trwałaby na ulicach regularna wojna. Wojna którąbyśmy przegrali. Może cię zaskoczę ale ktoś odpowiednio przebiegły mógł znaleźć do nas drogę w dużo bardziej dyskretny sposób. Co do listu to jesteś wielkim optymistą jeżeli sądzisz, że kislevscy dokerzy potrafią czytać i to w dodatku w reikspilu. Właściwie powinienem cię zabić bo według mnie stanowisz zagrożenie, ale jesteś młody. Może Pan ma plany nawet wobec kogoś takiego jak ty. Co byś powiedział na opuszczenie miasta i dołączenie do twoich zwierzoludzi?

Alfred, wyraźnie posmutniał. Wszystko było taką stagnacją, godną raczej Nurgle. Intrygi, zmiany i chociaż delikatna chęć, przeprowadzenia działań na rzecz Tzeentcha. Dołączenie do zwierzoludzi… Mogłem równie dobrze zginąć, jak również zyskać sporą potęgę i moc. Zwierzoludzie na każdą, zmianę reagują z fascynacją. Magów obdarzają szacunkiem z tym, że łatwo ich zdenerować.
- Słabość, to czuje od was. Wyprowadzcie mnie z tego miasta, gdyż widzę, że i tak nie ma z was pożytku. Oni będą was prześladować i tak, to czy ja was opuszcze czy nie to nie ma różnicy. Można po prostu uciec, a można odwrócić uwagę i zyskać wtedy jeszcze więcej czasu…
- Jeszcze wiele musisz się nauczyć. Póki co zdrowiej. przyjdę po ciebie jutro.
Co powiedziawszy zgasił płomień płonący mu na dłoni i Alfred usłyszał jak odchodzi.
 
__________________
Dzieciak wchodzi w dorosłe życie spotykają go różne ciekawe przeszkody i się rozpada... a przy poważniejszych : wiesza się, bo jego psychika tego nie jest w stanie wytrzymać. Pokolenie ludzi klonów.
Gruandotrop jest offline