Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2016, 14:03   #72
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Szarak podróżując przez Las Cieni, nie oddalał się na długość ramienia od innych członków pochodu. Drżał na każdy szelest i dźwięk, który z jakimś piekielnym szeptem mu się kojarzył.
Choć życie go nie rozpieszczało i przez wiele lat musiał znosić ciężką pracę, będąc jednocześnie celem pogardliwych uwag i okazyjnych kopniaków, nigdy nie musiał się mierzyć z czymś takim. Groza tego przeklętego miejsca zdawała się go przytłaczać, a mnogość ponurej flory odbierała mu oddech. To nie było miejsce dla ludzi takich jak on. Czuł się, jakby był bydłem pędzonym na nieubłaganą rzeź.
Żałował, że nie ma w sobie więcej odwagi. Czy to mogło się kiedyś zmienić?
Na dobry początek poprosił o tarczę, którą bez szemrania mu wręczono.


Drzewo wisielców miało być apogeum grozy i bestialstwa. Na widok tego potwornego dzieła nogi Adara zadrżały i o mało co nie upadł na kolana, powalony przerażeniem. Wtedy jednak kilku jego kompanów padło w konwulsjach, a on z trudem powstrzymywał się przed paniczną ucieczką.
Nikt jednak się nie poddał i nawet powaleni wkrótce się pozbierali. Zapowiedź, która padła z ich ust nie wróżyła jednak niczego dobrego.
A potem nadeszły potwory.

Sługa Adar sprawnie zajął swoje miejsce w kordonie okalającym drzewo wisielców, i może gdyby nie to, że na jego gałęziach zwisały umarlaki, wdrapałby się na nie, szukając schronienia. Obecność pozostałych towarzyszy, ich zapał i żądza zemsty dodawały mu otuchy, toteż po kilku głębszych oddechach opanował drżenie rąk.
Szarak stał pomiędzy dwójką ludzi spoza wioski. Po swojej prawej ręce miał kobietę najemników, hardą wojowniczkę z dwoma toporami, która swoim wyglądem i zachowaniem nijak nie przypominała niewiasty z Krausnick. Po lewej natomiast stał emanujący potęgą Sigmara brat Lambert, przewodzący grupie najemników. Oboje wyglądali na nieustraszonych – ba, oni pragnęli tej walki. Niemal fizycznie wyczuwał ich dreszcz emocji. Adar nie rozumiał, jak można do takiego stopnia panować nad sobą. Sam między nimi wyglądał jak nędzarz; nikt godny uwagi, zwłaszcza w bitwie. W jednej chwili poczuł potrzebę, by im zaimponować.

- Pani - powiedział słabym głosem, które przerażenie niemal doszczętnie stłumiło. Zwracał się do kobiety Harpią zwanej. - Kiedy ten stwór do nas podejdzie, spróbuję go zająć. Dam ci czas, byś mogła go wykończyć. - Jakby na potwierdzenie swoich słów uniósł tarczę i potrząsnął mieczem.
Nie był do końca pewien, co właściwie robi. Czy był aż tak szalony, że chciał ściągnąć całą uwagę tej potężnej, przerażającej bestii na jego skromnej osobie? To nie było w jego stylu. Był Szarakiem, zawsze wmieszany w tłum, nie wyróżniający się i nie wychodzący przed szereg. A już na pewno nie był wojownikiem.
Słowa jednak padły. Nie wycofa się, chociaż instynkt podpowiadał mu coś innego.

Choć jeden raz chciał nie czuć strachu.
 
MTM jest offline