Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2016, 22:43   #69
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
Niedowierzanie


W kilka godzin wszystko się zawaliło niczym obrócona w gruz katedra. Katarina stała niczym sparaliżowana i patrzyła szeroko otwartymi oczami nie wierząc w to, co widzi. Czuła rosnącą w sercu rozpacz. Miała nadzieję, że obudzi się zaraz z koszmaru, w którym się znalazła, lecz nic takiego jednak nie nastąpiło. Oczy jej zaszły łzami. a z ust szeptem wydobyło się imię osoby opiekującej się nią od wielu lat.
Natalya.
To była ona.
Była tego pewna.
Ten kolor włosów rozpoznałaby wszędzie.
Nie mogła uwierzyć w to, że nie żyje.
Nie wierzyła w to, że została tak bestialsko potraktowana.
Nie chciała uwierzyć że... Jej już nie będzie. Że to koniec. Że wszystkie jej starania zostały zniweczone.
Nie myślała o innych wioskowych. Nie myślała o najemnikach. Nie myślała o wisielcach. Nie myślała o dalszej wyprawie. Chwiejnym powolnym krokiem ruszyła przed siebie mając jedynie w myślach swą nauczycielkę.
Każde wspomnienie z nią związane, które teraz szarżowały po to, by o sobie przypomnieć, dodatkowo ją raniły. Natalya była dla niej wzorem. Chciała być taka, jak ona.
A teraz ten wzór nie żyje.


Słabość


Z każdym krokiem czuła, jak uchodzą z niej siły i wola jakiejkolwiek walki. Tak jakby coś z niej wysysało całą chęć życia. Co teraz ze mogła zrobić? Powrót do Kislev nie wchodził w grę, tak samo podróż do Middenheimu. Pozostało tylko iść naprzód - tyle że ona już nie miała nadziei na szczęśliwe zakończenie tej wyprawy.
Czuła się słaba. Bezsilna. Nie mogła zrobić nic, by pomóc Natalyi. Obwiniała się o to, że nie było jej w wiosce w trakcie ataku i że zignorowała wszelkie znaki dawane jej przez las. Myślała, że gdyby wróciła wcześniej do osady, to wszystko by było jak dawniej. Lub być może ochroniłaby choćby własnym życiem Natalyę, by ta mogła ochronić siebie i pozostałych. Kolejny krok sprawił, że prawie się przewróciła, a oczy zaczęły ją nieznośnie piec.
"Jesteś słaba" - mówił jej pewien głos pełen pogardy - "Wracaj do domu. Nie jesteś potrzebna."
Nie mogła tego znieść.


Ból


Jej świadomość tonęła pod naporem fatalistycznych myśli. Przed oczyma miała jedynie rude proste włosy oraz zielone, pół otwarte oczy swej mistrzyni. Czuła taki ból, jakby ktoś wbijał w jej ciało szpilki jedną po drugiej. Nie mogła się z tym wszystkim pogodzić. Rozpacz trzymała ją w niesamowicie twardym uścisku.

Poczuła nagle coś innego, co na chwilę jej przywróciły do porządku. Drzewo emanowało silną mroczną energią, zaś jego konary otulały okolicę niczym skrzydła samej śmierci. Ciemność wychodząca od drzewa nagle urosła w siłę pochłaniając ciało jej mistrzyni, a następnie resztę wisielców. Katarina już chciała biec po swoją mentorkę, kiedy to jej drogę zagrodził portal o hebanowej barwie, a z niego zaczęły wychodzić demony. Były straszne i poskręcane ze sobą. Przybywało ich coraz więcej i wpatrywały się w nią łapczywie chcąc ją pochłonąć. Rozpacz zastąpił strach. Chciała się obrócić na pięcie i uciekać, lecz jej ciało nie słuchało jej rozkazów. Jedna z bestii chwyciła ją za przedramię.
Bólu, który po tym nastąpił, nie dało się znieść, tak jakby niezliczona ilość sztyletów wbiła się w tym samym momencie w każdy mięsień w jej ciele, lecz był on najwyraźniejszy w głowie. Chciała sie szarpać, krzyczeć, lecz nie dała rady. Traciła powoli świadomość otoczenia.
Będąc na skraju wytrzymałości i blisko utraty przytomności mętnym wzrokiem spostrzegła pewnego mężczyznę, którego rozpoznała jako najemnika - tego bezużytecznego, ośmieszanego przez wszystkich. Widziała demony otaczające go, lecz nic sobie z nich nie robił. Stał dumny i wyprostowany będąc jednocześnie odpornym na wszystkie ataki przeprowadzane przez potwory. Nagle wystawił dłoń przed siebie, a z niego wystrzelił snop bladego światła niszczącego otaczające go kreatury. Reszta przestraszyła się i uciekła.


Wątpliwość


Wszystko nagle wróciło do normy. Leżała na ziemi. Zrozumiała, że to wszystko było jedynie wytworem jej wyobraźni, jednak to wszystko było tak realistyczne, że aż sprawdziła, czy na pewno wszystko z nią w porządku, zaczynając od tego, czy wszystkie kończyny miała na swoim miejscu. Wszyscy dookoła patrzyli na nią, jak na oszalałą. Nie chciała wiedzieć, co wyprawiała. Wstała z ziemi i ciężkim krokiem powędrowała do zwłok Natalyi, lecz wtedy to usłyszała wieść o zbliżających się przeciwnikach.
Kim był Severus? Nie miało to dla niej teraz znaczenia. Nikt poza Natalyą nie miał dla niej teraz znaczenia.


Furia


W Katarinie zawrzała krew. Kolejne potwory nawinęły się w najmniej odpowiednim dla nich momencie. Poczuła do nich i do ich podobnych nienawiść - tak wielką, że wszyscy walczący z Chaosem razem wzięci takiej nie czuli. Żądała krwi za krzywdę wyrządzoną jej i Natalyi. Krwi wszystkich tych, którzy się przyczynili do tego wołającego o pomstę do bogów czynu. Dopiero teraz zrozumiała, co Schulz czuł, kiedy jego rodzina została zabrana wgłąb lasu. Jego działania przeciw najemnikom potraktowała jako całkowicie bez sensu, lecz teraz wiedziała, że on po prostu by zabił kogokolwiek na swej drodze. Teraz ona chciała to zrobić, a jej wrogiem były minotaury.
W sercu obudziła się jej pierwotna żądza zemsty, taka gorzka, a jednocześnie tak słodka. Nie miała po co już ukrywać swych zdolności. Jeśli w trakcie nawiedzenia przez demony wyobraźni robiła jakieś dziwne do zrozumienia rzeczy, to prawdpodobnie Lambert i tak będzie chciał ją zabić.

Chciała, by Natalya była z niej dumna.
Chciała przynajmniej raz być łowcą, a nie zwierzyną.
W jej sercu przebudził się wilk.

Rzuciła futro Lexy na ziemię i zdjęła z szyi splamiony krwią biały szal. Otarła załzawiony policzek, po czym przybrała lodowaty wyraz twarzy. Sięgnęła po magię znajdującą się dookoła zaczynając ją splatać.
- Teraz zobaczycie, czym jest gniew kislevskich wiedźm - rzekła pod nosem w swym rodzimym języku pełnym niepohamowanej złości tonem, tym samym wykładając wszystkie karty na stół.

Przypominajac sobie magiczne formuły magii lodu, których ją uczyła Natalya, wybrała swój cel i wypowiedziała pierwsze słowa zaklęcia.

~ Grom, wybacz mi ~ w myślach powiedziała bardziej do siebie, niż do niego. Miała nadzieję, że jeśli polegnie w walce. to Lexa się nim zajmie.
 

Ostatnio edytowane przez Flamedancer : 27-02-2016 o 22:50.
Flamedancer jest offline