To, że drzwi się otwierały nie było niczym dziwnym. Nie dało się bowiem przegapić Liz, gdy ta zdecydowała, że chce by wiedziano o jej obecności. Teraz zaś chciała i to nawet bardziej niż zazwyczaj. Zastukała do każdych drzwi, a raczej rzec należało iż w każde walnęła z pięści po parę razy. Im więcej ludzi wychyliło głowy, tym lepiej.
- Czy ktoś mógłby mi pomóc?!
Zawołała na cały głos zwracając się do tych, którzy raczyli ruszyć leniwe tyłki. Biorąc pod uwagę, że jej towarzysze postanowili walczyć i w wyjątkowo głupi sposób dać się zabić, przydałoby się gdyby zebrała większą grupę…
Żachnęła się widząc brak natychmiastowej reakcji. Co było nie tak z tymi ludźmi?
- Och na litość boską nie stójcie tak jak kołki. Czy ktoś mógłby zawiadomić policję?
Przekonywanie:
K4 +2/
K6 +2=6