- Zapewnienie bezpieczeństwa? Chyba pod pierzyną, tak się kleisz do panny. Ale nie martw się, Leśnik, żonatemu pewnie i tak nie da. - Gunther skwitował niezbyt wybrednie zaloty myśliwego, który spiorunował go wzrokiem. Nie pomny na gęstniejącą atmosferę osiłek ciągnął dalej.
- Jak w garnizonie nie jest bezpiecznie, to tu zostań i pilnuj, na pewno mniejsze ryzyko niż się bujać z panną po mieście. No i zarobek tutaj żaden. Kupiec to znane skąpiradło, gdzieś się chowa, a zresztą nie jest problemem straży dróg załatwianie czyjegoś prywatnego interesu. Jak mu się przypomni co miał zrobić to pośle umyślnego i odbierze zgubę, przeca nigdzie nie ucieknie.
Leuden ziewnął przeciągle i mlasnął na myśl o czekającym go w niedalekiej przyszłości piwku. Albo dwóch.
- A jakby nie było, jesteśmy w mieście, więc dowodzi Kieska. Jak papiera nie podpiszesz to będzie to ta, no... - wykidajło podrapał się po brodzie w poszukiwaniu właściwego słowa - ...niesubordynacja. |