Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2016, 20:44   #2
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Post napisany wspólnie z abim ;)

Ostatni postój przed wkroczeniem do Mroźnej Puszczy.



Elfka zwana Lia Meliamne, nie przypominała typowej Elfki. Możliwe jednak, iż wielu wyobrażało sobie błędnie właśnie typową długouchą, jako wyniosłą, zwiewną damę, otoczoną sporą dozą tajemniczość. Gdzie każdy ruch był pełen gracji i wdzięku, ulotne spojrzenie, aura niesamowitego piękna… ludziska za dużo sobie wyobrażają, w szczególności mężczyźni, a potem nadmiernie się ślinią.

Urodziwa raczej była, lecz nie jak jakaś wyperfumowana dama, a naturalną urodę, można i rzec, że i dziką posiadała, choć i równie przyjemną dla oka. I zdawało się, iż nie przywiązywała do swego wyglądu zbyt dużej uwagi, mieszkając zapewne w lesie. Dzikuska jakaś? Nie, cholerka Druidka....


Ubrana całkiem zwyczajowo, ni to bogato, ni biednie, ot jakieś buty, spodnie, koszula, kaftan, płaszcz, żadnej tam zbroi czy tarczy. Wszystko w kolorach lasu: czerń, odcienie zielonego, szarość. Chodziła z rzeźbionym kosturem i… pustym kołczanem, bez widocznego gdzieś łuku, miecza, czy tym podobnych. Do tego niewielka torba przy boku i tyle.

Miała i przy sobie Elfiego towarzysza, zawsze o kilka kroków obok niej. Mężczyzna miał pół twarzy pokrytej bliznami, a przy pasie sporych rozmiarów miecz. Tak, ten był zdecydowanie jakimś rębajłem. Jednak pozory mylą....

No i był też zwierzęcy towarzysz.

Wiesz jak wygląda lew, tak? Duża bestia, wielkie pazury, sporo kłów, 300kg żywej furii, gotowej rozszarpać przeciwnika znacznie większego od siebie samego. A wiesz jak wygląda złowieszczy lew? Te bydle jest ogromną wersją swego normalnego pobratymca. weź sobie konia, zwykłego konia, długi jest, dosyć wysoki. Teraz postaw za nim drugiego. Tak długi jest ten cholerny złowieszczy lew. A teraz spójrz tam gdzie końska głowa, wysoko co? No więc ten lew jest taki wysoki. Szeroki zaś jak pięć Krasnoludów ustawionych obok siebie. Łeb tak wielki, że takiej beczki jeszcze nigdy nie widziałeś, nie ma więc jak porównać, a kły długie niczym krótkie miecze. Na widok takiej bestii, ważącej 1500kg, to i odział Orków zacznie wiać w panice.

A Elfka te bydle czule nazywa "Kotek"...



~


Lia trzymała się się na uboczu od licznego towarzystwa w obozowisku. Co prawda wyruszali wszyscy razem, by podjąć się zbadania tajemnic Mroźnej Puszczy, wyruszali również pod jednym przewodnictwem, jak dla niej panował jednak zbyt duży zamęt. Tyle osób, w tym kilku ras i wielu profesji, do tego liczne konie, zwierzęta… poklepała po przyjacielsku leżącego obok niej “Kotka”, uśmiechnęła się przelotnie do Shinzena.

- Ciekawe jak to się wszystko skończy… - Powiedziała, niby to do towarzysza, niby do siebie samej.

Nie stroniła jednak całkowicie od reszty owej grupy, w której przyszło im zagłębić się w nieznane knieje. Zagadała do jednego i drugiego, nowo poznanego Druida, sama i zaczepiona, odpowiedziała na dręczące rozmówcę pytania. W trakcie kontaktów z ludźmi, jej oczy jednak traciły na chwilę swój złoty blask...

Jedna osoba spośród wszystkich, przykuła jej szczególną uwagę. Ludzka(?) kobieta w ciemnym pancerzu, kobieta o wyjątkowo bladej cerze. Coś z nią było nie tak, coś Lii w niej nie pasowało, sama jeszcze nie wiedziała co, miała jednak jakieś dziwne przeczucia odnośnie tej osóbki. Być może się myliła, i tak naprawdę nie było nic, czym należało się przejmować, póki co, pozostawiła tą kwestię jednak nienaruszoną, nie wymagającą natychmiastowego działania. Jeśli zajdzie potrzeba, można się tym zająć później, teraz zaś, trzeba było się już szykować do wejścia w Mroźną Puszczę.

- Nie wiadomo… wszak nikt nie wrócił z tego miejsca. Odradzałbym zapuszczanie się tam, gdyby nie fakt, że… mamy mały wybór.- jej towarzysz bynajmniej nie zauważył nikogo godnego uwagi. Zresztą w ogóle był dziwny. Wyglądał jak elf księżycowy, zachowywał jak elf słoneczny, a ubierał… dziwnie. Zbroja którą nosił elf, podobnie jak dziwaczny miecz półtoraręczny, była ozdobiona smokami. Ale nie takimi jakie latały na niebie Faerunu. Znawcy Kara-tur, rozpoznawali wzór pancerza jako robotę inspirowaną tamtejszymi dziełami, a w mieczu… katanę. Księżycowy elf pochodził ze wschodu, to było pewne. Poruszał się spokojnie, zazwyczaj blisko Lii. Poza kataną i krótszymi mieczami nie miał przy sobie żadnej innej widocznej broni. Za to miał wyraźną bliznę na obliczu i wiecznie stoickie spojrzenie. A choć nie mógł być starszy od druidki, wydawał się być jak starszy brat właśnie ciągle pilnując jej bezpieczeństwa i od czasu do czasu pozwalając sobie na łobuzerski uśmieszek, gdy z nią rozmawiał. I tylko z nią. Reszta wyprawy wydawała się być niewarta jego uwagi.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline