Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2016, 08:09   #3
Googolplex
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Kliknij w miniaturkę
W obozie niewiele rozmawiała z ludźmi większość czasu spędzając na wpatrywaniu się w ścianę drzew. Inaczej niż pozostali odmówiła błogosławieństw, zapewne pomagały lecz dla niej były tylko złudną obietnicą. Obietnicą ochrony wyższej mocy a tego nigdy nie potrzebowała. Jedyna moc jaką darzyła szacunkiem należała do tego który nie odpowiadał na wezwania, do tego który nie objawiał się w żaden sposób lecz zachęcał do rozwijania własnej, osobistej potęgi.

Odeszli, zagubili się w mroźnej mgle. Wszyscy których widziała w obozie. Pozostała sama, jak zawsze prędzej czy później. W końcu każdy odchodzi zabierając ze sobą kolejne krwawe strzępy tego co pozostało z jej serca.
[media]http://orig04.deviantart.net/4f2a/f/2014/166/0/2/02e9cead43c7f384fbd384fdc80f5dff-d608sqm.jpg[/media]
We mgle każda droga była równie dobra. Wysoka kobieta o skórze niemal tak białej jak alabaster w milczeniu przemierzała puszczę. Czerń jej sukni podkreślała tylko nienaturalna bladość skóry. Jeśli czuła lęk nie okazywała tego, po prostu szła. Nieświadomie przybrała postawę wyuczoną w dawnych czasach, kiedy kroczyła dumnie między sługami. Choć teraz nie było nikogo kto mógłby ją podziwiać.

Pragnęła, nie, nie pragnęła lecz nie było słowa by lepiej opisać to echo emocji jakie w niej pozostały. Dążyła więc do spełnienia swej woli a wolą jej było ponownie zjednoczyć się z ludźmi których poznała niedawno. I choć mgła nie stanowiła problemu była dla Ereszkigal niewygodą. Wiele jeszcze musiała przejść nim z mgły przed nią wyłonił się mężczyzna którego twarz pamiętała. Pamiętała też nadzieje jakie żywiła w związku z nim i elfką mu towarzyszącą. Mogli być tymi których szukała...

Skupione spojrzenie, powolny krok, czujność. Gniew przekuty w zimną stal. Sytuacja wydawała się wręcz tragiczna, ale Shinzen nie ulegał panice, chyba że ta miała nadnaturalne pochodzenie. Zgubił Lię. Tak po prostu. Cudownie zaczynała się ta wyprawa… choć po prawdzie to już się skończyła. Mythia i jej regiment wojowników rozproszył się nadnaturalnie wśród mgieł i śniegu puszczy. I Shinzen wątpił by zdołali się zebrać do kupy ponownie. Nie obchodziło go to za bardzo. Nie znał nikogo z tej drużyny poza Lią i jej pupilkiem, więc nie przejął się ich losem.
Pojawienie się kobiety, będącej częścią wyprawy, nie wzbudziło na obliczu Shinzena ni cienia emocji. Skinął jedynie głową kobiecie na powitanie i skupił uwagę na trzecim osobniku przebywającym na tej polance. Powoli wysunął katanę przyglądając się stworkowi. Elf nie wierzył w to że miał przed sobą człowieka, czy elfa. To było wynaturzenie jakiegoś rodzaju… nic innego przecież nie mogło żyć w tym miejscu.

- Jeśli masz wrogie zamiary… stworku, to nie krępuj się. Atakuj. - rzekł ironicznym tonem elf.- Jeśli nie… to… może raczysz nam powiedzieć, co to za miejsce, kim jesteś i jaką pełnisz rolę w Mroźnej Puszczy?
Głowa stwora obróciła się raz w lewo, raz w prawo, po czym znowu jego pozbawiona oblicza twarz skierowała się na elfa. Jednak miast dzioba, rozchyliły się usta, trzymanej w dłoni zasuszonej ludzkiej głowy.
- Jesteś na rozdrożu Paniczu, wejście kosztuje. - zaśmiała się skrzekliwym głosem, starej kobiety.
- Zostawić, zostawić, łzy, łzy! - dziób stwora rozwarł się, gdy ten zaskrzeczał niczym papuga, wtórująca właścicielce.

- Czyje łzy… jeśli możesz uściślić?- elf odruchowo się wzdrygnął gdy to głowa się odezwała, ale jakoś zdołał zdusić w sobie to uczucie odrazy i zaskoczenia, mówiąc każde słowo beznamiętnym tonem głosu.
- Każdy kto chce przejść musi zapłacić. - odparła mu główka, a dziób znowu jej zawtórował. - Zostawić, zostawić, krew, krew.

- Zapłacisz więc czy przedrzesz się siłą? - Kobieta w czerni z uwagą obserwowała reakcje elfa. Ten zignorował uwagę nieznajomej i skupił się na stworku.- Jesteś strasznie… nieprecyzyjny. Najpierw mówisz o łzach, teraz o krwi… No i Rozdroża mają to do siebie, że zwykle gdzieś prowadzą. Gdzie prowadzą te o których mówisz? Bo wszak zawsze mogę zrezygnować z wejścia i udać w każdą inną stronę. Poza tym… może chodzi o przelanie twojej własnej krwi stworku?-
Nie liczył na przerażenie bestyjki, właściwie nie liczył na żadną stosowną reakcję, dochodząc do wniosku, że owa istota jest tylko żywym słupem informacyjnym i niczym więcej. Nie ma woli, pasji, strachu, woli przetrwania… Jest tylko łapą celnika pobierającą myto i informującą podróżnych.

- Możesz odejść nieznajomy, lecz zawsze w końcu trafisz na inne rozdroże. Właściwa ścieżka jest ukryta, droga której każdy tu szuka. Lecz im dłużej błądzisz, tym bardziej się gubisz. - zarechotała głowa, a jej wierny kompan znowu zaczął skrzeczeć. - Zostawić, zostawić, życia, życia!
- Wszystkim elfom brak dobrych manier? - Ereszkidal nie przepadała za takimi momentami. No cóż trafił jej się taki a nie inny kompan i niewiele można było na to poradzić… choć w sumie jeśli się zastanowić można by go jeszcze ucywilizować. Wszystko w swoim czasie, teraz przyszła kolej by przyjrzeć się stworzeniu. I o ile jej doświadczenie coś znaczyło to ktoś spisał się znakomicie tworząc ta istotę.
Podeszła trochę bliżej mijając elfa, po czym usiadła wygodnie na pieńku naprzeciw stwora i misy.
- Inne pytanie. Ile łez i krwi pragniesz? A przede wszystkim do czego ma służyć ten kołek?

- Pokaż - główka, wydała krótką komendę, a trzymający jej stwór, wyprostował swe długie ramię, jak gdyby to było na sprężynie. Na kołku pojawiły się nagle rysy, które podzieliły go na sekcje, kilka pierścieni, które mogły swobodnie się obracać. Każdy z okręgów zabłysnął runami, i sekcje poczęły szybko się obracać. Pop chwili jedynie rząd, nieznanych dwójce liter pozostał na kołku tworząc jakiś napis.
- Zostawić, zostawić, KREW, KREW - ptak, zaskrzeczał głośniej niż wcześniej. Zacisnął palce mocniej na kołku, po czym z impetem wbił ostro zakończony koniec w swój brzuch. Ma jego fioletowym ciele wykwitły żyły, biegnące ku obcemu ciału. W prymitywnym narzędziu, otworzyła się dziura, która zapewne niczym tunel biegła przez całą jego długość. Po chwili pracy wewnętrznych przewodów krwiobiegu, z kołka zaczął sikać strumień czerwonej posoki. Trafiała ona prosto do misy, gdzie zmieniała się w ten piękny, nieruchomy płyn. W czasie tego procesu, ciało stwora robiło się coraz bardziej sine. Kiedy ilość krwi, mogąca zapełnić solidnych rozmiarów krasnoludzki kufel, trafiła do misy, strumień został nagle przerwany. Ciecz zawirowała, by wsiąknąć w naczynie, wracając do początkowych ilości. Główka zaś wyszczerzyła się w makabrycznym uśmiechu, jak gdyby to miała być jej odpowiedź.
- Przydatne. - Stwierdziła kobieta a po chwili zwróciła się do stojącego za nią mężczyzny. - Szlachetny panie elfie czy mógłby mi pan użyczyć swego ostrza?

-Wpierw chciałbym wiedzieć gdzie prowadzą TE Rozdroża zanim cokolwiek zapłacę. Skoro mogę trafić na inne to mam wybór, nieprawdaż?-stwierdził Shinzen sięgając po sztylet ukryty za swymi plecami, wyjmując go i podając kobiecie.
- Czyli sam nie wiesz dokąd chcesz dotrzeć, Paniczu? -głowa zaśmiała się szyderczo w stronę elfa. - Ja stoję z tej strony drogi, skąd mam wiedzieć dokąd prowadzi? To ty nią podążasz.
Kliknij w miniaturkę
 

Ostatnio edytowane przez Googolplex : 04-03-2016 o 14:37.
Googolplex jest offline