Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2016, 04:09   #24
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


Kamienica naprzeciw mieszkania Lulu, Praga Północ, ul. Jagiellońska, późny wieczór
Siedziała na dachu obserwując okolicę, w pewnym momencie przyszło jej na myśl, że wygladała pewnie jak Selena z Underworld na starcie filmu. Prychnęła zmieniając pozycję. Nie lubiła takich tanich scen
Wyjęła komórkę i wybrała jeden z numerów.
- Zapomnij o czymkolwiek, koniec współpracy. - Karolak nie czekał aż dzwoniąca odezwie się do słuchawki.
- Zamknij ryj padalcu i słuchaj... - mruknęła Klara.
- Koniec, w sensie KONIE...
- Prosiłam: zamknij ten swój ryj i słuchaj, nie wiem jak to brzmi w kodzie zero-jedynkowym.
- Klara, mam w dup...
- ...słuchaj mnie skurwysynu uważnie - wycedziła do słuchawki. - Ja nie będę ci grozić, choć byłoby dla Ciebie lepiej gdybyś całą resztę życia spędził na innej półkuli. Inaczej zostawię z ciebie strzępy. Marchewka.
Karolak milczał. Nie rozłączył się.
- Ci "Twoi", nowi w mieście, maja w dupie to co kreował Wieszczycki. Inna liga inne preferencje, rozumiesz?
- Tak.
- Bałałajka o tym nie wie, kręci sobie sznur na szyję. Rozumiesz?
- Tak, chyba tak.
- Rozumiesz kurwa, czy nie?
- Tak, rozumiem.
- Pomóż mi zrobić tu armageddon, Sebastian, Bałałajka,... ten co zdradził Wieszczyckiego? Wszyscy zatańczą danse macabre.
- Wiesz gdzie byłaś na liście? - Paweł spytał po dłuższej chwili.
- Nie. - Odpowiedziała. - Ale jak rozgryzłam tego piernika to nisko.
- Krążyłaś... między top a bottom.

Teraz ona milczała.
Karolak nie rozłączał się jednak.
- Sebastian ma myśleć, że Dane ma Rak. Rak ma myśleć, że dane mają koty, Bałałajka ma mieć problemy ze swoimi, zrób co możesz.
- Wiesz, że kiedyś zatańczę na twoich popiołach Klara?
- Byle by nie tango - mruknęła.
- Ta różowa... to...
- Nie myśl już o niej.
- Pozdrów małą, urzekła.
Klara rozłączyła się.




Gdzieś w Puszczy Kampinoskiej, późny wieczór 12.11
- Kajan zginął, do tego jeden mój krewniak, dwóch Witka, sporo rannych. - Stary siwiuteńki mężczyzna ze smutkiem kręcił głową.
- I tak wykpiliśmy się tanim kosztem, gdyby pieprznęli znienacka tak jak planowali... - Wojtek potoczył wzrokiem po chacie. - Była by rzeź.
- Podobno masz gościa.
- Kocham ten leśny, głuchy telefon.
- Wieści niosą się szybko, a wy nie jesteście cicho. - Starzec zachichotał. - Czyli nie dopadła ich Bałałajka. Hakerkę wyciągnęła z lasu Klara, Raja chciała ich powstrzymać, oberwała ołowiem gdy próbowała. Teraz okazuje się, że i ta druga wyszła bez szwanku? Ale czy mają to czego szuka Sebastian?
Wojtek milczał.
- Zadałem pytanie.
- Indi nic nie ma, ta druga wzięła dane.
- Mhm... - Staruszek zamyślił się. - Zdajesz sobie sprawę, że jak tamci je dostaną to się wezmą za pijawki, a wtedy zostaniemy sami. Na deser.
- Za to jak dostanie je Sebastian umocni się, staniemy się mu zbędni.
- Mądry chłopiec.
- Czyli chodzi o to by je zniszczyć?
- Nie kretynie - meldunek a propos 'mądrego chłopca' stał najwidoczniej się nieaktualny. - Chodzi o to, byśmy te dane mieli my. Sebastianowi dozować się będzie informacje aby pozamiatał Bałałajke i wiesz kogo. A wtedy wykorzystamy info o pijawkach by je wyciąć na własnych zasadach.
- Ernest mój.
- A Twój, twój...

- Mam prośbę, potrzebuję... sprawdzenia dziecka.
- Kolejne?! - Starzec aż się obruszył. - Mógłbyś z łaski swojej przestać siać nasieniem jak z karabinu? Kiedyś z tego będą problemy.
- Pomożesz czy nie?
- Dostarcz mi krew, włosy, skórę. Cokolwiek.




Pałac Kultury i Nauki, Śródmieście, pl. Defilad, późny wieczór, 12.11
- Musimy założyć, że przejęli... - Magda była wystraszona, gdzieś prysł jej uśmiech i dobry humor.
- Nic nie musimy zakładać. - Twarz Ernesta wciąż zachowywała brak emocji. - Te wrzaski z hali...? Równie dobrze wnuczki Wieszczyckiego mogły je załatwić.
Sebastian milczał.
- Ale zakładać to trzeba! - Lidia awatar "Kobiety Sukcesu" nie poruszyła się nawet o milimetr. - Wszelkie kontakty, schronienia, wszystko spalone. Brawo mój książę. A mówiłam, że mogą nas nacelować gdy będziemy jechać tam całą armią i...
- Zamknij się, MYŚLĘ - przerwał jej spokojnie Sebastian mający dziś na głowie niebieski melonik.

Przez dłuższą chwilę panowała cisza.
- Opcje są trzy. NASZE urocze panie wydostały co miały wydostać i zostały PRZECHWYCONE. Wydostały i uciekły. ALBO nie wydostały i załatwiły JE te czające się w mrokach...
- Czyli szambo jak jeden do trzech, tak, teraz to brzmi tak budująco - mruknął Ivo, "Smagłolicy motocyklista".
- A co do tego SKĄD zasadzka opcje są dwie - Sebastian kontynuował. - ALBO nas namierzyli gdy wyjeżdżaliśmy, albo KTOŚ kto wiedział, że tam będziemy doniósł gdzie TRZEBA.
- Koty, to z pewnością ten skur... - Ernest zacisnął lekko szczękę.
- Ernest, czy tyś do końca zgłupiał? - Ivo popatrzył pobłażliwie na "zimnolicego". - Oni akurat najmniej zysk...
- To kto? Kto jeszcze wiedział oprócz nas i sierściuchów o akcji w Kampinosie?

Wszystkie spojrzenia powoli obróciły się na Magdę.
- O to suka... - Blondynka aż zatchnęła się gdy zrozumiała o co im chodzi.
- Czyżby wyczuła, że nie chcesz jej darować? - Lidia zmrużyła oczy przenosząc spojrzenie na Sebastiana.

Mężczyzna w meloniku wstał i podszedł do okna, patrzył przez dłuższą chwilę na panoramę jaką tak bardzo dobrze znał i jakiej zawsze było mu mało.
- Jeżeli osaczono nas bo zauważono PRZYPADKIEM i przejęli te dane, to mamy problem - powiedział. - TRZEBA brać to pod uwagę. Przygotujcie się wszyscy na ARMAGEDDON... - urwał. - Ale ja nie wierzę w PRZYPADKI. Ernest sprawdzi czy Panna GEMMER nie prysnęła z podziemi i ustali czy to ten sierściuch nie SYPNĄŁ przez tę waszą prywatną wojenkę. Na przekór swym STARSZYM i sojuszowi. Magda sprawdzi HAKERKĘ i poszuka swej "siostrzyczki", jakby to ona WYWINĘŁA nam ten numer.

Odwrócił się do Lidii i Iva.
- Wy zaś macie pogłębić rozłam u PCHLARZY. Bałałajka ma mieć sporo do roboty ABY nie mogła udzielić wsparcia, gdyby jednak było SZAMBO.




Mieszkanie Lulu, Praga Północ, ul. Jagiellońska, ranek 13.11
Lulu obudziła się sama w łóżku. Daniela nie było.
Myślała o tym co było zanim usnęli, sprawdziła czy nie ma go w kuchni, łazience... Nie, w salonie ojciec pochrapywał nie reagując na jej ciche przemykanie po mieszkaniu.
Dziewczyna sprawdziła wyniki wyszukiwania kate_search_new orientując się, że nic z tego. Numer Freda opierał się lokalizowaniu tego gdzie był aktywny. To mogło mieć powód w tym, że program nie był dopracowany. Albo w tym, że ten nr używany był w komórce nie łączącej się z netem. Albo pierdyliard innych powodów. Pusto. Na zewnątrz było jasno, oczy Klary gwałcone takim światłem (jak opowiadała) pewnie były właśnie przymknięte gdy drzemała w Józefowie. Oczy Daniela... gdziekolwiek był? Czemu nie obudził wychodząc?.
Poczuła się samotna, więc zrobiła to co zawsze w takich momentach.

Odpaliła laptopa
.



Leśniczówka Wojtka, Puszcza Kampinoska, południe, 13.11
Indi obudziła się przed południem. A raczej to Alex w końcu brutalnie obudziła ją nie mogąc dłużej ścierpieć nudy gdy mama spała i lekkie próby zbudzenia jej nie działały. Amerykanka próbowała przypomnieć sobie czy było już jasno czy jeszcze ciemno gdy na miękkich nogach prowadzona przez Wojtka wróciła do chaty. Czuła się jak wyżęta szmata jaka perfekcyjna pani domu właśnie wyczyściła cały pałac Buckingham. Ruszyć ręką czy nogą? Musiała, córka chciała się bawić. Indi jęknęła.
wojtka nie było, dziewczyna na chwilę uwolniła się od córki i włączyła tablet lecący już na oparach energii.

Cytat:
Od Lulu [mail]: No heeeej, jak tam, żyjecie? Wszystko w porządku? Daj znać, bym się nie martwiła.
Indi wychwyciła adres mailowy "Różowej" w mig rozumiejąc błąd jaki popełniła wczoraj.
ale nie czuła się winna... w takich okolicznościach pomylenie jednej literki w adresie mailowym?

Rozejrzała się odruchowo i zaczęła pisać po klawiaturze wyświetlanej na tablecie:
Cytat:
Do Lulu [mail]: Żyjemy, jest... ok? Lulu, jak możesz to zablokuj moje karty. Muszę jakoś wypłacić gotówkę. Potrzebuję... Nikt nie może mnie namierzyć, proszę.
Oderwała się od sprzętu i wzięła go oraz laptopa chowając go do torby. Schowała tam też inne rzeczy swoje i Alex jakie walały się po pomieszczeniu. Wrzuciła torbę pod łóżko i wesoło gaworząc z małą wyszła z chaty. Rozejrzała się uważnie i ruszyła z córką w las badając teren i posuwając się coraz głębiej w puszczę.


Leśniczówka Wojtka, Puszcza Kampinoska, południe, 13.11
Wojtek i Jacek obładowani jak osły dotarli do leśniczówki. Kanistry z benzyną i zakupy na które najbardziej stekał Jacek.
Chata była pusta, Wojtek rozejrzał się czujnie.
- Dobra, ja spierdalam, baw się sam. - sapnął Jacek odwracając się ku drzwiom. - A jeszcze raz taki numer z zakupami, to będziesz po benzynę popierdalał do Sierakowa.
- Czekaj! - Wojtek odwrócił się do niego. Wyciągnął spod koszuli kosmyk włosów zawieszony na szyi, po zastanowieniu wyrwał kilka mocnym pociągnięciem. - Daj to Władkowi, jak zgubisz, to ci nogi z dupy...
- Terefere.
- Jacek kurwa, proszę. Nie zgub, daj mu, tak?


 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 28-02-2016 o 14:18.
Leoncoeur jest offline