Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-02-2016, 21:25   #28
Ravage
 
Ravage's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwu
Kay jakoś udało się na chwilę zmrużyć oko. Na szczęście, Karellen nie okazał się takim żądnym krwi podstępnym łgarzem i nie zasztyletował jej we śnie.
Był przylepiony do komputera. Aż albo tylko, trudno jej było osądzić. Ona też postanowiła się nie nudzić.
Zrobiła parę serii ćwiczeń. Nie mogła próżnować. Wolała, żeby jej mózg zajął się bólem mięśni niż bólem duchowym. Gryzło ją sumienie.
Zostawiła ciała swoich towarzyszy w opuszczonej bazie. Kto się zajmie pogrzebem? Co z rodzinami poległych? Chyba jej nie wybaczą, trudno coś takiego wybaczyć...
Gdy myśli znów nie dawały za wygraną a mięśnie już nieźle bolały zmieniła sobie cel. Do błysku wypoleruje zbroję. Całą.
Nie miała co przeszkadzać swojemu nowemu towarzyszowi. Chłonął wiedzę i musiał nadrobić pięćdziesięcioletnią przepaść. Dużo stracił. Teraz mógłby swoje wnuki a nawet prawnuki niańczyć, przy dobrych wiatrach.
Uśmiechnęła się pod nosem. Dziwnie się czuła siedząc w jednym pomieszczeniu z kimś, kto nie dość że nie do końca był człowiekiem, to jeszcze o tyle starszym i w ogóle na to nie wyglądał.
Mogłaby jeszcze tak długo leniwie rozmyślać, gdyby nie szarpnęło statkiem. Z jej ust, zupełnie bezwiednie wyleciało przekleństwo.
Dopadła do sterów i paroma szybkimi ruchami wystukała komendę komputerowi.
-No co kurwa?!-Jeszcze raz warknęła. Zazgrzytała zębami. -To nie-mo-żli-we. Po prostu nie.-Jej głos był napięty.
W tym samym momencie komp powiadomił o wysłanym sygnale ratunkowym.
-To też nie powinno tak działać...-Dodała ponuro. Trudno było powiedzieć, czy bardziej do siebie, czy do Karellena.
Po chwili dostali odpowiedź od statku Republiki.
Popatrzyła na swojego towarzysza.
-Mam złe przeczucia-wolno wypowiedziała te słowa, zastanawiając się co zrobić.-Takie zbiegi okoliczności nie występują w przyrodzie...
Zerknęła na mapę galaktyki wyświetloną na iluminatorze z dotyhczasową trajektorią lotu. Mężczyzna był poszukiwanym "towarem". Nie dość, że jakieś zbiry próbowały go odbić, to Republika poświęciła swoich najlepszych żołnierzy dla niego. A teraz mieszał się w to Wywiad. Coś tu jej nie grało. Trochę jak w jakimś tanim thrillerze z HoloTV. Ona, super uśmiechnięta, z otwartymi ramionami da siebie i statek wciągnąć promieniem do hangaru krążownika, ci otworzą drzwi i w pierwszej kolejności poczęstują ją strzałem prosto w czoło i zabiorą na poszatkowanie dopiero co uratowanego mutanta.
Czy to były już początki paranoi? Czy może jednak zdrowy rozsądek?
- Umiesz to naprawić?-Spojrzała mu głęboko w oczy. Wiedziała, że on też wie jak to wszystko wygląda. -Nie jestem dobra w te klocki.-Dotknęła iluminatora z mapą metalowym palcem.-Tu. Jesteśmy blisko systemu Kril'Dor. Dolecimy tam bez hipernapędu. Ale ktoś dobrze wiedział, że będziemy mieć usterkę i będziemy potrzebować pomocy. Cwany gość. -Mogła ponuro pogratulować owej tajemniczej "dobrej duszy". Oby się mu kochanka w łóżko zesrała.-Ale obawiam się, że i tam mogą na nas tam czekać utęsknieni wybawcy. Mamy mało czasu. Możemy tam polecieć, ale kto wie, co nas tam spotka.-Zrobiła kwaśną minę.-Chyba będziemy musieli zaryzykować, wyboru za bardzo nie mamy. Nie mam ochoty mieć cokolwiek wspólnego z wywiadem. -Spojrzała na niego z ukosa i uśmiechnęła się. W tym uśmiechu nie było nic złośliwego ani nieprzyjemnego. Wręcz przeciwnie. Był to najzwyczajniejszy, miły uśmiech.-To wszystko twoja wina, wiesz o tym?-
 

Ostatnio edytowane przez Ravage : 29-02-2016 o 22:25.
Ravage jest offline