GOLARZ FILIP
CZĘŚĆ 4
Jadwiga Bass ponownie wdarła się do przybytku Golarza Filipa, a to zmieniło się nie do poznania. W środku panował większy porządek niż, gdy ona tam przebywała zaledwie parę minut wcześniej. Po kliencie, który dostał w głowę kijem bejsbolowym nie było żadnego śladu podobnie jak i po Filipie asystencie Golarza Filipa. Aktualnie w przybytku znajdowało się sześć miejsc, zniknął wieszak, a ściana tylna była jakby przesunięta do tyłu... obsługę stanowiły dwie kobiety, które zajmowały się dwie klientkami i jednym klientem (no ten przynajmniej pozostał, to był ten, którym zajmował się Golarz Filip przez tymi wypadkami...). Zniknęły wszelkie podejrzane sprzęty jakie wcześniej było widać, a pozostały jedynie czasopisma. Na jednym z nich można było dostrzec zresztą nie dokońca zaschnięte ślady krwi jakby ktoś się przeglądał. Drzwi na zaplecze były całkowicie zamknięte, a jedna z kobiet przywitała Jadwigę Bass i uprzedziła, że dziś już wszystkie miejsca zajęte.
-
Tak, wiem, że są trzy miejsca wolne, ale niestety nasz kolega dziś wziął wolne i część wizyt musiałyśmy odwołać... mogę jednak panią na jutro zapisać... - tłumaczyła się miłym tonem. Podłoga była jeszcze lekko mokra od pospiesznego sprzątania mopem śladów krwi jakie musiały powstać po pierwotnym ataku tamtych. Razem z Jadwigą do wnętrza dostał się również
Bimbromanta], choć on niezauważył jakichś nadzwyczajnych zmian... wydawało mu się jednak, że wcześniej były cztery, a nie sześć foteli, ale dawno nie rozmawiał z Golarzem Filipem... przynajmniej we wnętrzu jego zakładu. Preferował raczej samodzielność w zakresie golenia się, a bardziej: nie golenia się.
Nie trzeba być geniuszem, żeby zwrócić uwagę, że Golarza Filipa w ogóle już nie było w budynku. Wyczuwało się to po prostu w powietrzu, bo zazwyczaj towarzyszyła mu taka dziwna, jakby mechaniczna "melodia" gdzieś bardzo, bardzo daleko.
ROZPYTANIA I PROTOKOŁY
Antoni Rembowski w niektórych kręgach bardziej znany jako
Banzaj ocknął się. Był jednym z Żuli formalnie podległych Panowi Ryszardowi zwanemu Bimbromanta - stopień szacunku do tej osoby to już jednak jego prywatna sprawa, z którą lepiej nie dzielić się za bardzo z postronnymi co by w ryj nie dostać, ale tutaj, w głębi serca to można wszystko obnażać. Tylko bez pornografii. Niewielkie pomieszczenie, w którym przebywał pachniało papierosami, starą kawą, papierem i lekko moczem (no dobra, ten ostatni zapach to od niego). Opierając czoło o biurko otworzył oczy i zobaczył, że jego spodnie bywały w lepszym stanie, ale ważniejszymi sprawami były łańcuchy. Po pierwsze miał skrępowane nogi w kostkach, a po drugie dłonie z tyłu na plecach. Łańcuchy to może za dużo powiedziane, bo to były po prostu kajdanki. Stołek, na którym siedział nie miał oparcia jak to stołek. Z lekkim trudem uniósł głowę. Napierdalała go zdrowo, ale cóż poradzić. Takie życie. Czuł jakby dostał niedawno wpierdol, ale w sumie tak samo czuł się niemal każdego poranka, czy która to tam godzina była.
-
Ach, ocknął się pan. - powiedział mężczyzna siedzący po drugiej stronie biurka. Banzaj przetarłby oczy, gdyby nie kajdanki. Postać przed nim miała na sobie mundur Policjanta i był to mężczyzna i w sumie tyle widział.
-
Został pan zatrzymany niedawno, a w związku z informacjami jakie posiadamy o panu to na wszelki wypadek został pan skuty. Został pan już przebadany przez lekarza. Z uwagi, że wcześniej nie dało się z panem rozmawiać to teraz pana rozpytam i w zależności od tego rozpytania to się okaże, czy będziemy dalej pana trzymać, czy jakieś zarzuty pojawią się, czy co. Rozumie pan? - mówił jakby znużonym głosem, jak gdyby to były jakieś pouczenia, które już milion razy powtarzał, choć oczywiście pouczenia to zawierają w sobie jakieś wiadomości z kodeksów, ustaw i takich tam. Twarda rzeczywistość jednak wskazywała, że gdy pojawiają się pouczenia to już jest za późno i wtedy jest się tak głęboko w gównie, że lepiej starać się sięgnąć jakąś deskę co by nie utonąć. Banzaj odburknął coś niezbyt zrozumiale, ale dla policjanta to wystarczyło. To ja teraz zadam serię pytań i wystarczy tak i nie, chyba że ma pan ochotę rozwinąć wypowiedź to proszę bardzo. -
Ja wszystko zapiszę, ale to nie jest protokół, więc jak pan ma ochotę to teraz nie będzie PRAWNYCH konsekwencji kłamania, przyznania się i takich tam. - słowo "PRAWNYCH" było tak zaakcentowane, że łatwo można było się domyśleć, że skoro nie będzie takich konsekwencji to będą inne pozaprawne. Takie jak dawka witaminy W. W jak Wpierdol. Następnie zadał pytania, a ty możesz odpowiedzieć jak chcesz [
uwaga: prawdą jest, że znasz Bimbromantę, Obszczyfurtka, Złomokletę i Tyku, a przy pozostałych pytaniach zaznacz czy mówisz prawdę, czy nie]
1. Czy znasz:
a) Mariolę Tykuńską ps. Tyku?
b) Andrzeja Nowaka ps. Złomokleta?
c) Ryszarda Kociębę ps. Bimbromanta?
d) Mirosława bdb (brak danych bliższych), u którego mieszkała Mariola Tykuńska?
2. Czy wiesz, aby wyżej wymienione osoby uczestniczyły w działaniach niezgodnych z prawem, a jeżeli tak to w jakich?
3. Czy sam uczestniczyłeś w działaniach niezgodnych z prawem, a jeżeli tak to w jakich i z kim?
4. Co wiesz o handlu i produkcji narkotyków w dzielnicy?
5. Czy wiesz gdzie i u kogo:
a) można zakupić narkotyki?
b) produkuje się narkotyki?
6. Czy osoba o imieniu Mirosław (ta z pkt 1d) jest producentem lub handlarzem narkotyków?
7. Jaki związek z biznesem narkotykowym ma Ryszard Kocięba?
8. Czy byłeś przez kogoś namawiany do popełnienia przestępstwa, a jeśli tak to przez kogo?
9. Czy słyszałeś, aby ktokolwiek opłacał się Ryszardowi Kociębie w związku z popełnionymi przestępstwami?
10. Czy słyszałeś od kogo można zakupić aceton albo słomę makową? Jeśli tak to od kogo to słyszałeś i od kogo można zakupić?
11. Czy posiadasz umiejętności potrzebne do produkcji narkotyków, a w szczególności polskiej heroiny potocznie zwanej kompotem?
12. Czy kiedykolwiek byłeś przy produkcji polskiej heroiny?
13. Czy kiedykolwiek zażywałeś polską heroinę? A jeśli tak to z kim i z jakiego źródła ją posiadałeś?
14. Czy posiadasz jakiekolwiek przedmioty, których posiadanie jest zabronione przez prawo, a jeśli tak to gdzie?
Po zadaniu tych pytań w zależności od twych odpowiedzi zostaniesz pouczony o możliwości nadzwyczajnego złagodzenia kary jeżeli pójdziesz na współpracę. Jeżeli przyznałeś się do jakiegokolwiek przestępstwa zostaną ci prawdopodobnie przedstawione zarzuty i zostaniesz przesłuchany jako podejrzany. Jeżeli nie przyznałeś się do niczego to te same pytania ponownie zostaną ci zadane i zostanie spisany protokół przesłuchania świadka. Możesz na protokole odpowiadać inaczej, ale to będzie skutkować tym, że trafisz na noc do celi - możesz jednak trafić do celi i tak.
Ostatnie co pamiętasz to to, że piłeś alkohol i rzeczywiście była tam Tyku i Obszczyfurtek (który ma na imię Mirek, więc to pewnie o niego pytają, choć Tyku faktycznie u niego nie pomieszkiwała, bo to mieszkanie to taka melina załatwiona przez Pana Ryszarda zwanego Bimbromantą). Za bardzo nie pamiętasz co działo się później, a nawet gdzie nocowałeś. Policjant nie odpowie ci jeżeli zapytasz, czy ktokolwiek oprócz ciebie został zatrzymany. Jakie są twoje plany po wyjściu z celi? O ile nie przyznasz się do zabójstwa, innej zbrodni czy przestępstw wymagających decyzji prokuratora odnośnie t/a (tymczasowego aresztowania) - na przykład uczestnictwa w zorganizowanej grupie przestępczej, uwaga pytania numer 8 i 9 - to najpóźniej po 24h zostaniesz wypuszczony nawet jeżeli będziesz sobie robił jaja z rozpytania i przesłuchania. W zakresie pytania nr 14 to oczywiście chodzi głównie o: broń palną, narkotyki, sprzęt i odczynniki do produkcji narkotyków i dowody przestępstw.
Co Antoni Rembowski planuje po wyjściu z komisariatu?
[
I dla przypomnienia: to ty ustalasz co mówi Banzaj i co z tego jest prawdą i nawet jeżeli w związku z tym przesłuchaniem pójdzie siedzieć to nie w przeciągu najbliższych dni (chyba, że bardzo postarasz się, ale zakładam, że nie - i najwyżej będzie trochę naciągnięte żeby był jednak na wolności), a tyle potrzebny jest Banzaj na wolności w związku z Odmętami Artystycznymi]
DZIUPLA DZIĘCIOŁA LEONA
Jakiś czas po tym jak Bimbromanta i Jadwiga Bass wkroczyli do przybytku Golarza Filipa to samochód Ford Sierra w końcu zatrzymał się. Lekko poobijany przez gównianą jazdę Kutafona dotarł tak jakby w jednym kawałku na niewielki miejsce parkingowe między krzaczorami. Widać było, że co jakiś czas parkują tam samochody o podobnych gabarytach, bo normalnie krzaki nie rosną tak, aby pozostawić prostokątną przestrzeń. Zarówno Ajej jak i Czarny Henryk starali się zapamiętać dokładnie gdzie są, ale Kutafon wiele razy skręcał mówiąc cośtam, że ma dobrą orientację w terenie leśnym, bo znał Dzięcioła Leona. W czasie podróży zresztą opowiedział im o Dzięciole Leonie.
Dzięcioł Leon jeszcze w PRL był całkiem szanowanym mechanikiem zamieszkałym na terenach podmiejskich, a pracującym w PGR. Słynął z tego, że za drobne przysługi (wódkę, czasem pomoc przy naprawach domostwa jak na przykład hydraulika, czy elektryka) naprawiał ludziom samochody, a miał ku temu talent. Ludzie mówili, że powinien nająć się w FSO, ale on zawsze twierdził, że dla niego bardziej liczy się szczęście sąsiadów, a gdyby tam się zatrudnił to nie miałby czasu pomagać innym. I nadeszły zmiany ustrojowe i zaczęli realizować "Plan Balcerowicza" (Zaciśnij Pas Okradamy Polskę), czyli grabież na olbrzymią skalę, a w tym i bezmyślne niszczenie PGR. I tak Dzięcioł Leon stracił swoją pracę, z której żył, a pozostała mu tylko ta dodatkowa. Oglądać w telewizji jak Polska jest okradana pomyślał, że lepiej dołączyć się do kradzieży niż być okradanym i wówczas skontaktował się z kilkoma łebkami już wcześniej kombinującymi z kradzieżami samochodów. Tak rozpoczęła się kariera Dzięcioła Leona - prowadzącego pod koniec kilka dziupli, a w tym jedną zajmującą się cięciami samochodów na części i drugą "legalizującą" kradzione samochody.
-
Aktualnie Dzięcioł Leon siedzi. Wychodzi jednak w przyszłym roku. - powiedział na koniec Kutafon, gdy już parkował samochód. Czterech mężczyzn wysiadło z samochodu, a Obszczyfurtek otworzył flaszkę (tak naprawdę otwarta to była wcześniej przez niego, gdy sobie golnął w czasie jazdy). Po wstępnym rozpiciu postanowili otworzyć w końcu bagażnik i zajrzeć cóż tam w pudłach znajduje się. Było w nich sporo dwulitrowych flaszek wódki z naklejoną akcyzą (poklejonych szczelnie styropianem dlatego nie było słychać obijania się), a dodatkowo arkusz wydrukowanych akcyz gotowych do wycięcia, dwie duże paczki papierosów (Minsk Capital i Fest) i pudełko zawierające różne nieoznaczone tabletki, które prawdopodobnie były extazy. Dodatkowo w schowku od kierowcy Czarny Henryk znalazł dwie torby z rozdrobnionym proszkiem.
-
Ma ktoś tester? Któryś tam w środku w Osiemnastce mówił co za narkotyki mają w schowku? - ostatnie pytanie było skierowane do Obszczyfurtka. Dość głupie, ale jednak padło.
-
Proponowałbym rozbebeszyć samochód skoro to taka fura przemytników to i w oponach może coś być albo tam gdzie koło zapasowe, czy gdziekolwiek indziej. - rzucił Kutafon dłubiąc w nosie.