Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-02-2016, 11:16   #56
Bergan
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Mózg Antka zaczął rejestrować światło i dźwięki. Cholera, czyżby diabli wzięli i o suchym pysku będą męczyć do końca świata? Ktoś go nieźle ugotował i gotować będą w oleju, pewno napędowym, spuszczonym w jakimś nielegalnym warsztacie na przedmieściach. Cóż...trud...ale chwila...

Otworzył oczy i ewidentnie nie był w Piekle, chyba że w jego sekretariacie, a to już by oznaczało, że może tak źle nie będzie. Mózg falował w jego głowie, próbując odtworzyć jakiś stan świadomości pozwalającej na orientację w 3D, czyli najebanej w 3 dupy - jedynej, w której Antek się trzymał kupy jako jakiś tam twór niecielesny. Szło to ciężko, ponieważ we łbie od wielu lat odkładał się toksyczny aldehyt, którego organizm nie mógł wypłukać pomimo usilnych starań wątrobowych - ot, taki efekt ciągłego marszowania z flachą za pan brat. Antek czuł się niczym pilot zestrzelonego śmigłowca, ale nie chciał przypierdolić w twardą rzeczywistość sromotnym bełtem. Wypłukałoby to z niego resztki alkoholu, które organizm zawsze skrycie potrafił zachomikować. Musiał opanować rozpierdolone emocje i krytyczny stan przed-trzeźwości.

Wykorzystał pradawną sztukę tokijskich żuli, zwana bejshido. Droga żuli, panów ulic, śmietników i mistrzów prowadzenia wózków sklepowych - sens istnienia w wymiętoszonej, jak gazeta wyjęta z psiej dupy, egzystencji w miejskim survivalu. Wyrównał oddech, oczyścił umysł, uspokoił żołądek. Nadal się czuł, jakby ktoś mu dopierdolił tonfą w łeb z kopę razy, ale gorzej się czuł po piciu nieprzesączonego denaturatu (kapitalistyczne świnie kiedyś robiły tylko fioletowy, a teraz w odcieniach, jakby dodawali tam mango czy arbuza, a najgroźniejszy był przeźroczysty, zwany Śmiercią Naiwniaków). Bez chleba ni chuja!

Usłyszał znudzony głos, brzmiący jak gówno wałkowane na ciasto czekoladowe. Otworzył oczy, aby rozejrzeć się i określić swoje położenie oraz ułożenie...

O W DUPĘ! TO GO ZAMALOWALI NA FEST W PYSK!

Odruchy poszły pierwsze - kajdany przynajmniej 7mm przekroju (byłoby za nie na pół Tesco-piwa), a potem ocena sytuacji - był w dupie gęstej jak czarna dziura. A może to na odwrót, aby artystycznie zabrzmiało? Antek z artyzmu znał tylko artretyzm, więc sobie darował dalsze filozowanie. Czuł, że słabo kalkuluje - oby tylko nie zrobili mu detoksu. Tak bardzo się o to modlił!

Agentura go dorwała? Po tylu latach? Po kiego grzyba atomowego w ryj walona mać? Oglądał czasem w sklepie z elektroniką telewizję, głównie Wiadomości na Jedynce, żeby wiedzieć kto teraz u koryta, więc wiedział, że milicja, wojsko i te wywiady to siedliska ruskich, żydowskich, niemieckich i innych kurew szpiegowskich. Ale nie wyprzedzał faktów - jak wezmą go na męki, to wtedy będzie kombinować. Spokój i flacha nas uratuje.

Po odsłuchaniu pytań, które już zdążył zapomnieć, chwilę mielił przetrawione dane. Pytali o Pana Rysia oraz chłopaków z ferajny w jakichś układach pytajnikowych, że za chuj nie wiedział na kiego im to. Kompoty, heroiny? A co go brało - całe towarzystwo miało grupę krwi C2H5OH, a oni o takie bibeloty dopytywali? Wolnoć Tomku w swym żołondku! Odpowiedzieć musiał, musiał się też stąd wydostać, aby ostrzec funfli przed jakimś harmagedonem milicyjnym. Agentura pewno se wymyśliła, że te żule to jakieś zagrożenie porządku publicznego i zwalą na nich całą winę w jakiejś sprawie wyrwanej z pierwszej strony Faktu. Już raz przeżył łapankę milicyjnych kurew, że niby Antek i Bractwo Węgrzyna (Edziu "Czerstwy" Kisielak, Adaś "Żywy" Warzywniak oraz Jurek "Palto" Szmadziński) rozjebali rury ciepłownicze i spowodowali katastrofę drogową, bo się most spadł i zginęło pisiont osób. Antoni uciekł, ale resztę dorwali i wywieźli ponoć do Izby, gdzie wszelka nadzieja umiera. Po miesiącu usłyszał, że wszystkich trzech widziano w ubrankach MPWiK, gdy nurkowali w studzienkach kanalizacyjnych. Wiary nie dawał w takie brednie - pewnie byli wykorzystywani jako żywe testery gówna (a w tamtych okolicach lało się go tyle, że niejednego "szczura" porwało w odmętach...

Musiał dobrze to ugrać, aby też nie przedawkował witaminy W. Niedoczekanie wasze, mendy niebieskie!

Cholera, tylko co on robił ostatnim czasem, że nic nie pamiętał. W sumie nie pamiętał już połowy swojego życia, więc kilkanaście godzin więcej nie robiło różnicy.

- A znam ich w miarę dobrze, bo my podobnej daty z chłopakami i przy ptysiu turbo pogadamy o życiu. Swoje ludzie, jak ja, to idzie się dogadać! Dziewuchę znam tylko z picia, skromna taka, dobrze wychowana, wie pan, panie władzo. Mirek to tylko mi z imienia znany, raz czy dwa popilimy razem, ale jebany ma wyczucie w chlaniu - miszcz archieologii - z pustej butelki wyczaruje ze dwie krople. Powiem tak, panie władzo, oni takie przestępcy jak ja cesarz japoński - oni nawet klapy kanalizacyjnej nie zajumaliby, bo szkoda im, żeby kto się połamał. A są takie chuje na dzielnicy i w somsiedztwie, co w poważaniu majo życie ludzkie, panie władzo. Osobiście nie znam, ale chuj im w dupę - oby sami kiedyś tak się wpierdolili. No, ja raz, przyznam się...dostałem mandat za chlanie w miejscu publicznym, panie władzo. Ale zapłaciłem, bo jestem patriotą i swoje błędy znam - dwa miesiące hardo zbierałem puszki i butelki, żeby spłacić dług wobec ojczyzny.

Rozejrzał się po pokoju i pomyślał jak bardzo chce mu się wina. Choćby mszalnego, dla uspokojenia nerw. Ale nic to - kontynuował, a na chlanie jeszcze się zbierze czas.

- O narkotykach to ja wiem tyle z telewizji, że te taliby robio kompoty te ichniejsze...tureckie...i to jedzie na cały świat. U nas na dzielnicy? Nie wiem, chociaż te gimbazjaliści wciągają w zaułkach te wypalacze czy jak to tam zwą. Małym chujkom dokopałem kilka razy w dupska, bo potem zaczepiają starszych, bezbronnych żuli i chodzą, jakby ktoś im kości powyjmował, a chuja z głowami miejscami pozamieniał. Mirek i narkotyki - nigdy nie słyszałem, bo nie znam, ale wątpię, bo przy jednym chlaniu mówił, że nigdy nie czeźwieje, panie władzo. A na najebaniu to człowiek ledwo podłogę z sufitem odróżnia jak w kostce Rubika. Wie pan, jak w tym filmie...no...taki helikopter w pożarze, wszystko zakręcone jak baranie jajco. A Rychu związek z narkusami ma taki, że jak kogo takiego zobaczy to mu wpierdol z miejsca wpuszcza. U nas dość bezpiecznie, gorzej to u somsiadów - tam to sodomia i gomoria!

Przełknął ślinę. Wina...kurwa...nawet zmywacza do paznokci! Poprosił przy okazji o powtórzenie pytań.

- Namawiać to namawiali, ale ja wszedłem na drogę bejshido, panie władzo. Ludzi to, kurwa mać, nie znoszą, ale szacuken musi być. Na pohybel skurwysynom co na ludzkim cierpieniu się chco bogacić albo chlać. W życiu bym nawet pisięciu groszy nie ukradł, taki mam honor. Aceton to ja wiem, że chyba w jakimś metalurgicznym, bo tak to w ogóle co to jest? Pitne? Słomę makową, ja kojarzę tylko makowiec, ale to ja jadam taki tylko z piekarni pobliskiej, bo tam słabo schodzi i wyjebują do śmietnika w każdy czwartek, bo przez tydzień leży na wystawce. Trochę wody z kałuży i mięciutki jak świeża bagietka!

Kolejne pytania wręcz go rąbnęły w łeb. Milicja była teraz głupsza niż zaraz po przemianach ustrojowych.

- Panie władzo, ja i produkcja? Życie mi za miłe, aby się wysadzać jak kamikadze. A jak to się robi? No i nigdy nie brałem, nie przyjęłoby się pewnie, bo krew mam gęstą jak mocno zmrożona gorzała, a poza tym to pewno drogie w ciort, a ja tutaj mam stawkę żywieniową 3,20 złotego na dobę. A przedmiotów nieprawnych nie posiadam, panie władzo. No...wózek sklepowy, pewno kradziony, ale to jakieś szczyle zajumały na tych wygrzewaczach i pogięły, gdy zjeżdżały z górki. Potarmosiły go strasznie, wyrzuciły w pierona, a wstyd taki zniszczony oddawać. Panie władzo, prośba moja - nie zabierajcie mie go, bo nim się puszki dobrze wozi.

Antoni zakleksował koniec wypowiedzi uprzejmym uśmiechem, bo może tę policyjną kurwę ruszy sumienie i puści biedaka w cholerę. Czepli się żuli, a po podwórkach gnoje piorą się scyzorykami dzień w dzień - tam trza robić porządki, bo żule wiedzą, że trza żyć i dać żyć innym, aby i im dali żyć. Cholera, ale jedno pytanie musiał zadać, bo czuł, że zaraz szlag go z tym trafi za kilka chwil...

- Mogę siusiu? - różnicy czy w nachy czy do kibla dla niego nie było, ale też lipa pobrudzić nowe, sześciomiesięczne dżynsy po jakimś mechaniku samochodowym. Co by nie było, to była potrzeba bieżąca, ale im sprawniej mu tutaj pójdzie, tym prędzej nada ekipie komunikat, że coś się kroi. Może psy go puszczą w tri miga, a jak nie to trza będzie zrobić jakąś wielką ucieczkę. Agentura go nie złamie i jakimś tam TW Bolkiem nie będzie.
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!

Ostatnio edytowane przez Bergan : 29-02-2016 o 11:48.
Bergan jest offline