Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2016, 23:49   #9
Eleishar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Witamy na pokładzie statku zwanego Sprawiedliwością

Sama podróż do wydziału sprawiedliwości była dość emocjonująca. Winda po zatrzymaniu się na piętrze zapytała o powód przybycia. Odpowiedź: “Nowi na rekrutacje” na szczęście wystarczyła. Drzwi zadzwoniły i otworzyły się szeroko, wpuszczając dwójkę na salę pełną bogacie uzbrojonych diabłów. Oświetlenie było ostre, dekoracje wszechobecne a w tle rozbrzemiwała przyjemna muzyczka. Justice dbało o swój wydział.
Doppler i Bless musieli udać się do biura lidera, a przynajmniej tak im powiedziano. Owe biuro było niewielkim pokojem, pełnym komputerów, ekranów i map. W porównaniu z resztą przybytku, było tutaj nieco ciemno.
Na przeciw nich sam lider. Justice przybrało formę robota czy też androida, z kamerą zamiast głowy i karabinem zamiast jednego z ramion. Mnóstwo kabli zwisało z jego części. Był on rozmiarów Noize, a może nawet nieco większy. Powoli i dość dokładnie analizował otoczenie. Widząc stojącą przed nim dwójkę, nie odezwał się.
- Czy możemy zająć chwilkę? Jesteśmy nowymi rekrutami. - Bless nie bardzo wiedziała czy powinna dygnąć, ukłonić się, czy paść przed bogiem na kolana. Na wszelki wypadek dygnęła. - Niestety mocno niedoinformowanymi. Diabeł Thanatos kazał się nam zwrócić z wszelkimi pytaniami bezpośrednio do Liderów Wydziałów. - postanowiła poczekać na jakąkolwiek reakcję ze strony persony.
Doppler dziwnie się czuł, wchodząc do wydziału Sprawiedliwości z tą kobietą, pamiętał z jaką czułością traktowała swoją broń, zdecydowanie bardziej zdawała mu się pasować do eksterminacji. Nie wydawało mu się, żeby walka z plagą miała dla niej cel inny niż szatkowanie i rozlewanie krwi.
Robot kiwnął kamerą. - Naturalne, proszę siadać. - odparł.
- Jestem Bless, a to…- dała chwilę towarzyszącemu jej djabłowi na przedst awienie - Jak powinniśmy się do Pana zwracać? Nie jestem niestety biegła w etykiecie a nie chciała bym przez niewiedzę obrazić osobę o tak znaczącym statusie i pozycji w samej firmie. - diablica postanowiła prowadzić tę rozmowę powoli i nie popaść w żaden słowotok od samego początku.
Kolekcjoner skierował się do wskazanych przez Justice krzeseł, z zamiarem skorzystania z zaproszenia wystosowanego przez nią, a może niego? W sumie sprawiedliwość powinna być bezosobowa i pozbawiona subiektywnego wpływu emocji, może dlatego jej bóg był androidem.
-Jestem Doppler, czasami zwany Kolekcjonerem. - odparł na niedokończone przedstawienie Bless i zajął miejsce.
-To zawsze intrygujące, ponieważ nigdy nie wybrałem płci. - przyznał Justice. - Nie będę sprawiać problemów. Zarówno “panie” i “pani” jest na miejscu. - odparł Bless. - Jakie są wasze pytania?
- Z czym związana jest Sprawiedliwość w walce z plagą? Pan wybaczy, rozumiem powiązanie działu z pańską osobą jako szefa, ale wydaje mi się, że dział nazywał by się Ratunkowym albo Ekstrakcji gdyby zajmował się tylko tym. Czy może zakres działania Wydziału Sprawiedliwości jest szerszy? - nie bardzo było wiadomo jak nawet rozmawiać z bogiem. Zdaniem diablicy powinni wyznaczyć jakiegoś pośrednika z którym można by było rozmawiać na niemal że równych warunkach, ale postanowiła próbować dowiedzieć się czegoś jednocześnie nie zrażając jednego z szefów firmy do siebie.
-Ewaluujemy na jakie traktowanie zasługują miasta, ofiary jak i jednostki wewnątrz skażonych stref i interweniujemy w odpowiedni sposób. - odparł powolnym głosem. - Wobec tego nie da się określić naszego działania w jednym słowie. W zamian za to, w porównaniu z pozostałymi wydziałami mój jest bardziej zorientowany na wykonywanie konkretnych, wyliczonych zadań.
-Zwiększona wszechstronność i szerszy obszar zainteresowań, zdecydowanie trafiłem w dobre miejsce. - powiedział Doppler na poły do siebie, na poły do towarzystwa w pomieszczeniu. - Chciałbym jednak zadać kilka pytań. Co najważniejsze, czy dołączenie do Sprawiedliwości wiąże się z jakimiś dodatkowymi kruczkami? Odnośnie wykonywanych obowiązków wybieramy z jakiejś ogólnodostępnej listy, czy dostajemy przydziały z góry? No i jak wygląda podejście wydziału do kwestii rdzeni? Są tu w cenie, czy jeśli chcemy coś na nich zarobić, to powinniśmy je odsprzedawać na ten przykład oddziałowi badawczemu? - wyrzucił z siebie kilka pytań, które pierwsze przyszły mu do głowy.
-Nagrody za rdzenie wydawane są na podstawie twojej rangi. Pracujecie tam, gdzie potrzeba was najbardziej. Obawiam się, że ten wydział to ani praca, ani biznes. To powołanie do słusznego działania. - głos Justice był mechaniczny i pozbawiony emocji.
-W tej korporacji chyba nawet powołanie jest biznesem, moim skromnym zdaniem. - odpowiedział spokojnie Kolekcjoner - Na podstawie rangi? A jak system rang wygląda? - odniósł się do informacji pozyskanej od przyszłego szefa.
-Oceniane jest wasze zachowanie i powołanie: czy to co robicie, jest sprawiedliwe. Oznacza to, że otrzymałbyś najniższą: uratować kogoś w zamian za jego ostatnie pieniądze to czyn który można kwestionować. Narzekanie na trudności tego zadania po jego podjęciu, to przekroczenie granic. - to powiedziawszy Justice skierował kamerę na Bless. - Czy pani ma coś na swoje usprawiedliwienie?
-Gdy jest ciężko, chyba każdemu zdarza się narzekać, według mnie grunt to nie porzucać raz podjętego zadania. - odparł z przekonaniem.
- Usprawiedliwienie czego?- zamrugała oczami nie do końca rozumiejąc co ją ominęło. - Nie przeczę, że poszło mi marnie, a moim jedynym osiągnięciem było przeżycie do wieczora. -
-Obawiam się, że siekiera nie jest lekarstwem na ból, ani poprawną odpowiedzią na prośbę o pomoc. - określił szczegóły sytuacji, wracając następnie do Dopplera. -Na pewno nie jest to na tyle poważne wykroczenie, abym odrzucił twoje podanie. Jednakże daje dobry przykład naszego układu. Kot nie zasłużył na to, aby porzucono go w biurze podczas ewakuacji, mimio tego, musiał jeszcze zapłacić za twój ratunek, który otrzymał niewdzięcznie.
-Przynosi pecha, niestety przełożyło się na to w jakim stanie przetrwałem ten dzień, chyba jako nowicjusz miałem prawo trochę ponarzekać, z całym szacunkiem. - Kolekcjoner odpowiedział Justice. No i Kot sam oferował pieniądze, ale skoro Justice tak dobrze wiedział co się działo, to Doppler nie musiał o tym wspominać, nie chciał wyjść na próbującego się ze wszystkiego tłumaczyć.
- Thanats nie dał nam żadnej wiedzy, procedur ani podpowiedzi. - patrzyła prosto w kamerę - Do tego stwierdził, że firmy nie interesuje co dzieje się w zainfekowanych rejonach dlatego moje nastawienie było mocno sceptyczne. Co do samej kobiety w tamtym momencie nie potrafiłam jej inaczej pomóc, czy znaleźć innego rozwiązania. - o dziwo mówiła prawdę - Bałam się zarazić plagą, dlatego owinęłam ręce szmatami. Potrafię wycenić cierpienie. Ta kobieta była w stanie agonalnym. Całe jej ciało płonęło bólem. Jestem przekonana, że nie czuła moich ciosów, a na ewentualną traumę miała wpływ jedynie psychologia. Starałam się oddzielić plagę od jej ciała, bo widać było, że cały ex jaki pochłaniała zabierała jej plaga, nie miałam nic czym mogła bym próbować ją nakarmić. Do tego nie była moim zdaniem w stanie się poruszać, a ja ledwo dawałam sobie radę bez obciążenia. Jej krzyki sprowadziły stwora z którym nijak nie mogłam sobie poradzić i musiałam uciekać.Spotkałam po drodze do portalu diabła wyglądającego na dużo bardziej zaawansowanego i powiedziałam mu o tej kobiecie w hotelu. Inaczej nie potrafiłam jej pomóc. - skończyła wyjaśnianie.
-Ten diabeł nie zasługuje na winę. W momencie w którym go spotkałaś było już zbyt późno. Twoja ofiara nie czuła bólu, wyłącznie strach, który twoje zachowanie spotęgowało. Sama wywołałaś krzyk, który sprowadził na ciebie problemy. Kobieta prosiła cie o EX, nie o egzekucję. W zainfekowanym mieście a zwłaszcza w samym hotelu było pełno plagi i rdzeni. Poza tym, twoja ofiara zasługiwała na zrozumienie. Ostatecznie, nie dowiedziałaś się nawet jak plaga ją opętała, szybko wyprowadziłaś swój osobisty, stronniczy i bezpodstawny osąd, który był ci w danym momencie na rękę. “Być może jak ją zabiję, znajdę jakiś ciekawy rdzeń”. “Być może jak jej nie zabije, zmutuje w coś groźnego”. - wymieniał Justice. Robot postanowił jeszcze skomentować wypowiedź Dopplera: - Zły humor a niewdzięczność to zupełnie inne elementy. Twój problem zaczyna się w momencie w którym pobierasz gotówkę, a następnie prosisz o wszystko inne co mu pozostało. Kot może i przynosi pecha, ale równie dużo nieszczęścia go przez to spotyka, dokładnie do tego ognia jest niesprawiedliwe. Twoje tłumaczenie niestety nie zmienia twojej sytuacji. To powiedziawszy, możesz dołączyć do mojego wydziału i starać się zostać kimś lepszym.
-Nie wiedziałem, przyznaję mogłem popełnić błąd. Rozumiem oczywiście, że moje tłumaczenie było subiektywne, a sprawiedliwość musi być obiektywna, jednakże dopiero zaczynam czyż nie? Myślę że z czasem nabiorę odpowiedniego obiektywizmu. - skłonił ku przełożonemu głowę - Mam jeszcze jedno pytanie. Czy jeśli spotkam kogoś, kogo moje zadanie nie będzie obowiązywało, uzyskanie dodatkowej korzyści majątkowej z pomocy mu lub jej, będzie nieetycznym posunięciem? - chciał się upewnić. Rozumiał potrzebę sprawiedliwości, ale działając całkiem bezinteresownie nigdy nie zanotowałby wzrostu skuteczności, przez brak finansów na uzbrojenie czy nawet wyżywienie i wieczność spędziłby na dnie.
-Jeżeli twoja prośba o wynagrodzenie będzie sprawiedliwa, jak najbardziej. Ostatecznie jednak będę oceniać każdy twój wybór. - ostrzegł. - To pytanie samo w sobie jest dla mnie nieprzyjemne.
-Ale czyż nie lepiej raz zadać nieprzyjemne pytanie, niż potem podjąć wiele złych decyzji bo się go nie zadało? - Doppler starał się wczuć w sytuację - Na chwilę obecną nie mam więcej pytań. Czy Pan ma jakieś pytania do mnie jako rekruta? - zwrócił się do Justice.
-To, że pytasz nie jest problemem: pytania faktycznie pozwalają nam unikać błędu. Problemem jest twój kompas moralny: zastanawiasz się w jakim stopniu jest ci on potrzebny, biorąc mnie za twój przymus dobrego zachowania. - wyjaśnił się robot. - Mam do ciebie jedno pytanie: czy na pewno jest to dla ciebie odpowiedni wydział? Łowcy często zbierają się na zorganizowane akcje, naukowcy często wspólnie przeczesują określone strefy. Zdołasz znaleźć współpracę gdzie indziej, jednak tutaj, będziesz zmuszony zostać dobrym człowiekiem albo umrzeć z głodu. W dodatku doszły mnie słuchy, że osoby z mojego wydziału przepisujące się do innych spotykają się z ogromną dozą agresji. Wybierz rozsądnie.
-Wystarczająco nawaliłem zostając diabłem, nie bogiem. Ten wydział daje mi szansę by naprawić tak zwane błędy młodości i pójść właściwą drogą, więc tak. Jestem pewien że chcę tu dołączyć i mam nadzieję że podołam stawianym mi wymogom. - w głosie Dopplera przebrzmiewała ogromna doza determinacji.
Kamera zaświeciła się. Coś zapiszczało i podłoga przed Dopplerem otworzyła się. Uniosła się z niej szafka z szklanymi drzwiami. Za każdą bramką stał ten sam zestaw: niebieska półprzeźroczysta kula oraz odznaka. - Odznaka pozwala ci otwierać drzwi i legitymować się nawet bez dostępu do telefonu. Kula pomaga otworzyć swój własny wymiar, bez licencji. Będzie on jednak niewielki. Wykorzystaj go do przechowywania przedmiotów. - poinstruował. - Po swojej pierwszej wyprawie, polecam odpoczynek. Zasłużyłeś. - stwierdził Justice.
-Dziękuję za szansę. - skinął ponownie, swojemu już oficjalnemu przełożonemu i odebrał odznakę oraz kulę. Po chwili przypomniał sobie o ostatniej kwestii i wyjął z kieszeni jeden z rdzeni - A co mam zrobić z tym? - wskazał kulkę.
-Możesz wymienić ją na nagrodę, która w tym momencie będzie bliska zeru, albo zatrzymać na przyszłość. - poinformował Justice.
-Rozumiem. Pozostaje mi więc zaczekać na wypłatę o której powiedział Thanatos i potem się dozbroić na kolejną misję. - wstał, skłonił się lekko - Nie będę zatem przeszkadzał w dalszym wywiadzie. Bless, czy zaczekać na Ciebie na zewnątrz? - zwrócił się z pytaniem do diablicy, po czym skierował niespieszne kroki do wyjścia, by usłyszeć ewentualną odpowiedź.
- Zaczekaj na mnie. Chciałam twój numer. -
Poczekała chwilę, aż Dop się oddali nim ponownie zwróciła się do manifestacji sprawiedliwości.
- Nigdy nie pomyślałam jaki toż ta kobieta ma rdzeń. To domniemanie i potwarz. Jakaś forma testu? Czy się nie oburzę? - wysyczała niezadowolona - Przemoc i cierpienie wpisują się w moją naturę, nie przeczę, ale proszę mi nie wkładać w usta czy myśli pomysłów których nie było. To, że się bałam, nie przeczę. Wypuszczono nas w nieznane i powiedziano “przeżyjcie”. Dla mnie ta kobieta rzeczywiście wydawała się zagrożeniem. Humanoidalna plaga potrafiąca mówić i zwodzić. Oczywiście, że zakładałam, że może zmienić się w coś groźnego. A dlaczego miało by być inaczej? Miasto miało być ewakuowane, a w środku tylko potwory. Broń którą dostaliśmy miała być nieskuteczna przeciw istotom nie będącym plagą. Jak inaczej miałam potwierdzić czym była ta osoba? Nie jestem bogiem i moją egzystencję śmiesznie łatwo zgasić. Jeżeli moim przestępstwem był własny strach to się przyznaję. Brak wiedzy? Przyznaję się. Chęć wykorzystania słabości istoty jeśli ta okaże się plagą? Moja wina. Ale bardzo Pana proszę o nie nadinterpretowywanie rzeczywistości zwłaszcza przy innych. Jestem agresywna. Jestem niecierpliwa. Sadyzm jest kwintesencją mojej egzystencji. Skoro kota nie należy winić za to, że przynosi pecha może i moja natura jest dla mnie choćby okolicznością łagodzącą? - w trakcie mówienie powoli ton jej głosu uspokajał się. Starała się nad tym pracować. - I za dużo mówię. Na pewno. - z drugiej strony wyłożenie swego zdania, nawet jeśli nie do końca przemyślane i ubrane w ładne słówka było oczyszczające.
Kamera zaczęła zagłębiać się w oczy Bless. - Ja widzę więcej. Widzę co prowadzi twoje motywy, twoją podświadomość. To co rozważyło po co wyjąć broń. - wyznał bóg. - Twoja nieumiejętność stwierdzenia, że coś co nie wygląda ani na plagę, ani na boga jest czymś pomiędzy nie zasługuje na ulgę. Ty jako osoba zasługujesz na szanse, ale jeżeli twój umysł jest tak emocjonalny a twoje pragnienia niosą innym niesprawiedliwość, dlaczego interesuje cię tak mechaniczny wydział jak mój? - zaintrygował się Justice. - Twoje czyny były dalekie od perfekcyjnych a wasze niedoświadczenie, o ile nie nie powinno być karane, o tyle nie powinno zsyłać ulg, gdy zestawione obok tych wszystkich, którzy przepadli pierwszego dnia. - wyważył Justice, po czym zamilkł, czekając na reakcję Bless.
- Więc nasza natura, nie będę Pana obrażać i nazywać tego Oryginalnością, w końcu nie mam dyplomu, jak i podświadomość nad którą nie mamy kontroli także może być przestępstwem w oczach Sprawiedliwości? - popatrzyła na boga nie kryjąc nutek zdziwienia - Jesteś przestępcą bo urodziłeś się biednym, a bieda to choroba cywilizacyjna? Trochę okrutne Panie z twej strony. A mnie za okrucieństwo łajasz. Co do wizyty w Twoim wydziale to nie jest tak, że widziałam światło w tunelu prowadzące tutaj. Niewiedza przyniosła mi już dość złego, a nie wypadało moim zdaniem obrać innej kolejności niż zaczynając od istoty boskiej. Nie uważam, że zasługuję na członkostwo w Pańskim wydziale ale mimo to postanowiłam przyjść po wiedzę, której mi brakuje. -
-Każdy nowicjusz zasługuje na szansę, wliczając ciebie. - odparł Justice. - Jednakże twoja natura nie wydaje się być odpowiednią do tego zajęcia. Ten wydział interesuje się wyłącznie sprawiedliwością, co nie znaczy, że ktokolwiek ofiaruje nam ją w zamian. - ostrzegł. - Ostatecznie, nikt nie zasługuje na walkę z plagą. Świat nie jest uczciwy, to moje powołanie aby stworzyć chociaż jej cząstkę. Czy ty i twoje pragnienia odpowiadają temu poświęceniu? - zapytał.
- Pom. - diablica musiała poprzerzucać stosiki myśli z miejsca na miejsce - Ciężko się bronić jeśli rzeczywiście czytając podświadomość stwierdza Pan że podle natury nie nadaję się do tego wydziału. Mogła bym się zarzekać, zaprzeć i próbować na siłę udowodnić, że mam w sobie pokłady współczucia i bezinteresownego poświęcenia ale oboje wiemy, że była by to ułuda i kwestią czasu było by złamanie pańskich zasad choćby ze strachu czy chęci przetrwania. Mimo to cieszę się, że poświęcił mi Pan czas i że zdecydowałam się tu przyjść porozmawiać. Proszę powiedzieć mi tylko jedno, Pana zdaniem, mam szansę nie skończyć w tej firmie jedynie jako mięso armatnie? -
-Twoja natura wydaje się być dość silna w obliczu plagi. - Justice uniósł rękę, jeden z paneli na komputerze zaświecił się pokazując trzy twarze, najprawdopodobniej należące do liderów wydziału. Pod nimi znajdowały się procenty: 22 u Justice, 34 nad jakąś kościaną osóbką i 36 pod jakimś męskim blondynem. - Ta szansa wzrasta zależnie od wydziału. Niestety, sprawiedliwość nie cieszy się wysokimi osiągami.
- Zgaduję, że dżentelmen z objawami anoreksji to dział Eksterminacji? - Bless nie skomentowała, że wedle komputera było ponad 60% na to, że nie pasowała nigdzie. - Dziękuję za poświęcony mi czas. Mam nadzieję, że przetrwam na tyle długo by nie uznał go Pan za straconego. -
-Już nie jest. - odparła maszyna. - Powodzenia.
Po opuszczeniu pokoju szefa Sprawiedliwości diablica podeszła do czekającego na nią Dopa.
- Niestety zostajesz tu sam. Wedle komputera szefa... - gestem głowy wskazała opuszczony pokój - ...mam 80% na to, że umrę tu z głodu. Idę więc sprzedawać się dalej. Ale jak byś miał czas w przerwach to nie alienuj się jak to ponoć mają w zwyczaju Sprawiedliwościowcy i pokaż w części wspólnej. Może doistnieję do tego. - oznaczyła żart mrugnięciem - A tak. Mój numer. Kto wie może zapragniesz kontaktu z korporacyjnym marginesem.
-Czy aby wszyscy nie jesteśmy marginesem? - odparł żartobliwie Doppler i zapisał sobie numer w swoim telefonie, po czym puścił jej sygnał. - Przy fachu tak wysokiego ryzyka, towarzystwo płci pięknej zdecydowanie jest mile widziane w wolnym czasie.
- No to: oby korporacja jeszcze wielokrotnie zarobiła na naszym noclegu. - klepnęła go w ramię i ruszyła do wyjście. - Dawaj znać czy żyjesz. -
-Się wie. - skinął jej głową i ruszył na małe zakupy. Przydałaby mu się na pewno lepsza broń, co do reszty zależało to od kosztów. Może powinien spróbować ulepszyć to co miał, zamiast kupować sobie nowy sprzęt? Nie zawsze nowe oznaczało lepsze.

***

Po skończonych zakupach Doppler czuł się choć trochę pewniej. Jego wyposażenie nie było już obrazem nędzy i rozpaczy, co powinno pozwolić mu podejmować większe ryzyko, pancerz zdecydowanie działał krzepiąco. W kaburach miał nabite pistolety, przy pasie nowy miecz, a w kieszeni międzywymiarowej spoczywały zdobyte wcześniej rdzenie, póki co nie przedstawiały niestety żadnej wartości, ale mogły przydać się później. Pozostało sprawdzić, co ma do zrobienia. Nie chciał rozczarować swojego nowego przełożonego już pierwszego dnia. Wyciągnął więc telefon i sprawdził swój przydział, po czym skierował się do właściwego portalu.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.

Ostatnio edytowane przez Eleishar : 03-03-2016 o 00:02.
Eleishar jest offline