Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-02-2016, 21:07   #12
Bergan
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Lucyna: Jednego nie można Ci było odmówić - braku koordynacji przepływu fal mózgowych. Co by się nie działo, Twoja rzeczywistość była bogatsza niż ta Ciebie otaczająca. Gdyby nie to, że nie miałaś rodziców polityków (byli prostymi ludźmi, których rozjechał na miazgę jakiś tam weekendowy wypad żądnych krwi ludzi), teraz sama byś była idealnym władcą gminy lub małego księstwa. Ooo, a królestwa! BA! PAŃSTWA! Co się tam rozdrabniać, jak przy piciu wódki kieliszkami - ŚWIATA!!!. Czekałaś na to aż Drobniak, który był karczmarzem, a karczmarz nie był Drobniakiem, bo nawet się nie przedstawił, przejdzie do rzeczy. Ponieważ nadpobudliwość psycho-motoryczna nie pozwoliła na to, aby Twój zgrabny tyłek usiedział w jednym miejscu, podeszłaś do barbarzyńskiej wojowniczki. Chyba ją znałaś, ale jakoś nie kojarzysz, aby serwowała Ci obiady na uczelnianej stołówce. Zapytana o imię odpowiedziała Ci okrzykiem bitewnym, który wyrwał drzwi karczmy, konia z podków i obudził na dalekim cmentarzu kilka zombie, które zjadły nawalonego eterem grabarza. Nie wiesz czemu była taka zła, a emanowała rozgniewaniem, jak król, któremu podano jagnięcinę, a nie żeberka na tłusto. Okrzyk spowodował, że makijaż dosłownie z Ciebie odleciał, włosy się wyprostowały, a przy okazji dostałaś kilkoma kawałkami żarcia i śliny w twarz.
Hildeborg?! To była Hildeborg, ojeju, znowu dopadła Cię ta mała, niegroźna demencja. Co?! Gdzie jesteś?! Ile tu trupów! BOŻE! (spojrzałaś na talerz) Zjadłaś świńską skórę, tak rozmoczoną w bulionie z psa, że pomyliłaś ją z bakłażanem!

Hildeborg: Ten dzień był naprawdę coraz bardziej irytujący. Najpierw dałaś się zaskoczyć i dostałaś klapa w dupsko. Potem musiałaś zabić kilkunastu mężczyzn (dobrze, że same brzydale, bo tak to szkoda mielić na miał białkowy dobre mięsko), zjadłaś podłą potrawkę z mięcha, którego posiadacz pewnie jeszcze chrumkał smutno w kuchni i wykrwawiał się do zlewu, a teraz elfka znowu odleciała. Gdy już puściły Ci nerwy i postanowiłaś wyartykułować istnie akademicko swoje imię, napięłaś wszelkie mięśnie w ciele (nawet wytatuowane w motylki łydy), aby wspomóc płuca w rozpędzeniu słów do nadświetlnej (to chyba takie coś, że leci nad światłem, ale z fizyki kwantowej jesteś noga). Wypiłabyś beczkę piwa, aby nieco się uspokoić, a do tego byś się wykąpała - co jakiś czas dłonie trzeba w końcu obmyć.
Niech ten Drobniak w końcu powie, co ma tam na jęzorze, bo zaraz mu go chyba utniesz i zjesz. Cholera...znowu ta tępacka agresja.

Altanka: Życie jest piękne! Dali Ci jeść, nie musisz za nie płacić, jest ciepło i dwa pieski tak śmiesznie zlizują krew z podłogi! I chyba nie masz okresu...ojeju...to dobrze czy źle? A może to wylewy co miesięczne, bo masz raka z przerzutami na kolana? Nieważne, ta potrawka była przepyszna i taka...przepyszna! Drobniak strasznie śmierdział, ale to i lepiej, bo zabijał zapach podanej Ci potrawy, której każdy kęs powodował u Ciebie chęć pozbycia się niebezpiecznych substancji z organizmu. W ogóle ostatnio Ci ciężko na duszy - czujesz, że często robisz źle, ale w końcu bogowie też robią źle, a oni stworzyli wszystkie stworzenia na swoje podobieństwo. Czyli muchy też mają swojego boskiego odpowiednika? Ciekawe co takie bóstwo zajada, bo z pewnością nie kawior zapijany z gwinta szampanem, którego butelka kosztuje 1000 dekli.
O. Znalazłaś dekla i całkiem nowe sznurówki, które komuś spadły podczas bitwy, podczas której dużo płakałaś, bo było tak strasznie i krwawo. Trochę się je wypierze w sodzie z cytryną i będą śnieżno-czarne! W sam raz do Twojej torebki, którą planujesz kupić.
Widzisz, że Drobniak w końcu zebrał się do mówienia...

Drużyna: Zakończywszy entropię logiczną Waszego bytowania w tym planie przestrzennym, tak jakby pozwoliłyście mówić Drobniakowi, który ewidentnie powoli zaczynał bać się o swoje życie. Cóż, nikomu raczej nie w smak oberwać toporem w łeb, dostać jakimś rykoszetem z zamrażającego czaru i na końcu oberwać ostatnim namaszczeniem. Wziął krzesło, usiadł w odległości, która dawała mu sekundę przewagi podczas ucieczki i bacznie obserwując Wasze ruchy zaczął mówić.

- Panie me. Będę mówić zatem krótko! Muszę jednakże zacząć pewnym wstępem, abyście pojęły istotę sprawy - kilka lat temu na tych ziemiach toczyły się krwawe wojny, których współudziałowcami byli tutejsi baronowie. Chciwe mendy spod kurwiej sukni, którym za mało było ziem i bogactw, więc najarali się na pobliskie moczary. A na moczarach, każdy pytał, po co się szlajać? Ziemniaków nie posadzisz, miasta nie zbudujesz, chyba że chcesz wszystkim ból korzonków zafundować, sama dupa blada, jednym słowem. Baronowie jednakoż wiedzieli, co tam było i każdy skrywał skrzętnie tę wiedzę.

Zrobił pauzę, wyczekał, budował napięcie, rozładowywał też chyba swoje, bo widziałyście jak ręka mu się dziwnie rusza pod płaszczem, w który był okutany. Nieważne, może się tylko drapał, bo miał trypra...

- No i o to chodzi - nikt z żywych nie wie, co było tak wartego uwagi, doprowadzając baronów do wysokich nakładów finansowych w swoim ministerstwach ataku narodowego! Mówio jedni, że skarby ukryte przed wiekami, inni że artefakty po bogach, co zjechali na nasz świat i ich uciukali, bo myśleli, że są niezniszczalni. A jeszcze inni, że ktoś tam źródło wielkiej mocy ukrył, która zmienia wodę w wódę, a gówno w czekoladę...tyle że gorzką, ale z cukrem i śmietaną ujdzie.

- Ale pierdolisz, Drobniak - karczmarz czyścił szmatą do kufli blat z czyjegoś mózgu, który za cholerę nie chciał zleźć. - Każdy wie, że lali się, bo im się nudziło. Taki sport dla bogackich, w którym my, jesteśmy...pionkami. Tylko wiesz, takiego leszcza jak Ty czy ja to taki goniec na koniu w pancerzu rozjedzie, a weź kurde rozwal z łuku wieżę oblężniczą. Ot, takie szachy na żywo z użyciem pięciu tysięcy ludności niecywilnej.

- Heinrich, coś na rzeczy jest! - Drobniak hardo walczył o swoje. Widać, że interes musiał być sporo wart, skoro podejmował takie ryzyko inwestycyjne. - A więc, moje Walczkyrie, dotarłem ostatnio do zapisków pewnego chorążego w armii barona Dżem Kloppa Van Dala, który stwierdził, że na mokradłach jeden z patroli odnalazł wieżę, pewno maga, wokół której znajdowały się dziwne konstrukcje, wszędzie buchały płomienie, a wszystkie strzegła jakaś potężna bestia! Taaak, wrócił tylko jeden i obłąkany, ale odpowiednia lekcja torturowania, przeprowadzona przez wykwalifikowanych praktykantów, coś tam z niego wydusiło. I to jedyna poszlaka, nic więcej nie ma. Wielu szuka jakichkolwiek informacji od tego czasu, ale ta informacja to jedyny egzemplarz. Mam nawet prostą mapkę, która wskazuje dość precyzyjnie cel. Czasu jest mało, polują na mnie inne...no...nie inne, tylko chciwe menty społeczne, które za nic mają możliwość odkrywania tajemnic, ale parszywy zysk. Sam nic nie zdziałam, więc szukam odpowiednich śmiałków, którzy mają uderzenie kafara obsługiwanego przez dzikiego ogra oraz pomyślunek...na tyle zwięzły, aby przeżyć. A wy wydajecie się wręcz idealne! To zatem ubijemy targu? To co znajdziecie na miejscu jest Wasze - ja chcę tylko informacji, ale tyle ile się da! Najlepiej spisanych w formie dziennika czy innego kapownika. Tylko nie w obrazkach, piktogramach i ASCII, proszę Was, moje drogie.

Spojrzał na was, a jego oczy błyszczały się, jakby ktoś mu je naoliwił piwskiem...

- Dobijamy interesika?

O w mordę! Tajemnice, mordercza przygoda i prawdopodobnie tona złota połączona z regularną naparzanką bez zasad. Tylko czy wystarczy Wam lakieru do paznokci na tak długi wypad? Hildeborg jeszcze sobie maźnie krwią jelenia bądź innego mężczyny, ale elfka i kapłanka niezbyt tolerują juchę żylną na swoich kończynach...
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!

Ostatnio edytowane przez Bergan : 01-03-2016 o 07:50.
Bergan jest offline