Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2016, 00:46   #26
Randal
 
Randal's Avatar
 
Reputacja: 1 Randal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znanyRandal wkrótce będzie znany


Zdobywszy się na odwagę, Panowie Bracia, a z nich Imć Błudnicki najpierwszy, zdecydowali się wejść do środka. Drewniane drzwi pistoletową lufą uchylone wydały z siebie piskliwy odgłos typowy dla zawiasów, które lata świetności za sobą już miały. Bezdenne czeluście ciemności rozpościerały się wewnątrz owej ziejącej dziury. Przekroczywszy próg zabudowy jeden po drugim, kompanioni zanurzali się w onym mroku, pragnąc poznać rozwiązanie owej dziwnej zagadki. Zali istotnie może ono być tak oczywiste, jak się wydaje?

Chwilę zajęło, nim oczy do półmroku przyzwyczaić się zdołały i wówczas dopiero w pełni mogli nowi przybysze zapoznać się z wystrojem miejscowej karczmy. Wnętrze, zważywszy na ukrainne warunki, prezentowało się wcale okazale, bowiem pod stopami Panów Braci skrzypiały drewniane deski podłogi, zaś wokół nich porozstawiane były ławy i stoły z prostego, nieociosanego drewna. Na jednym z owych stolików, bliżej paleniska po lewej stronie pomieszczenia od wejścia, znajdowały się naczynia, a w nich jakieś jadło, a takoż gliniane kufle. Ławy były tam wysunięte, jakby ktoś w pośpiechu wstawać musiał. W palenisku tymczasem ogień wesoło trzaskał, znacząc ściany tańcem cieni, rzucanym przez przeróżne obecne na sali przedmioty. Rzekłby kto, iż biesiada trwała w najlepsze, jeno bez gości i w ciszy kompletnej. Nad ogniem zaś znajdował się kociołek, z którego zawartość parowała, a sądząc z zapachu po pomieszczeniu się unoszącym, było to coś smakowitego. Okiennice niezbyt zadbane, niemalże czarne od brudu, kurzu z traktu oraz pajęczyn, przeto niewiele światła dawały. Po prawej zaś za stolikami prosty drewniany blat znajdował się, a gdzie zapewne oberżysta rezydować musiał, a tam przeróżne półki z naczyniami, ziołami i inszymi specyfikami, jak i kotara jakowaś, drogę do kolejnego pomieszczenia zdradzająca. Z prawej strony od wejścia zaś były kolejne kotary na ścianie, dwie by być dokładnym, zapewne izby dla gości i miejsca spoczynku strudzonych podróżnych.

W izbie panowała cisza nieprzenikniona, przerywana jeno oddychaniem Panów Braci, skrzypieniem desek pod ich stopami, jak i bulgoczącą zawartością kociołka, o trzaskającym ogniu nie wspominając. Zaduch takoż wytworzyć się musiał, bowiem nie było one pomieszczenie wietrzone dłuższy czas, przeto gorąco weń było.

Choć wzrok Panów Braci przyzwyczaił się do warunków karczemnych, to nie trzeba była specjalnego trudu, by uznać, iż goście byli tu jeszcze bardzo niedawno i gdzieś musieli umknąć z jakiegoś powodu ważnego. Pytaniem jest gdzie, kiedy i po co. Owa niepewność potęgowała jeno uczucie niepokoju, którym strapione były serca i umysły szlachciców.

A może to jaka zasadzka...?
 
Randal jest offline